艣roda, 20 lipca 2011

Fa艂sz zabija wsp贸lnot臋

Zdj臋cia nie k艂ami膮. Ile偶 prawdy znalaz艂em na www.murzasichle3.blogspot. Tak偶e te zdj臋cia przynaglaj膮 mnie, abym podni贸s艂 temat prawdy i fa艂szu w naszym wsp贸lnotowym 偶yciu. Bez niedom贸wie艅 - chodzi o nasz膮 wsp贸lnot臋 lokaln膮, a przede wszystkim o wsp贸lnot臋 szkoln膮.

Wielka Brytania ma swoj膮 afer臋 pods艂uchow膮 (ponad lokaln膮), my afer臋 kolonijn膮 - dwa wyjazdy w tym samym czasie, w to samo miejsce, adresowane do tej samej grupy uczestnik贸w i wychowawc贸w, jeden organizowany przez dyrektora szko艂y i Caritas diecezjalny, drugi organizowany przez nauczycielk臋 tej偶e szko艂y i stowarzyszenie lokalne. Kto chcia艂by zamie艣膰 t臋 afer臋 pod dywan, zrobi nied藕wiedzi膮 przys艂ug臋 wsp贸lnocie lokalnej, szkole i parafii.

Wsp贸lnota jest tylko tam, gdzie jest jedno艣膰 - na mocy definicji! Bez jedno艣ci - jest tylko jaka艣 grupa (grupy). Grup臋 r贸偶nie mo偶na definiowa膰, ze wzgl臋du na przyj臋te kryteria. Gdzie偶 grupie do wsp贸lnoty! Grupa jest na du偶o ni偶szym od wsp贸noty szczeblu byt贸w. Niewyobra偶alnie ni偶szym. To jak por贸wna膰 materi臋 nieo偶ywion膮 do materii obdarzonej 偶yciem. W ka偶dej wsp贸lnocie czynnikiem j膮 konstytuuj膮cym jest warto艣膰 duchowa. Wsp贸lnota istnieje przez przyj臋cie daru. Grupa istnieje tylko dzi臋ki organizacji, interesom, prawu i innym czynnikom naturalnym.

We wsp贸lnocie - najwa偶niejszy jest dawca. Wsp贸lnota powstaje przez przyj臋cie daru. Nigdy nie do艣膰 powtarzania tej prawdy - jest ona bardzo ma艂o znana. Z dwadzie艣cia lat szuka艂em tej definicji. Tylko w taki spos贸b mo偶e "zawi膮za膰 si臋" wsp贸lnota. Co nie przeszkadza, 偶eby przy艂膮czyli si臋 do niej ludzie kieruj膮cy si臋 jakim艣 wyrachowaniem. Ale s膮 oni wtedy tylko martwymi duszami danej wsp贸lnoty. Wcze艣niej lub p贸藕niej si臋 wykrusz膮. We wsp贸lnocie mo偶na wytrwa膰 tylko na zasadzie dobrowolno艣ci. W艂膮czaj膮c si臋 w jak膮艣 wsp贸lnot臋 chcemy (godzimy si臋) by膰 wsp贸艂-darem. We wsp贸lnocie pe艂noprawnym cz艂onkiem stajemy si臋 podzielaj膮c jej warto艣ci. Tak wi臋c prawdziw膮 wsp贸lnot膮 zarz膮dza nie zarz膮d, albo inne kierownictwo, ale duch. Najlepiej je艣li jest to Duch 艢wi臋ty. On za艣 jest rozpoznawalny w do艣膰 prosty spos贸b. Kryterium jest (ta sama) wiara, nadzieja i mi艂o艣膰. T臋 wiar臋, nadziej臋 i mi艂o艣膰 mo偶emy weryfikowa膰 z pomoc膮 Biblii i 2-tysi臋cznej tradycji ko艣cio艂a.

Wsp贸lnota - jak tlenu - potrzebuje szczero艣ci, jawno艣ci, a偶 po przejrzysto艣膰. Karmi si臋 nimi jak tlenem i 藕r贸dlan膮 wod膮. Dzi臋ki temu wzrasta. Chce si臋 dzieli膰 dobrem, chce by podzielane (wyznawane) przez ni膮 dobro zaja艣nia艂o. "We wsp贸lnocie nie pytaj, co ty mo偶esz z niej mie膰, ale co ty mo偶esz jej da膰".
Grupy przewa偶nie maj膮 wiele do ukrycia. Maj膮 swoje plany i wyrachowania, kt贸rych boj膮 si臋 ujawni膰, jak sekretnego wej艣cia do skarbca. Oczekiwane korzy艣ci s膮 ich spoiwem. To nie jest oskar偶enie. Ja tylko chc臋 opisa膰 obiektywnie charakterystyk臋 gatunkow膮.

Wsp贸lnota jest cudem we Wszech艣wiecie. I ka偶da - zawsze jest jakby cz臋艣ci膮 jednej idealnej WSP脫LNOTY - jej szczytem jest idea艂 (eschatologicznej) JEDNO艢CI. Jedno艣膰 zaja艣nieje - to pewne. Grup jest wiele - tysi膮ce, miliony.... ich granic膮 (idealnym odwzorowaniem) jest niesko艅czono艣膰. Wielo艣膰 rozp艂ynie si臋 w mroku. Tak wi臋c jasno艣膰 i mrok s膮 wpisane od pocz膮tku w ka偶d膮 wsp贸lnot臋 i grup臋.

Fa艂sz zabija wsp贸lnot臋. Pos艂uguje si臋 niedom贸wieniami, przemilczeniami, tajemnic膮 organizacyjn膮, niejawnymi celami, na艣ladownictwem itd. Fa艂sz niszczy ka偶d膮 szko艂臋, parafi臋 i wsp贸lnot臋 lokalna. Wsp贸lnota lokalna - wed艂ug mnie - to quasi wsp贸lnota.

Grupa mo偶e wpisa膰 w swoje cele dzia艂alno艣膰 wychowawcz膮, ale naprawd臋 wychowuje jedynie wsp贸lnota. Ma艂偶e艅stwo i rodzina, kt贸re s膮 wsp贸lnot膮 - wychowuje. Ma艂偶e艅stwo rozbite i sk艂贸cona rodzina - chyba nie? Je艣li za wychowanie bierzemy wzory osobowe, a nie s艂owa i deklaracje.
To samo dotyczy szk贸艂, parafii, gmin... Zw艂aszcza tam, gdzie mieszka艅cy uwa偶aj膮 si臋 za chrze艣cijan. "Aby艣cie byli jedno" - w skr贸cie, o to w艂asnie chodzi. Jedno艣膰 budowana i wynikaj膮ca z przyj臋cia Dobrej Nowiny wychowuje. Jest najlepszym wzorem.
Szko艂a z definicji musi by膰 zbudowana na warto艣ciach i konsensusie. Jest pisany, tak lub inaczej, kodeks szkolny. Rozpisany na cele wychowawcze, regulaminy, systemy oceniania... Czy mo偶e pracowa膰 w szkole, lub innej firmie, kto艣, kto nie uznaje (praktycznie, bo nie do pomy艣lenia jest, aby formalnie) warto艣ci wpisanych w jej kodeks?! Nie do pomy艣lenia. Ani w Viessmannie, (zajrzyjcie jeszcze tutaj), niby to samo, ale jak pi臋knie!, ani w Rzeczpospolitej Norwidowskiej. (w 2004 by艂 tylko taki wpis o szkole - daj臋 link, bo podkre艣la jednak ci膮g艂o艣膰 naszych dzia艂a艅). Ale nie wystarczy potwierdzi膰 systemu warto艣ci tylko w g艂osowaniu nad kodeksem. Trzeba nieustannego dialogu. Trzeba nieustannej dyskusji na forach publicznych. Z tym u nas jest kiepsko, bardzo kiepsko.

Fa艂sz bardziej jest widoczny i ekspresyjny ni偶 zadeklarowane warto艣ci i prawda. Z艂o 艂atwiej si臋 reklamuje. Nawet w Boskiej Komedii Dantego Alighieri. Badania z zakresu turystyki m贸wi膮, 偶e zadowolony go艣膰 (turysta) podzieli si臋 swoimi pozytywnymi wra偶eniami z pi臋cioma osobami. Niezadowolony - z dwudziestoma.

Szko艂a, w kt贸rej dzia艂aj膮 grupy, nie wa偶ne jak liczne, odcinaj膮ce si臋, dystansuj膮ce bardziej, lub mniej jawnie (skrycie) od g艂贸wnej linii reprezentowanej przez dyrektora i rad臋 pedagogiczn膮 , nie jest idealn膮 wsp贸lnot膮 wychowawcz膮. Taka sytuacja niweluje podejmowane wysi艂ki (ogromne) wielu. Taka sytuacja niszczy. Taka sytuacja zabija. Mo偶e w takich samych, lub jeszcze wi臋kszych proporcjach, ni偶 5/20 w turystyce. Szczypta fa艂szu w dziedzinie wychowawczej demoluje, jak bomba pr贸偶niowa. G艂upi s膮 doro艣li, kt贸rzy pr贸buj膮 - na si艂臋 - tego nie widzie膰, lub nie rozumie膰.

Jak fa艂sz nas zabija? Oto wyraziste przyk艂ady - milkn膮ce rozmowy, lub zmiana tematu, na widok pewnych os贸b, szeptanie w grupkach, po k膮tach, oburzenia i emocje wybuchaj膮ce nieraz z wielka si艂膮, ale tylko w konkretnych osobowych konstelacjach, grupy, grupki rodzic贸w tworz膮ce si臋 przy tym, lub tamtym pedagogu, przeradzaj膮ce si臋 z czasem w nieformalne, lub nawet formalne grupy wyborc贸w, ksi臋偶ycowe wprost relacje radna - 艣rodowisko, z kt贸rego si臋 wywodzi, rywalizowanie, b膮d藕 nawet przechwytywanie grup uczni贸w i m艂odzie偶y do w艂asnych dzia艂a艅 projektowych, l臋k r贸偶nych os贸b do wyra偶ania w tak spolaryzowanym 艣rodowisku swoich opinii na temat wa偶nych kwestii publicznych... Kr贸tko m贸wi膮c - publiczna demoralizacja i parali偶 偶ycia spo艂ecznego. Mnie w takich realiach nie chce si臋 nawet my艣le膰, nie tylko o pracy w szkole, ale i o wsp贸lnych nabo偶e艅stwach, a nawet o spacerze po ulicach i zakupach w sklepie. Ca艂a atmosfera, tak, lub inaczej, jest zatruta.

Czy nie ma na to lekarstwa? Czy nie ma wyj艣cia?
Ale偶 sk膮d. Mamy 2011 rok od narodzenia Jezusa z Nazaretu. Wszystkie potrzebne 艣rodki do uzdrowienia zosta艂y nam dane. Z poziomu natury - cz艂owiek jest istota my艣l膮c膮, spo艂eczn膮 i dialogiczn膮. Z poziomu kultury - prawo, sztuka, podobne przyk艂ady w d艂ugiej historii ludzko艣ci. Z poziomu nadprzyrodzonego (objawionego) - Stary i Nowy Testament i nauk臋 spo艂eczn膮 ko艣cio艂a.
Zamiast odrzucenia mojego opisu sytuacji i oburzenia si臋 na mnie, szukajmy rozwi膮za艅. Jeste艣my skazani na sukces - o ile pos艂u偶ymy si臋 dobr膮 wola. (Damy wtedy owocn膮 nauk臋 globaln膮 dla wielu).

Co do mnie, chcia艂bym sprosta膰 wyzwaniu. Ch臋tnie b臋d臋 uczestniczy艂 w ka偶dej formie zmierzenia si臋 z problem. Zmierzenia z problem, w pr贸bie szukania rozwi膮za艅, a nie s膮du, czy pot臋pienia. Nic z tych rzeczy. Stan臋 do ka偶dej powa偶nej(!), publicznej(!) rozmowy czy debaty (mo偶e by膰 oksfordzka) zorganizowanej przez dyrektora szko艂y, proboszcza parafii, w贸jta gminy, przewodnicz膮c膮 Rady Gminy, gminne forum wsp贸艂pracy NGO (org. pozarz膮dowych) - kt贸re ma to w swoich obowi膮zkach (po to jest), przysz艂e CAL (centrum animacji lokalnej), lub GCI (gminne centrum integracji), lub ka偶d膮 powa偶n膮 osob臋 czy instytucj臋. Mo偶e by膰 z pomoc膮 o艣rodk贸w naukowych i prasy wszelakiego szczebla. To jest 偶ywotna sprawa wszystkich mieszka艅c贸w gminy. Wezm臋 udzia艂 w ka偶dym pokutnym, lub b艂agalnym nabo偶e艅stwie. 呕eby koszmar podzielonego 偶ycia (sk艂贸conego) min膮艂.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz