niedziela, 19 czerwca 2011

Partycypacja 偶yciem pisana



Pierwotnie tytu艂 mia艂 brzmie膰 - "Historia partycypacji w Strach贸wce", ale zasz艂o zdarzenie, kt贸re wp艂yn臋艂o na kszta艂t wywodu.

To, o czym pisz臋, objawi艂o mi si臋 na Forum Animator贸w Spo艂ecznych w Augustowie. Wiele prezentacji i warsztat贸w prowadzonych by艂o przez pracownik贸w MOPS-贸w. Nie wiedzia艂em, 偶e s膮 tak istotnym graczem, partnerem na polu polityki i dzia艂alno艣ci spo艂eczno-kulturalnej. W艂a艣nie wymiar animacji kulturalnej i szerzej - spo艂ecznej, by艂 dla mnie bardzo wa偶nym odkryciem.
Si艂膮 rzeczy (fakt贸w) przypomnia艂em sobie czas I-szej kadencji samorz膮du w Polsce. Wtedy powo艂ano Gminne (i inne) O艣rodki Pomocy Spo艂ecznej. Uczestniczy艂em w tym procesie. Przekonywali艣my dziewczyny pracuj膮ce w gminie, aby zdecydowa艂y si臋 na zmian臋 w swoim 偶yciu. Wymaga艂o to p贸j艣cia w nieznane. Warunkiem by艂o podj臋cie studi贸w w tym kierunku. Wi膮za艂o si臋 to nie tylko ze zmiana stanowiska pracy, ale wyjazd贸w, wysi艂ku intelektualnego itd. Z艂o偶ony proces - w艂a艣nie zmiana. O zmianie w 偶yciu (spo艂ecznym, wsp贸lnocie...) rozwin臋艂a si臋 dzi艣 prawie ca艂a nauka. Wtedy musia艂em/musieli艣my przekonywa膰 si臋 dysponuj膮c w艂asnym jeno rozumowaniem. Uda艂o si臋.

Do czasu. Konsekwencje zmian po wyborach w 1994 roku dotkn臋艂a tak偶e tego wymiaru 偶ycia w spo艂eczno艣ci lokalnej. Nie by艂o potem warunk贸w do rozwini臋cia skrzyde艂. Bro艅 Bo偶e zach臋ty, raczej zniech臋canie. Nowe wyzwania, motywacje i inspiracje zatrzymywa艂y si臋 na granicach gminy. W wielu dziedzinach zatrzymali艣my si臋, w wielu cofn臋li艣my.

Szok, bo tak musz臋 nazwa膰 prze偶ycia z Augustowa, przywo艂a艂y samoczynnie inne wspomnienia. PRZECIE呕 CA艁A I KADENCJA, CZYLI TWORZENIE SAMORZ膭DU W GMINIE (WSP脫艁TWORZENIE W POLSCE) MIA艁A CHARAKTER PARTYCYPACYJNY. To poj臋cie nie znane by艂o wtedy (nie u偶ywane) na polu polityki spo艂ecznej gminy (samorz膮du). Ale taka by艂a logika. Takie by艂o 藕r贸d艂o. 殴r贸d艂em by艂 ruch Solidarno艣ci z 1980/81. A jeszcze g艂臋bsze korzenie tkwi艂y w polskiej duchowo艣ci, polskich t臋sknotach, marzeniach o wolno艣ci. Przybra艂y one kszta艂t ruchu solidarno艣ciowego z ogromnym komponentem duchowo艣ci papieskiej, zawartej w zawo艂aniu "Niech zst膮pi Duch Tw贸j, i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!". Wytropi艂em 艣lad jeszcze wcze艣niejszego dzia艂ania ducha. W samym dniu 16 pa藕dziernika 1978 roku. To by艂 najbardziej prze艂omowy moment dziej贸w Polski (jak Sob贸r Watyka艅ski II dla Ko艣cio艂a) i Europy w drugiej po艂owie XX wieku. Ile偶 si臋 wtedy pocz臋艂o, co jeszcze si臋 nie objawi艂o w pe艂ni. Ale ju偶 jest. Cho膰by w glebie - "w tej ziemi" - w korzeniach kultury.

Takie s膮 te偶 moje korzenie, moje inspiracje. Mojej dzia艂alno艣ci. Mojego doros艂ego 偶ycia. Dlatego wr贸ci艂em w 1980 z Francji i zacz膮艂em tworzy膰 Solidarno艣膰 w艣r贸d rolnik贸w naszej gminy. Odnie艣li艣my sukces. Nie wszystkie gminy w Polsce mia艂y 100% "zorganizowania".
Potem by艂 stan wojenny. Wojna polsko-jaruzelska. Wojna z narodem. Ja zosta艂em katechet膮, chcia艂em kontynuowa膰 prac臋 w艣r贸d ludzi i z lud藕mi. Nie wyobra偶a艂em sobie 偶ycia bez wsp贸lnoty. Za sob膮 mia艂em wszak tak偶e pobyt w Taize.
By艂 to okres, kt贸ry zniszczy艂 si艂膮 strasznie du偶o, ale wiele si臋 obroni艂o. W podziemiu, w ko艣cio艂ach, w tzw. drugim obiegu. Powsta艂a wtedy np. solidarno艣膰 artyst贸w z "ludem wiernym" i wszelakim, maj膮cym ch臋膰 zajrze膰 do ko艣cio艂a. Te procesy, a zw艂aszcza ich konsekwencje nie sa zbyt dobrze zbadane. Za wcze艣nie. Wiem po sobie, jak g艂臋boka by艂a wi臋藕 w nas tego, co spo艂eczne, z tym, co historyczno-patriotyczne, z tym, co duchowe, i z tym, co dziedziczne w wymiarze indywidualnym i narodowym. Czy to tylko idealizm m艂odo艣ci? Raczej ska艂a. Kefas, Petrus, opoka.

Przez siedem lat katechezy i pracy "duszpastersko-organizacyjnej" w parafii 艣w. Jana Kantego w Legionowie dosta艂em nie szko艂臋, ale Akademi臋 Wsp贸lnoty, personalizmu, kwintesencj臋 dzia艂alno艣ci spo艂eczno-kulturalnej. Mia艂em nieoczekiwany przywilej zajrzenia Panu Bogu za kurtyn臋. Widzia艂em w m艂odych, w doros艂ych, w osobistych bardzo i innych, bardzo gromadnych wydarzeniach. Z bierzmowaniem grup ponad 200 osobowych w艂膮cznie. "List do Papie偶a" dobrze oddaje nasze 偶ycie i prze偶ycie siebie, 艣wiata i ko艣cio艂a.

Tak ubogacony i przygotowany zosta艂em w贸jtem I-szej kadencji samorz膮du w Polsce. W takich duchu pojmowa艂em swoja s艂u偶b臋. Zinwentaryzowali艣my maj膮tek komunalny. Wydawa艂o mi si臋, 偶e tak偶e "zinwentaryzowali艣my" bogactwo duchowe wsp贸lnoty lokalnej. W budowaniu wsp贸lnoty zeszli艣my na najg艂臋bszy poziom ze wszystkich mo偶liwych w naszym kr臋gu kulturowy. Andrzej Madej OMI, odprawi艂 msz臋 dla m艂odych ma艂偶e艅stw w naszym otwartym domu. Zainaugurowa艂a ona spotkania nad Bibli膮 i prac臋 nad w艂asna formacja osobow膮 (duchow膮). 艁amali艣my po domach chleb z nieba, chleb eucharystyczny. Prze偶yli艣my w tej wsp贸lnocie sakrament pojednania o p贸艂nocy w domowym ko艣ciele. Prze偶yli艣my wsp贸lnie chrzest naszego syna. Takie mieli艣my idea艂y, taki obraz 偶ycia we wsp贸lnocie. Wsp贸lnota mia艂a rosn膮膰, rosn膮膰...

W gminie stworzy艂a si臋 wsp贸lnota nauczycieli, ksi臋偶y (religia wr贸ci艂a do szk贸艂), w贸jta i wszystkich, kt贸rzy chcieli si臋 w艂膮czy膰 we wsp贸lne rozmowy o szkole, wychowaniu, integracji gminnej i wsp贸lnej drodze. Mieli艣my najpi臋kniejsze cele. To by艂 pocz膮tek prawdziwej wsp贸lnoty lokalnej (gminnej, chrze艣cija艅skiej, otwartej, ekumenicznej...). To by艂 partycypacyjny par exellence model demokracji gminnej.
B臋d膮c w贸jtem by艂em te偶 cz臋艣ci膮 偶ycia szk贸艂, bo chodzi艂em zast臋powa膰 ksi臋dza w zbyt trudnej klasie 贸smej. Bywa艂em na wszystkich szkolnych uroczysto艣ciach wnosz膮c spontaniczno艣膰, staraj膮c si臋 zmienia膰 troch臋 pos臋pnego ducha korytarzy i pomieszcze艅 klasowych. Zw艂aszcza gabinet贸w dyrektorskich i pokoi nauczycielskich. Udawa艂o si臋. Przyszli nowi dyrektorzy i nauczyciele.
Ci, kt贸rych dopiero co pozna艂em: Adam, Mirek, p贸藕niej Marek jako dyr GZEASz. wnosili cz臋sto powiew nowego. "W M艂awie sprzedaj膮 dla szk贸艂 promocyjnie telewizory. Nie mamy tylko czym przywie藕膰". W贸jt dawa艂 sw贸j prywatny samoch贸d. S艂u偶bowy "maluch" te偶 sta艂 si臋 samochodem s艂u偶bowo-wsp贸lnotowym. R贸偶ni kierowcy zwozili nimi uczestnik贸w spotka艅 o艣wiatowych, co miesi膮c w innej szkole. Ros艂a wsp贸lnota.

Do budowania dr贸g i uporz膮dkowania galimatiasu prawno-technologicznego przy budowie szko艂y (w Rozalinie) za rad膮 i podpowiedzi膮 miejscowych rolnik贸w, radnych, mieszka艅c贸w stworzyli艣my lokaln膮 grup臋 dzia艂alno艣ci gospodarczej. Oni wozili 偶wir, wskazywali-wynajdywali sprawdzonych wykonawc贸w rob贸t takich i innych. Sta艂o si臋 to zal膮偶kiem przedsi臋biorstw rodzinnych.
Spotyka艂em si臋 z przedstawicielami m艂odzie偶y w bibliotece. Ze starszymi ministrantami w remizie. Chcieli je藕dzi膰 na mecze w lokalnej lidze pi艂karskiej. Dali艣my na transport. Innym razem m艂odzi wyszli z inicjatyw膮 zabawy. Zorganizowali, ja zabezpiecza艂em przed prawem. Zbudowali艣my boisko przy szkole. Chcieli - mieli. Chcia艂em ich poznawa膰 i poci膮gn膮膰 do wielkich wizji. Do Europy. Tras臋 wyznaczy艂o mi do艣wiadczenie europejskiego autostopowicza i bycie sob膮 we wsp贸lnocie mi臋dzynarodowej w Taize.
Chcia艂em w艂膮czy膰 w o偶ywianie gminy O艣rodek Doradztwa Rolniczego. Bywa艂em na spotkaniach. Intonowa艂em "B艂ogos艂awiona dobro膰 cz艂owieka", aby w sztywnot臋 popeerelowsk膮 wplata膰 w膮tek 偶ycia, rodem z uniwersytet贸w ludowych.
Stra偶ak贸w z Ochotniczych Stra偶y Po偶arnych zaprowadzi艂em pod Gr贸b Nieznanego 呕o艂nierza. Trzymali stra偶 przy symbolu trwania i bohaterstwa pokole艅, kt贸re wywalczy艂y nam wolno艣膰. Je藕dzili艣my na op艂atki z biskupami do parafii 艣w. Floriana (katedra praska) - patrona stra偶ak贸w.
Chcia艂em te偶 zarazi膰 duchem wsp贸lnoty pracownik贸w z Urz臋du Gminy. Zachowa艂o sie nagranie z jednego z takich spotka艅 "na prze艂amanie". Oj bardzo si臋 bronili przed kamer膮 (nie m贸wi膮c o wypowiedzi do kamery). Wprowadzi艂em bardzo uroczyste 艣wi臋towanie op艂atka (z wieczerz膮 i projekcj膮 filmu "Jezus z Nazaretu") i "jajka wielkanocnego".
Jakim ja by艂em wariatem. Ze wzgl臋du na obecno艣膰 w膮tk贸w religijnych pewnie nawet dzisiaj nie nazwaliby mnie w Teleexpressie pozytywnie zakr臋conym. Wytworzy艂a si臋 niby mowa pseudo-nowoczesno艣ci, pseudo-post臋powo艣ci. Samoograniczaj膮ca si臋 mowa niby-personalizmu.

Odwiedzi艂 nas wtedy tak偶e brat Marek z Taize. Zorganizowali艣my spotkanie w remizie OSP dla m艂odych z r贸偶nych miejsc, okolic, parafii. Tchn臋艂o duchem. B艂yska艂o 艣wiate艂ko cieniutkich 艣wieczek. Ja艣nia艂a tajemnica 艣wiat艂a. Tchn臋艂o otwarto艣ci膮. Tchn臋艂o Europ膮.
W naszym Ogrodzie (tak go zwano przed wojnami, od 1908), przy figurze Matki Bo偶ej Annopolskiej odbywa艂y si臋 msze 艣wi臋te. Zapraszali艣my wszystkich z okolicy. Przychodzili, jak od stu lat.
Go艣ci, kt贸rych zapraszali艣my (艣ci膮gali艣my) do gminy, chcieli艣my te偶 mie膰 zawsze w domu. Niekt贸rzy zostawali przyjaci贸艂mi gminy, szko艂y, rodziny. Byli w艣r贸d nich Szymon Kobyli艅ski, pose艂 Marian Pi艂ka, Zbigniew Janas... Mog臋 chyba zaliczy膰 do nich tak偶e arcbp. Kazimierza Romaniuka. On by艂 go艣ciem honorowym rejonowego spotkania w贸jt贸w, burmistrz贸w, radnych, nawet rolniczego edukatora przedwojennego na naszym terenie (Janusz Dzier偶awski), prasy samorz膮dowej ("Wsp贸lnota"). Zaproponowa艂em tak膮 szerok膮 formu艂臋. Nie ma dla mnie "lewo", "prawo", "g贸ra", "d贸艂", "niebo" i "ziemia". Jest wszystko. Prowadzi mnie integralna wizja cz艂owieka-osoby (z niezwyk艂ymi g艂臋biami, wy偶ynami i nizinami).
Na tym pami臋tnym spotkaniu jako najwa偶niejsze osi膮gni臋cie kadencji wskaza艂em pojednanie z poprzednikiem, kt贸rego wysadzi艂em ze sto艂ka. Przy okazji po艣wi臋cenia szko艂y w Rozalinie (nie by艂em zaproszony) biskup nawiedzi艂 i nasz膮 Matk臋 Bo偶膮 i nasz dom.

Ca艂y okres I-szej kadencji nie pracowa艂em na dalsz膮 kadencj臋. Nie walczy艂em o siebie. Nie zabezpiecza艂em ty艂贸w. Nie gromadzi艂em "argument贸w wyborczych" (hak贸w). Cios, zdrada przysz艂a od przyjaci贸艂.
W 1981 by艂em dla ludzi autorytetem, oparciem obro艅c膮. Po 1994 zrobiono ze mnie po艣miewisko, gro藕nego wroga "numer 1".
Dzisiaj musimy w wielu dziedzinach zaczyna膰 od zera, albo od dna. Mentalno艣膰 setek mieszka艅c贸w jest zaczadzona. Trudno b臋dzie powo艂ywa膰 centra integracji, wsp贸艂pracy lokalnej. Ale spr贸buj臋 jeszcze raz. Wierzy艂em i wierz臋 w osob臋 i we wsp贸lnot臋. Osoba jest fundamentem cywilizacji wsp贸艂czesnej. Niczego si艂膮 i podst臋pem si臋 na d艂u偶sz膮 met臋 nie zwojuje. Warto wierzy膰, robi膰 swoje i czeka膰.

W skrajnie niesprzyjaj膮cym klimacie powsta艂a w艣r贸d nas Rzeczpospolita Norwidowska. Ona t艂umaczy sta艂膮 obecno艣膰 wymiaru duchowego w naszych dzia艂aniach. Norwida papie偶 nazwa艂 "jednym z najwi臋kszych chrze艣cija艅skich my艣licieli Europy".

Pos艂uguj臋 si臋 troch臋 innym poj臋ciem partycypacji, ni偶 w unijnych i ministerialnych dokumentach. Rozumiem j膮 nie tylko jako udzia艂 we wsp贸艂decydowaniu ("Decydujmy razem"), wsp贸艂uczestnictwie w kreowaniu polityk spo艂ecznych. Partycypacj臋 pojmuj臋 szerzej, jako spos贸b na szukanie, odkrywanie, budowanie prawdziwej wsp贸lnoty lokalnej (cho膰by nawi膮zuj膮c wprost do ducha solidarno艣ci - solidaryzm spo艂eczny - z 1980). My艣l臋, 偶e w zgodzie z duchem wypowiedzi Jana Paw艂a II w encyklice "Centessimus annus", napisanej w stulecie encykliki spo艂ecznej Leona XIII, "Rerum novarum". Papie偶 m贸wi tam nawet o potrzebie takiego dialogu, kt贸ry obejmuje dawne i przysz艂e pokolenia. Nie tylko o tych, kt贸rzy obecnie 偶yj膮 i ciesz膮 si臋 oddechem, wod膮, ziemi膮, duchow膮 blisk膮 tajemnic膮 w艂asnej osoby i Transcendencji. Eko-my艣lenie ma nieodkryte jeszcze mo偶liwo艣ci.

Tytu艂 tego posta zmieni艂 wyjazd na niedzielna msz臋. Wyj膮tkowo do Jadowa, bo Gra偶yna chcia艂a i tam da膰 ksi臋dzu do odczytania og艂oszenia o koloniach. Msz臋 odprawia艂 "nowy", na wakacjach. On rozpozna艂 nas, my rozpoznali艣my jego. Ja, nie tak od razu. Rozpozna艂em po przywo艂aniu 艣wi臋tego Pallotiego w modlitwie. No, oczywi艣cie - Mariusz. Ostatnio si臋 widzieli艣my 13 lat temu. Ko艅czy艂 nasz膮 szko艂臋. Byli z siostr膮 pami臋tn膮 Mari膮 i J贸zefem w Jase艂kach wed艂ug Wandy Chotomskiej. Dlatego pami臋tam go jako Mariusza-J贸zefa. Gra偶yna jako pierwsza wystawi艂a du偶y format bo偶onarodzeniowy, zapocz膮tkowuj膮c szkoln膮 tradycj臋. "J贸zefie, J贸zefie co z nami b臋dzie" - brzmi do dzisiaj w moich uszach.
Nie mia艂em zahamowa艅, by kl臋kn膮膰 przed nim, by otrzyma膰 b艂ogos艂awie艅stwo prymicyjne. Starym zwyczajem uca艂owa艂em wn臋trze d艂oni b艂ogos艂awi膮cej. Prze偶y艂em wniebowzi臋cie w dniu Tr贸jcy 艢wi臋tej. Ja tylko partycypuj臋 w wielkim darze 偶ycia.

PS.
W jadowskim ko艣ciele wpatrywa艂em si臋 w obraz Jezusa Mi艂osiernego. Nie tyle z pobo偶no艣ci, co ze wzgl臋d贸w estetycznych. W ko艅cu zrozumia艂em. To nie m贸g艂 by膰 obraz. Mia艂 zbyt ciekawie uk艂adaj膮ce si臋 promienie wychodz膮ce z serca. To musi by膰 gobelin. Tak tka tylko Kasia Bala w tej okolicy (pochodzi z Bukowiny Tatrza艅skiej). Pi臋knie. 艁adniejsze ni偶 orygina艂 :-)

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz