czwartek, 17 listopada 2011

Przepi臋kny 艣wiat 艣wiat艂a spolaryzowanego

Jad臋 do szko艂y Rzeczpospolitej Norwidowskiej, wioz臋 dzieci na lekcje. Wspaniale, my艣l臋 po drodze, wr贸c臋 i b臋d臋 m贸g艂 prowadzi膰 rozmow臋 ze 艣wiatem.

Ale jeszcze musz臋 wpa艣膰 do sklepu na terenie gminy Jad贸w. Wczoraj zbyt p贸藕no si臋 zorientowa艂em, 偶e nie wzi膮艂em ze sob膮 pieni臋dzy. W臋dlina by艂a ju偶 pokrojona i zapakowana. G艂upio mi si臋 zrobi艂o, bo to nie jest towar, kt贸ry mo偶na od艂o偶y膰 na p贸艂k臋. Zaproponowa艂em, 偶eby pani schowa艂a do lod贸wki, jutro wr贸c臋. Nie mie艣ci艂o mi si臋 w g艂owie to, co dla pani by艂o oczywiste - "Ale偶 prosz臋 zabra膰 zakupy, ja tylko zapisz臋 na paragonie pana nazwisko i odda pan nast臋pnym razem". Musia艂em mie膰 g艂upi膮 min臋 niedowiarka! Ale przecie偶 sprzedawczyni nie zna艂a mojego nazwiska, ani ja jej!
Zajecha艂em dzisiaj, zap艂aci艂em, podzi臋kowa艂em za zaufanie. "Trzeba ludziom ufa膰" - odpowiedzia艂a. "To czyni 艣wiat lepszym - do艂o偶y艂em od siebie. - Jeszcze raz dzi臋kuj臋."

Jak mo偶na by艂o uczyni膰 艣wiat (ludzi) tak zamkni臋tych na siebie, a przynajmniej na szczera wymian臋 pogl膮d贸w, nie m贸wi膮c o 偶yciu duchowym, jak w Strach贸wce?! Ci臋偶ko na to pracowa艂a poprzednia w艂adza przez 16 lat. Czy obecna jest wystarczaj膮co zdeterminowana, by go odemkn膮膰?
Oby system donosicielstwa nie zamkn膮艂 jej, nim si臋 otworzy! System donosicielstwa m.in. na tym polega, 偶e przynosi si臋 w艂adzy wyrwane fragmenty rzeczywisto艣ci. Poniewa偶 donosiciel wyrywa to, co jemu/jej si臋 podoba, stwarza iluzj臋, 偶e taka jest w艂a艣nie rzeczywisto艣膰. Je艣li trwa to d艂ugo, mo偶e zdeformowa膰 trwale. I w jakim艣 stopniu uzale偶ni膰 w艂adz臋 od donosicieli.

呕adna w艂adza nie ma mo偶liwo艣ci 艣ledzenia wszystkich 藕r贸de艂 informacji i wiedzie膰 wszystkiego. Zreszt膮, nie musi. Musi za to opiera膰 si臋 na wiarygodnych 藕r贸d艂ach informacji. Koniec ko艅c贸w - zale偶y w wielkim stopniu od tego, jakimi lud藕mi si臋 otacza. Oj, w pierwszym rz臋dzie musi przep臋dzi膰 na cztery wiatry donosicieli i stworzy膰 przejrzysty, publiczny, partycypacyjny model demokracji (obiegu informacji, konsultacji itd.) Samorz膮dem s膮 przecie偶 wszyscy mieszka艅cy. Radni s膮 tylko ich przedstawicielami. A pracownicy Urz臋du Gminy (urz臋dnicy) s艂ugami samorz膮dowej wsp贸lnoty lokalnej. Je艣li kto艣 zapomni o tym porz膮dku (fundamencie) rzeczy wsp贸lnej, jak膮 jest gmina, bierze na siebie ci臋偶ki grzech. Jako najstarszy w gminie samorz膮dowiec (no dobrze, Kazik, pierwszy przewodnicz膮cy Rady Gminy, jest starszy o 2-3 tygodnie) mog臋 i musz臋 wypowiada膰 si臋 o tych sprawach. Milczenie - by艂oby moim wielkim grzechem.
Musz臋 m贸wi膰 tak偶e jako wyznawca Jezusa Chrystusa (i Jego katecheta). "Believers can’t be silent in public life and be faithful to Jesus Christ at the same time."(abp.Ch. Chaput). Musimy 艣wiadczy膰 o tym, co jest nam wiadomo o Prawdzie.

Przepi臋kny opisuj臋 艣wiat. W S艂o艅cu, w deszczu, w mrozach, w mg艂ach. Mog臋 np. wyj艣膰 i nakarmi膰 siedem kot贸w. Mog臋 zamarynowa膰 kawa艂ek mi臋sa do pieczenia. Mog臋 naciepli膰 dom przed powrotem domownik贸w.
Ale nam si臋 kot贸w namno偶y艂o! A偶 jestem zak艂opotany, gdy s艂ysz臋 ameryka艅skich uczni贸w czytaj膮cych listy Marysi i Olka "mam siedem kot贸w i jednego psa".
Przynajmniej jakie艣 psy zdech艂y. Uff! A Ty Remi(giuszu) 偶yj d艂ugo i szcz臋艣liwie. Z nami. W budzie, na alpinistycznej linie, na werandzie. Wsz臋dzie, gdzie chcesz. Przyni贸s艂 ci臋 gimnazjalista Jasiek od klasowego kolegi ze 艢wi臋tochowa.

Przepi臋kny opisuj臋 艣wiat od ponad 30 lat. Pierwsze zachwyty zatrzyma艂em w kadrze wierszyk贸w (obok, na 4-tej stronie). Jeszcze jakie艣 zosta艂y nieprzepisane, tako偶 i "Rok katechety". Nie bardzo mnie do tego motywujecie :)

Donosiciele widz膮 tylko z艂o艣liwego gnoma, kt贸ry targa si臋 na 艣wi臋to艣ci - Kole偶ank臋, W贸jta by艂ego i obecnego, Ksi臋dza jednego lub drugiego. Donosiciel widzi 艣wiat na odleg艂o艣膰 w艂asnego nosa, w艂asnych uprzedze艅 i ogranicze艅. Donosiciele maj膮 zdecydowanie zbyt wielki wp艂yw na kszta艂towanie obrazu naszej gminy, ja chyba ci膮gle zbyt nik艂y. Tak my艣l臋. Bardzo, bardzo szczerze.

Osoba, kt贸ra donosi na mnie, 偶e szargam 艣wi臋to艣ci, z艂膮 robi przys艂ug臋 sobie, im i ca艂ej wsp贸lnocie lokalnej. I jak zawsze go艂os艂ownie, bo nie mo偶e poda膰 przyk艂ad贸w. Czy rzeczywi艣cie doro艣li, powa偶ni ludzie potrzebuj膮 takiego obro艅cy? Przeciwko jednemu blogerowi? Go艂os艂owno艣膰 staje si臋 dla niekt贸rych prawie norm膮 funkcjonowania w spo艂eczno艣ci lokalnej. Jako偶 to? A komu偶 ja kiedy odm贸wi艂em rozmowy, wyja艣nie艅, je艣li trzeba, dyskusji, takiego lub innego dialogu? Czy ja kogo艣 zablokowa艂em na Facebooku, na poczcie mailowej, albo blogu? Komu艣 poprzestawia艂a si臋 rzeczywisto艣膰 w lustrze poznawczym.

"Ogromne wojska, bitne genera艂y,
Policje - tajne, widne i dwu-p艂ciowe -
Przeciwko komu偶 tak si臋 pojedna艂y?
- Przeciwko kilku my艣lom... co nienowe!"

Dworuj臋 sobie, bo bardzo jest nam potrzebny dystans do opisywanych spraw i do siebie samych, przede wszystkim. Powtarzam i powtarzam i powtarzam, 偶e ani ja tu taki wa偶ny, ani ta lub inna kole偶anka, i 偶e, ani moja jest prawda, ani twoja, ani ich. PRAWDA RODZI SI臉 (JEST) W NIEUSTANNYM DIALOGU, a B贸g nie ma wzgl臋du na osoby. Prawda偶? Osoby, kt贸re pe艂ni膮 (chc膮, nie musz膮!) wa偶ne funkcje publiczne, nie mog膮 by膰 z chi艅skiej porcelany (cho膰 i ta wypalana jest w tyglu). Powinni mie膰 troch臋 twardsz膮 sk贸r臋 medialn膮 (ni偶 polewa ceramiczna). "Chc膮cemu nie dzieje si臋 krzywda", a w 偶yciu publicznym nie mo偶e by膰 temat贸w (i os贸b) tabu! Kochajmy si臋 w prawdzie i w ci膮g艂ym dialogu. Mamy prawo do pomy艂ek, pami臋taj膮c wszako偶, 偶e "b艂膮dzenie jest rzecz膮 ludzk膮, wybaczanie - bosk膮." Staram si臋, staram.

Telewizja poranna daje mi g艂臋bszy oddech i horyzont. Radek Brz贸zka prowadzi program - "Jak to dzia艂a?". Ju偶 (dopiero) drugi raz jestem pod wra偶eniem jego programu i osoby. Ale偶 wygadany. W tak specjalistycznym s艂ownictwie! Dzisiaj o mechanice kwantowej, przy okazji dzia艂ania wsp贸艂czesnych telewizor贸w. Musia艂 chyba ko艅czy膰 takie studia, albo dobre liceum np. VLO Poniat贸wk臋 w W-wie. Gada tak szybko, 偶e si臋 nie wyrabiam na zakr臋tach i za艂apuj臋 (przek艂adam z "jego" na "moje"!!!) z pewnym op贸藕nieniem fazowym. A przecie偶 lubi艂em w liceum fizyk臋 i potem na Politechnice, cho膰 tylko laboratorium w budynku Mechaniki Precyzyjnej, bo wyk艂adowc臋 mieli艣my m臋tnego.
W dzisiejszym programie dosta艂em prosty pomys艂 na ciekawy i baaardzo no艣ny edukacyjnie eksperyment. Wystarczy plastikowa butelka z wod膮 i grzebie艅. Nie mog臋 si臋 doczeka膰 powrotu Marysi, Olka i Andrzeja ze szko艂y, 偶eby im zaprezentowa膰. Mam nadziej臋 rozbudzi膰 baaaardzo ich ciekawo艣膰 poznawcz膮, na miar臋 XXI wieku. Takie programy s膮 chyba lepsze od ca艂ego podr臋cznika szkolnego. No i ojciec, kt贸ry jest w stanie jeszcze co艣 skuma膰.

Radku, redaktorze, pomog艂e艣 mi zrozumie膰, 偶e 艣wiec臋 tylko 艣wiat艂em spolaryzowanym. Ka偶dy z nas jest jakim艣 filtrem.

Za chwil臋, ju偶 z kuchni, przez 艣cian臋 s艂ysz臋 w kolejnej audycji, 偶e wychowujemy bardziej poprzez wz贸r osobowy, ni偶 przez s艂owne zakl臋cia. Zar贸wno jako rodzice, jak i nauczyciele. Wa偶ne jest, jakie cele stawiamy sobie i realizujemy. Jest wtedy nadzieja, 偶e wychowankowie co艣 z tego podejm膮. Nie s艂owa. S艂owa, s艂owa, s艂owa...
P贸ki 偶ycia, p贸ty mog臋 si臋 zmienia膰 i wyci膮ga膰 wnioski z tego, co dotychczasowe.

Siedz臋 w starym (z 1908r) domu i pisz膮c, czuj臋 dr偶enie podsk贸rnych nurt贸w 偶ycia tego 艣wiata. Czuj臋 si臋 jak pie艣艅 gminna, kt贸ra "boskiego ma w sobie co艣".

"Gdzie t o n - i - m i a r a r贸wne przedmiotowi,
Gdzie przedmiot si臋 harmoni膮 dostraja
Tam jest i pie艣艅, i rytm – jak kto je powie –
Tam z-s i e d m i a si臋 brzmienie i tam si臋 z-t r a j a,
I spadkuje si臋 same ku ko艅cowi…

- Umiem s艂owom wr贸ci膰 ich w y g 艂 o s - p i e r w s z y –
To jest ca艂膮 wra偶e艅 tajemnic膮:
Rym?... we wn臋trzu le偶y, nie w ko艅cach wierszy,
Jak i gwiazdy nie tam s膮, gdzie 艣wiec膮!*

Podobnie偶 i pie艣艅 gminna to nie jest to,
Co wy dzi艣 zrobili艣cie z niej - -
P艂ynno艣膰 s艂贸w? – to – oko b艂ys艂e 艂z膮,
To – ciep艂y dech, nie zawo艂anie: „T c h n i j!…”

Tak - wyw臋藕la si臋 kwiatu p膮k i tak ptasz臋
Coraz bystrzej i pe艂niej widzi dzie艅,
Nim nad rozp臋k艂膮 wzleci czasz臋 –
Wra偶enia pierw maj膮c przez s w 贸 j-r d z e 艅!

St膮d to nie s膮 n a s z e – p i e 艣 n i n a s z e,
Lecz Boskiego co艣 bier膮 w si臋;
St膮d, cho膰 ja 艣pi臋… nie ja to 艣ni臋 – c o? 艣ni臋:
Ludzko艣ci-p贸艂 na globie wsp贸艂-艣ni ze mn膮;
Dopomaga mnie – i c i c h o, i g 艂 臋 b o k o,
I u r o c z y 艣 c i e, i c i e m n o :
Jak – wszech-oko!...

Tam to wszcz臋艂a si臋 pie艣艅 gminna, jakby z dna
Uspokojonej na skro艣 g艂臋bi
Czerpi膮c tok sw贸j i j臋k go艂臋bi;
A B贸g j膮 sam zna!...

*Wiadomo jest ka偶demu, 偶e ani s艂o艅ce, ani gwiazdy nie s膮 tam, gdzie oczom patrz膮cego by膰 si臋 wydaj膮."

A w Lincoln chcia艂bym zasi膮艣膰 gdzie艣 w k膮cie living room go艣cinnego domu pa艅stwa Langdon, przy South Street i uczestniczy膰 jako niemy 艣wiadek w spotkaniu kr臋gu przyjaci贸艂(ek), kt贸rzy chc膮 rozmawia膰 i modli膰 si臋 wsp贸lnie, pobudzonych do tego wyst膮pieniem kardyna艂a Schonborn (z Wiednia) na Kongresie Mi艂osierdzia w Krakowie-艁agiewnikach i ksi膮偶k膮 "Consoling the Heart of Jesus" ameryka艅skiego ksi臋dza ze zgromadzenia marian贸w, powsta艂ego w Polsce (za艂o偶one w 1673 przez b艂. o. Stanis艂awa od Jezusa i Maryi Papczy艅skiego. W 1909 roku Litwin b艂. abp Jerzy Matulaitis-Matulewicz dokona艂 jego odnowy i reformy, nale偶y do niego m.in. ks. Adam Boniecki). Tak 偶yli艣my i my - przed laty.

W Strach贸wce 16-letnie rz膮dy Kazika 艁apki odci臋艂y nas od ludzi i pie艣ni gminnej, kt贸r膮 艣piewa艂em z nimi od 1981, a mo偶e ju偶 od dzieci艅stwa, od mszy w kaplicy w Trawach. Dawny w贸jt w艂o偶y艂 w to du偶o pracy i na tym polu na pewno odni贸s艂 sukces.
艢piewa艂em pie艣艅 gminn膮 na patriotycznych (czasem ryzykownych) zebraniach za艂o偶ycielskich Solidarno艣ci we wszystkich wioskach.

"Kto mi powiada, 偶e moja ojczyzna:
Pola, zielono艣膰, okopy,
Chaty i kwiaty, i sio艂a - niech wyzna,
呕e - to jej stopy.

Dziecka - nikt z ramion matki nie odbiera;
Pachol臋 - do kolan jej si臋ga;
Syn - piersi dor贸s艂 i rami臋 podpiera:
To - praw mych ksi臋ga.

Ojczyzna moja nie st膮d stawa czo艂em;
Ja cia艂em zza Eufratu,
A duchem sponad Chaosu si臋 wzi膮艂em:
Czynsz p艂ac臋 艣wiatu.

Nar贸d mi臋 偶aden nie zbawi艂 ni stworzy艂;
Wieczno艣膰 pami臋tam przed wiekiem;
Kluch Dawidowy usta mi otworzy艂,
Rzym nazwa艂 cz艂ekiem.

Ojczyzny mojej stopy okrwawione
W艂osami otrze膰 na piasku
Padam: lecz znam jej i twarz, i koron臋
S艂o艅ca s艂o艅c blasku.

Dziadowie moi nie znali te偶 inn茅j;
Ja n贸g jej r臋k膮 tyka艂em;
Sanda艂u rzemie艅 nieraz na nich gminny
Uca艂owa艂em.

Niech偶e nie ucza mi臋, gdzie ma ojczyzna,
Bo pola, sio艂a, okopy
I krew, i cia艂o, i ta jego blizna
To 艣lad - lub - stopy."

Ca艂owa艂em wtedy i dzi艣 spracowane d艂onie. Uczy艂em si臋 Polski od nich i ich Polski uczy艂em. P艂akali艣my 13 maja 1981 razem i modlili艣my si臋 偶arliwie (RAZEM) w Rozalinie w domu so艂tysa Bie艅ka w gronie 43 uczestni贸w zebrania wiejskiego.
Potem przyszed艂 najpierw genera艂 W.Jaruzelski, potem w贸jt K.艁apka, dzi艣 radna i inni. Oni chc膮 mnie uczy膰, gdzie moja ojczyzna!
M脫J ANIO艁 STR脫呕 NIE OPUSZCZA MIEJSCA PRZY TABERNAKULUM W STRACHOWSKIM KO艢CIELE. Bo na t臋 parafi臋 i budow臋 dawali drzewa Maria i Andrzej Kr贸l (kt贸rego brat by艂 dziekanem w Ma艂ogoszczu). Bo pierwszy strachowski proboszcz by艂 dumny, 偶e mo偶e si臋 uwa偶a膰 za ich "przyszywanego" syna. Bo Maria jest matk膮 chrzestn膮 pierwszej chor膮gwi parafialnej, a d膮b pami臋ci jej brata (i Emilii Kapaon) ro艣nie przed szko艂a. Bo 3 Maja 1981 roku od uroczystej sumy i p艂omiennego kazania ksi臋dza Mieczys艂awa Iwanickiego zacz臋艂a si臋 nasza gminna Solidarno艣膰 (a wcze艣niej od jego b艂ogos艂awie艅stwa dla moich dzia艂a艅). Bo przy o艂tarzu tego偶 ko艣cio艂a wita艂em i 偶egna艂em kolejnych ksi臋偶y proboszcz贸w, albo biskup贸w. Bo w tym ko艣ciele go艣ci艂 i msze sprawowa艂 ojciec Andrzej Madej, 偶yj膮cy w opinii 艣wi臋to艣ci 艣wiadek Jezusa Chrystusa. Bo w tym ko艣ciele przez 16 lat by艂em szanowanym katechet膮, lektorem, kantorem, "asystentem" ksi臋dza proboszcza Antoniego Czajkowskiego (jak niegdy艣 ks. J.Schabowskiego), a nawet dwa razy rozdawa艂em Cia艂o Chrystusa, jako nadzwyczajny szafa偶. Bo tu ulokowali艣my nasz膮 nadziej臋 na dobre 偶ycie i lepszy 艣wiat. Bo tu wychowujemy nasze dzieci na LUDZI prawych. Tu przychodzi艂y na 艣wiat. Tu, spo艣r贸d was, wybierali艣my dla nich rodzic贸w chrzestnych. ZAUFALI艢MY LOKALNEJ WSP脫LNOCIE KO艢CIO艁A! Tu otrzymali艣my przeogromny, nieoczekiwany dar Rzeczpospolitej Norwidowskiej. Tak偶e przyja藕ni wielu ludzi i diecezjalnego CARITAS. Tu zapraszali艣my na spotkania religijne do swojego otwartego domu. I na wiele mszy 艣wi臋tych przy Matce Bo偶ej Annopolskiej i w pokojach starego domu. Odby艂y si臋 w nich tak偶e spotkania nad Bibli膮 i sakrament pokuty (u dzisiejszego diecezjalnego egzorcysty). Dlatego odwiedzi艂 i J膮 (MBA) i nasz dom biskup diecezjalny. TO WSZYSTKO ODEPCHN膭艁, ZNISZCZY艁 CYNIZM I PRYWATA KAZIMIERZA 艁APKI.

Dzisiaj uczniowie Kazimierza 艁apki (przynajmniej pod tym wzgl臋dem) chc膮 mnie i Gra偶yn臋 pozbawi膰 nie tylko dobrego imienia i honoru, ale wszystkiego. To wyrzu膰cie wpierw mojego anio艂a sprzed o艂tarza! Nie budujcie o艂tarzy swoim idolom (bo偶kom?). Mo偶na mnie zaprosi膰 na lekcje historii i WOS, opowiem wszystko, co wiem. Mo偶emy te偶 wtedy przecie偶 rozmawia膰, a nawet dyskutowa膰 i spiera膰 si臋, z wielkim, jak my艣l臋 zainteresowaniem i korzy艣ci膮 uczni贸w! Raczej nie warto tworzy膰 i pisa膰 w艂asnej historii gminy. Bo, wszystko z czasem b臋dzie objawione.
Jak na razie nic nie poruszy艂o (w tym zakresie) waszych sumie艅. 呕adne pro艣by, apele i artyku艂y. Przemilczanie jest waszym sposobem budowania swoich pozycji (bo nie autorytetu). Wyrzucajcie mnie, blokujcie na swoich kontach Facebooka, e-maili, blog贸w, ale nie uda si臋 wam wm贸wi膰 pisanej i zapami臋tanej w pie艣ni gminnej historii Strach贸wki, 偶e Kapaon to kr臋tacz, pieniacz, karierowicz, 藕r贸d艂o 艂ez, niepokoj贸w, kt贸ry budzi demony.
„Arko! Ty艣 偶adnym nie z艂amana ciosem, / P贸ki ci臋 w艂asny tw贸j lud nie zniewa偶y”.
„P艂omie艅 rozgryzie malowane dzieje, / Skarby mieczowi spustosz膮 z艂odzieje, / Pie艣艅 ujdzie ca艂o”.

PS.
Kiep, kto pomy艣li, 偶e zaplanowa艂em tego posta. Takich prze偶y膰 (bo spisa艂em to, co prze偶ywa艂em w trakcie godzin pisania) nie da si臋 zaplanowa膰. Mo偶na da膰 si臋 tylko prowadzi膰 od s艂owa do s艂owa, od obrazu do obrazu. Tak to jest, 偶e w trakcie pisania zawiewaj膮 wspomnienia dni, nocy i (nawet) przeczu膰.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz