艣roda, 21 listopada 2012
Ponad-czasowy zapach 艣wi臋to艣ci
Noc. 呕ycie par臋 razy "przelecia艂o" mi przed oczami. Nie unios艂em si臋 zbyt wysoko nad siebie. Dusza troch臋 kr膮偶y艂a po ziemi, szuka艂a szczelin, ale nie przesz艂a na drug膮 stron臋, wi臋c klinicznie nie by艂o klasyczne. Ot, tak na miar臋 jednego zwyk艂ego 偶ycia.
U niekt贸rych, u wielu, u wszystkich? - nie wiem, s膮 wyra藕ne powracaj膮ce motywy. S膮, to znaczy, dochodz膮 do g艂osu, daj膮 si臋 obserwowa膰. A czemu偶 te enuncjacje?
Pewnie najmocniej przem贸wi艂y do mnie takie, kt贸re Andrzej Misjonarz wpisa艂 w maila Ja艣ka. Dzi臋kuj膮c za zdj臋cie sprzed 22 lat, poruszy艂 kwesti臋 czasu i wieczno艣ci, kt贸re s膮 nam dane do艣wiadczalnie, tu, na ziemi, za 偶ycia - "teraz ten facet co trzyma dzieci na r臋kach jest siwy i stary... ale, ani ciutk臋 starym si臋 nie czuj臋, a to dzi臋ki Ewangelii. Chrystus nas wzywa do 艣wi臋to艣ci, czyli do m艂odo艣ci serca".
Gdybym nie pozna艂 Andrzeja 30 lat temu, mo偶e nie zwr贸ci艂bym, a偶 takiej uwagi na ten fragment. Mo偶e wzi膮艂bym go za ca艂kiem naturalne misjonarskie poczucie humoru i widzenie 艣wiata. Pobo偶no艣ciowe bardziej ni偶 heurystyczne. Gdyby nie by艂 to rys charakterystyczny w jednym ludzkim 偶yciu! (czy偶 偶ycie nie jest miar膮! JEST!).
Je艣li rysujesz w jednym miejscu papieru lub innego tworzywa lini臋 przez 30 lat, to wyrze藕bisz j膮 na drug膮 stron臋. Pozostanie, po 艣mierci zyskuj膮c (bardziej ni偶 za 偶ycia) nieodwo艂alno艣膰!
Pierwszy wyk艂ad o powszechnym powo艂aniu do 艣wi臋to艣ci zapami臋ta艂em z ust Andrzeja na Hynka w Warszawie. Grzesiek zaprosi艂 go do siebie, budowali dopiero ko艣ci贸艂, msza by艂a w prowizorycznej kaplicy. Grzesiek by艂 uprzywilejowany, zna艂 Andrzeja, by艂 wsp贸艂-organizatorem Kodnia, zaprosi艂 na spotkanie zako艅czenia szko艂y. M艂odzie偶 przysz艂a i zjecha艂a, jak my, z bli偶szej i dalszej okolicy. Po Kodniu ucho i oko mia艂em wykalibrowane. Nie mogliby艣my (nie-ca艂o-roczny katecheta) nie przyjecha膰, skoro tak blisko przechodzi艂 Kto艣, kto zachwyci艂.
Co by艂o pierwsze? - ucho, czy s艂owo? - obraz, czy patrzenie? Daremne 艂amig艂贸wki? - nie zupe艂nie. Na pocz膮tku zawsze musi by膰 S艂owo i dialog.
Zaproszenie dosz艂o i do mnie. Us艂ysza艂em – niczym zwiastowanie - od Doroty przez Marysi臋, przez Dorot臋 od Marysi, kt贸rej jeszcze nie zna艂em, 偶e w Kodniu b臋dzie spotkanie ekumeniczne, 偶e organizuje je ksi膮dz, kt贸ry wiersze pisze na mankietach koszuli i na serwetkach przy kawiarnianym stoliku. Us艂ysza艂em i zobaczy艂em zew. Nie-ca艂o-roczny katecheta, niedosz艂y przyw贸dca ludu, zapisywa艂 je na kartkach i marginesach pseudo-dziennik贸w. Nie m贸g艂 nie us艂ysze膰 i nie zobaczy膰. Nie m贸g艂 przegapi膰, bo po co 偶y艂? Przecie偶 sam te偶 odpowiedzia艂 na wezwanie, najpierw Polski, a potem ko艣cio艂a (i c贸偶 偶e parafialnego). Tacy id膮 na zew. Niczego nie wymy艣laj膮.
Nie mog艂em nie us艂ysze膰 poezji. Nie mog艂em przegapi膰 ducha. Taize by艂o w refrenie, a nawet Bia艂oszewski. Ekumenizm, spotkanie w Pary偶u, pomys艂 na jedno艣膰 prze偶ywan膮 nad Bugiem. Wiosn膮. Od Doroty poznanej na studiach na ATK, w grupie filozofii przyrody (by艂a po fizyce), wiedzia艂em, 偶e Marysia - przepraszam pani profesor - bywa艂a w "Teatrze Osobnym" Bia艂oszewskiego na Tarczy艅skiej. To by艂 g艂os kogo艣, kto zna z autopsji.
Na Hynka zapami臋ta艂em s艂owa kazania o ptaku uwi臋zionym w rynnie. „Ka偶dy grzech ci臋 wi臋zi, chwyta w potrzask rynny, 偶e nie mo偶esz fruwa膰, a nawet tylko rozprostowa膰 skrzyde艂.”
Po 20 latach na pytanie "czym jest 艣wi臋to艣膰", nie pami臋tam, moje czy Edwarda z Belgii, w mieszkaniu Renaty i S艂awka w Legionowie, a mo偶e ich by艂o to pytanie, siedzieli艣my u st贸p mistrza jako jedno cia艂o, odpowiedzia艂 "to nie przede wszystkim bezgrzeszno艣膰". Uprzedzi艂 obawy? - grzesznych szarych ludzi? Czy dojrza艂 i us艂ysza艂 ducha czasu? - bo teraz nawet B16 m贸wi, 偶eby nie redukowa膰 religii do etyki, nakaz贸w i zakaz贸w... 呕e to Ca艂o艣ciowo艣膰 widzenia ze zrozumieniem siebie i 艣wiata i Boga. I odnajdywania siebie w tym Bo偶ym dziele i Bo偶ym planie (jako perspektywie, nie zapisie w punktach, co robi膰).
Po mszy na Hynka te偶 by艂em uprzywilejowany, mog艂em nocowa膰 z nimi w kawalerce Grze艣ka, to na pewno tak偶e je艣膰 razem kolacj臋, ale g艂贸wnie zapami臋ta艂em solidarno-braterski nocleg na pod艂odze, na materacach i nocne w tr贸jk臋 rozmowy. W miejskiej ciemno艣ci, pod kocem.
Grzech i 艣wi臋to艣膰 id膮 w parze. Jako wyb贸r 艣wi臋to艣ci i do艣wiadczanie ci膮g艂e swojej s艂abo艣ci. Nie - jako wyb贸r grzechu i narzucanie si臋 艣wi臋to艣ci w kazaniach i pouczeniach.
Tomasz Mann nie-katolik pierwszy to wymy艣li艂, jako podtytu艂 (prawie) eseju o gigancie rosyjskiej literatury "wielkie zbrodnicze oblicze 艣wi臋tego, oblicze Dostojewskiego". Ale jeszcze wcze艣niej by艂 Szawe艂, kt贸ry zosta艂 Aposto艂em Paw艂em. Taki los cz艂owieka, kt贸ry szuka i znajduje, bo si臋 nie zamkn膮艂, pozosta艂 ca艂e 偶ycie otwarty na szczelin臋 nieba w swojej w艂asnej duszy. Du偶o tu mas艂a ma艣lanego. I oczu?
Powracaj膮 motywy (wszech)艣wiata i wieczno艣ci w 偶yciu ka偶dego z nas? Wszystkich? Nielicznych? Wielu?
Chcia艂bym uko艅czy膰 ledwo napocz臋te przepisywanie notatek z zeszyt贸w "Roku katechety". Obawiam si臋 jednak, 偶e... przepisywanie to nie moje zaj臋cie, nawet powracaj膮cych motyw贸w w艂asnego 偶ycia.
C贸偶 wi臋c tam jest? To, co nie mija. Uchwycone (na i) w przerwach spotka艅 grup katechetycznych w parafiach 艣w. Jana Kantego i Mi艂osierdzia Bo偶ego w Legionowie. Dlaczego spisa艂em? - a kt贸偶 to wie, takie dosta艂em natchnienie. Widzia艂em, s艂ysza艂em, czu艂em, pisa艂em. Czy wiedzia艂em, 偶e b臋dzie to m贸j rok ostatni (w Legionowie)? - chyba nie, nawet na pewno, tego wiedzie膰 nie mog艂em.
To by艂 rok-ogniwo, kt贸re spi臋艂o stare z nowym. Starym, by艂a praca katechety. Nowym - 偶ycie rodzinne. 呕ycie rodzinne zaprowadzi艂o nas – z powrotem - do Annopola w gminie Strach贸wka. Po trzech latach 偶ycia – ju偶 nie katecheta, ale w贸jt gminy - zrobi艂em zdj臋cie Ja艣ka i Zosi na kolanach Andrzeja Madeja. Teraz czas do nich nale偶y. Do wszystkich naszych dzieci, bo cho膰 nie ka偶de siada艂o na najlepszych kolanach na 艣wiecie, to ka偶de przed narodzeniem by艂o b艂ogos艂awione w Kodniu przez Andrzeja. Syn Andrzej tam zosta艂 ochrzczony, na ekumenicznym spotkaniu nad Bugiem, przez ojca Karola, Andrzej-misjonarz-艣wi臋to艣ci by艂 ju偶 w drodze na Wsch贸d przez Kij贸w.
Nim zacz膮艂em si臋 zmaga膰 z noc膮, zrozumia艂em jak wielk膮 si艂膮 - tkwi膮c膮 w naszej realno艣ci i mo偶liwo艣ciach - jest 艣wi臋to艣膰 (nie bezgrzeszno艣膰). 呕e na moich oczach 艣wi臋to艣膰 zmienia艂a 艣wiat. Na placu Zwyci臋stwa w Warszawie, w Kodniu, Legionowie, Turkmenistanie... wsz臋dzie, gdzie jej uwierzyli. Czasem widzi si臋 od razu, czasem z op贸藕nieniem. Materia sama si臋 nie zmienia i nie przekszta艂ca w 偶ycie os贸b, rodziny, wsp贸lnoty, ko艣cio艂a, Ojczyzny. Pozw贸l Mu dzia艂a膰. Zdaj si臋 – cho膰 czasem – na Niego. Uwolnij si臋 z rynny.
Za par臋 godzin sko艅czy si臋 moje szybowanie w przestrzeni wolno艣ci, przybli偶y si臋 wyjazd do szko艂y. Najpierw b臋dzie noc. L臋k powr贸ci. Rynna. Moja gmina kojarzy si臋 z ograniczeniem - jak rynna - wolno艣ci latania. Nasze dzieci nie zaznaj膮 prawdziwej wolno艣ci duchowej? W艂adza 艣wiecka ma swoje plany, tu si臋 nie spotyka ani nie m贸wi o wolno艣ci. To inna przestrze艅 - rynny lub torusa. Ale jest ko艣ci贸艂 - szczelina prawdziwa do nieba. Zaproszenie do du偶o wi臋cej.
Si臋gn膮艂em do kieszeni kurtki, tej od Paw艂a, i wyj膮艂em notatki z niedzieli. Czerwono na bia艂ym, taki akurat mia艂em d艂ugopis pod r臋k膮 (ze stolika Marysi). Rzeczywisto艣膰 dyktuje faktami, nawet dobiera kolor pisma. Dlaczego tak wiele oczekuj臋 od tych notatek? Co wielkiego si臋 zdarzy艂o? Co mi powiedzia艂o, co si臋 z tego zapisa艂o?
"Msza szkolna (?), a ja prze偶ywam rodzinno艣膰 (szkolno艣膰 i parafialno艣膰 ze wstydem, bo w ko艣ciele dzieci prawie nie ma). Gra偶yna na "Szko艂y Lider贸w Kongresie" - w Bia艂obrzegach, ale i tak jest nas "pi膮tka". Olek z Andrzejem przy o艂tarzu, Marysia z Zosi膮 tu偶 obok, w 艂awkach. Jakie to niezwyk艂e, 偶e jeste艣my razem w ko艣ciele na mszy - wcale nie konieczne, tak by膰 nie musi, nie musia艂o, wiele zdarzy膰 si臋 mog艂o przeciw - s艂uchamy i wypatrujemy tego samego Kr贸lestwa. Prze偶ywamy? - ka偶dy po swojemu, na miar臋 lat, swojego czasu i osobistych do艣wiadcze艅 i losu.
Po komunii dochodzi do mnie, 偶e TO (ko艣ci贸艂 艣w. Antoniego, w parafii WNMP w Strach贸wce) jest nasze miejsce rodzinne! Bo chrzty (Hela w... czterdzie艣ci dni po urodzeniu, z podpowiedzi Antoniego, proboszcza przyjaciela, bo "nie tylko pierworodnych syn贸w ofiarowuje si臋 biblijnie Bogu"), bo I Komunie i nasze rocznice... Bo jeszcze nim wybudowano, gdy tylko modlono si臋 o t臋 parafi臋 i ten ko艣ci贸艂, byli Maria i Andrzej Kr贸lowie, ich i nasze sosny ofiarowane na budow臋 艣wiatyni, i spora gar艣膰 艣wi臋tych anegdot, legend z ich 偶ycia. Nawet pierwsza chor膮giew parafialna i „usynowienie” pierwszego proboszcza Jana.
To jest nasza Ojczyzna! Vota wdzi臋czno艣ci za Jej wolno艣膰 stoj膮 przy o艂tarzu. Nie zapomn臋 nigdy sumy i kazania z 3 Maja 1981 przed za艂o偶ycielskim zebraniem Solidarno艣ci. Eugene Delacroix przy tym nie by艂o, ale by艂a „Marianna-Wolno艣膰 wiod膮ca lud na barykady”! Nie zapomn臋 te偶 wzruszenia, gdy kl臋ka艂em w progu naszego ko艣cio艂a w 1989 z pierwszym pos艂em Wolnej Polski, rolnikiem z Korytnicy, Krzy艣kiem Szyma艅skim, r贸wie艣nikiem, wsp贸艂dzia艂aczem w czasach Solidarno艣ci Rolnik贸w Indywidualnych. By艂 pobity przez 贸wczesn膮 milicj臋 – zosta艂 pos艂em. Ja, spod plaszcza Matki Bo偶ej na Jasnej G贸rze trafi艂em wprost na sale katechetyczne. To jest moja Ojczyzna ta ziemia. To jest moja Ojczyzna ta gmina, ta parafia, ta szko艂a.
Us艂ysza艂em nagle we mszy s艂owa, kt贸re musia艂em szybko zanotowa膰 - „bo szcz臋艣cie pe艂ne...tylko w Tobie”. A dzieci tu偶 obok (ka偶de z w艂asnym 偶yciem... i problemami). Wiedzia艂em, ze znajd臋 pe艂ny tekst, 偶e Go nie pomin臋, nie zgubi臋, bo jestem katechet膮, znam par臋 okre艣le艅 cz臋艣ci sta艂ych i zmiennych, po nich dojd臋 „kolekty” w wyszukiwarce internetowej. Doszed艂em, znalaz艂em! „Panie, nasz Bo偶e, spraw, aby艣my znajdowali rado艣膰 w Twojej s艂u偶bie, albowiem szcz臋艣cie trwa艂e i pe艂ne mo偶emy znale藕膰 tylko w wiernym oddaniu si臋 Tobie, Stw贸rcy wszelkiego dobra.”
Dlaczego notuj臋 nawet w ko艣ciele na mszy? (pytanie zapisane czerwonym tuszem na bia艂ym papierze.) Czy to nie przesada?
BO DOSTAJ臉 TAK DU呕O I TAK KONKRETNE ODPOWIEDZI NA KONKRETNE PROBLEMY, 呕E BYM NIE SPAMI臉TA艁. A JAK POTEM BEZ NICH MIA艁BYM 呕Y膯?? Tylko z w艂asn膮 m膮dro艣ci膮? - si臋 nie da (podobnie nadrukowano na „liderskch” latarkach - „Bez lider贸w si臋 nie da”). Bez Prawdy si臋 nie da!
To wszystko by艂o i jest spisane. I to, co nast臋puje:
- co jest konkretem w (naszym, moim) 偶yciu religijnym? Chyba wszystko, co powy偶ej opisa艂em. Co si臋 dostaje w chwilach chwa艂y, ale tak偶e, kiedy jestem z艂amany, zmia偶d偶ony.
呕ona – liderka prawdziwa, z latark膮! - wyjecha艂a do szko艂y, ale w domu pozosta艂 zapach jej perfum. A偶 dziw, 偶e taki silny. Tylko dzisiaj czuj臋? Mo偶e. Skorzystam wi臋c z okazji, 偶e widz臋, s艂ysz臋 i czuj臋 , to si臋 jeszcze napij臋 kawy w jej "liderskim" kubku. Inaczej wtedy smakuje „ca艂a” sytuacja 偶yciowa.
PS.1
Chyba tutaj – jak ma艂o gdzie – pasuje to, co my艣li i wypisuje anonimowa, ale i „oficjalna” moja gmina. Jest ich 111, ten wpis dali 19.11:
„Zaraz, zaraz - z was tacy Strachowianie, jak ze mnie baletnica. Powiedz cz艂owiecze, kto da艂 ci taki pseudonim [„siewcy nienawi艣ci”], agenci z SB, UB, czy KGB, 偶e tak si臋 nim chwalisz. Wszyscy zapomnieli o tobie, wi臋c si臋 nim przypominasz. Nudne to. – dotyczy posta: In veritatem - na korytarzu i poza”.
Oni nie s膮 tylko przeciwko Kapaonom. O naiwni! Oni s膮 przeciwko szkole, przeciwko Rzeczpospolitej Norwidowskiej (idei i rzeczywisto艣ci), i przeciwko fundamentom polskiej wolno艣ci z lat 1980/81!
Anonimowo艣膰 i milczenie „sterroryzowa艂o” 偶ycie publiczne w naszej gminie. Brak JAWNEJ opinii publicznej, to de facto brak demokracji (podglebie rz膮d贸w deprawacji publicznej). „Nie ma mienia bez sumienia”(CKN).
PS.2
Co wielkiego si臋 zdarzy艂o, co powiedzia艂o, zapisa艂o... na mszy niedzielnej? 呕e wielkie problemy, mia偶d偶膮ce, dostaj膮 wielkie (p)odpowiedzi. 呕e nikt, kto wierzy, nawet resztk膮 si艂, nie zostaje sam. Nie zostanie bez odpowiedzi. Nie mo偶e. Jest Prawda wi臋ksza ni偶 ka偶dy z nas. Jest wsp贸lnota zbawienia. Ponad-czasowa. Najpierw sam-na-sam z Jezusem z Nazaretu. P贸藕niej tak偶e z lud藕mi, kt贸rzy Mu uwierzyli.
PS.3
Sta艂e motywy 偶ycia m贸wi膮 (pochodz膮) spoza nas. S膮 dzia艂aniem Obiektywnego Podmiotu (Rzeczywisto艣ci), Boga Samego?! Wierz臋 w Boga, K贸ry nie tylko Jest, ale r贸wnocze艣nie Dzia艂a. Jego Istnienie jest Dzia艂aniem. Pozw贸l si臋 prowadzi膰. Zaufaj! Dopiero dialog z Bogiem, mo偶liwy dzi臋ki Biblii, stworzy艂 mnie pe艂nym cz艂owiekiem. Dialog wyprowadza poza siebie, w ten sps贸b wyzwala. Oferuje wolno艣膰. Nie koncentruj si臋 na swoim 偶yciu, ani na swojej 艣mierci. Wie to Biblia, wiedzia艂 nawet Roman Ingarden, swoim czystym rozumem, pi臋knym umys艂em. Taki jest Cz艂owiek! Rozumno艣膰 i 艣wi臋to艣膰 mog膮 i艣膰 w parze, s艂u偶膮c.
PS.4
Zdj臋cie ze strony "Akademia Biblijna".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prze艣lij komentarz