poniedziałek, 9 maja 2016

Książki o nas piszą i encykliki



Książka jest, co prawda, o konspiratorach. Ale i o tych, którzy "nie za bardzo potrafili brać coś dla siebie? Bo ci, co z nimi walczyli... znacznie lepiej poradzili sobie w wolnym kraju... i [także o tych, którzy] zapłacili wysoką cenę za walkę o swoje ideały i dzisiaj zmagają się z konsekwencjami takiej postawy. Alkoholizm, depresja, odrzucenie, rozpad rodziny, syndrom pola walki, [przemilczanie publicznie akceptowane] – to tylko niektóre z następstw życia poświęconego wielkiej sprawie. Ojczyźnie, która przecież wtedy była – i wciąż być powinna – jak chce Cyprian Kamil Norwid, „wielkim, zbiorowym obowiązkiem” Nikt sam siebie nie zrozumie do końca...

"Temat Kolumbów rocznik 50.to także moja historia”. Autor owej "zapowiedział, że nigdy więcej nie będzie zajmował się opowieściami, które nie chwycą go za gardło. - Po prostu nie warto trwonić czasu na inne rzeczy. Nie poczujesz ich. To tak, jakbyś po super ostrej tajskiej potrawie poprawił budyniem waniliowym." 
Jaka jest Polska (dzisiaj) sprawdzamy w gminach i parafiach. Nie każdy (niewielu, nawet w "katolickiej" Polsce) zna oba wymiary życia osoby myślącej w Kraju nad Wisłą. Ja przeszedłem - zostałem przeprowadzony drogą-prawdą-życiem - przez poszukiwanie prawdy (filozofię), Solidarność 1980/81, JAWNE (publiczne) katechizowanie stanu wojennego(!!!), samorządność i stowarzyszenia. Mam więc szczególną powinność. Czy moja opowieść również chwyta za gardło, czy jest tylko budyniem? (wśród budyni)!

Wielu z nas ciągle walczy o akceptację. Kto, jak nie ja, z pokolenia Kolumbów rocznik 50. powie prawdę współczesnym w gminie samorządowej, w Kościele w Polsce, najpierw przecież parafii i diecezji? Mam prawo gorzko pisać. "Bo życie bez miłości, radości, zadowolenia z siebie, a za to z poczuciem krzywdy i odrzucenia jest smutne" - powiedzą to o mnie nasze dzieci, ja raczej tak nie pomyślę, mam Sanktuarium MBA, ideę prawdy, godności osoby, Boga, kontempluję na dwóch skrzydłach... ale coś w tym jest. Musi być, obiektywnie.

Ja byłem jawnym działaczem, ale samotnym wilkiem, osobnym światem. I jestem? Kolumbowie z pokolenia lat 50-tych – ładnie się kojarzą. „To jest środowisko, w którym mnóstwo wartościowych ludzi oddało najpiękniejsze lata życia dla wielkiej sprawy…”. To zdanie zmusza mnie do myślenia i pisania. Jeśli ja bym milczał, kamienie wołać będą. Nie muszę długo się zastanawiać, ani zbierać materiałów. To jest we mnie, jest mną. Dwu-biegunowo – z jednej strony, bo było, jest i pozostanie moim wydarzeniem życiowym. Z drugiej – jest goryczą lekceważącego niebyty u współczesnych, tych następnych. Których zaliczam do pokolenia mentalności ignorancyjnej – zajętych sobą, swoim komfortem życiowym, rodziną, domem, wyposażeniem, ścieżką i karierą zawodową. Niezdolnych wręcz do idealizmu spraw ogólnych, wielkich, patriotycznych, ludzkich…
Rozbiorę niegramatycznie zdanie, które mnie poruszyło.

   1) Środowiska?!  - każdy z nas chyba żyje i wspomina (rozpamiętywuje) w samotnym swoim świecie! 
   2) Wartościowych ludzi? – inni chyba "nie idą w bój" – nie pytając o korzyści osobiste – w idealizm spraw ogólnych, wielkich, patriotycznych, ludzkich…
   3) Oddało? – nie myślałem tak, niczego nie oddawałem, robiłem to, co było mną, i ja tym byłem: całym swoim duchem ucieleśnionym, ciałem uduchowionym z wiarą, rozumem, sercem, duszą, młodością…
   4) Najpiękniejsze lata życia? – teraz mogę tak mówić, ale mając 25-35 lat nie zastanawia się człowiek, ja się nie zastanawiałem, co to są najpiękniejsze lata. Owszem jest coś takiego, jak „lata chrystusowe” - przemknęło wtedy przeze mnie. Dzisiaj mogę potwierdzić z doświadczenia, że okazały się to lata najpiękniejszych decyzji drogi-prawdy-życia, mają decydujący wpływ na resztę życia. Napędzają właśnie tu i teraz – w jakimś sensie są nieśmiertelne. Nie mogą ze mną pójść do grobu - nie mogę pozwolić, żeby moi współcześni nie wiedzieli (udają), że nie wiedzą o czym piszę, jak to boli... bo to Polskę stanowi! Mój smutek i ich (sdamorządowo-kościelne) udawanki. Pozoranctwo. Fałsz (Wota Wdzięczności stoją przecież na ołtarzu Boga i Ojczyzny w Strachówce)! :-(
   5) Dla wielkiej sprawy? – bez dwóch zdań. Wczoraj rozmawialiśmy chwilę z Grażyną-żoną przy sprawie Syryjczyka, który uciekł z rodziną, bo chcieli go wziąć do armii na wojnę  – papież ich zabrał z Lesbos do Watykanu – czy ja bym poszedł?! Ba! Ja byłem (jestem) powstańcem z natury. Walczyłem, walczyłbym… zawsze po odpowiedniej stronie. Życie bym dał – nie można cofnąć policzka przed „rwącymi brodę”, kiedy za tobą tylko ideały, a przed tobą przepaść negacji. Co było wielką sprawą 1980/81-89 i dzisiaj? Wolność! – ile razy mam powtarzać niedowiarkom, Polakom-Katolikom, nacjonalistom, konsumpcjonistom, bez-ideowcom, koniunkturalistom…
Wie o tym Bóg, Jezus z Nazaretu i każdy myślący homo sapiens, na przykład Roman Ingarden i pokolenia jego studentów, czytelników… aż po świętego Jana Pawła II.


I - Filozof, Roman Ingarden

„Czymże jestem ja - pyta filozof Roman Ingarden - nie ów kawał mięsa i kości, lecz ja z krwi kości mych wyrastający, człowiek działający?
Raz powstały, bez względu na to, z jakich sił i na jakim podłożu, jestem siłą, która sama siebie mnoży, sama siebie buduje i sama siebie przerasta, o ile zdoła się skupić, a nie rozproszy się na drobne chwile ulegania cierpieniu lub poddawania się przyjemności. Jestem siłą, która - w ciele żyjąca i ciałem się posługująca - ślady ciała na sobie nosi i jego działaniu nieraz podlega, ale zarazem, raz to ciało ujarzmiwszy, wszystkie jego możliwości na wzmożenie samej siebie obraca.  Jestem siłą, która raz w świat sobie obcy rzucona, świat ten sobie przyswaja i ponad to, co zastaje, nowe - dla swego życia niezbędne - dzieła wytwarza.

Jestem siła, która się chce utrwalić - w sobie, w swym dziele, we wszystkim, z czym się spotyka - czując, że wystarczy tylko jedna chwila odprężenia czy zapomnienia, a samą siebie rozbije, samą siebie zatraci, unicestwi. Jestem siła, która największe skarby zachwytu i szczęścia w tęsknocie sobie uraja i do ich urzeczywistnienia dąży, ale wszystkich ich zrzec się gotowa za samą możność przetrwania. Jestem siła, która się ostaje w przeciwnościach losu, gdy czuje i wie, że swobodnym swym czynem z niebytu wywoła to, co po niej pozostanie, gdy sama się już w walce spali. Jestem siłą, co chce być wolna. I nawet trwanie swoje wolności poświęci. Ale zewsząd pod naporem sił innych żyjąca, niewoli zaródź sama w sobie znajduje, jeśli się odpręży, jeżeli wysiłku zaniedba. I wolność swoją utraci, jeżeli się sama do siebie przywiąże. Trwać i być wolna może tylko wtedy, jeżeli siebie samą dobrowolnie odda na wytwarzanie dobra, piękna i prawdy. Wówczas dopiero istnieje (...)” (R.Ingarden, Człowiek i czas).

II - Papież, Karol Wojtyła (święty)

„ Człowiek bowiem staje się naprawdę sobą poprzez wolny dar z siebie samego ... Człowiek urzeczywistnia siebie samego poprzez swoją inteligencję i swoją wolność… Człowiek otrzymuje od Boga swą istotną godność, a wraz z nią zdolność wznoszenia się ponad wszelki porządek społeczny w dążeniu  do prawdy i dobra. Jest on jednak również uwarunkowany strukturą społeczną, w której żyje, otrzymanym wychowaniem i środowiskiem (Encyklika Centesimus annus)

Każdy znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie  można nie walczyć, Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych (Westerplatte, 1987)… Kres jest tak niewidzialny, jak początek. Wszechświat wyłonił się ze Słowa i do Słowa powraca. (...) Nadzy przychodzimy na świat i nadzy  wracamy do ziemi, z której zostaliśmy wzięci (Tryptyk rzymski, 2003). 

Być wolnym to znaczy spełniać owoce prawdy, działać w prawdzie. Być wolnym to znaczy umieć siebie poddać, podporządkować prawdzie - a nie: podporządkować prawdę sobie, swoim zachciankom, interesom, koniunkturom… skłania się do traktowania siebie samego i własnego życia  raczej jako zespołu doznań, których należy doświadczyć, aniżeli dzieła, które ma wypełnić… (CA). Wraz z ideą przegrywa człowiek."

III - My, dzisiaj
(Polska, samorządowe gminy, Kościół w Polsce)

O zgrozo i ironio dziejów. Także dziejów Kościoła w Polsce. Nasi księża gromadnie mówią „nie rozumiemy tekstów Jana Pawła II”. Kiedy zgłosiłem chęć, wielkie pragnienie/potrzebę, spotkań nad mądrością Soboru Watykańskiego II (bez czego nie można zrozumieć Papieża Wojtyły) w Roku Wiary… spotkałem się z niezrozumieniem i niechęcią (wielką jak diecezja). Kościół w Polsce jest wyalienowany z współczesnej myśli, świata, Europy…

Zwracam uwagę na taki fakt: święty Papież-Polak w wiekopomnej encyklice Centesimus Annus przeznacza cały rozdział na pamiętny w historii Polski, Europy i świata Rok 1989! Pytajcie swoich Wójtów, Burmistrzów, Proboszczów, Katechetów, Nauczycieli-Wychowawców, Biskupów, Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Premier/kę i cały obóz obecnie rządzący z Prezesem (uzurpującym sobie rolę Naczelnika Państwa) na czela, co o nim wiedzą, co myślą... jak tłumaczą. Bez tego dialogu/lektury zrozumienia POLSKA będzie ciągle podzielona, Polacy gotowi skakać sobie do gardeł. Kiedyś ten rok (i lata wcześniejsze 1980/81) wejdzie także do podręcznika gminy Strachówka, mojej gminy, mojej Polski. "Bo to jest moja Matka, ta ziemia! Bo to jest moja Matka, ta Ojczyzna" (JPII, Kielce 1991).

[Wydarzył się wtedy, 1989] "owocny proces przechodzenia ku formom politycznym bardziej sprawiedliwym i zapewniającym obywatelom pełniejszy udział w życiu kraju. Ważnym, a nawet decydującym czynnikiem tego procesu była działalność Kościoła w obronie i dla umocnienia praw człowieka: w środowiskach, które znalazły się pod silnym wpływem ideologii, gdzie przynależność do określonej grupy zacierała świadomość powszechnej ludzkiej godności, Kościół głosił z prostotą i mocą, że każdy człowiek — niezależnie od osobistych przekonań — nosi w sobie obraz Boga, a zatem zasługuje na szacunek. Z takim stanowiskiem identyfikowała się często znaczna większość Narodu, co prowadziło do poszukiwania form walki i rozwiązań politycznych bardziej uwzględniających godność osoby. Z tego procesu historycznego wyłoniły się nowe formy demokracji" (CA, rozdział III)!

Kościół w Polsce jest wyalienowany z współczesnej myśli, świata, Europy… (Kościoła Powszechnego franciszkowego)?
 
„Należy sprowadzić pojęcie alienacji do wizji chrześcijańskiej, dostrzegając, że alienacja polega na odwróceniu relacji środków i celów: człowiek, nie uznając wartości i wielkości osoby w samym sobie i w bliźnim, pozbawia się możliwości przeżycia w pełni własnego człowieczeństwa i nawiązania tej relacji solidarności i wspólnoty z innymi ludźmi, dla której został stworzony przez Boga. Człowiek bowiem staje się naprawdę sobą poprzez wolny dar z siebie samego; dar ten jest możliwy dzięki podstawowej "zdolności transcendencji" osoby ludzkiej.

Człowiek nie może oddać się czemuś, co stanowi projekcję rzeczywistości czysto ludzkiej, abstrakcyjnemu ideałowi lub fałszywej utopii. Będąc osobą, może uczynić z siebie dar dla innej osoby czy innych osób, a w końcu dla Boga, bo Bóg jest sprawcą jego istnienia i tylko On może w pełni ten dar przyjąć. Wyobcowany jest zatem taki człowiek, który nie chce wyjść poza samego siebie, uczynić z siebie daru ani stworzyć autentycznej ludzkiej wspólnoty, dążącej ku swemu ostatecznemu przeznaczeniu, którym jest Bóg. 

Wyobcowane jest społeczeństwo, które poprzez formy społecznej organizacji, produkcji i konsumpcji utrudnia zarówno realizację tego daru, jak i budowanie tej międzyludzkiej solidarności. W społeczeństwie zachodnim przezwyciężone zostało zjawisko wyzysku, przynajmniej w tych formach, które analizował i opisał Marks. Nie została natomiast przezwyciężona alienacja przejawiająca się w różnych formach wyzysku, polegającego na tym, że ludzie posługują się sobą nawzajem i w sposób coraz bardziej wyrafinowany zaspokajając swoje partykularne i drugorzędne potrzeby, stają się głusi na potrzeby podstawowe i autentyczne, które również powinny określać sposoby zaspokajania innych potrzeb. 

Człowiek, który troszczy się wyłącznie albo głównie o to, by mieć i używać, niezdolny już do opanowywania własnych instynktów i namiętności oraz do podporządkowania ich sobie przez posłuszeństwo prawdzie, nie może być wolny: posłuszeństwo prawdzie o Bogu i człowieku jest pierwszym warunkiem wolności, pozwala człowiekowi uporządkować własne potrzeby, własne pragnienia i sposoby ich zaspokajania według właściwej hierarchii, tak by posiadanie rzeczy pomagało mu wzrastać. Przeszkodę dla wzrostu może natomiast stanowić manipulacja, jakiej dopuszczają się środki społecznego przekazu, gdy natarczywie i w sposób zorganizowany narzucają nowe mody i opinie, przy czym trudno jest poddać krytycznej analizie przesłanki, na których się opierają… koniecznie należy się kierować integralną wizją człowieka, która ogarnia wszystkie wymiary jego istnienia i która wymiary materialne i instynktowne podporządkowuje wewnętrznym i duchowym. 

Natomiast odwoływanie się bezpośrednio do jego instynktów i ignorowanie na różne sposoby jego wolnej i świadomej natury osobowej może prowadzić do wytworzenia nawyków konsumpcyjnych i stylów życia obiektywnie niegodziwych lub szkodliwych dla fizycznego i duchowego zdrowia…  Widać w tym przede wszystkim ubóstwo czy raczej miernotę sposobu patrzenia człowieka, kierowanego żądzą posiadania rzeczy bardziej niż chęcią odnoszenia ich do prawdy, nie posiadającego owej postawy bezinteresownej, szlachetnej, wrażliwej na wartości estetyczne, która się rodzi z zachwytu dla istnienia i dla piękna, oraz pozwala odczytywać w rzeczach widzialnych przesłanie niewidzialnego Boga, który je stworzył…” (CA ).

Jeśli taki - dewocyjny, niemądrościowy - jest nasz Kościół (w Polsce, w diecezji…) to trudno się dziwić, że pamięć i tożsamość szwankuje i u nas, w gminnej społeczności. Historyczny dzień 3 Maja – XXXV Rocznica złożenia Solidarności Rolników Indywidualnych (solidarność wiejska) został zaprzepaszczony w gminie i parafii STRACHÓWKA, powiat wołomiński, Mazowsze,Polska, Europa. ZAPRZEPASZCZONY dla rozwoju osobowego, patriotycznego, wspólnotowego, religijno-kościelnego i samorządowego… Przecież nie dla mnie tylko! Jacy Polacy mieszkają tutaj? Jacy mają wpływ na nasze życie społeczno-publiczno-kulturalno-religijne? Spójrzmy w lustro. Co u nas znaczy encyklikalne – na wieczność – połączenie wiary i rozumu! I szacunek dla ludzkiej osobowej godności. Biada nam – Polsko.

PS.1
„Wyszła skucha” – tak podsumowuje Hugo-Bader dzieje tych, którzy walczyli o wolną Polskę w ''Solidarności'', a nie trafili do wielkiej polityki. W tym nowym ustroju nikt już o nich nie pamiętał, a oni sami nie umieli zatroszczyć się o siebie, ani nawet o to poprosić... A o wielu moich kolegów nawet pies z kulawą nogą się nie upomniał – gorzko konstatuje autor." W Strachówce? Tylko szkoła podjęła temat.




PS.2
Zdjęcie 1 - Autor, Hugo Bader
Zdjęcie 2 - upamiętnienie XXXV Rocznicy założenia Solidarności RI w Ostrołęce
Zdjęcie 3 - Wota Wdzięczności (upamiętnienie założenia Solidarności RI w gminie Strachówka)

4 komentarze:

  1. ROK 1989! "Nie można jednak pomijać niezliczonych uwarunkowań, w których urzeczywistnia się wolność pojedynczego człowieka: to prawda, że wpływają one na wolność, ale nie determinują jej do końca; ułatwiają albo utrudniają korzystanie z niej, ale nie mogą jej zniszczyć. Lekceważenie natury człowieka, stworzonego dla wolności, jest nie tylko niedozwolone z punktu widzenia etycznego, ale i praktycznie niemożliwe. Gdzie organizacja społeczeństwa ogranicza czy wręcz eliminuje sferę wolności, przysługującej obywatelom, tam życie społeczne ulega stopniowemu rozkładowi i zamiera." (Centesimus Annus, nr. 25)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli nie dorośniemy (w dialogu) do prawdy ROKU 1989, to bye-bye zgodo narodowa... "Nie można jednak pomijać niezliczonych uwarunkowań, w których urzeczywistnia się wolność pojedynczego człowieka: to prawda, że wpływają one na wolność, ale nie determinują jej do końca; ułatwiają albo utrudniają korzystanie z niej, ale nie mogą jej zniszczyć. Lekceważenie natury człowieka, stworzonego dla wolności, jest nie tylko niedozwolone z punktu widzenia etycznego, ale i praktycznie niemożliwe. Gdzie organizacja społeczeństwa ogranicza czy wręcz eliminuje sferę wolności, przysługującej obywatelom, tam życie społeczne ulega stopniowemu rozkładowi i zamiera." (CA, 25)... "Wydarzenia roku 1989, które rozgrywały się głównie w krajach wschodniej i środkowej Europy, mają znaczenie uniwersalne, ponieważ ich pozytywne i negatywne konsekwencje dotyczą całej rodziny ludzkiej. Następstwa te nie mają charakteru mechanicznego ani fatalistycznego, stanowią raczej okazje, w których ludzka wolność może współpracować z miłosiernym planem Boga działającego w historii.... Teraźniejszość, przezwyciężając wszystko to, co w owych próbach było skazane na niepowodzenie, skłania do potwierdzenia wartości autentycznej teologii całościowego wyzwolenia człowieka. Rozważane z tego punktu widzenia wydarzenia 1989 roku są równie ważne dla krajów środkowej i wschodniej Europy, jak i dla krajów tzw. Trzeciego Świata, poszukujących drogi swego rozwoju.(CA, 26)... Dla niektórych krajów Europy rozpoczyna się w pewnym sensie dopiero teraz prawdziwy okres powojenny... Rozwoju nie należy ponadto pojmować w znaczeniu wyłącznie gospodarczym, ale w sensie integralnie ludzkim. Jego celem nie jest tylko zrównanie poziomu życia wszystkich narodów z poziomem, który dziś osiągnęły kraje najbogatsze, ale tworzenie solidarną pracą życia bardziej godnego, konkretne przyczynianie się do umocnienia godności i rozwoju uzdolnień twórczych każdej poszczególnej osoby, jej zdolności do odpowiedzi na własne powołanie, a więc na zawarte w nim Boże wezwanie. Szczytem rozwoju jest zatem możliwość korzystania z prawa-obowiązku szukania Boga, poznawania Go i życia zgodnie z tym poznaniem. W ustrojach totalitarnych i autokratycznych została doprowadzona do ostateczności zasada pierwszeństwa siły przed rozsądkiem. Zmuszono człowieka do poddania się światopoglądowi narzuconemu siłą, a nie wypracowanemu przez wysiłek własnego rozumu i korzystanie z własnej wolności. Należy tę zasadę odwrócić i uznać w całości prawa ludzkiego sumienia, związanego tylko prawdą, czy to naturalną, czy też objawioną. Uznanie tych praw stanowi pierwszą zasadę wszelkiego porządku politycznego prawdziwie wolnego. Tę zasadę trzeba potwierdzić z wielu powodów (CA, 29)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOLA DIALOGU 1989 i 2016?!

    "Wydarzenia roku 1989 są przykładem zwycięstwa woli dialogu i ducha ewangelicznego w zmaganiach z przeciwnikiem, który nie czuje się związany zasadami moralnymi: są zatem przestrogą dla tych, którzy w imię realizmu politycznego chcą usunąć z areny politycznej prawo i moralność. Nie ulega wątpliwości, że walka, która doprowadziła do przemian roku 1989, wymagała wielkiej przytomności umysłu, umiarkowania, cierpień i ofiar. W pewnym sensie zrodziła się ona z modlitwy i z pewnością byłaby nie do pomyślenia bez nieograniczonego zaufania Bogu, który jest Panem historii i sam kształtuje serce człowieka. Łącząc własne cierpienia za prawdę i za wolność z cierpieniem Chrystusa na Krzyżu, człowiek może dokonać cudu pokoju i uczy się dostrzegać wąska nieraz ścieżkę pomiędzy małodusznością, która ulega złu, a przemocą, która chce je zwalczać, a w rzeczywistości je pomnaża." <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest tak ważne, że oddycha mną i we mnie. M.in.

    O roku ów! - Rok 1989 !!
    (jeden rozdział jednej encykliki)

    /Papieżowi Nadziei i ŚDM
    w Krakowie i Strachówce
    tę pracę poświęca
    przepisywacz encyklik JPII
    to także moja wiara i rozum/

    na tle opisanej sytuacji w świecie
    która została przedstawiona także
    ...
    nie tylko dla chrześcijan jest prawo do odkrycia
    i przyjęcia w sposób wolny Jezusa Chrystusa
    który jest prawdziwym dobrem człowieka

    (wtorek, 10 maja 2016, g. 10.21)

    http://strachowka.blogspot.com/p/komnata-siodma-3_71.html

    OdpowiedzUsuń