piątek, 16 grudnia 2011

A través de Madrid (en passant par Madrid)

Myśli trzeba notować, gdy nas nawiedzają. Czemu nie w hotelowej restauracji? Przyjechałem obserwować, widzieć, słyszeć, czuć... także to, co mnie spotyka, a nawet i siebie, od środka. W pełni.
Szef sali kroi jamón serrano - szynkę hiszpańską, wystawioną na okrągło na widok publiczny, osobiście, jak kapłan miejscowej kuchni. Szynka ma nawet swoje muzeum.

Wszędzie czuję się i staję się po części tubylcem. Jestem sobą. Być sobą! - to mój "Osobny świat", nie wobec kogoś i czyichś oczekiwań. To "Mój osobny świat" w całym Wszechświecie. Myślę nie tyle globalnie, co kosmicznie. Wycieram talerz bułką jak Francuzi, ocieram pot z czoła jak...(?) - nie muszę być spięty i zestresowany jak prezes. Jarka trzeba lubić, bo inaczej się nie da, ale trzeba też mieć odwagę mu się przeciwstawić. Na przykład, gdy kazał mi odejść od stolika, żeby zrobić miejsce dla czterech Hiszpanów, jakby nie mógł to być polsko-hiszpański stolik (1+3). W efekcie wylądowałem na przystawce, na której mogłem spokojnie rozłożyć swój kajecik i robić te notatki.
Prezes łączy w sobie wielkie idee i małe śmiesznostki. Mam wrażenie, jakby jego inteligencja stale go wyprzedzała, o jakieś pół kroku. On potrzebuje lejców, także, nie tylko naszego nieustannego podziwu.

W restauracji nie czułem się mimo wszystko samotnie. Były przy mnie koleżanki z kursu języka angielskiego z Canterbury, Camino i spółka. One wybrały wino Rioja jako upominek-pamiątkę dla naszego teachera z Pilgrims School of English. Kazały mu je studiować. Rioja jest z regionu... Ich regionu? One były z Castilla y Leon. Nie znam się na geografii i kulturze Hiszpanii, ale wino Rioja jest wyśmienite. Na koniec zamawiam cafe cortado, czego oczywiście nauczył nas w krótkim wykładzie prezes. Dzięki.

Ale był też ze mną ktoś jeszcze. Tomasz Mann i jego bohater Feliks Kroll. Co spojrzę na jednego z kelnerów, to jakbym widział hotelowego windziarza Feliksa w jego peregrynacjach i różnych zawodach. Wszędzie sobie dawał radę, w końcu był na miarę intelektu wielkiego światowego (bo nawet "niemieckiego" to za mało) pisarza. Byłem - o dziwo - silny Tomaszem Mannem (jak jego Feliks). Koło życia się zmyka? Owszem, mógłbym dziś umrzeć, gdyby to komuś miało przynieść wielką duchową korzyść. A nawet finansową, np. odszkodowanie dla rodziny, gdybym miał wypaść z samolotu.

Jestem tu, by służyć miłością intelektualną do świata, człowieka i Boga. Potrzebujecie mnie - Duchowego Komponentu Każdego Projektu.

Oczywiście bardzo przeżywam (ale chyba tylko do godz.16.00) łajdactwo, które ma się dzisiaj wydarzyć pośród Strachowian. Sps chce się uwłaszczyć na części gminy (nie tylko gminnego majątku). Zawłaszczyć w pobożnych zwyczajach polskiego opłatka. Chcą - mam wrażenie, że i spośród nich ktoś chce ciągle się upajać władzą i samouwielbieniem.

Siedzę w hotelu, czekam na lot powrotny - lepiej w fotelu z widokiem na plac... niż na lotnisku. Na placu ławeczce siedzi bezdomny. Bawi się liściem. Krążą na motorach wokół placu policjanci. Przechodzą różne układy dwójkowe zakochanych trzymając się za ręce, są w różnych wieku. Idzie rodzina z dwójką dzieci. O, nawet czerwono biało-brodaty Mikołaj. Komercyjny, nie święty.

Po drugiej stronie uliczki jest kościół Matki Bożej z Góry Karmel i św. Luisa Obispo. Na zdjęciu widać wejście do kościoła, za nim budynek naszego hotelu. Człowiek wierzący w tym świecie zgubić się nie może. Święty Luis ma cały powiat i miasto w Kaliforni, USA, w połowie drogi między Los Angeles i San Francisco ("the happiest city in America"). Pamiętajmy, że "nasze" Lincoln w Nebrasce też należy do najszczęśliwszych!!!

Jak widzicie, blogi same się piszą. Tylko trochę się porozglądać i już. Ich parafia też prowadzi.
Święty Ludwik Obispo jest najmłodszym biskupem w historii kościoła. I jakim skutecznym! Niejako przy okazji en passant par Madrid bądź a través de Madrid naprowadził mnie na publikację o cywilizacji miłości.

Sprawy w gminie idą w okropnym kierunku. Dzisiejsze spotkanie sps-u jest alertem i symbolem. Niby opłatkowe, a dzieli! Odbywa się w trzy dni po 30 rocznicy rocznicy stanu wojennego, po raz pierwszy tak pięknie uczczonej w Zespole Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej! Jednak niektórzy (w tym nauczycielka tejże szkoły) niczego nie zrozumieli. Niestety. Nie daje mi to żadnej satysfakcji. Ubolewam. Wierzę ciągle w ludzi i zdolność do porozumienia. Wierzę w dialog. JESTEM DIALOGIEM.

Sps-strachowka o sobie - "Naszym głównym celem jest uaktywnienie mieszkańców do wspólnych działań dla dobra miejsca, w którym żyjemy. Stawiamy na współpracę z ludźmi dobrej woli."
Papież ("ukochany") o cywilizacji miłości - "Do wszystkich członków Kościoła, który jest ludem życia i służy życiu, zwracam się ze szczególnie naglącym wezwaniem, abyśmy razem ukazali współczesnemu światu nowe znaki nadziei, troszcząc się o wzrost sprawiedliwości i solidarności, o utrwalenie nowej kultury ludzkiego życia, w celu budowania autentycznej cywilizacji prawdy i miłości".

Co znaczy to "RAZEM" - o to jest pytanie.

PS.
Zdjęcie nr1 - hotelowa dekoracja.
Zdjęcie nr2 i 3 z kościoła De Nuestra Senora del Carmen y Luis. Msze w dni powszednie są o 10.0, 11.00, 12.00, 18.00 i 20.00. Kto by tu wcześniej wstawał? O godz. 19.00 jest wystawienie Najświętszego Sakramentu i adoracja. Po niej różaniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz