niedziela, 21 sierpnia 2011

Kto mnie szuka - kto się przyzna? "More authentic values do exist"


Przyszłość świata i Ludzkości na nim w wielkim stopniu zależy od stabilnych rodzin. Czyżby wielki los świata zależał od przypadkowości małych spotkań na dyskotekach, studiach, pielgrzymkach, wakacjach... i zrodzonych na nich związkach dwóch ludzi, mężczyzny i kobiety? Czy poznaniem (i miłością) rządzi tylko przypadek? Skoro konsekwencje tego związku są tak wielkie?
Nie chce mi się wierzyć. To jest pasjonujące zagadnienie. Taki na pewno bywa początek, ale dalszy los związku tych dwóch osób zależy od formacji osoby i wyznawanych zasad. Przyjętych ze śmiertelną powagą i takąż konsekwencją. Mechanizm pierwszej fazy poznawania się i zbliżania nie zawodzi od stuleci, erupcja drugiej fazy to dramat naszych czasów. Niedojrzały (nieuformowany moralnie) człowiek zawodzi. Częścią tej niedojrzałości jest płytkość wiedzy etycznej. Lenistwo światopoglądowe. Etyczny nihilizm.

Czarna noc mnie czymś obudziła. Szczekaniem psa stróżującego? Myszą pod podłogą? Myślą zbyt głośną?
Usnąć nie mogłem. Koszmar szkolno-gminy nie pozwalał. Dołączyła się świadomość dziedzicznej niewydolności ekonomicznej, ale to na drugim miejscu. Bo najważniejsza jest prawdziwa wspólnota. W niej żyć słodko i rozumnie umierać, potrzebnie - w niej nieważny jest standard materialny. Sens jest najważniejszy. Miłość.
Cisza nocna odpowiedziała - mam dla ciebie wspólnotę. Kościół powszechny, międzynarodowy. Dałem ci narzędzia do jego poznawania i nim się radowania. O Boże, no jasne - prawie zawołałem, burząc ciszę. Złapałem się na tym, że tak łatwo zapominam o pomocnej dłoni Opatrzności. Przecież na stronach katolickich z całego świata pachną łąki zielone, na których mój duch odpoczął tyle razy. Tyle na nich źródeł wody żywej. Nie ma na nich żadnych głupot. Są ludzie, którzy są. Którzy są i dzielą się sobą i swoją najlepszą stroną. Wiarą i dobrym spojrzeniem na całość i na szczegół. BÓG CI ZAPŁAĆ, BOŻE (L.Staff).

To jest dla mnie właśnie konkret wiary. Konkretna pomoc w konkretnej bardzo sytuacji. Kojąca, przynosząca pokój i sen w nocy, a w dzień impuls do pisania. Krysiu, nie jesteś najważniejsza. Jesteś moim bliźnim. Mam kochać błądzącego i nienawidzić błędu. Tak chcę na ciebie patrzeć jako człowiek wierzący, potrzebujący wiary jak tlenu. To jest ten aspekt teologiczny, z pomocą którego, my wierzący, ale i niewierzący, którzy wezmą ten wymiar życia pod rozwagę, może rozwiązać każdy problem. I przeciwnie, nie biorąc go pod uwagę, nie szukając nawet, możemy nie dać sobie rady z błahym nawet problemem pensum. Mówimy wtedy - "życie nas przerosło", "jakie życie jest trudne". Taką odpowiedź napiszę Lucy na pytanie - "gdzie i jak znaleźć w Biblii perspektywę rozwiązań naszych problemów (działań, zaangażowań) politycznych (publicznych)"? A pytanie to zrodziło się w związku z cytatem z JPII - "Zarówno interpretacja, jak i rozwiązanie aktualnych problemów ludzkiego współżycia wymaga uwzględnienia ich wymiaru teologicznego”(Centesimus annus,55.)

Chyba podobnie myśli Didoy z Filipin - "Read this in silence! Thank you Lord for everything . Forgive me for all of my sins. I love You and need You!! Cover me and my family, my friends, my life projects with Your precious and holy blood. Give me Your dreams Lord. Bless and protect everyone that seeks You, needs You and believes in You. If you love God and you are not ashamed of Him, put this on your wall for a day and you will see what He will do in the life of those who take this to heart". Internet stawia nas-wierzących w kłopotliwej sytuacji, bo kto przyzna się do podobnej modlitwy publicznie?? Choć setki przeczytało (Fb, blogi...).

Odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi - "współdziałam we wszystkim dla jego dobra." Ja się nie wstydzę - Jezu, jesteś jedyną moją siłą i radością.

W kościele pada dziś z ust Jezusa pytanie - "kim jestem dla ciebie". Odpowiadam na nie po wielokroć. I tu i na Fb, i gdzie się da. Tak mnie wychowano, pytają - odpowiedz, mówią "dzień dobry" - odpowiedz, piszą bloga, którego czytasz - skomentuj, podziel się sobą. Tak rozumiem człowieka i jego (naszą!) kulturę. Jako dialogiczną. Jesteś dialogiczny, żyjesz w dialogu - albo giń, przepadnij. Bo jej zaprzeczasz, niszczysz, deprawujesz. Wielką deprawacją kultury był komunizm marksistowski (obóz państw socjalistycznych i ich "socjalistyczny humanizm"). Ile z niego pozostało w nas, w instytucjach państwa i jego kultury?

Pojechaliśmy do parafii w Trawach, bo mamy wolność religijną. Korzystamy z niej. Za dużo jest ostatnio napięć we wspólnocie lokalnej, żeby dokładać sobie także w niedzielę. Nie zawiedliśmy się. Było bardzo kojąco. Spokój i modlitwa. Żadnych złych spojrzeń, myśli, aluzji. Ani w ramach zgromadzenia, ani z ambony. Rzeczowość i istota rzeczy. Wróciliśmy zdrowsi.

Po komunii świętej też odpowiadałem, bo to szczególne minuty w życiu człowieka wierzącego. Mówiłem Mu - "jesteś moją ciszą wewnętrzną, choć ludzie śpiewają dokoła, jesteś śpiewem tych ludzi, z którymi jestem połączony wymiarem eucharystycznym, jesteś smakiem komunikantu, słodkim, przyjemnym, i takimż uściskiem go zębami, jesteś miękkim i ciepłym dotykiem poduszki na ławce, i twardym, ale właściwie nieodczuwalnym naciskiem kolan na posadzkę świątyni. Jesteś zapachem, którego może dziś nie czułem, ale w kościołach karmelickich czułbym na pewno lilie św. Józefa... Jesteś w tych chwilach wszystkim, co odczuwam wszystkimi zmysłami, i wiarą i rozumem. Całym sobą przyjmuję Ciebie. Nie ustami tylko. Dlatego tak bardzo lubię świątynie, w których mogę Cię wziąć dłonią, jakby jeszcze bardziej serdecznie (w naszym kręgu kulturowym). W kościele także obowiązują jednak ograniczenia i zwyczaje terytorialnie zdeterminowane. Mąż Lucu rozdaje komunię święta. Prezes LGD Równina Wołomińska również. Mój Bóg jest przecież wszędzie Osobą, kocham relacje osobowe.

Czytałem rano kazanie B16 do seminarzystów w Madrycie. Określił kościół jako - "wspólnotę i instytucję, rodzinę i misję". Mogę więc upominać się o wyraz serdeczności w eucharystii, która najbardziej ma być kościołem. Bez wyrażenie w jakiejkolwiek, ale czytelnej formie, serdeczności - czy eucharystia ma sens? W Trawach wszyscy mogli się poczuć dostrzeżeni i przywitani serdecznie. Chciani. Mówi się, że - "Człowiek jest jedynym stworzeniem, chcianym dla niego samego". Bez okazania tego, tak w rodzinie, jak we wspólnocie kościoła (eucharystycznej) stajemy się manekinami i atrapą boskiej i ludzkiej rzeczywistości. Jakie to proste. Bo Bóg jest Prostotą i Prawdą Nieskończoną. Miłością.

Papież też odpowiadał w Madrycie na te same pytania. "Faith is more than just empirical or historical facts; it is an ability to grasp the mystery of Christ’s person in all its depth... Yet faith is not the result of human effort, of human reasoning, but rather a gift of God: “Blessed are you, Simon son of Jonah! For flesh and blood has not revealed this to you, but my Father in heaven”... Faith starts with God, who invites us to share in his own divine life. Faith does not simply provide information about who Christ is; rather, it entails a personal relationship with Christ, a surrender of our whole person, with all our understanding, will and feelings, to God’s self-revelation... Respond to him with generosity and courage... I want you [Jesus] to be the power that strengthens me and the joy which never leaves me... Jesus builds the Church on the rock of the faith of Peter, who confesses that Christ is God... as the Successor of Peter, let me urge you to strengthen this faith which has been handed down to us from the time of the Apostles... Having faith means drawing support from the faith of your brothers and sisters, even as your own faith serves as a support for the faith of others... Friendship with Jesus will also lead you to bear witness to the faith wherever you are... Do not keep Christ to yourselves! Share with others the joy of your faith...".

Przyjaźń z Jezusem niech pozwoli nam dawać świadectwo na Radzie Pedagogicznej i Radzie Gminy. Bo jak żyć inaczej?

PS.
Zdj. ze str. http://www.news.va/en/news/pope-urges-youth-to-find-their-true-vocation

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz