wtorek, 30 sierpnia 2011

Polsko, ojczyzno moja


Dzisiaj jestem we wzniosłym nastroju. "O roku ów, kto ciebie widział wonczas w naszym kraju...". Młodzi nie znają takiego pułapu determinacji. Niektórzy z nas gotowi byli zginąć. Woleliśmy myśleć o śmierci, niż dalszym życiu w upodlającym ustroju.

Boli, że w Strachówce nie mam z kim o tym porozmawiać. Nawet przy rocznicowym piwie. Przydałby się Hans Christian Andersen z nową wersją bajki o brzydkich kaczątkach.
Jestem przekonany, że kto nie rozumie moich uczuć, kto nie rozumie Solidarności i tego co się z nami stało w roku 1980/81 - nie rozumie powołania człowieka. Nie rozumie też zdania z NT, że "do wolności wyswobodził nas Chrystus".

Padła wczoraj liczba trzysta sześćdziesiąt i cztery! Niech nasze sprawy staną się sprawą wielu. Niech będą jasne wobec całej Polski i świata. Prawda się obroni. Fałsz niech sczeźnie na oczach tysięcy, na świadectwo i na przestrogę. Jak wąż, który poległ pod piętą.

"Pamięć i tożsamość" (JPII) leży na kaloryferze w łazience, a "Świat ludzkiej nadziei" (J.Tischner) gdzieś na stole. To są lektury Jaśka, wziął z półki. To były kamienie mojej brukowanej drogi życiowej. Dużo ich było.

"Dzięki nadziei otwiera się prawda o człowieku. Człowiek doświadcza siebie najgłębiej, gdy czuje, że jest jakąś, nawet dla samego siebie, tajemniczą wartością. Nadzieja to najgłębszy sposób ochraniania owej wartości. Człowiek broni siebie swą nadzieją i swą nadzieją walczy o swą ludzką twarz." Lubiłem Tischnera.

Czy uda nam się jutro obronić nadzieję i ludzką twarz samorządu, jakim jesteśmy z mocy prawa? Czy objawi się w kimś geniusz negocjatora i rozjemcy? Czy znajdziemy złoty środek? Czy starczy nam dobrej woli i poczucia humoru?
Krystynko, nie chodzi o 2tys zł. Nikt w to nie uwierzy. Czyż można nie ironizować? Szkoła wydała więcej na twoją formację dyplomowanej nauczycielki. Chodzi o godność, o nadzieję, o ludzką twarz, o klimat pracy i przebywania ze sobą 270 osób każdego dnia (od poniedziałku do piątku). O sprawy człowieka (młodych ludzi przeważnie, bardzo młodych).

Inny autor niż Hans Christian, mógłby napisać inny utwór np. "Judaszowe diety". Smutną opowieść o tym, jak to po wspólnym, braterskim z założenia, posiłku przy wspólnym stole, ktoś wstaje i idzie do jakiejś Wysokiej Rady głosować przeciwko tym, którzy do stołu zaprosili, i z którymi posiłek spożywał. Właściwie przeciwko wszystkiemu, co od nich wychodzi. Łącznie z imieniem, festynem i hymnem. Ktoś napisze taki utwór. Na jakim poziomie? Zależy od talentu. Ale na pewno na własną odpowiedzialność. To leży w naturze artystów, autorów wszystkiego, co robią. Na pewno nie od kompleksów. Kompleksy przerzucają ciężary na innych i są przyczyną katastrof społecznych.

Gmino, bądź mi ojczyzną. Obroń moją nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz