poniedzia艂ek, 9 maja 2011

Wiele m贸wi膮ca katecheza

Jakby ci膮g dalszy wczorajszego posta(u?). No bo wczoraj napisa艂em "tu wszystko si臋 zaczyna, i ko艣ci贸艂 nawet...". To zuchwa艂e - teologicznie - s艂owa. Wielu rzuci艂oby mnie w ogie艅, gdybym nie m贸g艂 si臋 broni膰, 偶e odwagi my艣lenia uczy艂em si臋 od samego papie偶a. Ale on jest na ko艅cu 艂a艅cucha. Najpierw by艂 Tomasz Mann i Andrzej Madej. Oni byli na pocz膮tku mojego my艣lenia o cz艂owieku, 艣wiecie i ko艣ciele.

呕e w osobie wolnej, rozumnej, odpowiedzialnej, zdolnej podj膮膰 odpowiedzialno艣膰 za s艂owa i czyny wszystko si臋 zaczyna - doszed艂em do nazwania dopiero teraz, cho膰 intuicyjnie mia艂em od lat w sobie. Nie gdzie艣 tam, gdzie nigdy ludzie nie bywali. Nie wiem, co jest tam, gdzie ludzie nie bywali. Wiem, co jest w osobie. Co ju偶 pozna艂em, odkry艂em, dzi臋ki pracy nad to偶samo艣ci膮 i samo艣wiadomo艣ci膮. "Braterstwo ludom dam - bo wiem, co w艂asno艣膰 ma, co 艣cierpie膰 musz臋 - bo ju偶 si臋 znam". Cypriana Norwida papie偶 nazwa艂 jednym z najwi臋kszych chrze艣cija艅skich my艣licieli Europy - mo偶e dlatego, 偶e sam te偶 przemy艣la艂 siebie samego (i tw贸rczo艣膰 wieszcza, a mo偶e z pomoc膮?). Bez samo艣wiadomo艣ci ani rusz. Ani do Boga, ani do proga.

Prze偶ywaj膮c - zawsze prze偶ywam bardzo, gdy co艣 ods艂ania r膮bek wieczno艣ci - wczoraj , to co prze偶y艂em, nie wiedzia艂em, 偶e dzisiaj p艂ynnie i nie艣wiadomie wejd臋 w ci膮g dalszy na - i z pomoc膮 - katechezy.

Plan mia艂em prosty: zaprosi膰 do my艣lenia, tym razem o ko艣ciele, z pomoc膮 fragmentu wiersza "Stanis艂aw" JPII. Odbi艂em potrzebn膮 liczb臋 egzemplarzy. Pracowali w dwu-trzyosobowym zespo艂ach. Mieli szuka膰 rozumienia, linijka po linijce. Zabrak艂o czasu, wi臋c kaza艂em wybra膰 trzy/cztery najbardziej zagadkowe wersy i przepisa膰 do zeszytu, na za艣. Jeden z nich mieli odczyta膰, aby u艂o偶y艂a si臋 nasza modlitwa (zagadkowa r贸wnie偶) na dzi艣. Zagadka ma co艣 z tajemnicy, a tajemnica po cz臋艣ci jest sakramentem.

Tak by艂o w czwartej. W pi膮tej troch臋 inaczej za spraw膮 eksperymentu. Jak zwykle wchodzimy, stoimy przed krzy偶em, cisza, m贸j komentarz/medytacja, znak krzy偶a na czole, sercu i ramionach rozpostarli艣my, towarzysz膮ce im s艂owa rze藕bi臋 niczym w marmurze czasoprzestrzeni. Dobitnie, ze zrozumieniem, na jakie mnie sta膰.
Komentarz/medytacja m贸wi o tym, 偶e najpierw trzeba znale藕膰 dusz臋, spotka膰 samego siebie, m贸wi o komnacie tajemnej w nas, u偶ywaj膮c j臋zyka 艣w. Teresy, w kt贸rej przebywa (JEST) kr贸l Wszech艣wiata. Je艣li tam wejdziemy, nie chce si臋 nam m贸wi膰. Tak wi臋c trwaj膮 wtedy w nas zachwyt i podziw. Trzeba lekcje prowadzi膰 dalej, wi臋c niech chwa艂a ojca i syna i ducha w nas trwa, a my we藕my si臋 za dziennik, temat i zeszyty.
Nie by艂bym sob膮 gdym nie zapyta艂, co si臋 wydarzy艂o przed chwil膮. Nie odpowiedzieli, przecie偶 wszystko by艂o jak zawsze, jak mia艂o by膰. Nie zauwa偶a si臋 tego, co jest nazbyt oczywiste. 呕ycie samo, jego sprawy i drugi cz艂owiek wydaj膮 si臋 oczywiste!
Nie odpowiedzieli, wi臋c zaproponowa艂em wykonanie eksperymentu. Najwa偶niejsz膮 spraw膮 w nim jest: mie膰 oczy, uszy i wszystko otwarte szeroko i wype艂ni膰 skrupulatnie arkusz obserwacyjny.
Powt贸rzyli艣my procedur臋 od pocz膮tku. Wyszli z klasy, weszli itd. Dostali czas na wype艂nienie arkusza, ja uzupe艂ni艂em sw贸j.
Zbieranie danych do艣wiadczalnych nie odby艂o si臋 bez zgrzytu. Prosi艂em, aby tylko s艂uchali. Pierwsza osoba szczerze nazwa艂a swoje wewn臋trzne prze偶ycia, jak mog艂a najlepiej - za艣mia艂o si臋 dw贸ch koleg贸w(?) i kole偶anka(?). O nie, rykn膮艂em. Tak dzia艂aj膮 wandale, barbarzy艅cy. Zabijacie to, co najdelikatniejsze i najpi臋kniejsze we wszech艣wiecie - szczer膮 wypowied藕 cz艂owieka. Cz艂owieka. To jest korze艅 wszelkiego z艂a w 艣wiecie. "B臋dziesz mi艂owa艂 bli藕niego swego... jak?". Jezus m贸wi - "jak ja was umi艂owa艂em".

Religia nie jest teoria, ani abrakadabr膮. Wielu nie chce przyj膮膰 tego do wiadomo艣ci. Lepiej si臋 czuj膮 postrzegaj膮c religie jako dziedzin臋 magii i ezoteryki. Wielu gotowych si臋 oburzy膰, a mo偶e i ukrzy偶owa膰, za zbytnie przybli偶anie im religii. Zdziwi艂bym si臋, gdybym us艂ysza艂, 偶e przeczytali Ewangeli臋, albo starsze ksi臋gi.
Religia nie jest teoria, ani abrakadabr膮. Jest podstawowym, pierwotnym i zarazem najwy偶szym do艣wiadczeniem osoby ludzkiej (czasem m贸wi膮c "cz艂owiek" zaciemniamy).

W arkuszu obserwacyjnym warto zapisa膰 ka偶de s艂owo i gest. 呕ycie cz艂owieka jest liturgi膮, gdy si臋 bli偶ej przyjrze膰. To pierwsze z odkry膰.

W sz贸stej klasie wszystko niby tak samo, a jednak. Zwr贸cili uwag臋 na wersety - "ko艣ci贸艂 zwi膮za艂 si臋 z moja ziemi膮, aby wszystko, co na niej zwi膮偶e, by艂o zwi膮zane w niebie...". Oni tylko wybrali to, co im kaza艂em. Ale ja musz臋 jako艣 przybli偶y膰. Wyt艂umaczy膰? Kto zwi膮偶e? Jezus m贸wi艂 to wtedy, gdy nie by艂o ksi臋偶y. Ko艣ci贸艂 zwi膮za艂 si臋 z ziemi膮, aby wszystko na niej sta艂o si臋 dla mnie o艂tarzem. 呕ycie jest liturgi膮.

"Ko艣ci贸艂 rodzi si臋 wraz ze mn膮". I jeszcze wczoraj dopisa艂em palcem na pod艂odze "to jest m贸j realny 艣wiat, w innym 藕le si臋 czuj臋" i zaraz zakrywa艂em, 偶eby nie spalili mnie na stosie. Dzisiaj to samo wyczyta艂em w "Stanis艂awie". "Nie ca艂y przemin臋, bo rodzi si臋 ze mn膮, lecz ze mn膮 nie umiera - ja te偶 nie umieram z nim - Ko艣ci贸艂: dno bytu mojego i szczyt". Przesz艂o艣膰 i przysz艂o艣膰 zarazem.

Ka偶da katecheza jest jak g艂臋boka studnia.
Wiecie, co jest najtrudniejsze na niej? I w og贸le w pracy w szkole, od 1-szej do ostatniej klasy? Brak wychowania dzieci w domu, w rodzinach. Rodziny uczni贸w s膮 najwi臋kszym ci臋偶arem nauczycieli. W domu si臋 uczy szacunku - dla Boga (brak go na modlitwie wychodzi) i drugiego cz艂owieka (nie reaguj膮 na ludzkie s艂owo). Rodzina Bogiem silna jest skarbem szko艂y i spo艂ecze艅stwa.




Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz