czwartek, 10 stycznia 2013

Wiem w "kogo co" dlaczego i jak wierz臋


呕ycie jest podstawowym konkretem ka偶dej osoby. To fundament naszego (ludzkiego) realizmu. 呕yj膮c - do艣wiadczam, poznaj臋, wiem i wierz臋, wierz臋 i wiem. 呕yj臋 ca艂ym sob膮, a nie po艂ow膮 siebie. Nie - siebie p贸艂. Ca艂y ja - wszystko, czego do艣wiadczam, wszystko - co wiem, wszystko - w co wierz臋 (s艂ysz臋, widz臋, czuj臋... kocham, ufam, mam nadziej臋, boj臋 si臋, nie lubi臋, unikam...). Wszystko. Nie - 偶ycia p贸艂, wiedzy p贸艂, wiary p贸艂, mi艂o艣ci p贸艂, odpowiedzialno艣ci p贸艂, ufno艣ci i nieufno艣ci itd. Siebie p贸艂? Boga p贸艂? Realizmu p贸艂?

To jest m贸j 艣wiat, moje 偶ycie, moje teraz i tutaj, w Annopolu, tydzie艅 po 艣mierci Mamy Babci Te艣ciowej Emerytki Polki Katoliczki Heli, 10 stycznia 2013, godz. 6.20.

Ja wiem, w Kogo ja wierz臋 - jest oczywi艣cie pocz膮tkowym wersem pie艣ni, kt贸r膮 nam zafundowa艂 organista na mszy pogrzebowej w legionowskim ko艣ciele 艢wi臋tego J贸zefa Oblubie艅ca. Jak widzicie, zapisuj臋 raczej precyzyjnie. B臋d膮c precyzyjnym, na ile mo偶liwe, w do艣wiadczaniu w艂asnego 偶ycia i nie gubi膮c niczego, z tego co nam dawane, mam w艂a艣ciwie wszystko, co jest potrzebne by prze偶y膰 SENS, tego wszystkiego, czyli w艂asne 偶ycie. Patrz, s艂uchaj, czuj w臋chem, smakiem, dotykiem i wiedz膮, kt贸r膮 zdob臋dziesz od innych (藕r贸de艂 zewn臋trznych) i z siebie (藕r贸d艂o wewn臋trzne). Zarejestruj, zachowaj i rozwa偶(aj) w sercu swoim. Tak robi艂a Maryja z Nazaretu, Matka Jezusa, tak opowiedzie膰 musia艂a ewangelistom (redaktorom) o 偶yciu Swojego Syna. 艢wi臋ty 艁ukasz dzia艂a艂 wed艂ug tej samej metody (a jest inny realizm?) - "u艂o偶y艂 opowiadanie o zdarzeniach, kt贸re si臋 dokona艂y po艣r贸d nas, tak jak je przekazali ci, kt贸rzy od pocz膮tku byli naocznymi 艣wiadkami i s艂ugami s艂owa. Postanowi艂 wi臋c zbada膰 dok艂adnie wszystko od pierwszych chwil i opisa膰 po kolei”. Spisa艂 dla przyjaciela, po艣rednio i dla nas.

Hypothesis ani 偶ycia swojego nie wymy艣li艂em, non fingo. Prze偶y艂em, opisuj臋, kl臋kam wobec Tego, co realnie by艂o. Dlaczego z wielkiej litery? Bo jest wielkie, uk艂ada si臋, u艂o偶y艂o w Wielki Sens. Nie w przedmiot, nie w jak膮艣 jeszcze jedn膮 rzecz, ale w 呕ycie 偶ywe, pe艂ne, doskona艂e, na miar臋 mojego rozumienia i przekazanych wzorc贸w. 呕ycie Prawda Droga (Vitae Via Veritas) – 偶ywa prawda i droga, kt贸ra mnie (ciebie, nas) prowadzi. Kto-co to mo偶e by膰? Nie mamy innego s艂owa, nazwy, nie mamy innego imienia – B贸g. Jezus i Jego B贸g. Tak, jak si臋 (TO) objawi艂o w Jego narodzie, w Jego narodzinach, 偶yciu, w Nim samym i ca艂ym, w Jego 艣mierci i Zmartwychwstaniu, jak to przekazali 艣wiadkowie. Oni byli takimi samymi lud藕mi jak ja, jak my. Ja jestem takim samym cz艂owiekiem, jak oni. Oni do艣wiadczyli i opisali swoje do艣wiadczenia, ja swoje. A, 偶e w obydwu przypadkach napotkali艣my te same mechanizmy, prawa, tajemnic臋? REALI艢CI TAK MAJ膭 :-)

Organista okaza艂 si臋 wielkim po艣rednikiem tre艣ci niezwykle istotnej w tamtym momencie dla wielu os贸b w ko艣ciele. By艂 melodi膮 naszych prze偶y膰. Nie tylko nam podsun膮艂, ale z nami j膮 wy艣piewa艂.

Ja wiem, w kogo ja wierz臋, sta艂o艣ci膮 duszy mej.
M贸j Pan w tym Sakramencie, pe艂en pot臋gi swej.
To Ten, co zst膮pi艂 z nieba z mi艂o艣ci ku nam tu
I wzi膮艂 mieszkanie Swoje, w tym Tabernakulum

Ja wiem, w Kim mam nadziej臋, sta艂o艣ci mojej moc.
To Ten, przed Kt贸rym 艣wiat艂o pali si臋 w dzie艅 i noc.
Ty艣 szcz臋艣ciem w moim 偶yciu, Ty艣 艣wiat艂em w 艣mierci dniu.
Wzbogacasz mnie bez ko艅ca, w Tym Tabernakulum.

Bardzo wa偶n膮 my艣l膮, 艣wiat艂em porannym, o fundamentalnym znaczeniu jest determinacja, by doprowadzi膰 do pierwszego „Spotkania Wiary i Rozumu”, kt贸re ma wszelkie cechy daru z dw贸ch stron. Ja dosta艂em 艣wiate艂ko w drugi dzie艅 艣wi膮t Bo偶ego Narodzenia, napisa艂em (zapisa艂em) statut. Pozostawi艂em go w ukryciu, zapowiedzia艂em, ale jego upublicznienie uzale偶ni艂em od akcji innych os贸b (i si艂). Sprawa wysz艂a, co prawda, na 艣wiat艂o dzienne w rozmowie z Katy 27 grudnia, ale dalej, tak, jakby pozosta艂a w ukryciu (wyjecha艂a z Katy do Szkocji). Dopiero teraz, po 艣mierci Mamy Babci i Te艣ciowej Heli, sprawa dopomina si臋 ujawnienia, od razu w formie akcji urzeczywistniaj膮cej ide臋. Bo:

- do艣wiadczenie Tej 艣mierci wywiera wielk膮 偶yciow膮 i teologiczn膮 presj臋 na mnie i nie tylko. Od pocz膮tku. Z TYM si臋 nie da 偶y膰 normalnie, to znaczy rutyn膮 dni powszednich. Wszystko krzyczy o (od)艣wi臋t(n)o艣膰. Od艣wi臋tno艣膰 wywodzi si臋 ze 艣wi臋to艣ci. Jest nam dany gen 艣wi臋to艣ci. Chyba nie tylko temu i owemu, Kapaonom i innym familiom, ale powszechnie, tak jak jeste艣my powszechnie powo艂ani do 艣wi臋to艣ci. Je艣li jest powo艂anie, to musi by膰 te偶 mo偶liwo艣膰 jego realizacji.

- od艣wi臋tno艣膰 w Tej 艣mierci najpierw znalaz艂a form臋 „chwa艂y i wdzi臋czno艣ci” od razu po telefonie z wiadomo艣ci膮 o zgonie. Potem przesz艂o faz臋 pisania „teologii (po)艣mierci”, by w dniu pogrzebu – przed wyjazdem - si臋gn膮膰 prze偶ycia tre艣ci „tajemnicy zmartwychwstania i 偶ycia wiecznego”, a na samym pogrzebie (od mszy, przez pos艂ug臋 na cmentarzu, po obiad w restauracji „Carskiej” sta膰 si臋 prze偶ywaniem (do艣wiadczaniem i rozumieniem, prze偶ywaniem rozumiej膮cym?) „wniebowzi臋cia”. Tak wi臋c, co te偶 zosta艂o przeze mnie do艣wiadczone i zapisane – si艂a i wymowa danych mi (nam) prze偶y膰 by艂a, tak wielka i takiej natury, 偶e nie wystarcza艂a i nie wystarcza mi (nam) „rozmowa o”, a nawet pisanie teologii, ale dotkni臋cie Boga Samego. Tak, potrzebujemy RZECZYWISTO艢CI NIEBIESKIEJ (NIEBIA艃SKIEJ/BO呕EJ). W tej konstelacji do艣wiadcze艅, prze偶y膰, my艣li... zobaczy艂em 艣cis艂y zwi膮zek tych dw贸ch spraw: potrzeby i uprzednio przygotowanej (danej) formy – SPOTKANIA WIARY i ROZUMU.

Pomin膮膰 jeszcze musz臋 (na razie) pro艣ciutki statut, owoc drugiego dnia 艣wi膮t BN 2012, ale za to spr贸buj臋 odtworzy膰 my艣lenie dotycz膮ce wsp贸艂pracy parlamentarzyst贸w z samorz膮dami gminnymi, kt贸re wczoraj skasowa艂a mi gmina Pieni臋偶no (taktyka jak naszego bratniego stowarzyszenia :-)

Tak偶e i dzisiaj trudno mi si臋 ogarn膮膰 i 艣wiat. Nie to, 偶e smutek po 艣mierci Mamy, cho膰 oczywi艣cie, jest to dla mnie fakt Nr.1 roku 2013. 艢wiat, jakby mi si臋 upro艣ci艂 do dw贸ch wymiar贸w: 艣wi臋to艣ci i pod艂o艣ci (jak prawda i fa艂sz). Gen 艣wi臋to艣ci mnie rozkleja. Zbieram si臋 i raz z natchnienia, raz na si艂臋 co艣 pisz臋. Rozum chwyta to lub tamto, na wyrywki, jak nitki z tkaniny. Nie Jej 偶ycie, nie – swoje 偶ycie, nasze. Raczej los, kt贸ry zrealizowa艂 si臋 w konkretnym 偶yciu os贸b. W wszechogarniaj膮cym 艣wietle wiary w Jezusa z Nazaretu. Najpierw w domu na 艢widr贸wce, ko艣ciele w Szczucinie, potem w domu w Legionowie na ulicy Ko艣ciuszki 26.m5 i ko艣ciele Ducha 艢wi臋tego w parafii 艢w. Jana Kantego, „na G贸rce”, po przeprowadzce w 1970 roku – w bloku na ul. Warszawskiej 34.m18 i ko艣ciele 艢wi臋tego J贸zefa Oblubie艅ca, oraz w domu i Ogrodzie w Annopolu, u Matki Boskiej Annopolskiej i, najpierw kaplicy p贸藕niej w ko艣ciele „na Trawach” i w Strach贸wce. Tyle tego by艂o. Czy to ju偶 wszystko? Prawie, bo trzeba zrozumie膰 wielk膮 rol臋 Rodziny Rodzin, z regularnymi spotkaniami, konferencjami, rekolekcjami, pielgrzymkami na Jasn膮 G贸r臋 i spotkaniami oko艂o-艣wi膮tecznymi, czasem, a偶 u Prymasa Tysi膮clecia, nawet okoliczno艣ciowym spotkaniem zorganizowanym z okazji 33 rocznicy 艣lubu Rodzic贸w. By艂 te偶 d艂u偶szy epizod pracy zawodowej, jako szwaczki w legionowskiej „Odzie偶贸wce”. Reasumuj膮c – narodziny, wychowanie i 偶ycie w wierz膮cej rodzinie, potem ma艂偶e艅stwo i 偶ycie w rodzinie wierz膮cej. Czyli 偶ycie Bogiem ca艂e 偶ycie. To jest Jej ca艂e 偶ycie. Nasze 偶ycie? Chyba te偶.

Rozum chwyta tu, tam, ale jakby nie chwyta艂 - B贸g jest w osnowie. Chyba ka偶da 艣mier膰 tak dzia艂a, stawia nas wobec takich rozmy艣la艅 i tajemnicy. By艂 cz艂owiek, mia艂 sw贸j trud, sw贸j 偶yciorys, by艂a osoba duchowa w jakim艣 konkretnym ciele, ze swoj膮 niepowtarzaln膮 twarz膮, obliczem, z jednostkow膮 woln膮 wol膮, z pragnieniami, ich wyrazem i realizacj膮... ze swoj膮 podmiotow膮 wiar膮 i rozumem. I nagle nie ma Jej w tej postaci. Ale nie znikn臋艂a ca艂kowicie. Wi臋c dociekamy jej dalszego ci膮gu rozmy艣laniem, zadum膮, modlitw膮. Ale to tak偶e ju偶 robili艣my za 偶ycia (biologicznego tej osoby)!

W przypadku Mamy najbardziej namacalne tego dowody to wiersz „Matka”, kartka z Lisieux i nawiedzenie jej parafialnego ko艣cio艂a w Szczucinie, gdzie by艂a ochrzczona i gdzie przyj臋艂a I Komuni臋 (pewnie i bierzmowanie, umkn臋艂o w opowie艣ci) – by pok艂oni膰 si臋 i uca艂owa膰 chrzcielnic臋, pocz膮tek i 藕r贸d艂o tego, co najwa偶niejszego w Niej by艂o i nam przekaza艂a. Oraz pielgrzymka pod Tarn贸w, na G贸rk臋, na msz臋 papiesk膮, na kt贸rej beatyfikowa艂 Karolin臋 K贸zk贸wn臋 – ze jasn膮 motywacj膮 i 艣wiadomo艣ci膮 „by lepiej pozna膰 tajemnic臋 swojej Matki”. Co ciekawe, to ja tak odczyta艂em beatyfikacj臋 Karoliny, Mama wiele o niej nie opowiada艂a i nawet nie wiem, na ile zna艂a jej histori臋. To ja je geograficznie powi膮za艂em. Mama by艂a akurat wtedy w Ameryce. Ale skoro Papie偶 jedzie ho艂d odda膰 i beatyfikowa膰 ca艂emu ko艣cio艂owi dziewczyn臋 ze wsi podtarnowskiej, to ja musz臋 tam by膰, by odpozna膰 Mam臋. Tak to wtedy odczyta艂em. Tak czytam 偶ycie. Jej i w og贸le.

Precyzja opisu! Najpierw j膮 mo偶e pozna艂em u Tomasza Manna, czyli nie w znaczeniu dokumentalisty lub naukowca, ale artystycznej doskona艂o艣ci przekazu. Precyzj臋 zapisu znalaz艂em – i to ludzkiej 艣wiadomo艣ci(!) - u Romana Ingardena. Sam, staram si臋 by膰 pos艂uszny g艂osowi wewn臋trznemu,kt贸ry m贸wi - „przecie偶 ja ci to wszystko daj臋. Bierz i zanotuj”. W dok艂adnym opisie rzeczywisto艣ci ludzkiego 偶ycia, losu, bytowania - mo偶na zobaczy膰 twarz Boga. Inaczej tego, co widz臋 i rozumiem nazwa膰 nie umiem. Takie do艣wiadczanie 偶ycia, sytuacji, takie rozwa偶ania zawsze prowadz膮 do, ko艅cz膮 si臋... wsp贸艂bytowaniem, kon-templum, jeszcze wi臋kszym uosob(ow)ieniem, nie urzeczowieniem, ani uprzedmiotowieniem. Sorry, kochani materiali艣ci, nie wiem, jak Wy to nazywacie, ale u mnie to zawsze ko艅czy si臋 Bogiem Osobowym :-)

Tak bardzo chce si臋 dzieli膰 te prze偶ycia, wiar臋 i rozum i spos贸b 偶ycia z bra膰mi i siostrami tego samego Ducha! (wi臋zy krwi nie s膮 zn贸w takie wa偶ne, co wyra藕nie mnie/nas r贸偶ni z mentalno艣ci膮 wiejsk膮, szczeg贸lnie post-komunistyczn膮) 呕y膰 w (takim g艂贸wnie) 艣wiecie, prowadzi膰 rozmowy, ogl膮da膰 filmy i programy, czyta膰 ksi膮偶ki, strony www i artyku艂y, tylko takie, kt贸re szukaj膮 i dotykaj膮 TAJEMNICY 呕YCIA. Ksi臋gi, osoby, strony i rejony (mog膮 by膰 gminy, wsie, szko艂y, parafie, kontynenty) M膮dro艣ciowe. Ale偶 mam wymagania, marzenia - raczej tylko dla 艣ci臋tej - g艂owy ;-)

Wracam do ko艣cio艂a 艢wi臋tego J贸zefa Oblubie艅ca, na pogrzeb i wniebowzi臋cie. Sko艅czy艂em na ch贸rze i organi艣cie. Na mszy wiedzia艂em tylko, 偶e 艂adnie gra, 艣piewa i dobry dobra艂 repertuar, raczej pogrzebowo nietypowy, dopasowany do Heleny i Jej dzieci. Nie da艂 si臋 nawet zaskoczy膰 improwizacj膮 jednego 偶a艂obnika, kt贸ry wdar艂 si臋 w cisz臋 po pie艣ni komunijnej z „Niech b臋dzie chwa艂a i cze艣膰 i dzi臋kczynienie”. Organista, ten organista, natychmiast podchwyci艂 i podegra艂, jakby daj膮c mi do zrozumienia -„akceptuj臋 twoje wyskoki, a nawet wspomagam z pe艂nym zrozumieniem” (rzadko mam takie do艣wiadczenia, chyba mog臋 si臋 ich spodziewa膰 tylko od Andrzeja i S艂awka). Jestem wszak 艣wiatem osobnym.

W bramie cmentarza (dojechali艣my w r贸偶nych pojazdach) podbieg艂 do mnie m艂ody cz艂owiek z grupy liturgicznej (ksi臋偶a i ko艣cielny z krzy偶em) -”poznajesz mnie, jestem Hubert, gram teraz u 艣wi臋tego J贸zefa”. Jak mia艂em nie pozna膰. Hubert by艂 jeden. Padli艣my sobie w ramiona. Jego g艂os na zawsze mi si臋 skojarzy艂 z pie艣ni膮, kt贸ra m艂odzie偶owa schola w parafii 艢wi臋tego Jana Kantego rozpoczyna艂a cz臋sto msze -”Za chwil臋 przyjdzie Pan, w postaci chleba”. Ko艣ci贸艂, du偶y, pojemny w ogromnej parafii (ok 20 tys.) pada艂 prawie i dos艂ownie na kolana. A mo偶e po艂膮czy艂em dwa teksty, dwie piosenki w jedno prze偶ycie? Bo w innej by艂o wprost wezwanie „kl臋knijcie wszyscy, kt贸rzy tu wchodzicie i razem chwalmy Go”.

Za chwil臋 przyjdzie Pan w postaci chleba,
Od tylu, tylu lat wci膮偶 staje obok nas
I sw膮 przyjazn膮 d艂o艅 wyci膮ga w nasz膮 stron臋,
Pomaga z艂o偶y膰 siebie nam z najprostszych prawd.

W tylu ko艣cio艂ach naraz 艣piew rozbrzmiewa,
B艂ogos艂awiony jest nasz Pan, Wszech艣wiata B贸g.
On nasz codzienny chleb na Cia艂o swe zamienia.
Czy dosy膰 wiary masz, by艣 to zrozumie膰 m贸g艂?

Wzruszam si臋 i dzisiaj. Trzydzie艣ci lat wy艣piewane na jednej nucie! Spr贸bujcie wytrzyma膰 tak skondensowane istnienie, albo jedn膮 egzystencj臋 cz艂owieka na ziemi. Ka偶dy, kto zna te „utwory”, wie, 偶e to niemo偶liwe :-)

Ale w bramie podskoczy艂em wniebowzi臋ty. Ile to lat? A on pami臋ta! Wzi膮艂 specjalnie dzie艅 wolny w innym miejscu pracy, zamieni艂 si臋. Ja chcia艂em zamieni膰 si臋 z nim wiar膮 w zmartwychwstanie, w wniebowzi臋cie i 艣wi臋tych obcowanie. Tyle lat! Pocz膮tek stanu wojennego. Nic – wobec tego (Ducha) - nie znaczycie bitne wojska i genera艂y. Mamy 偶ycie wieczne. Jest w nas. Stan膮艂 po艣r贸d nas 30 lat temu! Jest Nie艣miertelny. Ale, 偶e w艂a艣nie w takiej chwili, takim dniu. W bramie cmentarza. Czy kto艣 to rozumie!? Co czu艂em, co czuj臋, prze偶y艂em, prze偶yli艣my?! Co si臋 wydarzy艂o 30 lat temu w parafii „na G贸rce” w grupie kilkudziesi臋ciu? kilkuset? os贸b! Ja sobie to zakonotowa艂em w g艂owie, jako „Pan B贸g pozwoli艂 mi zajrze膰 za kurtyn臋, jak (si臋) robi Ko艣ci贸艂”! Jak B贸g rodzi nas. Jak B贸g rodzi Ko艣ci贸艂 – wsz臋dzie, na ca艂ym 艣wiecie. To jest nie艣miertelne do艣wiadczenie, do艣wiadczenie wieczno艣ci. Z t膮 wiedz膮 cofnijcie film z pogrzebu do ty艂u i jeszcze raz, wraz ze mn膮, wys艂uchajcie celebry-pos艂ugi na cmentarzu.

Trzydzie艣ci lat temu, nim zosta艂em katechet膮, w tym samym miejscu, pod tymi samymi d臋bami, 艣piewali艣my kanony z Taize nad grobem Ojca (2.4.1982) - d臋by s膮 cie艅sze o 30 s艂oj贸w - bo ju偶 wtedy za艂o偶y艂em grup臋 kol臋dnik贸w zbuntowanych na stan wojenny i zniewolenie umys艂贸w i ducha. Zacz臋li艣my od 艣piewania kol臋d. Pierwsze 艣piewania by艂o w domu, w par臋 os贸b, kole偶anek siostry. Potem zacz臋艂y si臋 regularne spotkania modlitewne, pierwszy op艂atek w sali katechetycznej, na kt贸rym byli Rodzice, Gra偶yna te偶 tam si臋 – o dziwo – znalaz艂a, zd膮偶y艂 by膰 Ojciec, widzia艂 zal膮偶ek wsp贸lnoty, umar艂 za dwa miesi膮ce.

Tyle pomog艂e艣 zrodzi膰 generale nies艂awny, haniebny. Dopiero od wrze艣nia (1982) zosta艂em regularnym katechet膮. Niesfornym, do dzisiaj.

Co czu艂em, co czuj臋?! Pewnie inaczej bym prze偶ywa艂 – prawo psychologi, kontrastowania - gdybym nie przyby艂 tego dnia z epoki lodowcowej (w stosunku do nas) mojej obecnej gminy Strach贸wka, gdzie mniej i wi臋cej za to samo jestem nazywany „siewc膮 nienawi艣ci”, gdzie by艂o to wt艂aczane z 5.000 razy w g艂ow臋 ka偶demu mieszka艅cowi, od ko艂yski po rolnicz膮 emerytur臋, a Gra偶yn臋 dyrektork臋 Zespo艂u Szk贸l im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej nauczycielka nowo-modna liderka chce wywie藕膰 na taczce gnoju. Tu, w epoce post-komunistycznej mentalno艣ci, wszystko przewr贸cone jest z n贸g na g艂ow臋. Tutaj obecni liderzy buduj膮 swoj膮 pozycj臋 na negacji prawdy i unikaniu (艣wiat艂a) dyskusji. Noc, ciemno艣膰, propaganda fa艂szywych postaw, fa艂szywej historii i WOS-u.

..................

Komentarze, kt贸re czasem wpisuj臋 na blogu biblijnym ksi臋dza Chlebowskiego, cz臋sto rzucaj膮 艣wiat艂o na to, co pisze tutaj, w „Osobnym 艣wiecie”. Jedno jest 偶ycie (moje tak偶e) i jedno my艣lenie, zapisywane w r贸偶nych miejscach:
- wczoraj: „Ka偶da lektura mo偶e (i powinna) ukonkretnia膰 tre艣膰. Bo na histori臋, kt贸ra si臋 wydarzy艂a, kt贸ra zosta艂a opowiedziana przez naocznych 艣wiadk贸w, kt贸ra zosta艂a zapisana przez redaktora, nak艂ada si臋 historia nasza, kt贸ra tak偶e nie jest momentalna, ale w艂a艣ciwie wieczna, na ile si臋gn膮膰 do korzeni osobistych i rodzinnych gen贸w, lektur, spotka艅, pozna艅, ciszy, kontemplacji... et c忙tera w poznanych i niepoznanych j臋zykach.
Czytam i patrz臋 na ten fragment (Jezus chodzi po jeziorze) jak na scenariusz filmowy i to nie tylko etiudy na zaliczenie przez student贸w, ale na fabu艂臋 dla mistrz贸w wielkiego ruchomego obrazu, my艣lenia, narracji etc. Ksi膮dz poeta i nurek do偶yje, ja pewnie ju偶 nie :-)

- dzisiaj: „"Jezus w mocy Ducha"... tu i tam, tu, czy tam, geograficznie i czasowo, ile偶 musia艂o by膰 takich miejsc i chwil, co za r贸偶nica? By艂y, s膮, b臋d膮. Byli 艣wiadkowie, przekazali, ale i bez spisanych relacji nie mog膮 budzi膰 zdziwienia. Przecie偶 tak to jest, je艣li chodzi o stan "by膰 w mocy Ducha". Czy偶 i my nie do艣wiadczamy? Chyba takie stany s膮 dawane ka偶demu homo sapiens! Jezus potwierdza (jest w Nim potwierdzenie, mo偶emy znale藕膰 potwierdzenie) ludzk膮 natur臋 i Bo偶e powo艂anie ka偶dego z nas. W Jezusie jest oczywi艣cie wi臋cej 艣wiat艂a, najwi臋cej, jest samym 艣wiat艂em. Wiara i rozum b臋d膮 trwa膰, dop贸ki b臋dzie 偶y艂 cz艂owiek (z gatunku homo sapiens) na ziemi.”

Wczoraj smutna rzecz wydarzy艂a si臋 na stronie gminy Pieni臋偶no. Umoczy艂em w niej tak偶e i cz膮stk臋 swojej nadziei, 偶e kto艣, gdzie艣 chce naprawd臋 rozmowy, a nie pozor贸w. Pozoranctwo rz膮dzi Polsk膮, od partii politycznych, przez media, do samorz膮d贸w. Niekt贸rzy id膮 jeszcze dalej i m贸wi膮, 偶e tak偶e na sporej po艂aci polskiego ko艣cio艂a. Ostatnio kto艣, kto przymiera w biedzie m贸wi艂, 偶e osobi艣cie zna ksi臋偶y z wielkimi kontami. Trudno wykluczy膰 takie sytuacje. Ale do rzeczy:
- gmina Pieni臋偶no najpierw si臋 chwali (patrz filmik), 偶e „chce wsp贸艂pracy z parlamentarzystami”, a kiedy ludzie zaczynaj膮 si臋 aktywizowa膰 i wpisuj膮 komentarze, oni „barany” ucinaj膮 dyskusj臋, blokuj膮c wpisywanie kolejnych i kasuj膮c dotychczasowe. Powt贸rz臋 gromkim g艂osem „barany”. Wczoraj tok mojego rozumowania by艂, mniej wi臋cej, taki (jaki dok艂adnie b臋dzie wiadomo, kiedy zdecyduj膮 si臋 „odtajnienie” ukradzionych komentarzy :-)

"Nie wierz臋 w szczero艣膰 Waszych deklaracji, bo – osobi艣cie - nie znam samorz膮d贸w, kt贸re chcia艂yby naprawd臋 szczerego dialogu spo艂ecznego, a tylko taki ma sens. Wsp贸艂praca gminy (czyli kogo? W贸jta, Przewodnicz膮cej(go) Rady, radnych...?) z parlamentarzystami nakazuje najpierw definiowa膰 podstawy tzw. samorz膮dno艣ci i parlamentaryzmu, czyli wsp贸lnoty lokalnej i narodowej. Pa艅stwa i gminy i ich wsp贸艂zale偶no艣ci. Poj臋cia obywatelsko艣ci, demokracji itd. A tego 偶adna w艂adza nie chce. W艂adza chce rz膮dzi膰, realizowa膰 swoje programy wyborcze w funkcji kampanii do kolejnych wybor贸w. Najlepszy przyk艂ad mamy na w艂asnym terenie. M艂ody i sympatyczny W贸jt Piotr, kt贸ry wygra艂 pod sztandarem stowarzyszenia Mazowieckiej Wsp贸lnoty Samorz膮dowej, doprowadza do jej zaniku na „swoim” terenie, bo mu niewygodnie polityczno-wyborczo z dotychczasowymi filarami tej偶e organizacji od czasu jej powstania. A my艣my go uwa偶ali za przyjaznego i familiarnego cz艂owieka – przed wyborami. Trudno wi臋c przypuszcza膰, na podanym przyk艂adzie, 偶e w艂adza zechcia艂aby serio potraktowa膰 wsp贸艂prac臋 z parlamentarzystami, 偶eby zn贸w mie膰 nas na g艂owie. Albo w艂adza i w艂asne kariery, albo parlamentaryzm, partycypacja, wsp贸lnota itd.”

Z propagandowego filmu zamieszczonego przez gmin臋 Pieni臋偶no przynajmniej nauczy艂em si臋 nowego powiedzenia z ust burmistrza „z 艂adnego naczynia nie ka偶dy si臋 naje”. Dzi臋kuj臋, cho膰 za wzbogacenie mojej polszczyzny. Warto by to da膰 na tytu艂 opublikowanego materia艂u, zamiast „gmina chce wsp贸艂pracy z parlamentarzystami”. Hipokryzja – co zosta艂o udowodnione dalszym dzia艂aniem. 艢michu (smutnego) kupa.

PS.1
W drugiej osobie (kochanej, najbardziej) dotykamy istnienia OSOBY (istnienia osobowego), bo we w艂asnej nie mo偶na, zawsze b臋dziemy – nawet siebie – podejrzewa膰 o subiektywizm (relatywizm te偶). Czy nie po to dostajemy 偶ycie? 呕eby dotkn膮膰 Istnienia. Tylko w drugiej osobie. Twarz, oblicze, imi臋, istota – teologia objawienia m贸wi, 偶e jeste艣my stworzeni na obraz i podobie艅stwo Boga samego. Ni mniej, ni wi臋cej.

PS.2
Mog臋 wygl膮da膰 jak najgorzej i kr贸cej 偶y膰, byle dotkn膮膰 prawdy i sensu. Pod jednym wszak偶e warunkiem, 偶e zachowam odrobin臋 mi艂o艣ci, bo bez niej, z m膮dro艣ci膮 najwi臋ksz膮, gdybym zna艂 wszystkie tajemnice, i posiada艂 wszelk膮 wiedz臋, i wszelk膮 [mo偶liw膮] wiar臋, tak i偶bym g贸ry przenosi艂 - by艂bym niczym.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz