pi膮tek, 11 stycznia 2013

Dar 艣mierci

"je napisa膰
je dogl膮da膰
nawet dla nich
wsta膰
co艣 jest
z nas
w was
z nieba
tu"

Co艣 mnie budzi, przypadek(?), 藕le nastawiony budzik(?), nie da si臋 spa膰, my艣li szoruj膮 podziemne, naziemne, 艂atwe i trudne. S膮. Gdybym nie wsta艂 i nie zapisa艂, co艣 by umkn臋艂o i by tego nie by艂o. W pewien spos贸b mnie by nie by艂o.

Co by to by艂o gdyby ci臋 nie by艂o, co by to by艂o – 艣piewali艣my w radosnej piosence wsp贸lnotowych spotka艅 i prze偶y膰. 呕ycie si臋 nam w nich udziela艂o. Samo 偶ycie? - chyba sens i prawda s膮 najbli偶ej tego zwrotu.

My艣l, kt贸r膮 wsta艂em zapisa膰 jest taka – Mamo Babcio Helo, 艣mier膰 wyostrza spojrzenie i sprawia, 偶e pal膮c膮 si臋 staje sprawa 偶ycia i obecno艣ci i wieczno艣ci. Bo tak jak cz臋sto m贸wimy sobie, 偶e nie wa偶ne jest to co by艂o, ale to co jest, tak samo jest i po 艣mierci, z Tob膮. 艢mier膰 nie stawia przed nami tylko tego, co by艂o, wspomnie艅, ale to, co jest i co by艂o. Jest bo by艂o. Czyli w Twoim przypadku – dom we wsi 艢widr贸wka ko艂o Szczucina, pod Tarnowem, tw贸j chrzest i chrzcielnic臋 w tym ko艣ciele, wychowanie, jakie Ci wpojono, wiar臋, zasady 偶ycia, a nawet spos贸b modlitwy i niekt贸re tzw. modlitwy, czyli tre艣ci. Spora cz臋艣膰 tego jest teraz we mnie, w nas. JEST.

Wi臋c 艣mier膰 (Twoja 艣mier膰) nie tylko zabiera, ale tak偶e daje. Ubogaca wi臋c. Dar ubogaca. Czyli Twoja 艣mier膰 mo偶e by膰 dla nas darem?! Niepoj臋ta wydaje si臋 to tajemnica. Ale tylko si臋 wydaje. Tak jest.

Bieda nas t艂amsi, a tu nagle takie dary! Gdybym ich nie przyj膮艂, nie przemy艣la艂, nie zapisa艂 - by przepad艂y. Wraz z kolejnym 偶yciem i 艣mierci膮 by przepad艂y. Tym razem moj膮.

Dawno temu tak my艣la艂, prze偶ywa艂 i zapisa艂 Jan z Czarnolasu. Byli艣my u Niego w drodze na 艢wi臋ty Krzy偶. A w tym roku, w sierpniu, byli艣my w Wilnie i na Suwalszczy藕nie, gdzie pami臋膰 podaje opowie艣膰 o autorze Adamie, Panu Tadeuszu i szlakach 艣wiat艂a zwi膮zanych z inn膮 osoba. Bo my jeste艣my Rzeczpospolit膮 Norwidowsk膮 i nam s膮 dawane w obfito艣ci takie miejsca, osoby, prze偶ycia. Skarby. Kto ma oczy otwarte, uszy do s艂yszenia, a rozum w nim my艣li, tak偶e wok贸艂 punkt贸w koncentracji, jak o艣rodk贸w krystalizacji – wiary, temu skarb贸w przybywa.

Czy mo偶na odrzuci膰 to wszystko? Mo偶na, ale w imi臋 czego? O moj膮 tzw. wsp贸lnot臋 lokaln膮, czyli wsp贸lnot臋 – tak lub inaczej – mieszka艅c贸w na jakim艣 kawa艂ku, mo偶e skrawku Polski walcz膮 „Pami臋膰 i To偶samo艣膰” i z艂y duch karier, fa艂szu, korzy艣ci doczesnych.

Jako艣 tak si臋 porobi艂o, poprzez 艢widr贸wk臋, Szczucin i Tarn贸w i wiele jeszcze miejsc na ziemi i kontynent贸w, 偶e zosta艂em wybrany, by by膰 bastionem oporu przeciwko zak艂amanej doczesno艣ci. W imi臋 wy偶szych warto艣ci i skarb贸w. Nie wy艣cie mnie wybrali, a ja was wybra艂em. Ano tak, sprawdza si臋 w stu paru procentach.

Zn贸w spr贸buj臋 dokona膰 remanentu, tego, co ju偶 zapisa艂em na karteczkach i w komputerze. Po to, 偶eby podrze膰, spali膰 i skasowa膰 to, co wykorzystane, 偶eby unikn膮膰 kolejnych powt贸rze艅, cho膰 do ko艅ca si臋 nie da.

Tyle dobrego mi dajesz Panie... 偶e nie poradz臋.... („Wierszyki”, dawno temu). W艂a艣ciwie, wszystko wiedzia艂em ju偶 od dawna. Sens zosta艂 mi dany ju偶 dawno. Wi臋c po co 偶yj臋 jeszcze? By wyostrzy膰, ukonkretni膰, uciele艣ni膰 (lepiej) – po to jest 偶ycie. Po to by艂o nawet Wcielenie w Betlejem i Nazarecie. Ciekawe, 偶e z jednej strony s艂yszymy kaznodziejsko, 偶eby si臋 uto偶samia膰 z Jezusem, a jak to robimy, to brrr! - spadaj膮 na nas kolejne razy - „jak on 艣mie... itd”.

Prosz臋 bardzo, jak szybko i wprost, stajemy przed tajemnic膮 Wcielenia (historycznego), naszych wciele艅, uto偶samie艅, uosobie艅 i uosobowie艅. Wcielenie Boga w Histori臋 by艂o tylko jedno. Ka偶dy z nas te偶 jest wcielany tylko raz. Uto偶samie艅 mo偶e by膰 wiele, radz臋 dobrze skorzysta膰 z ka偶dej m膮drej okazji, w Jana z Czarnolasu, Mickiewicza, Norwida, Papie偶a Polaka i Papie偶a Niemca, dzieci w rodzic贸w, rodzice w dzieci, bezdzietni w jeszcze kogo艣 innego. Na wszystkich m膮drych uto偶samieniach zyskuje nasza jedna i niepowtarzalna to偶samo艣膰, osobowo艣膰, osoba. Ja tak robi臋, najcz臋艣ciej w papie偶a/papie偶y, np. robi膮c sobie o 5.00 kaw臋, przez filtr przelewaj膮c wod臋, kt贸ra kapie na proszek zmielonych ziaren, w Matk臋 i Ojca i w艂asne dzieci. 呕yj臋 w nich wszystkich (dwuznaczno艣膰 prosz臋 wzi膮膰 tylko w jednym kierunku, kt贸ry wynika z dalszych wyra偶e艅, Bro艅 Bo偶e, 偶ebym im co艣 – si臋 – narzuca艂), dzi臋ki nim, obok i przez nich. Ja mog臋 czerpa膰 ze wszystkich inspiracje, natchnienia – oni ze mnie? W wi臋kszo艣ci w膮tpliwe, ale cz臋艣膰, jak zechce, niewykluczone.

Strach贸wko Ojczyzno moja! - tak si臋 porobi艂o, cho膰 Strach贸wka chce by膰 wobec mnie, jak Nazaret wobec Jezusa, wrogi. Chc臋 jednak i musz臋 podkre艣li膰, 偶e takie rzeczy jakie mi si臋 zdarzy艂y, grudzie艅 1980 – nieoczekiwany powr贸t do Polski, przyjazd do Strach贸wki po 艣wi臋tach Bo偶ego Narodzenia – z ziemi francuskiej do polskiej - i przygotowywanie si臋 do historycznej i niepowtarzalnej roli zak艂adania Solidarno艣ci w艣r贸d rolnik贸w, co si臋 zi艣ci艂o 3 Maja 1981 – by艂y dla mnie prawie jak za艣lubiny mistyczne, na wieki wi膮偶膮c mnie i m贸j r贸d z t膮 ziemi膮. Bo to jest moja Ojczyzna ta ziemia, bo to jest moja Matka, ta ziemia. No to macie ambaras, bo ja nie, u mnie wszystko jest jasne i klarowne i zapisane w „Ziarnie Solidarno艣ci”, wystarczy cofn膮膰 film. Kto艣 kiedy艣 policzy te ziarna, bo mnie ju偶 nie b臋dzie. A, p贸ki 偶ycia, p贸ty obym wstawa艂 na ka偶de wo艂anie my艣li, ducha, o zapisanie, pomna偶aj膮c skarb. No, no, nie na darmo 偶y艂em. Gdzie艣 tutaj zosta艂 mi dany kawa艂ek solidnego objawienia (wspomniany wierszyk prze偶y艂 si臋 i zapisa艂 na ma艂ej kopce siana, mi臋dzy brzezin膮 a olszynowym zagajnikiem, zaraz potem jak przyjecha艂em w pi膮tkowy wiecz贸r na rowerze z T艂uszcza do Annopola, do T艂uszcza PKP, w pocz膮tkach kariery katechetycznej, by艂a jesie艅, Mama sama gospodarowa艂a w pustym Domu, u Matki Bo偶ej Annopolskiej - to nie ja tworz臋 legend臋, tak by艂o, tak si臋 zapisa艂o, to legenda mnie wybra艂a :-)

tyle zachwytu mi dajesz Panie
usta i oczy, uszy i nos
r臋ce i nogi, serce i m贸zg

tyle zachwytu mi dajesz Panie
niebo i ziemi臋, wiecz贸r i dzie艅
zapach siana, ryczenie kr贸w
drzewa, psy, chmury, ca艂ego mnie
zagubionego w bezmiarze dar贸w

daj jeszcze 艂zy
bo nie poradz臋
(Annopol, 26 czerwca 1984)

Jak si臋 okazuje, co艣 mi si臋 popl膮ta艂o po 30 latach. To by艂 czerwiec i najwidoczniej (w spos贸b jak najbardziej oczywisty) przyjecha艂em po zako艅czeniu drugiego roku nauczania katechetycznego. Tak mi si臋 co艣 nie zgadza艂o, za jasno by艂o na 艂膮ce, bo kiedy przyje偶d偶a艂em jesieni膮 by艂o ju偶 ciemno, pami臋tam, brrr! nieprzyjemne przejazdy przez las mi臋dzy wsi膮 Bia艂ka a Krawcowizn膮. Zostawiam, jak widzicie, tekst i wspomnienia, tak jak si臋 zapisa艂y, nie korektoruj臋 (jak SPS) rzeczywisto艣ci, ani to偶samo艣ci, wydobywaj膮 ze mnie co艣 nowego, czyni膮c wieczn膮 aktualizacj臋 niepowtarzalnego bycia, istnienia, tak偶e ka偶dego z nas. Do艣wiadczenie wierszyk贸w, tak jak by艂y zapisane i odle偶ane przez 30 lat, jest – dla mnie – wielce pouczaj膮ce i niezmiernie ciekawe. 呕e tak si臋 co艣 kiedy艣 zdarzy艂o i dzieje dzisiaj. Co jest takie samo, to偶same, a co inne i czy inne by膰 w og贸le mo偶e?

Czytam swoje bardzo ju偶 stare wierszyki, bo skoro jakim艣 cudem ocala艂y i s膮 teraz widoczne na monitora ekranie... Ale przecie偶 nie zagl膮dam tam dla siebie, ale by odnale藕膰 wcze艣niej ju偶 zapisan膮 my艣l, kt贸ra przysz艂a na przyk艂ad dzisiaj, nad ranem lub wieczorem. Musz臋 wi臋c sprawdzi膰. Tego si臋 domaga rzetelno艣膰 i tak zawsze robi膮 rzetelni badacze rzeczywisto艣ci. Skoro ju偶 co艣 gdzie艣 jest!
Wiem, 偶e mi ich tak偶e nie wybacz膮, nie wybaczaj膮 sukcesu, jakim jest czyje艣 biedne 偶ycie. Biedni s膮 sol膮 ziemi :-)
Ale – tak si臋 sk艂ada – 偶e jeden wierszyk poci膮ga za s艂owo drugi, nowy, inny, mo偶e jeszcze co艣 napisz臋?

***

jak si臋 dotyka rzeczy
a jak os贸b
w realu
w necie
we wspomnieniach
przysz艂o mi do g艂owy
pod wp艂ywem lektury
tych s艂贸w
"ciep艂e oczy Matki”

***

pan jest poet膮?
tak jestem
a co to znaczy

偶e dostaj臋 rzeczy
sytuacje i stany
do nazwania
adekwatnym s艂owem

偶e si臋 znajduje ci膮gle co艣 nowego
na nowo odkrywa ten i tamten 艣wiat
偶e kr贸lestwo nasze nie jest z tego 艣wiata
ani (tylko) z tamtego
lecz jest

***

rol膮 matki
jest by膰
latarni膮 morsk膮

dzieci i syn
najpierw biegaj膮
u jej st贸p
i robi膮 babki

potem kr膮偶膮
po morzach wzburzonych
nic to
je艣li na latarni
艣wiat艂o gore

PS.1
艢mier膰 (艣p. Mamy Babci Te艣ciowej Heli) powoli staje si臋 coraz bardziej 艣wi臋tem nowego rodzenia. Zn贸w pisz臋 wierszyki. Po 30 latach.

Czytam, czytam stare, szukaj膮c Jej i odkrywam, 偶e w wielu jest. Nie wiedzia艂em, 偶e a偶 w tylu, jak nie wprost, to 艣wiat艂em odbitym. Dochodz臋 do wniosku, 偶e musz臋 dokona膰 wyboru i znale藕膰 gdzie艣 miejsce do opublikowania.

PS.2
Wyrwa艂em si臋 jak Filip z konopii, albo Neri, po 艣lizgawicy do Jadowa. My艣la艂臋, 偶e to dzi艣. A to jutro dopiero i raczej dla m艂odszych, ale ja na ka偶d膮 akcj臋 dusz(pastersk膮) reaguj臋, jak ko艅 kawaleryjski na tr膮bk臋. Duszne dzia艂ania mnie porywaj膮, to jest m贸j 艣wiat i 偶ycie wieczne na ziemi. Tylko to mi zosta艂o, na szcz臋艣cie, bo po co, co艣 innego? Tam, gdzie duch – tam prawdziwi przyjaciele, bracia i siostry. Reszta – to tylko znajomi.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz