wtorek, 2 sierpnia 2011

Poszukiwanie najwa偶niejszego

Jest rano. Pij臋 kaw臋. Drapi臋 si臋 od komar贸w. Powoli dochodz臋 do siebie. Pr贸buj臋 wyabstrahowa膰 istot臋. Ca艂kuj臋 si臋 po wszystkich docieraj膮cych czaso-przestrzennie doznaniach zmys艂owych i niemierzalnych my艣lach i refleksjach (z wykorzystaniem wszystkich sk艂adowych strumienia 艣wiadomo艣ci). Wiara i rozum buszuje , a偶 dym idzie. W艂a艣ciwie g艂贸wnie rozum, bo Abraham, Moj偶esz, Izaak i Jakub s膮 cz臋艣ci膮 mojego do艣wiadczenia. Nie m贸wi膮c o pierwszym J贸zefie i drugim, i Maryi, i Jezusie z Nazaretu. Co tu jest wiar膮? Kult eucharystyczny? Mam w sobie ciche adoracje i gromadne msze 艣wi臋te (chocia偶by z papie偶em), one te偶 mnie tworz膮.

Kiedy szukam siebie, ca艂kuj臋 po wspomnieniach, rodzinie, ka偶dym z osobna, opadam jak li艣膰 coraz g艂臋biej i g艂臋biej, wahad艂owo. Mo偶e z przestankami, ale nieustannie. I dochodz臋 do wniosku (jednego z wielu), 偶e w艂a艣ciwie wype艂niam powinno艣膰. To moja praca i powo艂anie.

***

A to poni偶ej mia艂em wczoraj, ale Internet nie zadzia艂a艂, wi臋c daj臋 dzisiaj (co potwierdza jego wirtualno艣膰). Cz艂owiek tylko ciele艣nie jest czaso-przestrzenny, jego osobowa istota nie daje si臋 tak prosto uchwyci膰:

- Nie wiem, gdzie jestem. Ale tylko w komputerze i Internecie. Kiedy nie dzia艂a, albo dzia艂a w kratk臋. Co艣 zanotuj臋, czekam, znika, zn贸w otwieram, potem resetuj臋, pr贸buj臋 wr贸ci膰 do pocz膮tku my艣li, zapisuj臋 itd. Gubi臋 si臋 totalnie. Ale tylko w komputerze.

W 偶yciu? Nie jest tak 藕le. Wiem, kim i gdzie jestem. Jestem glinianym naczyniem uczynionym r臋k膮 mistrza. Glinianym bardzo. Kruchym, 艂amliwym, prawie ju偶 skorup膮. R臋ka Bo偶a mnie lepi艂a przy u偶yciu mojej osobistej wiary, rozumu i kultury, mniej lub bardziej 艣wiatowej. Odcisn臋艂o si臋 na mnie 3.700 lat dziej贸w biblijnych i jeszcze du偶o wcze艣niejszych. Od poziomu cz膮stki elementarnej, po z艂o偶ony system neuro-psycho-cielesno-duchowy „cz臋艣ciowo izolowany” we Wszech艣wiecie.

Oj du偶o przywar si臋 do mnie dolepi艂o. Wiele sam wyhodowa艂em, mog膮 po艣wiadczy膰 najbli偶si. Zdoby艂em odpowiedni膮 samo艣wiadomo艣膰, nie przecz臋. Ka偶dego dnia m贸g艂bym sk艂ada膰 samokrytyk臋, ale to ja艂owe zaj臋cie, no - mo偶e jako kupa kompostu mog艂oby si臋 do czego艣 przyda膰. Nie jestem jednak ogrodnikiem, pomin臋.
Ka偶dego dnia mog臋 te偶 jednak opisa膰 dobro, i to wybieram jako sta艂e zaj臋cie. S艂owa, zwroty, wyra偶enia, albo fragmenty opisu i tak znienacka przyjd膮 mi do g艂owy – przynajmniej tak si臋 dzieje do dzisiaj – czasem dojd膮 zdj臋cia. Staj臋 si臋 za nie odpowiedzialny, i nikt inny. Musz臋 cos z nimi zrobi膰, wepchn膮膰 do komputera, wypchn膮膰 do Internetu. W ostateczno艣ci na papier.

Wczoraj si臋 odby艂o, nie do ko艅ca udane, ognisko w rocznic臋 Powstania Warszawskiego. Pokaza艂o nasze wielkie ch臋ci i mniejsze mo偶liwo艣ci. Powinno艣ci moralnej jednak sprostali艣my. TO JEST NAJWA呕NIEJSZE. Patriotyzm jest warto艣ci膮 moraln膮. Wierno艣膰 warto艣ciom, w kt贸rych zostali艣my wychowani, i kt贸re przyj臋li艣my na ca艂e 偶ycie, jako swoje, te偶. Gotowo艣膰 do dialogu z oponentami? - mamy! Kultura dialogiczna nas wyho艂ubi艂a.

Co ciekawe, wszystko to – jakby ju偶 by艂o. Jakbym ju偶 prze偶y艂, nie jeden raz. Moje wierszyki sprzed 30 lat m贸wi膮 (zapowiadaj膮) wiele. Na ognisku przypomnia艂em sobie inne ognisko na Mazurach, na harcerskim obozie, pod tytu艂em „Zapatrzenie”. Zapatrzenie jest elementem konstytutywnym ka偶dego ogniska. Tak膮 moc ma ogie艅. A we mnie jeszcze pragnienie, aby „wszystko 艣ci膮gn膮膰 s艂owem i dusz膮 do samego rdzenia [rzeczy i spraw]”. „Ale to ju偶 by艂o”. Piosenka 艣piewa, 偶e nie wr贸ci wi臋cej, ale to nieprawda. Wr贸ci, wr贸ci. Identyfikuj臋 si臋 bardziej z Cyprianem Norwidem, 偶e „偶adna 艂za, i 偶adna my艣l, i chwila, i rok nie przesz艂y, nie przepad艂y, ale id膮 wiecznie... ”. „Kamienie rzucane na szaniec” te偶 s膮 z Norwida. Rzeczpospolita Norwidowska to i Sobiescy, i Sejm Czteroletni, i Konstytucja 3 Maja, i Powstanie Warszawskie, i Solidarno艣膰, i Jan Pawe艂 II, Strach贸wka, Polska, Europa, Rosja i Ameryka, sprawa prawos艂awia i islamu i du偶o, du偶o rzeczy innych, "kt贸rych ju偶 nie wiem, gdzie le偶y mieszkanie". Jeste艣my razem z nim „w wieczne za-chwyceni”.

Wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem. My ich, oni - nas. Lucy zwraca uwag臋 na potrzeb臋 sta艂ej lektury dokument贸w watyka艅skich. Podpowiedzia艂a mi zar贸wno syllabus b艂臋d贸w autorstwa Piusa IX, papie偶a z czas贸w Norwida, jak i refleksj臋 na temat New Age Papieskiej Rady Kultury „Jezus Chrystus dawc膮 wody 偶ywej”. Oba teksty inspiruj膮 do przemy艣le艅 bardzo aktualnych, ale drugi jest tylko w wersji angielskiej, a polskie t艂umaczenia trzeba sobie kupi膰! Polscy katolicy s膮 poszkodowani. Co robi膮 nasze instytucje ko艣cielne? Nie dostrzegaj膮 problemu? Watyka艅ska strona internetowa oferuje mas臋 materia艂贸w - www.vatican.va. Nie ma na niej j臋zyka polskiego! W takich sytuacjach 艣wieckie organizacje (je艣li brakuje im w艂asnych funduszy) si臋gaj膮 po pieni膮dze europejskie. S膮 r贸偶ne do tego programy. Czy nie ma polskiego odpowiednika, po stronie episkopatu, do spraw kultury? To jest kultura sensu stricte! Przecie偶 jest du偶o polskich duchownych studiuj膮cych w Rzymie. S膮 polskie redakcje L'Osservatore Romano i Radia Watyka艅skiego. Nie rozumiem. Mog臋 tylko podejrzewa膰 zmow臋 wydawnictw.

M贸g艂bym pisa膰 i pisa膰 i pisa膰. Nie sprz膮ta艂bym, nie robi艂 zakup贸w, nie chodzi艂 do pracy... tylko stuka艂 w klawiatur臋. Dzi臋cioli艂. A potem szed艂 w spanie. Ale nie zawsze tak si臋 uk艂ada. Dzi臋cio艂 jest lekarzem drzew. Wy偶era robaki. Nie wszystko zawsze si臋 da. Potem wstan臋, dojd臋 zn贸w do siebie, bez wi臋kszego po偶ytku dla domu i b臋d臋 czeka艂 nocnego (obraz wiecznego) spoczynku, tak lub inaczej. Sen zanurzy jeszcze bardziej w tajemnicy. I wyabstrahuje ze zbyt trudnych konkret贸w :-)

Zanika za to granica czasowa mi臋dzy Powstaniem Warszawskim i Solidarno艣ci膮. M贸wi艂 o tym wczoraj prezydent, m贸wili powsta艅cy. Nam na ognisku wy艣piewa艂a to przyroda. Rechotanie kijanek. Takie samo by艂o dla mnie codziennym akompaniamentem nocnych powrot贸w z zebra艅 wiejskich w 1981 roku w maju. Zak艂ada艂em Solidarno艣膰 w gminie. My nie z roli, ani z soli. Z pragnienia wolno艣ci. G艂贸d wolno艣ci bywa wi臋kszy ni偶 instynkt samozachowawczy.
Jest powiedzenie w艣r贸d misjonarzy, 偶e czego nie dokonaj膮 za 偶ycia, doko艅czy ich gr贸b. Nie da si臋 tego przenie艣膰 na dzi臋cio艂y. Po nich najd艂u偶ej zostaj膮 pi贸ra. Ale wszystko 艂膮cz膮c w kup臋, mog臋 powiedzie膰, 偶e dzieciom i zonie nie zostawi臋 spadku innego, ni偶 linki do transcendencji.

Ile znak贸w doko艂a! 呕aby i czas, kiedy ognisko wygas艂o. Zapami臋ta艂em, bo akurat wtedy Ania spyta艂a mamy Beaty, „kt贸ra godzina?” By艂a dok艂adnie godz. 21.37. Od 33 lat mamy za co 艣piewa膰 hymn dzi臋kczynienia. A to jest wszystko, co najwa偶niejszego mo偶e si臋 (mog艂o si臋) w 偶yciu cz艂owieka wydarzy膰. B臋d臋 o tym przypomina艂. A kto po mnie?

PS.
Na tzw. stare lata powody do kontemplacji przewa偶aj膮 nad powodami do aktywno艣ci. Gdziekolwiek ucho przy艂o偶y, co艣 duch mi艂o艣ci szepcze. Bieszczady, sala konferencyjna Urz臋du Gminy, kt贸ra艣 strona ogrodu za domem, Glasgow, Legionowo, Warszawa, Strach贸wka, USA, Watykan, Korsyka, Zimbabwe, Turkmenistan... I nie tylko na mapie, na planie.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz