piątek, 5 lipca 2013

Bez nawiasu (Lumen fidei)


Wczoraj dokonała się u mnie cicha rewolucja. Zrezygnowałem z nawiasu w nazwie “Rok Wiary i Rozumu”. Brałem do tej pory biedny “rozum” w nawias, bo tak figuruje na oficjalnej stronie “Annus fidei”,  tak użył ten, który go ogłosił. Proklamował!

To było dawno temu, w starej epoce dziejów naszych współczesnych. Za starego papieża Benedykta, Niemca ze starej Europy. Mamy nowego, Franciszka z Ameryki Południowej, ze stolicy tanga, ojczyzny Messiego.

Nowy dopasował wielu, czytam tu i tam. Pewnie nie wszystkim, ale ci drudzy mają w swojej naturze, że się kryją. Są może liczniejsi, niż nam się zdaje, ale ich rozum nie lubi łączyć się z wiarą na oczach świata. Wolą półmrok, półcień, zamęt... i spiskowanie w swoich gronie. Muszą się rozpoznać i pogrupować.

Nie o nich jednak, najpierw muszą wyjść z cienia - chcę skierować snop światła na rozum bez nawiasu.

Nie rozumiem bardziej niż rozumiem, dlaczego poprzedni papież użył nazwy “Rok Wiary”. Dla mnie, od czasu encykliki bł. św. omc JPII "Fides et ratio” te słowa w życiu człowieka nie powinny występować oddzielnie. W teorii – mogą. Teorie mogą być różne. Życie jest jedno. Życie człowieka, homo sapiens. Papieżem-teologiem, starym kurialistą, kierowała pewnie tradycja, w niej zakorzeniony był zwyczaj ogłaszania “Roku Wiary” przy ważnych okazjach.
Tym razem, okazją była 50. rocznica rozpoczęcia Wielkiego Świętego Soboru Watykańskiego II.

Karol Wojtyła i Joseph Ratzinger uczestniczyli w pracach soborowych. Jorge Bergolio, nie, biskupem został dopiero w 1992. Człowiek jest jednością. Nasze życiorysy są życia rysami, ukazują, mówią, wołają, krzyczą... Czasem uwagę obserwatora przyciąga jakaś kreska. Mówimy: papież podróżnik, papież teolog, papież jezuita. Znawcy potrafią wskazać kreskę charakterystyczną dla stylu.

Do Jana Pawła II lubię dołożyć określenia: poeta, aktor, antropolog. Każde z określeń podbudowując faktami: wydanymi/opublikowanymi wierszami, tomikami, sposobem mówienia i patrzenia ze sceny/okna/ołtarza, tytułami prac naukowych (książki, artykuły): “Doktryna wiary św. Jana od Krzyża”, “Ocena możliwości zbudowania etyki chrześcijańskiej przy założeniach systemu Maksa Schelera”, “Miłość i odpowiedzialność. Studium etyczne”, “Osoba i czyn” (w tym: Osoba i czyn w aspekcie świadomości, Osoba i czyn na tle dynamizmu człowieka), “O wolności”, “O poznawalności i poznawaniu Boga”, “O humanizmie św. Jana od Krzyża”, “Tajemnica i człowiek”, “Antropologia encykliki "Humanae vitae", “Humanizm a cel człowieka”, “O kierowniczej lub służebnej roli rozumu w etyce”, “O metafizycznej i fenomenologicznej podstawie normy moralnej”, “Realizm w etyce ”, “Natura ludzka jako podstawa formacji etycznej”, “Chrześcijanin a kultura", “Człowiek jest osobą", “Personalizm tomistyczny ”, “Uczestnictwo. Analiza postaw: postawy autentyczne”, “Perspektywy człowieka - integralny rozwój a eschatologia”, “Rodzina [i rodzicielstwo] a "communio personarum", “Kościół wobec współczesnego świata”, “O Soborze (fragmenty kazań)”, “Idea Ludu Bożego i świętość Kościoła a apostolstwo świeckich”, “Człowiek drogą Kościoła”, “Sobór od wewnątrz”, “Wspólnota ludzka w oczach Soboru”, “Udział świeckich w życiu parafii”... (tutaj) 

Tytuły, przytoczone obficie, mówią same za siebie. Mówią także, jakim kościołem się zachwyciłem, jaki chcę przekazać swoim dzieciom i uczniom. NIE MA WIARY BEZ MYŚLENIA!
Wszystkie tytuły mógłbym streścić w dwóch słowach REALIZM WIARY. Co za tym idzie - realizm religii, realizm kościoła. Jestem wielkim realistą. Choć mam umysł spekulatywny (ks. prof. K.Kłósak) :-)

Bez myślenia nie ma wiary, wiedział już św. Augustyn. Co ja mówię, toż Jezus to samo wpajał uczniom, mówiąc wszystko w przypowieściach, których bez myśłenia nijak pojąć się nie da. Bo nie o ziarno chodziło, krzaki, sieci, panny głupie i mądre itd. BEZ MYŚLENIA NIE MA DOBREJ NOWINY!

Tyle sobie popisałem wczoraj, dopóki mi tenisiści nie przerwali pracy (rozumu). Miałem w planach dużo więcej. Temat - 'Rozum bez nawiasu w sprawach wiary i religijności człowieka'.

Po tenisistce nie było już szans na skupienie, ani temperatury. Nadeszła noc, ale nim zapadła, dała jeszcze bodziec, ostrogę. W telewzji o spotkaniu ewangelizaacyjnym na Stadionie Narodowym rozmawiali feministka/ateistka i pierwszy polski czarny poseł chrześcijański z Nigerii. TO (też) JEST TEMAT! Narodowy?

Noc czarna, duszna, gorąca była. Nieprzyjemna, oczywiście. Wstawanie, ociężałością ciała i ducha? Duch jednak ma na sobie szatę i pierścień życia, które jakimś cudem utrzymało się na kursie. 32 lata katechezy, 25 małżeństwa, Solidarność, wielodzietność pomnożona przez pracę w szkole i Rzeczpospolita Norwidowska idą za mną, gdziekolwiek bym szedł. Idę w jedną stronę, jestem prowadzony, choć wielu stoi nieżyczliwych na trasie i wołają 'zawróć'. Ja - do Krakowa, na przykład, oni – na Gdańsk. Można kierunki dowolnie(?) podmieniać.
Więc dzisiaj w mdłym ciele zakołatał głos, echo wczorajszych lektur i burz, m.in. o racjonalności wiary przodków i w ogóle. O racjonalności Objawienia. To znaczy tego, co zwiemy Objawieniem, doświadczenia, nie samej treści, która jest moim/naszym światłem i duchem, i przedmiotem badań naukowców. Doświadczenia Ojców naszej religii, bo sami tylko spisali, jak dane im było żyć, przeżyć, doświadczyć. Byli wierni temu, co zostało im dane w realnym, racjonalnym życiu. Muszę opisać swoje rozumienie TYCH spraw.

A cóż za ranek – nawet do mnie - po czarnej kawie dopiero, oczywiście, przyszedł! Powiew, wręcz żywioł wichru, zawiał z Boliwii. Poprzez konto fejsbukowe ojca misjonarza Kaspra w pojezuickich redukcjach, strojących ciągle pięknie z klasyczną muzyką mistrzów.
Ojciec Kasper Mariusz dał głos, pożal się Boże, ministra oświaty Francji. Niech się nie obraża za słowa. Piszę, jak myślę, proporcjonalnie i analogicznie do jego wypowiedzi - "Nie ma takiej możliwości, aby zbudować wolne państwo, jeżeli będzie w nim obecna religia katolicka... moralność i duchowość nadal pozostają w sferze wpływów Kościoła Katolickiego. Musimy zająć jego miejsce. Tak więc musimy stworzyć nową religię - religię rewolucji. Tą nową religią jest laickość... szkoła zajmuje pozycję fundamentalną. Zadaniem szkoły powinno być wyrwać dziecko z wszelkich związków z tym co przed-rewolucyjne, aby mogło stać się ono nowym obywatelem. Jest to jakby nowe narodzenie, una transubstancjacja, która dokonuje się w szkole i dzięki szkole. Nowy kościół z nowymi kapłanami, nowa liturgia i nowe tablice przykazań...” Zadaniem jest wyemancypować jednostkę z wszelkiego odniesienia rodzinnego, religijnego, społecznego, biologicznego, kulturowego, filozoficznego, logicznego... Powołać (stworzyć) Nową Wiarę i Nowy (Cyber)Rozum.

A ja dalej o swoim doświadczeniu realnego życia i jego rozumieniu w świetle (duchu) starego rozumu. Jakie miałem życie, takie są moje zapiski. Taki jest ten blog. Taka moja wiara i rozum.
Tak samo patrzę na całą religię. Moją religię, w kościele. Byli ludzie przede mną, którzy spotkali, doświadczyli jakiejś Mocy z wysoka, która poprowadziłą ich los. I którzy się nigdy na Niej/Nim nie zawiedli. Rozpoznali w Nim?Niej Jedynego Boga. A On dał im się poznać. W doświadczeniach konkretnego, realnego (ich) życia. Tak było przez setki lat, ponad półtora tysiąca. Wreszcie poznali Jedynego Człowieka, który o sobie mówił, że jest Bogiem, ale nie sam z siebie, ale, że jest Synem Ojca. Powiedział to w naszym ludzkim języku, na sposób ludzki i zrozumiały, na sposób antropologiczny, w którym dało się wyczuć, domyśleć, rozpoznać coś dużo więcej, co nigdy do końca nie stanie się zupełnie przezroczyste dla naszego myślącego rozumu. Ale można wejść w Jego skórę i próbować przeżyć swoje życie jak On. Od naturalnego poczęcia, po naturalną śmierć? Nawet na krzyżu? Medycyna i jej osiągnięcia i możliwości stają się cząstką natury? Kto to wszystko wie? Pojmie? W Roku Wiary i Rozumu 2013?!
Mogę mówić tylko za siebie. Na mój ograniczony sposób rozumienia, pojmowania, proporcjonalny i analogiczny, ale i tak jestem wdzięcznie zachwycony przez to, co mam, bo zostało mi dane w moim konkretnym, realnym i dość rozumnym życiu.

Nie wiem, co mi może utrudnić, przeszkodzić w wypisaniu się do końca (dzisiaj? w ogóle?), więc wolę już w tym miejscu dać trochę inspirujących cytatów z Mistrzów, nie dając przypisów :-)

1) «człowiek», czyli ten, kto «zna samego siebie»
2) podstawowa wiedza bierze początek z zadziwienia, jakie budzi w nas kontemplacja tego, co stworzone: człowiek odkrywa ze zdumieniem, że żyje w świecie i jest związany z innymi istotami podobnymi do siebie, z którymi łączy go wspólne przeznaczenie... Bez zadziwienia człowiek popadłby w rutynę, przestałby się rozwijać i stopniowo stałby się niezdolny do życia naprawdę osobowego
3) konieczność refleksji na temat prawdy... łączy mnie misja otwartego «okazywania prawdy»... szczera ufność we własne zdolności poznawcze
4) u początków naszej wiary znajduje się spotkanie, jedyne w swoim rodzaju, które oznaczało odsłonięcie tajemnicy przez wieki ukrytej
5) «w chrześcijaństwie czas ma podstawowe znaczenie». To w nim bowiem ukazuje się w pełnym świetle całe dzieło stworzenia i zbawienia... Historia jest zatem dla Ludu Bożego drogą, którą ma on przejść w całości, aby dzięki nieustannemu działaniu Ducha Świętego ukazała się w pełni treść objawionej prawdy... Historia staje się zatem dziedziną, w której możemy dostrzec działanie Boga dla dobra ludzkości. On przemawia do nas przez to, co jest nam najlepiej znane i łatwo postrzegalne, ponieważ stanowi rzeczywistość naszego codziennego życia, bez której nie umielibyśmy się porozumieć
6) Objawienie pozostaje pełne tajemnic... akt zawierzenia Bogu był zawsze rozumiany przez Kościół jako moment fundamentalnego wyboru... Tylko wiara pozwala wniknąć do wnętrza tajemnicy... prawda, którą otrzymujemy w darze... wpisuje się w kontekst relacji międzyosobowych, nakłaniając rozum, aby otworzył się na jej przyjęcie i uznał jej głęboki sens
7) Rozum i wola wyrażają swą naturę duchową, aby pozwolić człowiekowi na dokonanie aktu, w którym realizuje się w pełni jego osobowa wolność. Wolność nie tylko towarzyszy wierze, — jest jej nieodzownym warunkiem. Więcej, to właśnie wiara pozwala każdemu jak najlepiej wyrazić swoją wolność. Innymi słowy, wolność nie wyraża się w dokonywaniu wyborów przeciw Bogu. Czyż można bowiem uznać, że autentycznym przejawem wolności jest odmowa przyjęcia tego, co pozwala na realizację samego siebie?

.
O księdzu z Ugandy, Johnie Bashobora, usłyszałem od konfratra w wierze, proboszcza z Tłuszcza, który stał się kurialistą, a którego jeszcze przed przywdzianiem “sukienki” spotkałem i poznałem w Katowicach, na spotkaniu braci z Taize w 1981 roku, roku naszej NSZZ Solidarności RI w gminie Strachówka, roku zamachu na papieża, śmierci i pogrzebu Prymasa Tysiąclecia, a na koniec, przed Bożym Narodzeniem, także – niestety – stanu wojennego, wojny polsko-jaruzelskiej.
Konfrater Darek (mój kościół ma tylko konfatrów, braci) dał pełen zachwytu post na Facebooku po swoich osobistych w grupie księży rekolekcjach z ks. z Ugandy. Należy do Odnowy w Duchu Świętym od dawna. Od wspólnoty “Maria”?

Poplątawszy wystarczająco, aby dać do myślenia, mogę o sobie w kontekście soboty na Narodowym. Nie jadę. Kiedyś może i owszem. Dzisiaj samotny jak palec, bez wspólnoty? Gzie miałbym się włóczyć, nie wychodzę z domu. Jestem w Internecie, na szczęście, jeszcze. Pieniędzy też nie mam, na wejściówkę i dojazd, i po co samotnie. Bez dzieci? Z nimi mógłbym, ale to wielokrotność kosztów. Odpada.

Z dystansu życzliwie patrzę i czekam. Kościół mój jest i był zawsze charyzmatyczny. We wspólnotowej młodości i pracy naczytałem się sporo o tej żywej odmianie wiary i religijności. “Krzyż isztylet”, “Nicky Cruz opowiada” i wiele innych książek i książeczek o XX-wiecznych początkach ruchu charyzmatycznego w Stanach, na świecie i w Polsce. Byłem uczestnikiem spotkań z Davidem Wilkersonem, Nicky Cruzem, Cliffem Richardsem (1986)... ale przede wszystkim spotkałem i poznałem Andrzeja Madeja, wcielenie Dobrej Nowiny, który utożsamia się ze wszystkim, co w kościele dobre, mądre I charyzmatyczne, to znaczy głównie i bardzo osobiście z Jedynym Mistrzem. Kto przebywał jakiś czas przy Andrzeju ten wie, że charyzmaty... i ile... i wspominając zdumiony nie raz jeszcze zapłacze (jak Mistrz po śmierci Łazarza, na widok Jerozolimy...). 

Kościół i wiara są żywe, albo są namiastką (wojującą, doktrynalną wielce, bardziej niż Rzym). Kto chce, może poszukać opracowań katolickich, nawet biskupich, może kardynalskich, z imprimatur. Duch tchnie kędy chce, mówi polskie porzekadło, rozmawiajmy o wierze... czytajmy teksty... teksty kultury... :-)
...
W natłoku postów i spraw samoświadomości mogły umknąć dwa posty. Ważne. Żeby nie umknęły, przytoczę jeszcze raz:

1) "A ludzie rzekną: że nieba szaleją,
A nieba rzekną: że przyszedł dzień Wiary!" (CKN, Do L)

Niech mówią, żem szalony i głupi. A ja mówię i piszę, że mamy Rok Wiary "i Rozumu" (bo co Bóg złączył w encyklice bł. JPII, tego niech ludzie nie rozdzielają). "Nie ma wiary bez myślenia".

W Roku Jubileuszowym i przy innych okazjach JPII przepraszał w imieniu Kościoła. Za wielkie sprawy teologiczno-światowe.
Pozostały sprawy mniejsze (niektórych już nie ma): lektyki, wachlarze z piór, tiarę, dworskie świty, takież pomieszkiwanie (niedostępne pałace biskupie, plebanie dekanalne, parafialne...), pelerynki z gronostajów, złote krzyże, łańcuchy, pierścienie, banki(?), czerwone buty, tytułomania, styl bez-duszny i pycha (nie służebność) każdej-władzy... Kuria i styl watykański rodzi kurie i style na całym świecie....

Dla kogo są kurie?! Może są gdzieś służebne, które zapraszają grupy diecezjalne, parafialne by przedstawić służebnych kurialistów!? Chyba jednak większość z nas ich nie zna i nie wie, co robią.

W czas Obywatelsko-Patriotycznej Rewolucji Solidarnościowej sięgaliśmy po budynki Milicji Obywatelskiej, by uszczknąć coś dla Służby Zdrowia i w ogóle 'dla ludu'. Chcieliśmy z władzą rozmawiać po ludzku, poznać ich punkt myślenia, zapraszaliśmy do remiz OSP i na wiejski spotkania. Na wiejskich spotkaniach modliliśmy się za rannego 13 Maja 1981 papieża, za Polskę i Kościół. Szkoła obywatelska? ŻYCIE! Oni się opierali, jak rozmawiać, to chcieli tylko "u siebie". Nie poddaliśmy się.

Dzisiaj nawet w gminie Strachówka mamy Ośrodek Zdrowia i mieszkania dla lekarzy (jedno przeszło dzisiaj w potrzebniejszą aptekę).“

2) Grażyny, z Polish-American Principals Academy, w Wildze - “Dialog, pamięć i tożsamość, czyli samoświadomość to nie filozofia, to podstawowy warunek rozwoju ucznia, nauczyciela, szkoły, każdej wspólnoty. Trzeba przyjechać na PAPĘ, żeby usłyszeć to i otrzymać potwierdzenie od Amerykanina.”

PS.1
Raz charyzmatyk, na zawsze (na wieki) charyzmatyk :-)

PS.2

Właśnie usłyszałem wiadomość, w samo południe, o nowej encyklice “Lumen fidei”, dwóch papieży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz