poniedziałek, 22 lipca 2013

Lumen fidei 2013!


Tytułów roboczych miałem dwa:

Przeplataniec – czas zwykły i metafizyczny
albo Moje - i większego świata – myślenie

Na koniec wyszło inaczej. Wybrałem ten, o świetle wiary 2013
Dziś dostałem czas, by zebrać to, co rozproszone jest już(!) na Facebooku. Wisi w Internecie. Duży nurt powinien być świadomy dopływów. Życia-rys i epizody nasze powszednie, jak chleb. Gdzie zacząć? Tyle tego, się narobiło. Tyle osób, kierunków, choć wątków tylko kilka – osoba (“ja”), świat, Kościół...

No to, po kolei:

1) Mój komentarz do posta Tygodnika Powszechnego - “Wczoraj "Między Ziemią a Niebem" wysłuchałem z przyjemnością rozmowy prowadzonej przez red. Marka Zająca o Duchu Świętym. Przeczytam chętnie rozmowę z innym rozmówcą, o Kościele (polskim kościele). Rok Wiary i Rozumu jest po to?!“ - powiązanego ze sprawą z Jasienicy. Ta sprawa, za sprawą opublikowanego wieczorem oświadczenia kurii, legła na mnie. Zaciążyła. Noc, ciemność, ciężar sprawy. Rzecz jest głębsza niż osobowości, słowa wypowiedziane... Ale po cóż mamy RWiR.

Pomógł mi rozjaśnić horyzont (spraw) mój własny post. Nawet nie post, notatka do posta. Jedna z tych, na kartkach, albo w komputerze, które miały coś uchwycić, coś co się dało, albo tylko zajawiło i zostało szybko spisana.

Prawda jest obiektywna. Jest na zewnątrz. To mi daje/przywraca spokój , gdy zmęczę się sobą. Nie muszę się martwić o prawdę. Ona martwi się o mnie i sie do mnie uśmiechnie, przy najbliższej okazji. Najchętniej (mówię o jej chęciach, nie moich) po ciszy, modlitwie, jakimś innym duchowo-intelektualnym wydarzeniu. Tych zaś jest bez liku, one tworzą atmosferę człowieka-duchowego-osobę.” - to było już w komputerze, wpadłem przypadkiem, przeczytałem. Uprzedziło mój smutek, ból, spowodowane wieczornym oświadczeniem kurii. Bo dlaczego nagle, pod koniec Dnia Pańskiego, niedzieli, w której administrator został oficjalnie wprowadzony do parafii? Używając barwniejszego słowa, ktoś został uciszony, jakby brzęcząca, natrętna mucha odsunięta z pańskiego stołu, nawet nie zając, i mógł wjechać czołg. Armaty nie wystarczyły. Zgromadzenia i wiece poparcia, też nie.

Dlatego ucieszył mnie dziś post na stronie Tygodnika Powszechnego. Nie tylko ja się tak poczułem. A wczoraj właśnie Zając pięknie prowadził program o Duchu Świętym! Czym również podzieliłem się natychmiast na Facebooku. Ktoś dostrzegł, przeczytał, pochwalił, widocznie też tak czuł i myślał. Pokaż mi swoje myślenie. Uratujesz może nie jednego człowieka.
Dokąd nas jeszcze zaprowadzisz sprawo jasienicka?! Ciężko mi Panie.

Każdy z nas (chyab) został w tę sprawę zanurzony, umoczony. Kościół jest wspólnotą. Jednym Ciałem! Nie da się załatwić sprawy rozporządzeniem , oświadczeniem, zgromadzeniami poparcia. Jest prawda, prawda jest poznawalna, jest możliwa postawa miłości intelektualnej. Jest powinność. Ciąży na każdym, proporcjonalnie i analogicznie. Modlitwa, osobista i w zgromadzeniach jest bardzo pomocna. Duch tchnie, kędy chce.

2) Dzisiaj sobie nagle zanotowałem to, żadne a propos, do niczego. Cało-życiowe (najzwyczajniejsze) refleksje 60.latka:

Czas zwykły - czas metafizyczny. W oba jesteśmy zanurzeni? W obu jestem zanurzony. Wystarczy coś i przeskakuję. Odkrywa się zasłona. Czas relacji?

Bo. Siedzę ze sobą w kuchni. Przy stole. Przy jedzeniu, piciu, myśleniu. Ot tak, sobie, bio-psycho-itd. Ol. się odzywa z pokoju, bo coś tam. Włączyły się relacje. Podjąłem, pożartowałem. Życiowy teatr, kabaret, scena. Psycho-fizo-itd. Relacje są z ponad nas (sponad?). Tylko w kulturze i z kultury? Także, ale nie tylko. Bo więzi krwi, wychowania, odpowiedzialności, wartości, miłości... Jakim adekwatnym pojęciem obejmiemy to wszystko?

Transcendencja, metafizyka jest w nas cały czas. Można opisywać nasze życie pojęciami cząstek elementarnych, cyklami czasu(?)... ale po co? Na potrzeby konferencji naukowych i pseudo- wystarczy, ale dla życia osobowego – NIE.”

3) Cofam się do...? “No to zaczynamy się poznawać... Ja jestem siostra Tadeusza, siostra zakonna ze Zgromadzenia Sióstr św.  Dominika. Od 14 lat pracuję w Kamerunie, jestem misjonarką. Moje imię chrzestne to Helena Marta Frąckiewicz. Mój ojciec to Edward Frąckiewicz, urodzony w 1905 r. w Janopolu pod Bujwidzami, za Wilnem. Aresztowany w Wilnie i wywieziony do łagra w Stalinogorska (nr. 116058). Moja mama to Stanisława Rauba z Kudrawki koło Nowego Dworu (białostockie). Mój dziadek ze strony taty to Augustyn Frąckiewicz, ur. w 1852 r. zmarły w 1926, pochowany 20.V.1926 w Bujwidzach (akt zgonu nr. 28). To z jego drugiej zony Ewy Marii Różewskiej pochodzi mój ojciec. I wiem jeszcze tylko jedno, że dziadek miał ojca, który się nazywał Wincenty Frąckiewicz. Podobno ten właśnie Wincenty miał dużo synów i córki czyli rodzeństwo mojego dziadka Augustyna było liczne tylko, że wraz z wysiedleniem babci po wojnie do Polski, straciliśmy wszelki kontakt z jego rodziną, a sam dziadek jest pochowany sam w Bujwidzach, więc cała jego rodzina miała gdzie indziej swoje posiadłości.... I żeby zakończyć, mój ojciec Edward Frąckiewicz, miał dwóch braci - Stanisław Świętnicki (zmienił w czasie wojny nazwisko) i Kazimierz Frąckiewicz (ur. w 102 r., aresztowany we Wilnie i wywieziony do łagra w Workucie, nr. 150712), zmarły w Giżycku oraz 3 siostry: Weronika (póżniej Węgrowska), Tomira (pozniej Jasiewicz) i Alina (później Lipińska). Mam dosyć wyprowadzone dzieje rodziny ale tylko z rodzeństwa taty, ale nic więcej nie wiem na temat rodzeństwa dziadka...

Rabin Mendel z Kocka grzejąc się przy piecu do wypieku chleba odwiedzającym go filozofom dialogu powiedział tak: "Jeżeli ja, to jestem ja, bo ty to jesteś ty, to ani ja nie jestem ja, ani ty nie jesteś ty.” Nadymającym się coraz bardziej z oburzenia filozofom rabin kontynuował: "Jeżeli ja to jestem ja, bo ja to jestem ja, a ty to jesteś ty, bo ty to jesteś ty - to wtedy ja to jestem ja a ty to jesteś ty i możemy ze sobą gadać i wtedy dopiero będzie prawdziwy dialog.” Bez spotkania dialog przeobraża się w umizgi, w grę, która prowadzi donikąd, a nawet więcej – taka gra przesądza o tym, że następuje uśpienie własnej tożsamości.” - (za: ojciec jezuita Dariusz Kowalczyk

- Też często się odwołuję do "pamięci i tożsamości"! Czy jest kanon polskiej tożsamości? Jaki?
- Prawda. Dialog prowadzi do budowania relacji, a bez relacji nie ma nic... (tamże).
 

Zacznijmy się poznawać! W to mi graj. Rzucę światło, jak to było ze mną, że odkryłem w sobie Frąckiewiczów, całkiem niedawno... w skali życia. I dokąd mnie to doprowadziło, jak dotąd.
Parę lat temu zadzwonił i przyjechał wkrótce nieznany kuzyn Jacek. JŁ. Zajmuje się genealogią, jest członkiem warszawskiego oddziału... Trafił na nas, zadzwonił, przyjechał. Dowiedziałem się od niego, że moja prababcia była z rodziny Frąckiewiczów, Natalia Michalina ur. 10.10.1836 w Warszawie (zm. 03.05.1929). Ponieważ wyszła za Jana Kapaona jestem Kapaon. Mój ojciec też był Jan, syn nasz najstarszy? Oczywiście - Jan.

Jestem katechetą i wiem, że Bóg daje z pokolenia na pokolenie (ps.78, 89, 90, 100...).
Zrozumiałem, gdy miałem swoją pierwszą katechezę o rodzinie w klasie 7 (rok 1985?) w Legionowie w par. Miłosierdzia Bożego.

Każda rodzina ma skarby, czasem trzeba poszukać w łańcuchu pokoleń. Kuzyn Jacek przysłał mi namiary, z których dowiedziałem się o por. Zdzisławie Karolu Hennebergu, dowódcy Dywizjonu 303, który zginął w Kanale La Manche. Ostatnio - via Kanada, zdjęcia pra-pradziadka Michała Frąckiewicza zrobione we Lwowie z baretką Virtuti Militari (?), choć nie możemy pojąć dlaczego, za co, czy i jak???


Nasza pamięć i tożsamość wołają o jak najwięcej danych. Wiara i rozum przerabiają to, co mają w każdym danym momencie.

Czekam na odkrycia Jacka, ale także innych Frąckiewiczów. Siostra Tadeusza Helena z Frąckiewiczów robi wspaniałą robotę. Dopiero po Jej wizycie w naszej szkole im Rzeczpospolitej Norwidowskiej w Strachówce odkryłem, że Ona wszak też Frąckiewicz, co wcześniej umykało. I tak zostaliśmy/odkryliśmy swoje powinowactwo w Rodzinie (Bożej) :-)

"Cośmy słyszeli i cośmy poznali, 
i co nam opowiedzieli nasi ojcowie, 
tego nie ukryjemy przed ich synami. 
Opowiemy przyszłemu potomstwu 
chwałę Pana i Jego potęgę, 
i cuda, których dokonał. 
Albowiem nadał On w Jakubie przykazania 
i ustanowił Prawo w Izraelu, 
aby to, co zlecił naszym ojcom, 
podawali swym synom, 
aby to poznało przyszłe pokolenie, 
synowie, co się narodzą" (ps.78)


Dzięki temu wiem... Nie dziwi, że ja jestem Józef K, a mój śp. Ojciec był Janem K. Jak to miło spotkać kuzynki i kuzynów Frąckiewiczów. Siostra, która stała się kuzynką! Kuzynka, która jest Misjonarką! O Roku Ów! Lumen fidei 2013! ♥



Byłem wreszcie na mszy w Jasienicy. W niedzielę 14.7, o 10.00. Warto. Odetchnąłem powietrzem mojej młodości, kościołem pełnym ludzi. Wszystkich namawiam (do eksperymentalnego stylu życia wiarą). W kościele, na mszy świętej "to wszystko" nabiera zupełnie innej perspektywy. Kościół, teren przykościelny, plebania... duuużo więcej mówi. W mediach jest płaskie, naleśnik. Gdyby to była tylko sprawa "biskup-proboszcz", pewnie bym nie jechał. Ale jest tu jeszcze parafia i ten klimat (?!) w anonimowym – bo kto zna ich poglądy, publicznie wyrażone, nie tylko kaznodziejsko z ambony - gronie kapłańskim... no i my, bo to jest przecież nasz wspólny - jak jedno ciało - kościół. Przekonajcie mnie, że Słowo mieszkające między nami, to jest to słowo tylko z ambony. Wiara to nie (tylko?) doktryna. To (jeszcze bardziej) życie. Moje, Twoje, nasze, każdego wierzącego i całego globalnego Kościoła! :-(


Dziś odebrałem - podzielił się radością x.W.W - z wydawnictwa książkę z kazaniami. W tym tygodniu powinna być do nabycia, przynajmniej na Straszewskiego [w Krakowie], 350 stron, 70 kazań polskich, 7 w obcych językach, taki subiektywny wybór z ambony na 15 lecie kapłaństwa. Niech się sieje :-) 
"Każdy orze, jak może", ja nie odbiorę swoich katechez z ponad 30 lat, bo ich tam nie wysłałem :-)

Rozpisuję się za to w postach, na blogu i na Facebook'owym notatniku/ścianie/profilu. Na przykład "Czytając przypowieści i encykliki".
Ewangelie są napisane językiem czasów Jezusa. Przypowieści mówią obrazami tamtej kultury. Encykliki są pisane w czasach bliższych, najnowszych.
W naszym komunikowaniu się w aspekcie spraw duchowych, religijnych musimy dysponować jakim takim oczytaniem i rozumieniem dzisiejszego świata i jego kultury. Był papież, który pisał o epifanii twarzy, jest ten, który przytacza przypowieści rabina z Kocka... Nie da się bez: egzystencji, (samo)świadomości, filozofii spotkania, "drugiego", dialogu, sceny, dramatu, patrologii, Vaticanum Secundum...
Czy my o tym rozmawiamy w parafiach? Jeśli się spotykamy ze sobą-osobą, także w parafialnych klubach i świetlicach! Życie współczesnych ludzi wierzących, to nie tylko nabożeństwa. Czy dzisiejsze chrześcijaństwo schowane w nabożeństwach i nauczaniu tylko słuchającym (choć wiemy, że zna się tylko to, co się samemu przekazuje innym), od ambony, bez spotkania żywych z żywymi i rozmowy, dialogu, może się ostać i rozszerzać, głosząc prawdę Dobrej Nowiny o Królestwie Niebieskim, inaczej - o naszym życiu, świecie i Bogu!?

"Expecting people to be like you or act like you can only lead to disappointment, respecting people for who they are and what they stand is far more satisfying!
And don't be afraid to ignore people who don't respect what you stand for - you're bigger than that - and bigger than them!
You're amazing - accept it- embrace - live it - enjoy it! Have an amazing week - (we already are -we're alive!" -
to ważne lekcje od angielskiego nauczyciela z Pilgrims Teacher Training and School, szkoły pielgrzyma, z Canterbury, tych, od humanazing school and teaching. Życie go wystawiło na próbę, oddycha połową płuca.


Siostra kuzynka Helena odleciała po pracowitych wakacjach w ojczystym kraju. “Obudziłam się rześka, choć spałam tylko 4 godziny... Dziś mój dzień. Dziękuję wszystkim za miłe słowa, błogosławieństwo Pana i pamieć! Odezwę się do was już z Kamerunu. Będę w stolicy kraju Yaounde o 18.15, czyli waszej 19.15. Ale zanim wybiorę bagaże, dojadę do Sióstr to mi trochę zejdzie, ale mam nadzieję, że około 22.00 luknę do internetu i wam powiem - witajcie moi kochani, ale już z Afryki, mojej Afryki....”
Skoro Siostra była w Rzeczpospolitej Norwidowskiej i skoro jest kuzynką, od tej mniej więcej pory, to niech nam jak najczęściej “każe” z dalekiego kraju, między innymi nad Rzeką Krzyżową. Najłatwiej i prościej na Facebooku.

"Nauczyciele powinni brać pod uwagę zmianę zawodu - ostrzega minister edukacji narodowej Krystyna Szumilas".
Ależ odkrycie wysokiego organu! Może w stosunku do nauczycieli wyobcowanych z tego świata. Pisząc pracę magisterską przed stu laty, też o tym wiedziałem. Edukacja całe życie, zwiększająca się "elastyczność" mentalna (samowiedza, motywacje, ścieżki kariery osobistej lub rodzinnej...), mobilność życiowa itd. itp. To jest abecadło inteligenta od dawien dawna, w świecie i kościele 
:-)

Oł i wow (aż tak) jeśli chodzi o programowość pontyfikatu Franciszka. Inna sprawa, te codzienne (prawie) kazania każą mi myśleć o codzienności komunikowania się między nami (światem) np. na Facebooku, Twitterze, także w rozmowie, rozmową Dobrą Nowiną. Bo po co tracić czas i życie, milcząc uporczywie, robiąc/zwiększając dystans między nami i Bogiem, skoro dostaliśmy takie możliwości - a Słowo jak zamieszkało, tak mieszka między nami, permanentnie i constantly (incessantlynon-stop). Wiemy to z pomocą pracy o. Kaspra, tłumacza i pośrednika ze światem rzymskim (języka włoskiego) z zaoceanicznej Boliwii. Papież wskazal nam, na Lampeduzie, że zadaniem Kościoła w przestrzeni publicznej nie może być manifestowanie siły". Ho! ho! ho! Jakie ważkie, złaszcza dla polskiego kościoła i naszych rodaków-katolików i nie :-)

Ad. media/dziennikarstwo, to stwierdzam, że mamy u nas zjawisko segregacji medialnej. Tak głoszą ludzie (wielu) kościoła i polityki. Są według nich media wręcz nakazowo/urzędowo - w cudzysłowie – akceptowalne i nieakceptowalne i, w konsekwencji, ludzie, czytelnicy bądź autorzy. Bo jak te podziały, wytykanie i konsekwencje nazwać nazwać? Sprawa stylu, jak kto pisze, jest sprawą drugorzędną. W jakich mediach pisuje, też. Uczciwość się liczy. W niektórych, zaliczanych do tzw. wrogich, można czasem znaleźć więcej lustrzanych flashów z życia naszego kościoła, znanego nam z życia, niż w tych drugich, zwanych bardzo katolickimi. Można znaleźć ileś tytułów/redakcji nazywanych jednocześnie wrogimi kościołowi i przyjaznymi jakiemuś księdzu :-) A ja wierzę (wiem), że jest jeden świat. Nasz. Ciągle plącze dwa posty, ten i o segregacji medialnej, która dla mnie jest gorszącym zjawiskiem, bardziej niż działalność wrogów kościoła. 

Czy nie jest to m.in. odmiana kościoła walczącego/tryumfującego? Tworzącego para-dekalog, para-prawo (tzw. nauczania moralnego), imputującego sobie te prawa. Niech mówią, ale jako własne przemyślenia (pokaż mi swoje myślenie), albo tzw. świadectwo z życia.

A sprawa zaufania do myślenia w ogólności? I brania odpowiedzialności za ten dar! Lubię inną optykę "zadaniem Kościoła w przestrzeni publicznej nie może być manifestowanie siły".
Czy segregacja medialna jest tylko polskim zjawiskiem? Kto powie, że to moralne/niemoralne? Dlaczego tolerujemy to zjawisko? Dla mnie jest to obrzydliwe, jak każda segregacja :-(

W związku z linkiem do artykułu pt “Wściekła nagonka na Kościółna biera rozpędu” w “Naszym Dzienniku”, nie wytrzymałem. Wściekłem się i ja. Wpisałem - “Też uważam realizm za swój największy atut. Nie mam nic do wybaczania, wręcz przeciwnie, jestem wdzięczny, każdy głos inaczej postrzegający mnie i mój realizm (świat, Kościół) jest szansą na lepsze myślenie. Realiów w redakcjach nie znam. Nie jest to zresztą jakąś wielką moją potrzebą. Własne życie, w tym niezwykłym, cudownym czasie, czasie cudów od 16.X.1978 do dzisiaj (i antycypujący go czas Soboru Vat.II) znam jako-tako. Bogactwo Polski, chyba nie rozpoznane, tj. pomóc światu zrozumieć fenomen JPII i nas (Solidarności), jako-tako zobaczyłem, pojąłem, oczywiście - w jakimś stopniu. Oby inni i następne pokolenia coś do tego dorzuciły, bo przyszły kolejne etapy, pontyfikaty... nie wszystko da się nadrobić :-(
Czy Jaienica, nie jest dzisiaj wyzwaniem dla nas wszystkich, w kościele? Czy spotkamy się na tym gruncie, w wyjątkowym Roku Wiary i Rozumu 2012/13 i roku dwóch papieży, by pogłębiać rozumienie siebie i kościoła, i siebie w kościele, i odkrywać własne misje może, także służby medialnej (na blogach też)? Tchnij Duchu! i odnawiaj nas, i nasze ziemie 2013.”

Za dużo na jeden raz. Nie skończę. Może jutro pociągnę.

O! NIESKOŃCZONA JESZCZE DZIEJÓW PRACA. NIE PRZEPALONY JESZCZE GLOB SUMIENIEM. Nie każdy wierzy w prawdę, poznawalną i wyznawalną publicznie. Niewielu – w postawę miłości intelektualnej. Niewielu chce ją pokazać, dzielić się nią. Nawet z tzw. Ludem Bożym. POKAŻ MI SWOJE MYŚLENIE! W DIALOGU! Choćby tak, jak ja, zbierając swoje wypowiedzi na Facebooku. Wychodzi wtedy (czyż może nie?!), obraz i podobieństwo, zapisane w nas. Jesteśmy jednością osobową (pamięć i tożsamość included), czyż nie!

PS.
Zdjęcie por. Zdzisława Hennenberga (opis wskazuje który) i innych pilotów Dywizjonu 303 stąd.
Rzeki Krzyżowej w Kamerunie stąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz