Wierzę w dobro, które jest tak wielkie i zwycięskie, że mogę napisać je z wielkiej litery. DOBRO. Mogę zrobić krechę przez pół strony i po jednej stronie wypisywać to, w co wierzę, po drugiej to, co wiem.
Wiara i rozum są we mnie nierozłączne i są ciągle jeszcze zasilane, choć może przyjść moment, że moja aparatura poznawcza wysiądzie lub ulegnie osłabieniu. Wiara wspiera się na filarach (zasobach) zewnętrznych, głównie wychowaniu i wspólnocie wierzących (kościoła). Rozum jest doświadczaniem tego świata. Wiara mówi "tak jest zapisane" (w księgach), rozum doświadcza, że "tak jest i tak to działa".
Obudziło mnie ciężkie ostatnio doświadczenie świata i siebie samego. Czy to tylko stan psychiczny? Nie, coś dużo więcej, to ja sam, pewne jedno konkretne życie. Upodmiotowane, zapodmiotowane. Ciało uduchowione, duch ucieleśniony, jednostkowany przez... i w... Psychologia powiązana w całość mojego życia? - to za mało powiedziane. Co by mnie nie obudziło, bo może żołądek, sumienie lub pies, zawsze każe myśleć. Myślenie, jak po sznurku prowadzi. Do
Królestwa Bożego.
W myśleniu zawsze wystąpią pewne elementy, najpierw jako rozsypanka: grzech, zbawienie, dobro i zło, wspólnota, moc świętości i prawdy, prawda, która zawsze wyzwala, przekaz, doświadczenie, mnóstwo doświadczeń, głównie dobra... Wiara i rozum spotykają się w serdecznym uścisku. Rozsypanka zawsze zaczyna układać się w Całość. To jest katecheza, zarodek wszelkich encyklik. A po drodze przeczytam na pewno jeszcze coś dobrego, najlepiej Dobrą Nowinę. Zajrzę na bloga i spotkam drugiego wierzącego człowieka. Zaczynam(y) współ-tworzyć ten świat. Zawsze we wspólnocie,
w dialogu, nigdy sam.
Przeważnie tak jest, kiedy budzę się w nocy lub w dzień, w jakimkolwiek punkcie tego świata. Napisałbym "zawsze", ale w między-czasie byłem w Węgrowie na "R". Jeszcze bardziej tak jest, kiedy staję pośrodku sali (grupy) katechetycznej. Czy zawsze tak będzie? Nie wszystko ode mnie zależy. Co do pierwszej z sytuacji, nie mogę ręczyć, to zależy też od medycyny. Co do drugiej? - no nie, najdłużej do emerytury :-)
Katecheza - dla mnie - nie jest programem i metodą. Jest wiarą i metodą. Jest wiarą pośrodku całego świata wszystkich możliwych sytuacji. Wiarą zwycięską, jeśli nie mocą katechety, to działającego Boga. Także w nim i przez niego, tzn. osobę wierzącą, katechizującą. Nie ma katechezy bez Boga Żywego, działającego tu i teraz. I bez wcielonego (ucieleśnionego) katechety. Najpierw i przede wszystkim jest Bóg Żywy i Prawdziwy, potem programy, podręczniki i metody, jeśli GO za mało. NON ABBIATE PAURA - katecheci :-)
Czyż, wybudzony nad ranem, w nocy... - nie piszę katechezy na dzisiaj?
Piszę i uczę w konkretnej sytuacji, w jakiej się budzę, żyję, staję pośród... na sali lub w klasie. Katecheza, jak życie, jest dialogiem z konkretem, nie z teorią.
Wierzę w dialog. Boli mnie każde zamknięcie. Czyż nie widzicie, że każde zamknięcie produkuje toksyny i prowadzi do gorszego stanu!
Dialogiem jest także medytacja i adoracja. Kontemplacja też. Kon-templum. Przeanalizujmy każdą naszą konkretną sytuację! Bez rozumu się nie da. Bez myślenia się nie da. Nie ma wiary bez myślenia. Nie ma modlitwy bez myślenia. I "nie ma mienia bez sumienia"(CKN).
***
W samochodzie, po drodze, z dziesiątkiem zwyczajowego różańca, w głowie zapisuję, że:
- jadę do szkoły na chwilę! Na chwilę spojrzenia, modlitwy, bycia z i w i wobec i przed (pasują mi prawie wszystkie przymiot-niki).
Jadę z pierwszym spojrzeniem, pierwszym słowem, z oczekiwaniem na pierwszą modlitwę przed krzyżem. Jadę skupiony jak Małysz na belce startowej przed kolejną próbą. Chcę tylko oddać dwa równe skoki. Może starczy energii i skupienia na trzy?
Kl.2
Modlimy się o dobry dzień, o każdą lekcję, rozmowę i chwilę. Aby zobaczyć w nich kawałek Królestwa Bożego („Niebieskiego”, wymienne).
Potem prezentuję skarby:
- głośnik, z którego - gdy połączony kablami z resztą – popłynie muzyka
- książkę, w której są słowa do tejże muzyki (książka blogera „
chleb-boski.blogspot.com” z Włoch, księdza Tomasza, z 2003, którą popełnił na czyjąś pierwszą komunię)
- laptop, bo musi być serwer, by wszystko zagrało
- no i rysunki, na które czekają, te lepsze od tamtych, z królem nie prawdziwym, na tronie. Ten król wyciąga rękę do Ciebie i chce się z Tobą spotkać. Możesz z Nim zamienić wiele słów i słuchać.
Melodia zagrała, wierszyk Karola Wesleya, przynajmniej mnie się spodobał, dobrze się go recytuje, mówi, gra i tłumaczy. Rysunek Jezusa wyciągającego dłoń do człowieka, małego i dużego, pasuje, jak ulał. Jego istotą jest miłość. Delikatność i zrozumienie, na wskroś.
***
Na tym etapie dnia katechetycznego jestem ciekawy kolejnej klasy. Jestem nastrojony.
Na zakończenie, po modlitwie, wychodząc usłyszałem „dziękuję za dobrą lekcję”. Już drugi raz. Jak to cieszy. W końcu, rzadko się to słyszy. Ten komplement padł z najbardziej odpowiednich ust. Nie od obserwatorów zewnętrznych, nawet nie od rodziców, dyrektora i ministra. Od ucznia, dla nich są lekcje-katechezy. Mają objawiać Boga-Miłość-Miłosierną.
Kl.”0”
Krąg nas-współbraci-współsiostry-siedzących-na-podłodze. Wiek? Wiek nie istotny. Poza wiekiem. O rysunku, o szatach, butach, kulturze i klimacie, w jakim żył Jezus z Nazaretu. I o spotkaniu z Nim, każdego z nas. Człowieka, małego i dużego. Każdy (u)rośnie. "Bóg jest Miłością" - śpiewa jak zwykle ksiądz Paweł.
kl.4
Zaczynam(y) modlitwą, w której przypominam(y) modlitwę końcową poprzedniej lekcji. Modlitwę dziękczynienia za dobro (dobre zachowanie, lekcję, klasę, szkołę...). Bądź nam ogniwem dobra! Pozwól – chcemy – nam być ogniwem w wielkim łańcuchu dobra.
Trochę ta modlitwa? sytuacja! powala. Wzrusza. Ładunkiem mądrości, która spoza nas. Jak ma nie wzruszać, kiedy tyle tu było trudności, tyle pracy włożonej wychowawcy, współ-pracy, dyrektora, szkoły, sztandaru, hymnu, roty ślubowania... wiary i rozumu.
To – w nagrodę – rysują malują Jezusa Króla Wszechświata, z wyjaśnieniem, że prezydentów się wybiera, królowie się rodzą. A w nas królestwo Boże, od chrztu. Nie jesteśmy tylko zorganizowaną materią. Materia nie jest Królestwem Bożym. Malują z zadaniem myślenia (modlitwy myślnej?!) o Królowaniu Jezusa (Kr.Wsz.) w nas, w naszej klasie, rodzinie, szkole, gminie, parafii, (wszech)świecie. Ale bez przygniatających obrazkowych i pomnikowych intronizacji. W tle znów ksiądz Paweł śpiewa, że Bóg jest Miłością, oni podśpiewują refren. Taki to jakiś mały cud przed-adwentowy zdarzył się nam.
***
Myślę już sobie o klasie następnej (choć nie powinienem wybiegać naprzód), że mam kolejne chwyty i stopnie „na dziś” we wspinaczce na szkolno-katechetycznej ścianie.
Jakie to ważne! - wszystko, co się wydarza na katechezie.
Przypomniałem sobie, że w tej klasie już mamy sieć WiFi! Znalazłem
„Króluj nam Chryste...” na YouTube. Słuchamy. To jest nasza modlitwa końcowa.
Kl.3
Po tej lekcji nie chce mi się znowu upubliczniać. Ani w pokoju nauczycielskim, ani w stołówce... nigdzie. Tak to działa. Dobro daje życie. Zło - zabija.
Za to narodził się pomysł (szkolnego?) bloga „Dzielmy się Dobrą Nowiną!” Odbudować ludzki zespół, po ludzku i z ludźmi, można tylko wokół dobra, nie wokół sporów, konfliktów, problemów.
Kl.1
Znów ta piękna, z jednej strony i z drugiej nieznośna, refleksja - że szkoła się odjaśnia (ckn) w spojrzeniu nauczyciela na uczniów, a jeszcze bardziej uczniów na nauczyciela! Spójrz w oczy dziecka a powiedzą ci... dużo. Czy jesteś dla nich nauczycielem, czy "siewcą nienawiści". TEGO NIE DA SIĘ UTAJNIĆ. Lata wrogiej propagandy musiały wydać owoce. Są grupy bardziej i mniej zarażone. Program propagandowo-wyborczo-anty-szkolny można wyczytać we wpisach anonima "111". Jawna dywersja. Deprawacja publiczna. Zło! Nie lubię tego pisać i powtarzać, ale nie mogę odwracać oczu od spojrzenia prawdzie w oczy. Nie chodzi mi o wrogość wobec kogokolwiek, ani tym bardziej napastliwość, ale o
bezkompromisowe chronienie dobra. Nie mogę milczeć. Nie w takie dni, gdy tyle i takiego niespodziewanego dobra się objawia. Szkoła nie żyje tylko tym, co dobrego robi, ale także tymi, którzy ją podkopują (niszcząc pracę wielu). Jeśli coś niedokładnie napisałem, zawsze możemy w otwartym dialogu doprecyzować. Za błąd przeproszę lub wyprostuję. Dziś tu, jutro może być inaczej i gdzie indziej. Zawsze staram się notować tylko to, co realnie się dzieje, dokładając staranności w przekazie. Zawsze z własnym imieniem, podpisem i twarzą.
A w ogóle z klasą pięknie się dorozumieliśmy, dooglądaliśmy Chrystusa Króla na dziesiątkach obrazków, i w pieśni. Modlitwę też mieliśmy stosowną - spadła z nieba, jak zwykle, modlitw się nie wymyśla - o tym, jak Jezus leczy konflikty i choroby duszy.
Kl.6
Temat – Rok kościelny.
1) R.K. Pomaga świętować życie.
2) R.K. Przypomina fakty z życia Jezusa
3) R.K. Zaczyna się Adwentem – oczekiwaniem, a kończy ogłoszeniem (uznaniem) Jezusa Królem Wszechświata.
Potem był nieplanowany wywiad z księdzem. Z prywatnych zasobów katechetycznych. W zastępstwie, bo Internet tu nie doszedł. Najpierw wysłuchali nagrania szkolnego multimedialnego węzła w gimnazjum w Świętochłowicach. Wygadany prowadzący (uczeń!) "dorwał" nowego księdza katechetę, z ciekawym hobby bractw rycerskich. Kolejny etap pracy, rozmowa w parach, trójkach i stworzenie własnych pytań, które możemy przekazać naszemu księdzu i wciągnąć w interaktywną katechezę na stronie szkoły. Samo-nakręcająca się katecheza. Podoba się tej, temu, tamtej i tamtemu.
Kl.5
Koniec Roku Kościelnego (J.Chr.Kr.Wszech.). Bóg był, jest i będzie, ponad kalendarzami.
W tym pomieszczeniu także można korzystać z Internetu. Z pożytkiem. „Króluj nam Chryste zawsze i wszędzie to nasze rycerskie hasło", rycerskie zwyczaje, honor, ideały. Przeciwieństwo czyha - populacja krętaczy, karierowiczów, konsumentów, tu ściągnąć na klasówce, tu udawać przykładnego ucznia, kolegę, dorosłego... Nagranie pochodzi z Ameryki. Śpiewają Polacy, ale z polonijnej parafii. Sprawdzam(y) co-nie-co o mieście Yonkers, stan NY. Stan innego życia, innego spojrzenia na siebie, na wiarę, na Ojczyznę ziemską, niebieską i Króla.
Na koniec jako tako nawet zaśpiewaliśmy wszystkie trzy zwrotki sami, bez akompaniamentu,
a capella. Tekst na dużym ekranie pomaga.
…
Posumowanie: trzy godziny na skrzydłach, potem opadanie. Zmęczenie największe tym, co w nas nie styka. Każda klasa jest jakimś odzwierciedleniem wychowawcy. Jego/jej duch i styl nie tylko odciskają obraz i podobieństwo, ale wchodzą (lub nie) w reakcję z każdym kolejnym nauczycielem. To nie jest alchemia, to prawidła życia duchowego i wspólnotowego. Jest powiedzenie, a nawet prawo (reguła), że chory animator zaraża wspólnotę. To samo nauczyciel. Taka jest nasza odpowiedzialność. Jeszcze bardziej widać to po każdej rodzinie. Jaki ojciec, jaka matka, jaki teść, teściowa...
Życie jest dialogiem. Żyjemy w dialogu, dobrym lub niewłaściwym (niedorozwiniętym, ledwo artykułowanym), nie ma od tego ucieczki. Lepiej się zastanowić, póki czas, niż szukać alternatywy, której nie ma. Każdy się może nawrócić.
PS.1
Nie może się zdarzyć w żadnej szkole, taka sytuacja, że „jedna pani mówiła, że jak to jest na drugiego pana lekcji, to pan musi sam...”. Odpowiedź na takie
dictum acerbum jest proste - "że plasterkiem nie wyleczymy złamania”.
PS.2
Wierzę w katechezę. Katecheza to bezkompromisowe chronienie dobra w dialogu. Katecheta nie musi go na lekcjach szukać, bo ono jest tam już przed nim. Musi tylko chronić, w sobie też.
PS.3
Obraz ze strony o
Polakach w Korei.