niedziela, 25 grudnia 2011

R贸wno-czesno艣膰

Siedzia艂em przy wigilijnym stole, by艂o ju偶 na nim pozamiatane, nasta艂 czas kol臋dowo-post-trawienny, gdy zda艂em sobie spraw臋 z dwupoziomowego prze偶ycia. By艂em na krze艣le przy stole, z rodzin膮, za nimi choinka, a jednocze艣nie 偶y艂em r贸wnie do艣wiadczalnie na poziomie wy偶szej realno艣ci. Co艣 z tego, co gdy jest dawane, zaraz zapisuj臋. By艂o dawane, nie zapisywa艂em, tylko w tym by艂em. Bardziej jakby w refleksji, a raczej ods艂onie innego poziomu dziania si臋 tych samych rzeczy. Nic nadzwyczajnego, bo i st贸艂 z rodzin膮 wok贸艂 i choink膮 przed oczami, og贸lne zadowolenie i b艂ogostan wr臋cz, jaki przecie偶 rzadko si臋 zdarza i dla kt贸rego tak czekamy na 艣wi臋ta - to wszystko jest oczekiwane, po偶膮dane, opisane, pokazane itd. na tysi膮c sposob贸w. G艂臋bsze refleksje i zagl膮danie za kurtyn臋 spraw te偶 znamy - z kaza艅, poezji, w og贸le ze sztuki i natchnionych wiarygodnych m贸wc贸w. Niezwyk艂a by艂a r贸wnoczesno艣膰. Cz臋sto podkre艣lam "tu i teraz", a tym razem by艂o "tu i tam". Oczywi艣cie przy zachowanej jak najbardziej trze藕wej podmiotowo艣ci i jak najbardziej pe艂nej to偶samo艣ci.

My艣l臋, 偶e nie ma w tym do艣wiadczeniu niczego nadzwyczajnego i 偶e ka偶dy tak miewa, ale mo偶e nie by膰 tak wytrenowany, jak ja, w auto obserwacjach. Ja musz臋, bo pisz臋, albo odwrotnie.
Drugim skarbem wczorajszego dnia s膮 konsekwencje intelektualne spotkania Mizina o 5.00 rano na Facebooku. Wielko艣膰 dwufazowa to by艂a. Najpierw w kompie, potem w samo-czuciu i reflektowaniu w pozycji horyzontalnej. Dobrobyt, dobrostan, dobro膰, mi艂o艣膰 (intelektualna?), nadzieja - wszystko w jednym. Kt贸rej konsekwencj膮 by艂 post, jego dalszy ci膮g.
To s膮 tylko i a偶 przepiski z papie偶a (ew. papie偶y i soboru). Nie za ka偶dym razem zaznaczam, 偶e cytuj臋, bo chodzi mi o kwintesencjonalne uj臋cie, a nie o dyplom magistra. Chc臋 Go tak d艂ugo czyta膰, przepisywa膰, czyta膰, a偶 nie uroni臋 niczego i zawsze tak b臋d臋 m贸wi艂, niezale偶nie, w kt贸rej cz臋艣ci wywodu, a nawet zdania zaczn臋, albo sko艅cz臋. Tak膮 ma dla mnie warto艣膰 Jego nauka (filozofia cz艂owieka). A偶 do UTO呕-SAMIENIA. Tekst, jego logiczny sens, staje si臋 mn膮, a ja nim. O, gdybym m贸g艂 by膰 niemilkn膮c膮 tub膮 tekst贸w soborowych i na nich wyros艂ych tekst贸w janowo-paw艂owych!!! DLACZEGO KO艢CI脫艁 TEGO NIE ROBI? NIE WIEM.

A z wczorajszego-wigilijnego przepisywania zosta艂o mi na wierzchu stwierdzenie, tak naturalne jak i objawione - o biologicznej s艂abo艣ci i kulturowej mocy cz艂owieka. Cz臋sto mieszaj膮 si臋 te p艂aszczyzny i bywaj膮 traktowane jako艣 zamiennie. Zale偶y pewnie od poziomu znajomo艣ci obu. S膮 tacy, kt贸rzy tak 艣wietnie znaj膮 subtelno艣ci poziomu biologicznego, a偶 do najmniejszych cz膮stek i oddzia艂ywa艅, 偶e im wystarczy. Drudzy mog膮 za艣 zna膰 t臋 drug膮 stron臋 kulturow膮, a偶 do najdelikatniejszych tchnie艅 ducha i na niej g艂贸wnie przebywaj膮.

Do tej pory mo偶e by艂o z t膮 dwoisto艣ci膮 jako tako. Ale gdy materiali艣ci p贸jd膮 dalej po bozony Higgsa i kto ich tam wie, gdzie, to mo偶e nam si臋 gatunek homo sapiens tak rozdwoi膰 i wzajemnie wyobcowa膰, 偶e b臋dziemy dla siebie niczym kolejne mutacje. A ja chc臋 do偶y膰 w ramach jednego gatunku. Z jego osi膮gni臋ciami naukowymi, z jego kultur膮 i przede wszystkim z Bogiem Kt贸ry Si臋 Nam OBJAWI艁, Z JEGO TAJEMNIC膭 WCIELENIE, OBECNO艢CI MI臉DZY NAMI, JEGO ZBAWCZEJ OFIARY I Z JEGO MI艁O艢CI膭 MI艁OSIERN膭. A na ziemi z pokojem w nas i mi臋dzy nami, ze zdolno艣ci膮 poznawcz膮, z tzw. zdolno艣ci膮 do mi艂o艣ci intelektualnej, a偶 po wsp贸艂-odczuwanie, przebywanie, kon-templowanie.

Ze wszystkim, co ju偶 napisa艂em, zn贸w musz臋 skonkludowa膰 - absolutem jaki mo偶emy dotkn膮膰, do艣wiadczy膰 ca艂ym sob膮, jest OSOBA I RODZINA. Innych 艣wiat贸w poznawa膰 nie chc臋. Dzi臋kuj臋. Nie rozumiem trans-osobowo艣ci, zwi膮zk贸w partnerskich, samotnych matek z wybory itp. To znaczy ka偶dy przypadek zas艂ugiwa膰 mo偶e na szacunek (o ile swoim zachowaniem nie przeczy ludzkiej godno艣ci i moralno艣ci) i pomoc, ale nie na popularyzowanie i r贸wno-uprawnianie. Staram si臋 przy tym mie膰 szerokie poj臋cie normy i do艣膰 p艂ynne poj臋cie patologii. Dla mnie OSOBA I RODZINA s膮 najwy偶sz膮 form膮 i owocem ludzkiej (teologicznie wzbogaconej lub ukierunkowanej) kultury. Amen.

Zagl膮daj膮c cz臋sto do tekst贸w soborowych dochodz臋 do bardzo ciekawego wniosku. 呕e Sob贸r by艂 poprzednikiem naszej SOLIDARNO艢CI. Bior膮c pod uwag臋 wszystkie r贸偶nice. Policzcie, ile razy Sob贸r m贸wi o solidarno艣ci. Przepisz臋 tylko odno艣niki ze skorowidza wydania dokument贸w soborowych przez Pallotinum z 1968 (w艂a艣nie tak wygl膮da obwoluta, zdj. obok).
SOLIDARNO艢膯:
- wyp艂ywa z natury ludzkiej i sposobu dzia艂ania Boga
- udoskonalona przez S艂owo Wcielone s艂owem i przyk艂adem, modlitw膮 i 艣mierci膮 za wszystkich
- solidarno艣膰 trzeba ci膮gle zwi臋ksza膰 a偶 osi膮gnie pe艂ni臋 w niebie
- Ko艣ci贸艂 [jest] bratersk膮 wsp贸lnot膮 solidarno艣ci
- poczucie solidarno艣ci narod贸w nale偶y popiera膰 i obraca膰 w szczere i prawdziwe poczucie braterstwa

Czy solidarno艣膰 nie jest form膮 r贸wnoczesno艣ci? Czy nie jest form膮 transcendencji? Jedni s膮 ku drugim i z drugimi.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz