niedziela, 13 stycznia 2013

„Osoba: podmiot i wspólnota”


Ranne myślenie, ziarno mojego dnia, gen, obraca się wokół pytania, czy kameduli miewają depresję i cóż by to znaczyło? Jest w tym filozofia, nie tyle pewna, co oczywista. Kiedy wstajesz o 5.00, a oni o 4.30, nie możesz zbyt długo zastanawiać się "po co"? Służyć Bogu, wielbić Go i wychwalać Jego dzieła.

To samo jest zapisane w programie dnia i życia Franciszkanek Służebniczek Krzyża (te z Lasek), których poranne pozdrowienie jest jak hasło i odzew - "bierzmy krzyż", - "i nieśmy go z radością". Co może sobie myśleć jedna, z drugą siostrą, jeśli obudzi się wcześniej lub nie może, z jakichś powodów, spać? Najlepiej, gdy jedna budzi drugą i nie ma czasu na takie przelotne depresyjki. Bo czym one są? Te przelotne bywają chyba stanem jakiegoś wykluczenia, nikomu nie służy narzucona - tak lub inaczej - izolacja, przerwane procesy metabolizmu społecznego. Jeśli trwa dłużej i uporczywie - jest równoznaczna ze śmiercią. O medycznych depresjach nic nie wiem.

Nie wiem, w jakim stopniu, mierzonym w procentach, Polskę niszczy dzisiaj niepamięć i nie-tożsamość. Paradoks? - na ile niszczy sukces (jednych nad drugimi), czyli tak lub owak, sukcesjologia współczesna. Sukces, sukces, muszę odnieść sukces! Oczywiście, nic nie nazwiemy sukcesem, co nie wiąże się z sukcesem i nagrodą osobistą. Drugi człowiek gdzieś obok? Gdzieś obok żyjący? A co to jest człowiek? Nawet on sam - sukcesjonista? Sukcesjonista nie zna takich pytań, więc i odpowiedzi.

Stosunkowo niedawno jeszcze żył Człowiek na ziemi. Wielu może pamiętać fakt Jego życia, choć pewnie niewielu (rozumieć) Jego życie, nie mówiąc o tzw. "nauce", czyli o tym, dlaczego Taki był, w co wierzył, o czym był przekonany i co opowiedział i zapisał, żeby inni po stu latach może, wiedzieli gdzie szukać prawdy, wskazówek, wzorów i przykładów namacalnych.

Katolicka nauka społeczna (KNS) "jest nauką uniwersalną, teoretyczną i praktyczną, zajmuje się człowiekiem żyjącym we wspólnotach i społecznościach" - składa się z tych aspektów doktryny Kościoła, które odnoszą się do kwestii zbiorowych problemów społeczności lub też całej ludzkości... Fundamentalną zasadą KNS jest świętość ludzkiego życia oraz nienaruszalność godności istoty ludzkiej. Życie ludzkie musi być oceniane nieporównywalnie wyżej od rzeczy materialnych... Kościół katolicki naucza, iż człowiek jest istotą społeczną, a rodzina jest pierwszą i podstawową jednostką społeczną. Rodziny razem tworzą wspólnotę, a wspólnoty tworzą państwo. Jednocześnie zaś wszyscy ludzie zamieszkujący ziemię, są częścią wspólnej rodziny rodzaju ludzkiego. To, w jaki sposób wspólnoty te zorganizują się politycznie, ekonomicznie i socjalnie, jest sprawą najwyższej wagi. Każda z instytucji w ten sposób powstałych musi zostać oceniona ze względu na to, jaki wpływ ma na życie i godność osoby ludzkiej... Kościół wskazuje na to, iż jego nauczanie stosuje się do publicznej (politycznej) rzeczywistości, nie tylko do sfery prywatnej życia każdego wiernego” (to wszystko, prosto i zrozumiale jest wyłożone już na poziomie wikipedii).

Wczoraj odbyło się spotkanie tzw. opłatkowe Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowejw Tłuszczu, w hotelu Batory. Uczestniczyli w nim przedstawiciele wysokich władz państwowych i kościelnych: biskup Marek Solarczyk, senator RP Anna Aksamit, minister z kancelarii Prezydenta Olgierd Dziekoński. Byłem członkiem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej od początku do teraz i do każdej z wymienionych ważnych osób mam serdeczną kwestię:

- zacznę od pani senator, której bym podziękował za obecność w poniedziałek (7.1.2013) na pogrzebie mojej Mamy Heli
- księdza biskupa bym pytał o najnowsze pomysły i inicjatywy związane z Rokiem Wiary (i Rozumu), wspomniał bym tez na pewno pierwsze spotkanie, kiedy jako gospodarz miejsca (był wtedy wice-rektorem seminarium) witał nas wszystkich – rodziców i stypendystów FDNT – na schodach, przed drzwiami!, na pierwszym wspólnym spotkaniu, bywał też na nich arcybiskup Ordynariusz Henryk Hoser
- ministra Edwarda Dziekońskiego, który był u nas z wizytą w Szkole i w Stowarzyszeniu Rzeczpospolitej Norwidowskiej spytał bym o dialog społeczny, nowe inicjatywy Prezydenta w tej kwestii, o Forum Debaty Publicznej, wspominając odpowiedź, jaką otrzymałem z kancelarii Prezydenta na mój list otwarty „O deprawacji publicznej” szukając właściwych form kontynuacji dyskusji o tym ogromnym współczesnym problemie Polski (całego życia społeczno-publicznego, czego wyrazem jest niechęć do dialogu w polskich gminach i w ogóle i jej poziom).

Prawda jest jednak taka, że nie tylko nie byłem na tym spotkaniu (co wyjaśniłem gdzie indziej), ale nie jestem już członkiem tego stowarzyszenia, bo zostało po wyborach 2010 doprowadzone do anihilacji na naszym terenie (o zgrozo, przez wójta, który wygrał wybory pod jego szyldem!). Cóż więc miałbym Plena Titulo Im powiedzieć, gdybym był? Że jestem z innej Strachówki, z innej Polski, z innego Kościoła? To byłby absurd i zgorszenie.

Brak zrozumienia głębszych zasad życia społeczno-publicznego i jawna niechęć do namysłu nad nimi i przyznania im ważnego miejsca (o priorytecie nawet nie marząc) w życiu publicznym jest podstępną chorobą, która toczy (niszczy) Polskę 2013, naszą Rzeczpospolitą.

I znów powtórzę, niczym mantrę, że, kiedy tak mówię, to nie chodzi (tylko) o mnie, o nas. Ile osób w Polsce, w różnych gminach, wspólnotach, na różnych poziomach życia i organizacji jest ofiarą takiego samego sposobu (nie)myślenia. Rozrywana jest w ten sposób tkanka życia społecznego (gminnego i narodowego), ciągłości dziejów, wartości, zasad, ideałów... na różnych polach, w różnych zakresach. PAMIĘĆ I TOŻSAMOŚĆ! Jakie jest więc nasze dzisiejsze wychowanie następnych pokoleń? Co im przekazujemy? Sukcesjologię? Grantozę? Pęd do kariery?

Pikanterii dodaje fakt, że na mój wniosek Zjazd Programowy Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej wprowadził do swoich dokumentów „encykliki społeczne Jana Pawła II”, jako bardziej konkretny zapis, od ogólnikowego „wartości chrześcijańskie”, oraz zasadę „Partycypacji publicznej). Przytoczę dosłowne brzmienia w dokumencie programowym MWS na lata 2012-2015:
1. „Zasady te wywodzą się wprost z chrześcijańskiego systemu wartości (głównie
encykliki społeczne Jana Pawła II), który powinien stanowić podstawowy fundament
funkcjonowania naszego państwa i jego struktur lokalnych.
2. „Wspólnota [MWS] będzie wspierała program partycypacji publicznej i aktywnie rozwijała tę formę praktycznego realizowania demokracji lokalnej”.

Zupełnie przez przypadek znalazłem to, myśli o śmierci i słowa prorocze jakby wielce, ad. śmierci Mamy Babci Teściowej Heli.
Nie przez przypadek, ale za rękę i duchem będąc prowadzonym, znalazłem a propos dzisiejszego dnia, sytuacji i wczorajszych także, to:

"Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!"

Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: "Jeden drugiego brzemiona noście"...

Nasz wiek XX był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom. W imię totalitarnych ideologii miliony ludzi zmuszano do działań niezgodnych z ich najgłębszymi przekonaniami. Wyjątkowo bolesne doświadczenia ma pod tym względem cała Europa Środkowowschodnia... "Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień?" Za jaką cenę "może"? Właśnie: za jaką cenę?... Tą ceną są, niestety, głębokie rany w tkance moralnej narodu, a przede wszystkim w duszach Polaków, które jeszcze się nie zabliźniły, które jeszcze długo trzeba będzie leczyć.

O tamtych czasach, czasach wielkiej próby sumień trzeba pamiętać, gdyż są one dla nas stale aktualną przestrogą i wezwaniem do czujności: aby sumienia Polaków nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: "Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?"

Wbrew pozorom, praw sumienia trzeba bronić także dzisiaj... Bracia i Siostry! Czas próby polskich sumień trwa! Musicie być mocni w wierze! Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek - jakie będzie jego sumienie...

Przychodzą mi w tym momencie na pamięć słowa, które wypowiedziałem na Błoniach krakowskich w czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w r. 1979. Upłynęło od tego momentu szesnaście lat, a aktualność tamtych słów ciągle rośnie. Mówiłem wtedy: "Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale - pytanie zasadnicze: czy wolno? I: w imię czego «wolno»? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć «nie» temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło".

Dzisiaj, kiedy Polska kładzie podwaliny pod swój wolny i suwerenny byt - po tylu latach doświadczeń totalitaryzmu - trzeba te słowa przypomnieć. Trzeba po szesnastu latach zrobić w ich świetle dogłębny rachunek sumienia: Dokąd idziemy? W którą stronę podążają sumienia?
Drodzy Bracia i Siostry - drodzy Rodacy! Na tym wielkim wirażu ojczystej historii, kiedy decyduje się przyszły kształt Rzeczypospolitej, papież - wasz rodak, nie przestaje was prosić, abyście to dziedzictwo Chrystusowego krzyża na nowo z wiarą i miłością przyjęli. Abyście krzyż Chrystusa na nowo, w sposób wolny i dojrzały wybrali, tak jak wybrał go kiedyś św. Jan Sarkander i tylu innych świętych i męczenników. Abyście podjęli odpowiedzialność za obecność krzyża w życiu każdego i każdej z was, w życiu waszych rodzin i w życiu tej wielkiej wspólnoty, jaką jest Polska” (JPII, Skoczów, 1995).

ALBO SIĘ WIERZY W PRAWDĘ I STARA WEDŁUG NIEJ ŻYĆ,
ALBO SIĘ NIE WIERZY
I NAWET NIE PRÓBUJE SIĘ JEJ SZUKAĆ, 
ZADOWALAJĄC tzw. SUKCESEM ŻYCIOWYM
 
"Papież stara się "przywrócić człowiekowi naszych czasów szczerą ufność we własne zdolności poznawcze, a zarazem rzucić wyzwanie filozofii, aby mogła odzyskać i umocnić swą pełną godność"... mając świadomość, że jest to niemożliwe bez znalezienia "fundamentu, na którym można zbudować życie osobiste i społeczne". Jest nim PRAWDA. Źródłem dążenia do prawdy jest potrzeba sensu. Rodzi ona pytania "Kim jestem? Skąd przychodzę, dokąd zmierzam, Dlaczego istnieje zło?" Od odpowiedzi na te pytania zależy kształt ludzkiego życia. Jan Paweł II określa człowieka jako istotę szukająca prawdy. Stwierdza, że człowiek nigdy nie przestanie zadawać fundamentalnych pytań, ponieważ został stworzony jako "badacz" rzeczywistości i dlatego każdy z nas jest filozofem, każdy ma swoje koncepcje życiowe, którymi kieruje się podejmując decyzje i dokonując wyborów.

Nadzieją Jana Pawła jest przywrócenie wiary w zdolności ludzkiego rozumu. "To wiara przynagla rozum, aby przekraczał wszelkie bariery izolacji i nie wahał się ponosić ryzyka w poszukiwaniu wszystkiego co piękne dobre i prawdziwe." Tylko wiara w istnienie prawd obiektywnych i niepodważalnych "stanowi nieodzowny warunek szczerego i autentycznego dialogu między ludźmi. Tylko spełniając ten warunek mogą oni przezwyciężać podziały i razem dążyć do poznania całej prawdy".

Relatywizm i niemożność ustalenia żadnych pewników prowadzi do sytuacji, w której sens traci wszelka rozmowa, ponieważ każda wypowiedź może zostać podważona w imię cząstkowych przekonań. „Prawda i wolność albo istnieją razem, albo marnie giną". Powoływanie się na samą prawdę bez poszanowania wolności nieuchronnie zmierzać będzie do powstania systemów fundamentalistycznych, a wolność nie szanująca obiektywnej prawdy wyradzać się będzie w anarchię....

„Poważnym niebezpieczeństwem jest sprowadzenie rozumu do funkcji czysto instrumentalnych". Za niebezpieczne papież uważa taką wizję nauki, która zawęża obszar swojego zainteresowania do tego, co sprawdzalne i empiryczne. Podkreśla, że człowiek jest zdolny "do poznania wymiaru transcendentnego i metafizycznego w sposób prawdziwy i pewny, choć niedoskonały i analogiczny."

Czymś naturalnym i niezbędnym dla naszego myślenia jest zawierzenie innym osobom. "Wierząc człowiek opiera się na prawdzie, którą przekazuje mu druga osoba... wiara w porównaniu ze zwykłym poznaniem opartym na oczywistych dowodach jawi się często jako rzeczywistość bogatsza o pewien wymiar, wiąże się bowiem z relacją międzyosobową"

Osobowy charakter Objawionej prawdy, a jednocześnie jej niesprzeczność z wymogami racjonalności najpełniej objawia się w Jezusie Chrystusie. Oto bowiem Bóg-Stwórca, który jest fundamentem świata, twórcą zasad obowiązujących w przyrodzie, a odkrywanych przez naukę, objawia się jako Ojciec Tego, który do końca umiłował człowieka.
Papież wyraża przekonanie, "że człowiek jest w stanie wypracować sobie jednolitą i organiczną koncepcję poznania", otwartej zarówno na prawdy wiary i racjonalnego myślenia. Żywi nadzieję, że stworzenie takiej koncepcji zaowocuje przezwyciężeniem kryzysu sensu, pokusy rozpaczy i stanie się "terenem porozumienia i dialogu z tymi, którzy nie wyznają naszej wiary" (za o. Pawłem Kozackim OP).

PS.
Zdjęcie kościoła pw. Znalezienia Krzyża w Jadowie podczas spotkania (warsztaty - to zbyt szumna nazwa akcji starostwa, diecezji, Domowego Kościoła, www.kibicujrodzinie.pl).
Tytuł posta zaczerpnąłem (także) od Papieża Polaka, a właściwie Karola Wojtyły, bo On tak myślał, uczył i taki był, nim został papieżem. Trzeba mieć własną pamięć i tożsamość, a nie tylko funkcyjną, po wyborze na jakieś stanowisko. Kapitalne dwa artykuły Wojtyły, sprzed papieskie, są tutaj. Pierwszy rozprawia się przy okazji z pewną niepoważną tezą - „ja jestem praktykiem, wy ideologami”.

Można zajrzeć także tutaj DOŚWIADCZENIE ETYCZNE U PODSTAW DOŚWIADCZENIA OSOBY ORAZ WSPÓLNOTY, choć to tylko wstęp.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz