sobota, 23 lipca 2011

Nagle(nie) do modlitwy, albo denar i talent wolno艣ci

W Norwegii - nad pi臋knymi fiordami - tragedia. Po Polsce kr膮偶膮 burze. W Wo艂dze ton膮 dzieci. Afryka umiera od suszy.
Wysy艂am maila do Ingeborg, pobo偶nej nauczycielki, kt贸ra z Bibli膮 do nas przyjecha艂a. Czyta艂a S艂owo Bo偶e w swoim norweskim j臋zyku na szkolnej mszy niedzielnej w naszym ko艣ciele, w 2005 roku. Po mszy 艣wi臋tej stali艣my w kr臋gu, 艣piewali艣my "Zjednoczeni w Duchu". Stali wtedy z nami Anna i Maciej Formanowiczowie, kt贸rzy potem kolonie naszym dzieciom podarowali, a ca艂ej Strach贸wce wp艂at臋 na sztandar Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Stali w braterski kr臋gu m艂odzi stypendy艣ci z ich AMF-u, pani profesor od Cypriana Norwida z Poznania, i pani doktor, i Czeszka i ksi膮dz proboszcz, kt贸ry nie zd膮偶y艂 jeszcze zdj膮膰 ornatu, by艂 obleczony w Jezusa Chrystusa. Wszyscy byli艣my w Niego obleczeni. W Jego osob臋, tajemnic臋, kultur臋... Mail do Ingeborg podpisa艂em naszym imieniem, Gra偶yny i swoim, ale i wszystkich przyjaci贸艂 ze Strach贸wki. Jeste艣my z艂膮czeni w jedno eucharysti膮. Zwr贸ci艂a nam na to uwag臋 Lucy z USA, pisz膮c o kolonii w Murzasichlu. Takie jest nowoczesne (zar贸wno 2-tysi臋czne jak i wsp贸艂czesne zarazem) my艣lenie w naszych ostatecznych czasach.

Napisa艂 do mnie Mirek, z gminy Potwor贸w, odpowiedzia艂 niestety na moje pytanie twierdz膮co. Jego gospodarstwo znalaz艂o si臋 w centrum nawa艂nicy, wszystko straci艂, zosta艂 "wyzerowany". Mirka pozna艂em na kongresie LGD w Miko艂ajkach. Jest cz艂owiekiem o ogromnych horyzontach, od staro偶ytnej Grecji po Tr贸jc臋 艢wi臋t膮. Uprawia艂 papryk臋.

Czuj臋 si臋 w centrum wydarze艅 swego czasu. Czasy s膮 zwyczajne, jak zawsze. Nie lepsze, nie gorsze do 偶ycia, ni偶 wtedy, gdy wygin臋艂y dinozaury. Dla wiary i rozumu s膮 lepsze. Zyska艂y nawet miano czas贸w ostatecznych, zwanych te偶 - po 艣wiecku - nasz膮 er膮. Ostateczno艣膰 czasom nada艂 Jezus z Nazaretu. Je艣li kto艣 przyjmie t臋 opcj臋, ma lepiej.

Je艣li modlitwa jest tlenem dla 偶ycia duchowego, to bez niej ludzie musz膮 偶y膰 lekko podduszeni (niedotlenieni). Herbata, kawa, ani inne trunki go nie zst膮pi膮. Nie ma dla niej substytut贸w. Nie mam wyboru, raz m贸wi臋 jej, raz jego. Inaczej by膰 nie mo偶e, bo ona ma natur臋 bosko-ludzk膮. Ona - to modlitwa. On - to tlen.
Modlitwa daje prze偶ycie ca艂o艣ci. Daje prze偶ycie sensu. W sensie zanurza. Dzi臋ki niej i w niej te偶 stajemy si臋 bosko-ludzcy. Jak mistrz, albo raczej brat, bo tak m贸wi Pismo.

Dzi臋ki duchowemu braterstwu (siostrze艅stwu) z Lucy rozczytuj臋 si臋 dzisiaj w ksi臋dzu Piotrze Semenence i w angielskiej wersji Fortepianu Chopina.
Dok膮d nas to braterstwo zaprowadzi? To bardzo pi臋kna historia i przygoda. Nigdy nie pomy艣la艂em nawet, 偶e przytrafi mi si臋 w 偶yciu co艣 takiego – duchowe braterstwo (siostrze艅stwo). Pom贸偶cie nam swoj膮 modlitw膮, by艣my ud藕wign臋li.

***

Robi臋 notatki, ale nie mam czasu uporz膮dkowa膰 i zapisa膰. Od dw贸ch dni. Wydobywam rzeczy stare i nowe. To cytat z dzisiejszych czyta艅 liturgicznych. Te nowe zw艂aszcza s膮 niezb臋dne. Mo偶e nawet nie mnie, 艣wiatu, cho膰by naokolnemu. Stare by艂y i s膮 potrzebne bardziej dla wewn臋trznego utrwalenia. Nowe tycz膮 偶ycia duchowo-intelektualnego mojego i ca艂ej wsp贸艂czesno艣ci. Tego tez dotyczy korespondencja z Lucy. Inni (pr贸cz Jakuba z hehodos) nie weszli ze mn膮 w dialog.
Zrozumieli艣cie co艣? Czy to zmienia nasze zycie? - pyta艂 kaznodzieja w 艁agiewnikach. Co przez to rozumiesz? 呕e b臋d臋 siedzia艂 d艂u偶ej w ko艣ciele? Co znaczy dla ciebie po艣wi臋ci膰 wszystko Chrystusowi? - ja pyta艂em w my艣lach jego.
Czy takim dictum acerbis nie gn臋bisz m艂odych i nie odpychasz od takiego rygorystycznego ko艣cio艂a? Nie m贸wi臋, 偶e nie masz racji. M贸wi臋 ci na ty, ze wzgl臋du na wiek i chrze艣cija艅sk膮 wsp贸lnot臋. Mo偶esz m贸wi膰 do mnie tak samo. Czy kaznodzieje i katecheci nie powinni by膰 bardziej konkretni?
Powiedz m艂odym (starszym te偶), 偶e Jezus (Stw贸rca) nie chce im niczego zabiera膰. Przeciwnie, chce dawa膰 i dawa膰. Obdarza膰 bez ko艅ca. Bo On widzia艂, 偶e wszystko, co stworzy艂 by艂o i jest pi臋kne. On chce naszego 偶ycia w szcz臋艣ciu i rado艣ci. Ja te偶 tak uwa偶am i ucz臋 na lekcjach religii. Chcia艂bym, 偶eby ka偶dy 偶y艂 inaczej, 偶eby cieszy艂 si臋 swoim 偶yciem i 偶y艂 po swojemu!
To wcale nie znaczy. 偶e nie powt贸rz臋 razem z tob膮 - "Zrozumie膰 Jezusa to pr贸bowa膰 my艣le膰, tak jak On. I post臋powa膰, jak On by post膮pi艂." Ale b臋d臋 dopytywa艂, co to znaczy konkretnie - jak On post臋powa艂? Odwiedza艂, rozmawia艂, uzdrawia艂, odgadywa艂 potrzeby bli藕niego, bawi艂 si臋 na weselu, ucztowa艂 u przyjaci贸艂, odchodzi艂 na bok, by w samotno艣ci si臋 modli膰 (rozmy艣la膰 - bo nie bra艂 ze soba ksi膮偶eczek do nabo偶e艅stwa), rozgl膮da艂 si臋 i wzrusza艂 na widok swego miasta, na wiadomo艣膰 o 艣mierci przyjaciela, odwiedza艂 艣wi膮tyni臋 i wychodzi艂 z niej, kiedy chcia艂...

A my by艣my chcieli zrobic z cz艂owieka religijnego robota. Tu kl臋knij na dwa kolana, tu wsta艅, tu si膮d藕, bro艅 Bo偶e nie wolno ci wyj艣膰 w trakcie liturgii, itp., itd. Ile w naszej katechezie jest tego, co z ambon pi臋tnuj膮 inni kaznodzieje - "wype艂nianie prawa bardzo po faryzejsku, co do litery i kropki?".
Mnie 艂atwo mysle膰 inaczej. Nie jestem religijnym (ani innym) skrupulantem. Te偶 si臋 modl臋 bez ksi膮偶eczek, a nawet nie m贸wi臋 pacierza. Znam go i tyle.

Wam trudniej. 呕yjecie w oderwaniu od 偶ycia prostych ludzi. Ale mimo to nie przemawiajcie, jakby艣cie straszyli Jezusem i nak艂adali Go jak ci臋偶ar na ramiona s艂uchaczom. Sami przebrani w jakie艣 nierealne (nie z tej ziemi) szaty. Jezus daje skrzyd艂a i rado艣膰.

呕yj po swojemu. W wolno艣ci religijnej (rozumnej i odpowiedzialnej). Z przyjacielem za pan brat. I tym na ziemi, i tym w niebiosach (w艂asnej duszy). W serdecznym u艣cisku, a nie rytualnie-nakazanym. Kiedy On jest w tobie, a ty z Nim, to zmuszanie do jakich艣 nakazanych czynno艣ci jest gwa艂tem. I nie z zewn膮trz ocenia si臋 czyj膮艣 przyja藕艅. Po owocach j膮 poznacie.

Znasz przykazania? Id藕 i czy艅 podobnie. Ja ci da艂em denar i talent wolno艣ci. Co艣 z ni膮 uczyni艂?

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz