1. Człowiek, a raczej osoba transcenduje siebie w kierunku coraz wyższych wartości.
2. Czy nie myślicie, że mimo to strasznie mało wkoło w tzw. "naszym świecie" wymiaru osobowego? Tylko same funkcje, stanowiska, tematy, przedmioty, dzienniki, sprawozdawczość, statystyki, oficjalności, media, polityka i spłaszczony obraz świata - co kto robi, zrobił, albo planuje.
Czy nie jesteśmy ciągle szkieletami ludów? Czy nie jesteśmy ciągle tylko projektem przyszłej społeczności "przepalonej sumieniem (na dłoni)"?
Tylko osoba myśli, współ-czuje i podejmuje odpowiedzialność.
Osoba - czyli kto, co?
Czy to, co najważniejsze ciągle nie jest skryte, przykryte skorupą tego, co ustalone konwencjami społecznymi, mniejszego i wyższego kalibru?
Co jest u nas na wierzchu?
Opisz osobę w sobie, nie funkcjonariusza z pracy (ucznia, studenta), albo prywatnie właściciela posesji (czyli tzw. domu). Dom - to pokolenia. To historia życia, wartości, sukcesów i porażek na drodze, aby być sobą (człowiekiem-osobą). Domu także nie da się pomyśleć bez transcendencji (nie jest tylko realizacją budżetu domowego). Szkoda, że za życia nikt już ze mną o tym nie porozmawia, nie wypada, albo "nie potrafię".
Takie były dziś tematy katechez. Klasa V szukała punktów stycznych u dwóch autorów: Karola Wojtyły (fragment "Stanisław") i Cypriana Norwida ("Do Stanisławy Hornowskiej"... z Łochowa). Jest ich wiele.
Klasa VI definiowała osobę. Maja wiedzę w tym zakresie z nauki o języku i literaturze (podmiot - wykonawca czynności), próbowaliśmy wejść na grunt realizmu poznawczego. Wszystko przez modlitwę, od której zaczynam katechezy od 29 lat. Cisza, medytacja, życie i świat wewnętrzny. Katecheza, przynajmniej jej początek zawsze jest zaproszeniem do którejś z komnat twierdzy wewnętrznej (św. Teresa z Avila).
Klasa IV była zaproszona, aby odkryć w sobie Giotta, Tycjana lub Murilla, ilustrowaniem jakiegoś imienia Matki Bożej Loretańskiej.
Klasa "0" i I-sza są
theatrum same z siebie. TWIERDZĘ, ŻE TU WSZYSTKO SIĘ ZACZYNA W PEDAGOGICE. JEŚLI NIE NAUCZYMY ICH W WIEKU 6-7 LAT JAK ZACHOWAĆ SIĘ NA MODLITWIE - WOBEC BOGA - TO NIE NAUCZYMY PÓŹNIEJ JAK SIĘ ZACHOWAĆ WOBEC DRUGIEGO CZŁOWIEKA I OBOWIĄZKÓW. Trzecia ma swoja rocznicę.
Dobrze, że jest Internet!
"Poprzestawanie na tym, co stanowi nasze naturalne obdarowanie, bez którego nie byłoby w ogóle człowieka, nie tylko że stanowiłoby zaprzeczenie tego, kim w swojej istocie jest człowiek – jako zdolny do niemal nieograniczonego wykraczania poza to, co jemu wrodzone, ale w istocie sprowadziłoby świat do bardzo „płaskiej” i bezbarwnej rzeczywistości." (tutaj,
zaprzyjaźnij się z Soborem).
Jak wygląda ten porządek rzeczy w
Centessimus annus? Wracam do niej, powtarzam, cytuję. I jeszcze nie raz, aż uporządkuję ten wielotakt i wkuję na blachę :)
0) JEST PRAWDA - to fundament.
1) osoba
2) szukanie prawdy
3) stosunek do życia, śmierci itd.
4) stowarzyszenia, aby uczłowieczyć, od-anonimować, nadać osobowy charakter
5) tym, co pomaga się uzewnętrznić jest religia - przez uwewnętrznienie! - z jednoczesnym zaproszeniem do wspólnoty!!!!
ad. 0) - Bóg, Objawienie, prawda naukowa i życiowa. "Posłuszeństwo prawdzie o Bogu i człowieku jest pierwszym warunkiem wolności."
ad. 1) - "Z racji godności swojej wszyscy ludzie, ponieważ
są osobami, czyli istotami wyposażonymi w rozum i wolną wolę, a tym samym w osobistą odpowiedzialność, nagleni są własną swą naturą, a także obowiązani moralnie do szukania prawdy, przede wszystkim w dziedzinie religii. Obowiązani są też trwać przy poznanej prawdzie i całe swoje życie układać według wymagań prawdy." (Sob.Vat.II)
ad. 2) - "Człowiek jest przede wszystkim istotą, która szuka prawdy, usiłuje nią żyć i pogłębiać ją w dialogu, który obejmuje dawne i przyszłe pokolenia”. Poszukiwanie prawdy charakteryzuje też kulturę narodu i jest procesem odnawiającym się w każdym pokoleniu. Dlatego pierwszą i najważniejszą jest praca, która dokonuje się w ludzkim sercu. Każdy człowiek buduje własną przyszłość i wpływa na losy innych ludzi,
w zależności od tego, jak pojmuje siebie samego i swoje przeznaczenia (!!!). Żaden człowiek nie może twierdzić, że nie wpływa i nie jest odpowiedzialny za los drugiego człowieka, swego brata"
ad. 3) - Wszystko się bierze z natury człowieka. Z osoby. Trzeba opierać się nie na ideologiach, ale na prawdzie o człowieku. Trzeba mieć poprawną koncepcję osoby ludzkiej...„oprócz praw, które człowiek nabywa własną pracą, istnieją takie, które nie mają związku z żadnym wykonanym przezeń dziełem, lecz wywodzą się z jego zasadniczej godności jako osoby (stworzonej na obraz i podobieństwo Boga).”
Nie można zrozumieć człowieka, analizując jedynie jego aktywność gospodarczą, przynależność klasową i polityczne poglądy. Żeby zrozumieć człowieka trzeba wejść na pole kultury, języka, historii. Trzeba przemyśleć postawy przyjmowane „wobec podstawowych faktów egzystencjalnych, takich jak narodziny, miłość, praca, śmierć. Osią każdej kultury jest postawa człowieka wobec największej tajemnicy: tajemnicy Boga”. Kultury narodów są różnymi odpowiedziami na pytanie o
sens osobistej egzystencji. Człowiek jest ważniejszy niż kapitał, inwestycje i polityka. Tylko osoby, z samoświadomością siebie i sensu swojej egzystencji mogą
być liderami w społeczeństwie! (moje, jk)
Z poprawnej koncepcji osoby ludzkiej wywodzi się zarówno dobro wspólne, które „nie tylko prawem najwyższym jest dla władzy; ale jego źródłem i celem”, a także i to, że zgodnie z prawem natury „wszelka władza powinna mieć na oku nie interes osób rządy sprawujących, ale dobro tych, którzy są jej poddani”. Tu wszystko się zaczyna (niczym w symbolicznych i uniwersalnych Wadowicach). Państwo nazywamy "rzeczą pospolitą", bo łączy ludzi z sobą dla dobra pospolitego, czyli powszechnego (św. Tomasz z Akwinu). Taka jest nauka zarówno filozofii, jak i wiary chrześcijańskiej.
Nawet Kościół musi ciągle pamiętać, że - „człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa".
ad. 4) - "Trzeba uznać w całości prawa ludzkiego sumienia, związanego tylko prawdą, czy to naturalną, czy też objawioną. Uznanie tych praw stanowi pierwszą zasadę wszelkiego porządku politycznego, prawdziwie wolnego... Ważna rolę spełniają stowarzyszenia, które uruchamiają swojego rodzaju system solidarności, a także inne tzw. społeczności pośrednie. Dojrzewają one jako prawdziwe wspólnoty osób i umacniają tkankę społeczną, zapobiegając jej degradacji, jaką jest anonimowość i bezosobowe umasowienie... Osoba ludzka żyje i "podmiotowość społeczeństwa" wzrasta wtedy, kiedy wiele różnych relacji wzajemnie się ze sobą splata. Często jednostka dusi się dziś pomiędzy dwoma biegunami: Państwem i rynkiem... zapomina się, że ani rynek, ani Państwo nie są celem międzyludzkiego współżycia, bowiem ono samo w sobie posiada szczególną wartość, której Państwo i rynek mają służyć".
Rynek w przypadku samorządu można zastąpić słowem "inwestycje", inwestycje w gminie nie mogą przesłonić bardziej podstawowych poziomów rozwoju.
Człowiek poprzez pracę nie tylko zmienia przyrodę, ale także
urzeczywistnia siebie jako człowieka, a nawet poniekąd "staje się bardziej człowiekiem". Dzięki temu "dochodzi do głosu pierwszeństwo podmiotowego znaczenia pracy przed przedmiotowym", to znaczy przed wynikami ekonomicznymi. I dlatego "praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy". Trzeba też rozróżniać przedmiotowe i podmiotowe podejście w dziedzinie religii. Religia tez jest dla ludzi, a nie ludzie dla religii. Papież mówi gdzie indziej o sensotwórczej funkcji pracy (a ja dopisuje natychmiast sensotwórczą rolę religii). Drugą jej funkcją jest wspólnototwórczość (i znów zarówno w dziedzinie pracy, jak i religii). Praca jednoczy i tworzy wspólnotę. Pracą jest także współdecydowanie - partycypacja społeczna (praca w sercu i w pocie swego czoła).
W początkach naszej cywilizacji, po tzw.
rewolucji neolitycznej o bogactwie decydowało posiadanie ziemi, później różne inne formy własności. W naszych czasach nabiera znaczenia
własność wiedzy, techniki i umiejętności. Dziś bogactwo krajów uprzemysłowionych polega o wiele bardziej na tym typie własności i pracy aniżeli na zasobach naturalnych. Dlatego zdolność rozpoznawania w porę potrzeb innych ludzi oraz sposobów (także produkcyjnych) najlepszego ich zaspokojenia jest ważnym źródłem bogactwa współczesnego społeczeństwa. Coraz częściej mówimy o
kapitale ludzkim i kapitale społecznym. Dochodzi wreszcie do naszej świadomości, że głównym bogactwem człowieka jest - wraz z ziemią - sam człowiek. To właśnie jego
inteligencja pozwala odkryć możliwości produkcyjne ziemi i różnorakie sposoby zaspokojenia ludzkich potrzeb. To jego zdyscyplinowana praca i
solidarne współdziałanie z innymi umożliwia tworzenie szerszych i
godnych zaufania wspólnot życia i pracy, mających dokonywać przekształceń środowiska naturalnego i
środowiska społecznego. Proces ten wymaga zaangażowania tak ważnych cnót, jak rzetelność, pracowitość, roztropność w podejmowaniu uzasadnionego ryzyka, wiarygodność i wierność w relacjach międzyosobowych, męstwo we wprowadzaniu w życie decyzji trudnych i bolesnych.
Jeśli człowiek zaniedba, albo wręcz wyrzeknie się postawy bezinteresownej, szlachetnej, wrażliwej na wartości estetyczne, która się rodzi z zachwytu dla istnienia i dla piękna, oraz pozwala odczytywać w rzeczach widzialnych przesłanie niewidzialnego Boga, który je stworzył, łatwo zmienia się w tyrana dla innych.
Demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.
Istnieje też zbiorowa odpowiedzialność za popieranie rozwoju!! (JPII)
Trzeba podjąć ogromny wysiłek wzajemnego zrozumienia, poznania i uwrażliwienia sumień
Rozwoju nie należy ponadto pojmować w znaczeniu wyłącznie gospodarczym, ale w sensie integralnie ludzkim. Jego celem nie jest tylko zrównanie poziomu życia ale tworzenie solidarną pracą
życia bardziej godnego, konkretne przyczynianie się do
umocnienia godności i rozwoju uzdolnień twórczych każdej poszczególnej osoby, jej zdolności do odpowiedzi na własne powołanie. Szczytem rozwoju jest zatem możliwość korzystania z prawa-obowiązku szukania Boga, poznawania Go i życia zgodnie z tym poznaniem.
W imię sprawiedliwości i prawdy nie wolno dopuścić do tego, aby podstawowe ludzkie potrzeby pozostały nie zaspokojone. Konieczne jest udzielenie ludziom potrzebującym pomocy w zdobywaniu wiedzy, we włączaniu się w system wzajemnych powiązań, w rozwinięciu odpowiednich nawyków, które pozwolą im lepiej wykorzystać własne zdolności i zasoby.
U papieża możemy znaleźć światło do rozumienia naszej misji w samorządach, wspólnotach, stowarzyszeniach, w państwie. Papież prezentuje ze wszech miar nowoczesne myślenie.
Poprzez decyzje dotyczące produkcji i konsumpcji ujawnia się określona
kultura jako ogólna koncepcja życia. Określając nowe potrzeby i nowe sposoby ich zaspokajania, koniecznie należy się kierować
integralną wizją człowieka, która ogarnia wszystkie wymiary jego istnienia i która wymiary materialne i instynktowne podporządkowuje wewnętrznym i duchowym. Natomiast odwoływanie się bezpośrednio do jego instynktów i ignorowanie na różne sposoby jego wolnej i świadomej natury osobowej może prowadzić do wytworzenia nawyków konsumpcyjnych i stylów życia obiektywnie niegodziwych lub szkodliwych dla fizycznego i duchowego zdrowia.
W samym systemie gospodarczym nie ma kryteriów pozwalających na poprawne odróżnienie nowych i doskonalszych form zaspokajania ludzkich potrzeb od potrzeb sztucznie stwarzanych, przeszkadzających kształtowaniu się dojrzałej osobowości. Dlatego pilnie potrzebna jest tu
wielka praca na polu wychowania i kultury.
Każda decyzja o inwestowaniu, czyli o daniu jakiejś społeczności okazji do dowartościowania jej pracy, płynie również z postawy ludzkiej sympatii i zaufania do Opatrzności.
Czasem człowiek wikła się w sieć fałszywych i powierzchownych satysfakcji, podczas gdy powinien spotkać się z pomocą w autentycznej i konkretnej realizacji swojej osobowości.
ad. 5) - "Zarówno jednostki jak i całe społeczności poszukując własnej tożsamości i sensu życia odkrywają religijne korzenie kultury swych narodów oraz samą „osobę Jezusa, jako adekwatną egzystencjalnie odpowiedź na pragnienie dobra, prawdy i życia, obecne w sercu każdego człowieka”.
Lekceważenie natury człowieka, stworzonego dla wolności jest
niedozwolone z punktu widzenia etycznego (i praktycznie niemożliwe).
Kim jest zatem człowiek? Jak staje się pełną, dojrzałą jednostką ludzką? Wszystko wskazuje i prowadzi do rodziny. Jest ona pierwszą i podstawową komórką "ekologii ludzkiej", w której człowiek otrzymuje pierwsze i decydujące wyobrażenia związane z prawdą i dobrem, uczy się, co znaczy kochać i być kochanym, a więc co konkretnie znaczy być osobą. Rodzina oparta na małżeństwie, gdzie „wzajemny dar z samego siebie, mężczyzny i kobiety, stwarza takie środowisko życia, w którym dziecko może się urodzić i rozwijać swe możliwości, nabywając świadomości własnej godności i przygotować się do podjęcia swego jedynego i niepowtarzalnego przeznaczenia”. Rodzina jest „sanktuarium życia.” Jest ona święta: jest miejscem, w którym życie, dar Boga, może w sposób właściwy być przyjęte i chronione przed licznymi atakami, na które jest ono nieustannie narażone i może rozwijać się zgodnie z wymogami prawdziwego ludzkiego wzrostu. Wbrew tak zwanej kulturze śmierci, rodzina stanowi ośrodek kultury życia Nie jest to jednak model powszechny. Często człowiek skłania się do traktowania siebie samego i własnego życia bardziej jako „zespołu doznań, których należy doświadczyć, aniżeli dzieła, które ma wypełnić.” Stąd się wywodzi brak wolności. (różne zniewolenia).
W hierarchii wartości społecznych najpierw jest osoba, nierozerwalnie związana z rodziną. Potem dopiero idą różne wspólnoty i społeczności, w których każdy z nas realizuje się jako człowiek. To zaś zależy od tego, czy wzrasta jego udział w autentycznej i solidarnej wspólnocie, czy też się pogłębia izolacja w złożonym układzie stosunków, w których panuje bezwzględna rywalizacja i wyobcowanie, w których człowiek traktowany jest nie jako cel, ale jedynie jako środek dla czyichś (bądź grupowych) interesów.
Pojęcie alienacji da się zastosować także do wizji chrześcijańskiej - alienacja polega na odwróceniu relacji środków i celów. W takiej fałszywej sytuacji człowiek, nie uznając wartości i wielkości osoby w samym sobie i w bliźnim, pozbawia się możliwości
przeżycia w pełni własnego człowieczeństwa. Taki człowiek nie nawiązuje relacji solidarności i wspólnoty z innymi ludźmi (dla której został stworzony).
Człowiek staje się naprawdę sobą poprzez wolny dar z siebie samego.
Człowiek jest obdarzony "zdolnością transcendencji" jako osoba. Można do tego dojść własnym rozumem, jak Roman Ingarden w „Książeczce o człowieku” („jestem siłą, która sama siebie tworzy... jeśli odda się dobrowolnie na wytwarzania dobra, piękna i prawdy – wówczas dopiero istnieje”).
Bardzo wyobcowany jest człowiek, który nie chce wyjść poza samego siebie, uczynić z siebie daru ani stworzyć autentycznej ludzkiej wspólnoty, Człowiek, który troszczy się wyłącznie albo głównie o to, by mieć i używać, niezdolny już do opanowywania własnych instynktów i namiętności oraz do podporządkowania ich sobie przez posłuszeństwo prawdzie. Taki człowiek nie może być wolny. Posłuszeństwo prawdzie o Bogu i człowieku jest pierwszym warunkiem wolności, pozwala człowiekowi uporządkować własne potrzeby, własne pragnienia i sposoby ich zaspokajania według właściwej hierarchii. Tak, by posiadanie rzeczy pomagało mu wzrastać.
Nauki humanistyczne i filozofia pomagają zrozumieć samego siebie, także jako "istotę społeczną". Pomagają również wyjaśnić, na czym polega centralna rola człowieka w społeczeństwie. Ale tak naprawdę tylko wiara objawia mu w pełni jego prawdziwą tożsamość i właśnie z niej wyrasta nauka społeczna Kościoła. Kościół stara się wykorzystywać dorobek nauk przyrodniczych i filozofii. Kościół objawia człowieka samemu sobie i pragnie towarzyszyć mu na drodze zbawienia, "zdolność rozumienia człowieka" czerpie z Bożego Objawienia.
"Aby poznać człowieka, człowieka prawdziwego, człowieka integralnego, trzeba poznać Boga", mówił papież Paweł VI, a święta Katarzyna ze Sieny (współ-patronka Europy) wyrażała w modlitwie tę samą myśl: "W Twojej naturze, wieczne Bóstwo, poznam moją naturę".
Antropologia chrześcijańska jest zatem w istocie jednym z działów teologii; z tej samej racji nauka społeczna Kościoła, zajmując się człowiekiem, interesując się nim samym i jego sposobem postępowania w świecie, "należy (...) do dziedziny (...) teologii, zwłaszcza teologii moralnej" (JPII) . Wniosek stąd prosty, że „rozwiązanie aktualnych problemów ludzkiego współżycia wymaga uwzględnienia ich wymiaru teologicznego”. Inne systemy zamykają go w egoizmie, we własnych, ciasnych granicach i pożądaniach zmysłowo-instynktownych, co ostatecznie jemu samemu i innym..... Kościół konsekwentnie i systematycznie przyczynia się do ubogacenia godności człowieka i pozostaje "
znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej".