wtorek, 15 stycznia 2013

Szcz臋艣cie prawdziwe?!


Wczorajsze dwa do艣wiadczenia by艂y bardzo....? Prorocze? Nie w sensie przepowiadania przysz艂o艣ci, ale wagi spraw i 艣wiat艂a, rzuconego na 偶ycie cz艂owieka na ziemi.
Mo偶e tylko moje? Gdybym tak zaw臋zi艂, mniej bym si臋 narazi艂 krytyce (wprost wystawi艂 na ostrza), ale by艂oby to jawne k艂amstwo.

Te dwa do艣wiadczenia by艂y lustrzanym odbiciem i brakiem symetrii. Paradoks?
Pierwsze - (po raz pierwszy) da艂o mi do艣wiadczy膰 ma艂o艣膰 "wszystkiego". Powi膮zane by艂o z odczuwaniem drobnych dolegliwo艣ci cielesnych i dokuczliwo艣ci wszelkiej ma艂o艣ci w 偶yciu, z jego stron膮 tzw. materialn膮, organizacyjn膮 itp.
Drugie - wprost przeciwnie, by艂o z krainy, gdzie sny najpi臋kniejsze, nios艂o, zawiera艂o, przynios艂o pok贸j i bezwzgl臋dne panowanie nad czasem itd., itp. Ten obraz, fotografia, zatrzymanie w kadrze (?) by艂o powi膮zane w spos贸b oczywisty z Mam膮 Babci膮 Hel膮. Czy Ona by艂a w 艣rodku, czy ogl膮da艂a to samo, mo偶e zza moich plec贸w, mo偶e z innej strony... tego nie potrafi艂em uchwyci膰, b膮d藕 zapami臋ta膰.

Dzisiaj powt贸rzy艂y si臋 dolegliwo艣ci, dokuczliwo艣ci. Wiadomo - serce, trzustka, w膮troba i nerki nie musz膮 by膰 w najlepszej formie u cukrzyka. Materia (zorganizowana w biologi臋) daje odczu膰 swoj膮 nietrwa艂o艣膰 bytowi ludzkiemu, ponad-biologicznemu. Ale! Ale wczoraj by艂 wpisany w wieczorno-nocne do艣wiadczenia i prze偶ycia chrzest! A, po nitce do k艂臋bka, w艂a艣ciwie ziarno zosta艂o zasiane wcze艣niej. Chrzest Jezusa by艂 najpierw - notatki mam w kieszeni kurtki, jeszcze nie ruszone. Tam ju偶 s膮 zapowiedziane w膮tki p贸藕niejsze, wczorajszy i dzisiejszy (z ca艂ego dnia, bo by艂 to dzie艅 katechetyczny).

Materia do艣膰 nachalnie przypomina swoj膮 nietrwa艂o艣膰 w ludzkim 艣wiadomym bycie. Przynajmniej u mnie, w styczniu 2013, u 艣wiadomie prze偶ywaj膮cego swoje 偶ycie podmiotu my艣l膮cego. OK! nie trwo偶ysz mnie, zdrowie. Jeste艣 za to wa偶nym t艂em, na kt贸rym wy艣wietla si臋 komunikat o warto艣ciach, kt贸re ci臋 przerastaj膮 niesko艅czenie. Wi膮偶膮 si臋 z chrztem, w chrzcie - na rozum - maj膮 pocz膮tek. Bo!

Bo inaczej nie byliby艣my w stanie zrozumie膰 naszego lekkiego prze偶ywania 艣mierci (i pogrzebu) Mamy Babci i Te艣ciowej Heli, Helenki od Wiatr贸w ze 艢widr贸wki. Biologicznie zanika艂a powoli, nigdy nie trac膮c swojej to偶samo艣ci, a przede wszystkim swojej strony duchowej. Ta duchowa strona Jej 偶ycia by艂a i jest dominuj膮cym do艣wiadczeniem, REALNO艢CI膭, a dzisiaj tak偶e wspomnieniem. S膮 to w艂a艣nie chrzest (po c贸偶 bym/by艣my nawiedzali chrzcielnic臋 w Szczucinie w parafii 艣w. Marii Magdaleny przed 20 laty?, sami z siebie? na pokaz? komu? czemu?), I Komunia, o kt贸rej nam opowiada艂a, modlitwy, kt贸rych nauczy艂a, niekt贸rych nie ucz膮c wcale, tylko z nami si臋 modl膮c pod figur膮 Matki Bo偶ej w Annopolu, duchowo艣膰 b艂. Karoliny, a mo偶e tylko tzw. zbli偶enie geograficzno-czasowe, bo to ja wymy艣li艂em, tak mnie nasz艂o, tak czu艂em i wierz臋. Ona nigdy o niej nie m贸wi艂a chyba, ale staro艣wiecka wizja czysto艣ci (r膮czki na ko艂drze), jak膮 Mama reprezentowa艂a, mo偶e jako ostatni Mohikanin, kaza艂a mi tak my艣le膰.

Modlitwy, o kt贸rych wspomnia艂em, to:
1) najpierw "Duszo Chrystusowa"
2) nast臋pnie, bo niekoniecznie potem, Litania Loreta艅ska
3) i psalm 91 (przek艂ad: Jan Kochanowski)

Pami臋膰 zachowuje te偶, oczywi艣cie:
- pielgrzymki rodzinne (z Rodzin膮 Rodzin) na Jasn膮 G贸r臋, chyba na Matk臋 Bo偶膮 R贸偶a艅cow膮 (?), nb. nasza najstarsza c贸rka Zosia jest z 6 pa藕dziernika(!), z wiecznej wigilii tego 艣wi臋ta
- Roraty 艣nie偶ne, ze msz膮 艂aci艅sk膮, do kt贸rej s艂u偶y艂em, ad Deum qui laetificat juventutem meam - co 艂atwiej jest zrozumie膰 po latach, ale rogaliki z mlekiem wsuwa艂em ch臋tnie i szed艂em do szko艂y
- nabo偶e艅stwa w 艣rody do Matki Bo偶e Nieustaj膮cej Pociechy (kt贸re zosta艂y wprowadzone w kt贸rym艣 momencie dziej贸w parafii 艣w. Jana Kantego, za prob. Boles艂awa Kaczmarskiego, albo ju偶 przez jego nast臋pc臋 J贸zefa Burz臋, kt贸ry po艂o偶y艂 mi r臋k臋 na ramieniu i podpytywa艂, czy bym nie poszed艂 „na ksi臋dza”, ale ja jako艣 nie mia艂em tej drogi pisanej, pami臋tam za to klimat inauguracji nowej pobo偶no艣ci para-liturgicznej, nie pami臋taj膮c szczeg贸艂贸w)
- a nawet nieszpory niedzielne (chyba niezbyt ch臋tnie?), majowe, czerwcowe, Drogi Krzy偶owe i Gorzkie 呕ale, no i jak偶e, wyprawy na msze niedzielne w czasie wakacji annopolskich do kaplicy na Trawach (do Strach贸wki na odpusty sz艂o si臋 lasem nios膮c byty w r臋ku, przed cmentarzem nogi my艂o w Cienkiej).

Nie by艂oby mnie. Nie by艂oby mojego dzieci艅stwa i wczesnej m艂odo艣ci, bez tego ca艂ego scaffoldingu, bo nie sztafa偶u religijnego. Tak zosta艂em wychowany. Tak si臋 pozwoli艂em wychowa膰, nie odwracaj膮c g艂owy, ani nie rw膮c brody nikomu, ni sobie w艂os贸w nie wyrywaj膮c. Taki jestem. Jak sursum corda, to od razu habemus ad Dominum. Troch臋 艂aciny ministranckiej mi si臋 w 偶yciu przyda艂o i przydaje. Jak bez niej mia艂bym 艣wi臋towa膰 nie艣mierteln膮 intonacj臋 kard. Pericle Felici "Annuntio vobis gaudium magnum; Habemus Papam. Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Dominum Carolum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Wojtyla qui sibi nomen imposuit Ioannis Pauli Secundi", po kt贸rej ci膮gle mo偶na si臋 tylko rozrycze膰!
艁acina zbli偶y艂a mi bez 偶adnego oci膮gania (z 偶adnej ze stron) kanony z Taize: Cantate Domini, Alleluja, Alleluja, jubilate Deo (na pielgrzymce na Jasn膮 G贸r臋 1974), Ubi Caritas et Amor, Laudate omnes gentes, Confitemini Domine, Oculi nostri ad Dominum Jesu, Crucem Tuam adoramus Domine, Misericordias Domini in aeternum cantabo, Exaltabo Te Deus Meus... etc.etc.etc. na wzg贸rzu w Burgundii (1979, 1980).

Czas ko艅czy膰, bo jak na jeden odcinek zn贸w b臋dzie za du偶o. Czego si臋 tu nie tkn臋, rozrasta si臋 w (bezwstydne) bezmiary. A - w sumie - chcia艂em tylko utrwali膰 do艣wiadczon膮 i prze偶yt膮 pod ko艂dr膮 my艣l, 偶e wszystko mi si臋 pi臋knie i klarownie porozk艂ada艂o, na trzy:
- materia cielesna (g艂贸wnie rozpatrywana w aspekcie zdrowia, czy偶 nie), 偶ycie biologiczne
- 偶ycie duchowe, niesko艅czone, trwa艂e ponad poj臋cie
- i to, co - wed艂ug mnie - jest form膮 po艣rednicz膮c膮, tkank膮/materi膮 艂膮czn膮, czyli 偶ycie spo艂eczno-publiczno-zawodowe

Moje dzisiejsze sprowadzone zosta艂o (szcz臋艣liwie) tylko do drugiego. Uff! Chyba omin膮艂em rafy. Stoj臋 wi臋c sobie jeszcze z musu na korytarzu w poniedzia艂ki, dy偶uruj膮c na chmurce, albo ju偶 w przedsionku nieba. Czego艣 wi臋cej? - nie. Nie musz臋 i nie chc臋. Inni te偶 nie chc膮 wiedzie膰, albo boj膮 si臋 spyta膰? - cho膰 Emila w艂a艣nie o to dzisiaj spyta艂a: - kontemplujesz? Nie, odpowiedzia艂em zgodnie z prawd膮. Bo je艣li, to z ca艂膮 T膭 szko艂膮 (Rzeczpospolitej Norwidowskiej), wbrew, albo obok? - si臋 nie da i po co. Spodoba艂o si臋 Bogu zbawi膰 nas we wsp贸lnocie i poza ni膮 nie ma zbawienia. Mas艂o ma艣lane.
A pr贸cz tego, czyli pr贸cz teologii i filozofii cz艂owieka (antropologii), ca艂kiem fizykalnie, miejsce dy偶urne mam na korytarzu, na wprost dyplomu „Szko艂y Ucz膮cej Si臋”, po prawej stronie popiersia Mistrza i z Niego motta „kto pracowa艂 na mi艂o艣膰, ten potem z mi艂o艣ci膮 pracowa膰 b臋dzie, to jest szcz臋艣ciem prawdziwym...”. O g艂upstwach tego 艣wiata i nowych religiach (Orkiestra 艢wi膮tecznej(?) Pomocy, ideologia gender, r贸wne prawa dla idiotycznej uzurpacji ma艂偶e艅stw homoseksualnych, ani o rozdawaniu Oskar贸w, jeszcze pewnie (nie)jedna, plus co艣 zachowam in cordis or in pectore...) ju偶 niechc臋, nie musz臋.

PS.1
Ka偶dy ochrzczony (czyli zanurzony tak偶e g艂臋biej w kultur臋, sakrament to nie maszyneria) zobaczy na swojej drodze cuda. Zobaczy, pow膮cha, us艂yszy, dotknie posmakuje, pojmie wiar膮 i rozumem, je艣li ich u偶yje. Nie mo偶e by膰 inaczej, bo chrzest daje 偶ycie Bo偶e (偶ycie Boga samego). To nie jest tak, 偶e tylko Faustyna, a wcze艣niej Jan od Krzy偶a, Teresy itd. Tyle, 偶e oni (i c贸偶, 偶e cz臋sto na polecenie) pisali, a my nie. Piszcie, kiedy cuda si臋 dziej膮. Sobie. Dla siebie, ale i dla sprawiedliwo艣ci, bo nikt nie 偶yje i nie umiera dla siebie. Gubi膮c cuda, kt贸re si臋 艣ciel膮 na naszej drodze, okradamy innych, tak偶e najukocha艅szych. Suma cud贸w przyj臋tych, zachowanych w sercu, w wierze i rozumie, przepali艂aby ten glob na wylot. Po samo serce Bo偶e.

PS.2
Tu mia艂y trafi膰 notatki z kartki ze mszy niedzielnej, te z kieszeni kurtki, ale nie znalaz艂em warunk贸w podmiotowo-przedmiotowych. Mo偶e jutro? Mo偶e kiedy艣? Mo偶e...

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz