Służebnica Boża dr Wanda Wantowska, "Lilka" zrozumiała, czym są "społeczne kompetencje Kościoła" w 1942 w Laskach, z godzinnego wykłady Prymasa Tysiąclecia.
Mamy rok 2011 i też potrzebne jest nam rozumienie tej wielkiej rzeczywistości (możliwości) jaką jest kościół. "Lilka" mogłaby się stać patronką naszego pytania.
Leżę w ranach - przy drodze w Internecie - i mijają mnie bez słowa wszyscy księża i lewici. Nie mówiąc o biskupach. Znam jednego, z Anglii, który posługuje takim jak ja. Bóg zapłać. Ten obraz nie może być prawdą o obecności kościoła w świecie. A tekst nie ma być tylko zaczepką. Chcę być wołaniem - "Jezusie Nazarejski ulituj się nade mną także w swoich sługach, którzy mają Ciebie uobecniać w świecie".
Na misjach, a kościół jest na wiecznych misjach, kluczowym zagadnieniem jest inkulturacja. Pod tym samym względem w starym świecie mamy niestety do czynienie ze zjawiskiem, które można nazwać wyobcowaniem kościoła. Obrazowo rzecz ujmując - z zamkniętymi plebaniami i mitycznymi pałacami biskupów. Przynajmniej tak jest u nas, w Polsce. Proces wyobcowania zaszedł tak daleko, że nawet księża się skarżą, że biskupi są niedostępni.
Ja nie czekam na kolejne kazanie. Czekam na człowieka. Żywego i prawdziwego. Który idzie tak ja przez świat i przez życie. Niosąc swój osobisty los i instytucjonalne powołanie. Osobiste powołanie i instytucjonalny los? Nie, to odwrócenie znaczeń.
W wieku 58 lat nie szukam nowych rozumień starej sytuacji człowieka we Wszechświecie. Nie spodziewam się olśnień poznawczych po nowych publikacjach. Nie potrzebuję już ich. Starcza mi tego, co poznałem. Cieszę się, że mogłem przekazać jego owoce innym, zwłaszcza własnym dzieciom. Potrzebuję za to (coraz bardziej) uczestnictwa - partycypacji - w świętości, czyli w pełnym bycie. Co w skrócie zawarte jest w mojej "mantrze" - "Nie-ja-Ty-Bóg-Miłość-Chrystus-Pokój-Dobro-Amen".
Jezus dla współczesnych był człowiekiem. Serdecznym, mądrym, współczującym - obecnym (!) w ich życiu. Bo inaczej w ogóle by Go nie poznali. Poza rodziną, może tylko jakaś grupka. "Divine claim" zostawiam teologom.
Trzeba najpierw jakoś być, by nauczać innych. Z pomocą środków dostępnych danej epoce. Można chodzić po wsiach i miastach, można jeździć rowerem, albo samochodem. Można nawet nie ruszając się z domu być przez Internet.
Przyjęło się w dawnych epokach, że czarna sutanna księdza jest znakiem obecności wyższej. Dziś jest głównie znakiem obecności - dla wielu niezrozumiałej i obojętnej -instytucji kościoła. W społeczeństwie obywatelskim nie o taką obecność chodzi. Mamy przesyt instytucji.
We wszystkich epokach chodzi za to o braterską obecność człowieka. Potem dopiero zwraca się uwagę na to, jaką ma ten człowiek szatę, poglądy, funkcje itd. Jeśli nie podałeś kubka wody, nie odwiedzałeś, nie chciałeś się spotykać, rozmawiać... to po co w ogóle żyłeś?
Oto leżę u waszych stóp (waszych biurek i stolików) i kołaczę o głos, tzn. o wasze serce uobecniające się literkami na monitorze. Enter. Skorzystam nie tylko ja. Skorzysta wielu. Może nawet niebo się otworzy nad jakimś domem, wsią, parafią i usłyszymy kochający i kochany głos Ojca Wieczności.
Chciałbym, żeby adresem mojego wołania był nie tylko ITP waszych komputerów, ale każda plebania, pałac biskupa i Watykan. Dom, sweet home. W nim zamieszkuje człowiek.
Kiedyś wychowywano, aby odpowiadać na pozdrowienia drugiej osoby. Na trasach turystycznych przetrwał ten zwyczaj, choć nie wszędzie. Zauważyłem, że są jeszcze ludzie, którzy nie zostawią wpisu drugiego człowieka na blogu, czy na Fb, bez odpowiedzi. Skomentują nawet wiersz napisany w obcym języku. Zadadzą sobie trud podwójny, z pomocą internetowych tłumaczy przedrą się przez język i kulturowe znaczenia. Bo wiedzą, CZUJĄ, że ktoś na to czeka i tego potrzebuje.
Bo są kulturalni. Bo tak ich nauczono - nie zostawiaj człowieka bez odpowiedzi. Czyż w ten mały sposób nie zdradza się wielkiej sprawy człowieka w XXI wieku? Czy to nie jest szydercze i podstępne oblicze dehumanizacji?
Bądź, jeśli nie współbratem, to choć Samarytaninem. Innej Ewangelii nie ma i nie będzie.
Madryt mamy za sobą. Jego świadectwem dzielą się także na Ukrainie, która świętuje 20 lat suwerenności. Czekamy na Rio de Janeiro - a cidade maravilhosa. Kochany biskupie, dziekanie, prałacie, kanoniku, księże proboszczu, wikary - a może czekając na kolejne transmisję ze spotkania młodego kościoła z Piotrem zrobimy wspólnie to samo w swoich parafiach, wsiach i miastach? Może zamiast się tylko przyglądać, trzeba wziąć przykład ze starych papieży?
Tu LOS wkroczył z wielką siłą w życie naszej wspólnoty lokalnej. Grażyna przywiozła grom z jasnego nieba - "Czarek nie żyje". Syn przyjaciół. Chodził z Jaśkiem do klasy.
Nie wiemy, co się stało. Modlimy się, bo tylko Duch Święty jest pomocą w takiej chwili.
Na krześle znalazłem kartkę z długopisem. Już o niej byłem zapomniałem. Notowałem coś po ciemku i położyłem przy łóżku. W kontekście zdarzeń czekam na jej odczyt jak na list od Boga. "Nie urodziłem się wzniosłym orłem, ani dumnym królem-lwem. Urodziłem się śmiesznym, powolnym i słabym dwunogiem. Ale ten właśnie dwunóg dotyka sobą w bezkresnym wszech-świecie i ograniczonym czasie sedna wszech-rzeczy. Spotyka, poznaje i otula się ciepłym, serdecznym pledem sensu. Miłością - która go może przepełnić. Miłość objawiła się właśnie jako największy sens ludzkiego świata. Nikt jej nie wymyślił, nikt jej nie stworzył. Objawiła się i Jest sama z siebie. Zapodmiotowana w osobie.
Nie byłoby człowieka - nie wiedzielibyśmy, że jest miłość. ISTNIENIE I MIŁOŚĆ podzieliło się Sobą. Tylko człowiek może je poznać i przyjąć jako dar, mając w nich swój darmowy udział!

Patrzę chętnie i z wielką przyjemnością na ikonę Jerzego Nowosielskiego zamieszczoną we wczorajszym poście. Ikona mówi i naucza. Ikonę się pisze. Ikona ma dwukrotny trój-podział. Bosko-ludzkie poszukiwania w głębi Trójcy Świętej?
***
Leninowskie tezy - państwo prawa jest wtedy, kiedy my rządzimy, a demokracja będzie wtedy, kiedy nie będzie już na ziemi (wśród żywych) wrogów demokracji. U Sienkiewicza przyjęło to formę "moralności Kalego". A wśród dzisiejszych polityków?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz