niedziela, 4 grudnia 2011

Teoria wszystkiego

Taka teoria jest marzeniem fizyków. Pewnie wcześniej, czy później znajdą cząstkę Higgsa lub innego Petera Ware. Będzie to kwant pola skalarnego lub czegoś innego, może bardziej matematycznego niż fizykalnego. A może bardziej duchowego niż materialnego?

Choć 'teoria wszystkiego' ładnie brzmi, będzie to tylko teoria czegoś. Może ogarnie swoim zakresem 99.99% Wszechświata, ale nie Człowieka. Wiara i rozum mi to mówią. Teoria wszystkiego budowana jest na węższej platformie poznawczej, tylko na rozumie. Teoria, która chciałaby objąć wszystko, musi uwzględnić także olbrzymi zakres doświadczenia (świata, życia) wewnętrznego. A ten jest nieskończony nie mniej (bardziej) od rozszerzającego się Kosmosu. Chyba bardziej, bo matematyka i fizyka nie znają nieskończoności czasowej, zwanej Wiecznością. Wraz z teorią Wielkiego Wybuchu przyszło ograniczenie czasowe i historia czasu. A co z wszechmocą i wszech-obecnościa?

Tak wielkie wyzwania spekulatywne przyszły mi do głowy pod wpływem niedzielnego po-ranka (raczej po, jest po godz.9.00). Jedziemy na mszę świętą, wynalazek i propozycję Jezusa z Nazaretu, sprzed 2 tys. lat. Jest ona na pewno błogosławieństwem pierwszego dnia tygodnia dla człowieka rozumnie wierzącego. Od rana zderza nas z wielką perspektywą życiową i poznawczą. Byle wyjścia lub wyjazdu nie potraktować nazbyt rutynowo. Nas chroni od tego ciężar, który z wyjazdem się wiąże. To znaczy z mszą samą. Tzw. szkolną! Ciężar przeciwstawienia się wielu sceptykom i wprost niechętnym. W realiach naszego gminno-szkolno-parafialnego życia jest spora grupa, która wszystko chce rozgrywać polityczne, także liturgie mszalne. W takich okolicznościach każde samodzielne, świadome i w pełni odpowiedzialne działanie (i słowo) musi ważyć.

I nagle przed wyjazdem dostaję siłę wewnętrzną. Jest nią samo Słowo, które jest podstawą ułożonej przeze mnie modlitwy powszechnej i komentarza. Słowo w słowo. Sens w sens. Nie ma przecież w nim nic politycznego, partykularnego z podszytymi intencjami. Jest tylko Słowo Boże i moja najgłębsza osobista i kościelna wiara rozumna. Jest tylko to, co "odwiecznie" Objawione, a przynajmniej od paru tysięcy lat. Jedziemy dla takiego Boga. Do takiego Boga. Z takim Bogiem. Nie znam innego. Trzeba nauczyć się kierowania realizmem także w życiu religijnym. Nie rozbijać swojego życia na dziedziny, pola, paragrafy...
Bóg jest moją siłą, Jego Słowo - cóż może mi uczynić (nieżyczliwy) człowiek?

Pod kościołem dostałem lekcję śpiewania psalmu od mistrza Adama, organisty, który czeka między mszami w samochodzie pod kościołem. Pewniejszym krokiem wkroczyłem w progi świątyni. Sięgnąłem jeszcze do kieszeni, przeczytałem wezwania modlitewne i komentarz, które tak mnie podniosły na duchu w domu, przed wyjazdem. "On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym... nasza ziemia wyda swój plon... chwała zamieszka w naszej ziemi" - działają i teraz, dają powera. Aż się odważyłem podejść do pulpitu sprawdzić układ wersów w psalmie.
Sypnęło myślami, notatkami. Że jeśli nie zaczniemy powszechnie myśleć, rozmawiać, pisać o swoich(!) mszach świętych to... - niech każdy wierny KK sam dopisze zakończenie tego zdana.
Rozmawiać także w domach, rodzinach. Rodzice niech spytają dzieci, przyjaciele przyjaciół (trzeba mieć zaufanie i odwagę). W Aleksandrii w IV wieku prowadzili spory na targu na temat pochodzenia Ducha Świętego!
Jeśli się rozdyskutujemy w Strachówce (RzN) na temat eucharystii (albo mszy szkolnej niedzielnej) nie będziemy pierwsi, co chroni nas od grzechu pychy :-)

Ewangelia, Sobór, Jan Paweł II i tzw. "kościół" głosi i naucza - "mówcie, dawajcie świadectwo, usprawiedliwiajcie swoją wiarę". PRL mówiło - "wiara jest sprawą prywatną, nie mówcie". WEDŁUG CZYJEGO NAUCZANIA DZISIAJ POSTĘPUJEMY?

Jak to dobrze przyjechać wcześniej do kościoła. Miałem 10 minutową rozgrzewkę przed mszą. 10 minut więcej na obserwację ziemi i nieba, tego, co na zewnątrz i tego, co w tobie. Trudno chyba o lepsze miejsce i czas na wewnętrzny dialog w nas między ziemskim i Bożym wymiarem. Jestem jednak (niestety) pewny, że obserwacja faktów wewnętrznych jest bardzo niewykształcona w nas. Nie wiem, jak jest gdzie indziej, w innych rejonach i kulturach świata.
Nie można inaczej dotrzeć do prawdy, jak tylko złożyć (przyłożyć) fakty do intelektu. To co zewnętrzne - do tego, co wewnętrzne. Żeby otrzymać w rezultacie ich adequatio.
Tak się dzieje świat. Także w nas. Bez nas nasz(!) świat się nie dzieje. Dlatego takie ważne jest żebyśmy jednak MÓWILI, dawali świadectwo temu, co jest nam dane wewnętrznie. Daj CAŁĄ PRAWDĘ - CAŁĄ SWOJĄ MIŁOŚĆ INTELEKTUALNĄ. Czy nie uważacie, że w świetle tej teorii odzieramy się (łagodniej mówiąc pozbawiamy) części miłości. A może nawet z dużej litery - CZĘŚCI MIŁOŚCI?

Ksiądz proboszcz przybliżył w kazaniu wielką postać Jana Chrzciciela. Pomyślałem, że nasz Annopol to taki mój Qumran. I że mój życiorys zmierza do kulminacji... eucharystycznej, w czym została nam - wszystkim po Janie Chrzcicielu - podarowana przewaga egzystencjalna. On tego szczęścia nie miał.
Druga próba ożywienia eucharystycznego może być ostatnią (dla mnie), za to skuteczną. Pomyślałem na mszy, że tak mogę spojrzeć i zrozumieć swoje życie we wspólnocie narodowej i kościelnej zarazem. Najpierw dzieciństwo i młodość w przy-i-kościelnej wspólnocie RR (przy kardynale S.Wyszyńskim). Potem studia politechniczno-filozoficzne dla rozmontowywania starego ustroju :) Potem było Taize i eksplozja Solidarności. Stan wojenny wymusił zmianę i zrobił mnie katechetą. Rodzina i samorządowa Polska zakorzeniły mnie na wieczność w Annopolu, w gminie Strachówka. Msze szkolne, wcielające naukę Soboru Watykańskiego II, Jana Pawła II i dzisiejszego Episkopatu Polski mogą zaowocować pełnią dojrzałości naszej wspólnoty lokalnej, jako "wspólnoty eucharystycznej, czyli wspólnotą zdolną do sprawowania [zbiorowego] Eucharystii". Czyli wspólnotą działającą REALNIE na najwyższym poziomie REALIZMU.
Pomocą w zrozumieniu - i jak wierzę - w realizacji tego stylu życia (osobowego i wspólnotowego) jest szkoła, parafia, a może i diecezja w Lincoln, Ne, USA. Po tym żeśmy się rozpoznali z Lucy, że chcemy się przyznawać wobec świata do kultu eucharystycznego i intensywnego odczytywania znaków czasu (kulturowych, nb. N.Chomsky). W ich diecezji, milę od domu Langdonów w Christ The King Church eksponowana jest publicznie kopia encykliki bł.JPII z 2003 roku "Ecclesia de Eucharistia" z własnoręcznym podpisem schorowanego Papieża.

Znalazłem kolejne znaki - blog z Irlandii, a w nim - "Because even when it is celebrated on the humble altar of a country church, the Eucharist is always in some way celebrated on the altar of the world. It unites heaven and earth. It embraces and permeates all creation". Fragment ukochanej przez Lucy z USA i Ann z Irlandii idealnie opisuje te same uczucia i myśli, które mi przyświecają w Strachówce, Mazovia, Poland.

Jan Chrzciciel wziął na siebie wielki ciężar - bo jeśliby się pomylił i to nie był oczekiwany Chrystus, a on go wskazał innym?
Co rozstrzyga? FAKTY I ICH ZGODNOŚĆ Z WIELOMA KRYTERIAMI, W TYM, Z INTELEKTEM POZNAJĄCEGO.
Biorę na siebie ten ciężar i proklamuję wspólnotę eucharystyczną w Strachówce. Nikt nie wie ile nas jest, dopóki się nie rozpoznamy po łamaniu chleba w pełnym dialogu.

Przed wyjazdem do Strachówki musiałem jeszcze uwierzyć, że Andrzej da się ubłagać i przeczyta jeszcze raz część Liturgii Słowa. I pomarzyć - a gdyby tak nauczyciele, wychowawcy, ksiądz proboszcz, porozmawiali o mszy przy jakiejś okazji z jego klasą, także z nim osobiście, może na przerwie, na godzinie wychowawczej, koniecznie na katechezie - na pewno by zachęcili, ukazali piękno i wagę tego zadania.
Liczę też na to, że Jasiek i Łazarz podzielą się z bratem swoimi odczuciami i refleksjami dotyczącymi tej samej czynności! Olek mógłby śpiewać psalmy, ale kto jego zachęci? Daleka droga nas czeka, by stać się wspólnotą. Na każdym etapie jej rozwoju trzeba, przede wszystkim, nauczyć się rozpoznawać i uznawać FAKTY ZEWNĘTRZNE I WEWNĘTRZNE.

JEDNA GODZINA MSZY ŚWIĘTEJ JEST JAK TYSIĄC INNYCH GODZIN.
W życiu chrześcijańskiej wspólnoty lokalnej eucharystia jest teorią wszystkiego!
Może uda się o tym rozmawiać i pisać z przyjaciółmi (starszymi i młodszymi) z Nebraski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz