poniedzia艂ek, 21 stycznia 2013

Same teologie (wszystkiego)


Z trudem korzystam z wczorajszego pocz膮tku (posta). Musz臋 zada膰 sobie pewien gwa艂t. Liczy si臋 zawsze dla mnie (przy pisaniu tego bloga) to, co w艂a艣nie jest. Dlatego najwa偶niejsz膮 por膮 dnia, z tego punktu widzenia, jest poranek, zawsze nowy pocz膮tek. Budz臋 si臋 jaki艣, z jakimi艣 my艣lami, z jakim艣 sob膮. Nie wymy艣lony. Dany sobie samemu i 艣wiatu ca艂emu.

Dzisiaj (godz. 3.36) my艣li kr膮偶膮 ko艂o zadanych temat贸w i rzeczywisto艣ci zarazem (nie mog膮 by膰 rozdzielne, ani z innych parafii): jest Matka i msza. Teologia Matki i mszy. Obecno艣ci i dzia艂ania.
1) Mama Babcia Hela kojarzy mi si臋 z obiadem i z modlitw膮. To by艂y Jej dwie podstawowe czynno艣ci (a mo偶e i formy obecno艣ci w 偶yciu i w 艣wiecie). Obiad jako o艣 偶ycia domu i modlitwa, jako jego kres i przeznaczenie. Obiad o sta艂ej porze i w klasycznym wydaniu: zupa i drugie. Po szkole si臋 przychodzi艂o „na obiad”, a w wakacje po przyj艣ciu z ko艣cio艂a „gotowa艂o si臋 obiad”. Nie zrozumie si臋 znaczenia obiadu u Kapaon贸w, w domu Kapaon贸w, w domu Heleny, je艣li nie we藕mie si臋 pod uwag臋, 偶e „obiad” znaczy艂o tak偶e „modlitwa przed jedzeniem”. Modlitwa i jedzenie sz艂y w parze. Obiad by艂 modlitw膮. Modlitwa by艂a pokarmem.

Mama Babcia Te艣ciowa Hela denerwowa艂a si臋, gdy inne matki zostawia艂y dzieci, nawet z tak chwalebnego powodu jak spotkania modlitewne, zw艂aszcza te, z wieczn膮 sk艂onno艣ci膮 do przeci膮gania si臋. - Dzieci zostawi艂a i siedzi tutaj po pr贸偶nicy, nie na tym polega modlitwa. To si臋 Bogu nie podoba, B贸g tego nie potrzebuje, ani nie oczekuje od nas. Ma dzieci, to niech si臋 nimi zajmie. - Oj pad艂o troch臋 tych cierpkich s艂贸w, pod r贸偶nymi adresami, tak偶e naszym.

Dzisiaj 艂atwiej mi to zrozumie膰. Skoro za艂o偶y艂a rodzin臋! Bo skoro (jej) Janek s艂u偶y艂 cz臋sto do mszy w tzw. obozie przej艣ciowym, po wyzwoleniu, czekaj膮c na powr贸t do Polski, „to nie m贸g艂 by膰 z艂ym cz艂owiekiem”. Po powrocie - ka偶de do siebie - do Warszawy i na wie艣 podtarnowsk膮, czas znajomo艣ci si臋 przeci膮ga艂. To Hela, praktyczna i bez oczekiwa艅, co do w艂asnej osoby, nacisn臋艂a, by wreszcie si臋 ch艂op zdecydowa艂. Pobrali si臋 w 1948, mrocznych czasach komunistycznej Bezpieki, tu偶 po Bo偶ym Narodzeniu, 28 grudnia. Nie wa偶ne jakie s膮 okoliczno艣ci na zewn膮trz, wy 艣lubujecie wieczno艣膰 sobie i 偶yciom, kt贸rymi was B贸g obdarzy!

Po 艣lubie ona przyjecha艂a do niego, z dala od swojej wielodzietnej rodziny, by k膮tem zamieszka膰 gdzie艣. Przygarn膮艂 ich daleki wujek rodem z D臋bicy lub tamtego rejonu, stacjonuj膮cy przy garnizonie w Legionowie, by艂 wojskowym. Zmar艂 wcze艣nie, zostali w jego Legionowie, kt贸re sta艂o si臋 naszym miastem rodzinnym, lecz na zawsze by艂o dla ojca miejscem wygnania z Warszawy. Dla Heli Helenki, praktycznej osoby, stajenk膮 do zagospodarowania, rodzi艂y si臋 kolejne dzieci. Co za r贸偶nica, gdzie si臋 znajduje i jak wygl膮da izba, czy dom - wy prze偶ywacie swoj膮 niepowtarzaln膮 tajemnic臋 jedno艣ci, mi艂o艣ci, wierno艣ci, p艂odno艣ci... macierzy艅stwa i ojcostwa (je艣li B贸g i zdrowie pozwoli).

Zbi艂a pierwsze 艂o偶e ma艂偶e艅skie z desek, uszy艂a siennik i wypcha艂a s艂om膮. Pami臋tam, by艂 tak偶e (oczywistym) pos艂aniem jeszcze i dla nas. Urodzi艂em si臋 wszak jeszcze za z艂ego "wujka" Stalina. Ale nie po nim wzi膮艂em imi臋. J贸zef by艂 najbli偶szym z tych, do zaakceptowania, w kalendarzu mojego przyj艣cia na 艣wiat. Jej brat te偶 by艂 J贸zef. Moje siostry dosta艂y imiona rodzinne i to bardziej ze strony m臋偶a i ojca.

Na wakacje przyje偶d偶ali艣my do Annopola, pami臋tam liturgi臋 przyjazd贸w. Poci膮g do T艂uszcza (pierwsze wyjazdy wagonami towarowymi), przesiadk臋 straszliw膮 w T艂uszczu na zawsze zapchany do niemo偶liwo艣ci poci膮g do Bia艂egostoku, rzadziej do Ma艂kini. W Urlach by艂a cisza, sosnowe lasy i wozy konne czekaj膮ce pod stacj膮, oferuj膮ce kurs do Jadowa. Dwa 艣wiaty. W Jadowie byli艣my um贸wieni z rodzin膮 Andrzeja Kr贸la, Piotrow膮 lub Andrzejem z nowego pokolenia (J臋dru艣 z pami臋tnik贸w starego Kr贸la), potem si臋 ci膮gn臋艂a droga na wozie z tobo艂kami przez pola, 艂膮ki i las. Siedem, osiem kilometr贸w piaszczyst膮 drog膮 troch臋 trwa, nawet dla konia. Dlatego przyje偶d偶ali艣my zawsze w dzie艅 targowy, „艣wi臋to dyszla”, bo s膮siedzi od Kr贸l贸w byli wtedy w Jadowie.

Mama Babcia Hela dobrze sobie radzi艂a z drewnem i paleniem w kuchni. By艂a wiejsk膮 dziewczyn膮. By艂a zaradna i praktyczna. Gotowa艂a, pra艂a, szy艂a wszystkim dzieciom ubrania. Do Pierwszych Komunii te偶. Ko艣ci贸艂 by艂 jej Ojczyzn膮, z daleka od domu rodzinnego. Modlitwa jej wytchnieniem i portem bezpiecznym. Spa艂a z r贸偶a艅cem pod poduszk膮.

2) Teologia mszy. Msza w艂a艣ciwie jest sam膮 teologi膮, ale. Pozwol臋 sobie i ja j膮 po swojemu opowiedzie膰. Czym jest dla mnie. Jest 偶yciem i 艣wiatem prze偶ywanym z punktu widzenia Jezusa. Jezusa z Nazaretu, nie jakiego艣 hiszpa艅skiego gracza w pi艂k臋 no偶n膮, na przyk艂ad. Albo z Argentyny.
Uk艂ad mszy, sceneria ko艣cio艂a, szaty liturgiczne ksi臋dza celebransa – wszystko jest nie z tego 艣wiata. Jest ze 艣wiata Jezusa, z Jego czas贸w, Jego mody, kultury, filozofii i teologii, Jego wyobra偶e艅 (wyobra藕ni) i Jego Boga. Boga Jego czas贸w i 艣wiata.
Wszystko tamto, stamt膮d, najbardziej si臋 urealnia w s艂owach i zdaniach czytanych z namaszczeniem od pulpitu. Stary Testament przenosi nas (cofa) jeszcze bardziej w czasie. Nowy -  to znaczy Dobra Nowina, nie listy paw艂owe, brzmi bardziej swojsko i blisko. - Jezus spojrza艂, przyszed艂, powiedzia艂, zrobi艂... s膮 zrozumia艂e najbardziej.

We mszy tamten czas i 艣wiat zagarnia nas, nasz膮 wyobra藕ni臋 i splata z naszymi codziennym sprawami XXI wieku. Wieczno艣膰 tu i tam.

Tutaj i teraz powiem tylko tyle, bo wi臋cej powr贸ci wraz notatkami, co艣 zapisywa艂em, nie mog臋 spali膰, ani zmarnowa膰 daru. Prze偶ytego i zapisanego, inne si臋 nie prosz膮 o notowanie.
Z konieczno艣ci, nie z wyboru, wracam teraz do tego, co by艂o i co jest w strz臋pach i punktach ponaczynane:
1) pocz膮tek wczorajszego posta
2) notatki z mszy
3) notatki z katechezy czwartkowej

ad.1)
20 stycznia (tytu艂 roboczy mia艂 by膰 „B贸g i rozum wcielone”)
Korzystam z dwuznaczno艣ci w tytule, 偶eby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Raczej - znale藕膰 i wyrazi膰 dwa w jednym.
1) B贸g i wiara wed艂ug... i u偶ywaj膮c naturalnego my艣lenia, rozumu ca艂kowicie naturalnego (niestety zgubi艂em w膮tek, mo偶e kiedy艣 powr贸ci, tzn. mo偶e jeszcze raz mi si臋 da, ale niekoniecznie, to tak si臋 nie dziej, trzeba zapisywa膰 na gor膮co, podmiotowo-podw贸jnie-On-i-ja-przedmiotowo-raz)
2) B贸g i rozum wcielone, u偶ywaj膮c troch臋 wi臋cej teologii i tego samego rozumu (nadaj膮c ogromne znaczenie Wcieleniu Boga, dowarto艣ciujmy tak偶e - na lito艣膰 bosk膮 – wcielenie w艂asnego rozumu!!!). Tylko wcielonym umys艂em mog臋 dotkn膮膰 wcielonego Boga! Abstrakcja nie dotknie abstrakcji! Nie ceni膮c dostatecznie rozumu, obra偶amy Boga, bezmy艣lno艣膰 jest dla mnie 贸smym  grzechem g艂贸wnym, a mo偶e wystarczy tylko przeredagowa膰 „si贸dmy” (nie ma wi臋kszego lenistwa, ale ma艂o si臋 o tym tak m贸wi). Kto my艣li, nigdy nie jest bezczynny.

Teologia katechezy:
- nie ja sam dzia艂am, jakim cudem ja sam zosta艂em katechet膮? A nie pisarzem, dziennikarzem, filozofem, politykiem...? - cuda nie z tej ziemi i ju偶 nie do zmiany, ani naprawienia, dobijaj膮c emerytury dosi臋ga si臋 ostateczno艣ci, przynajmniej zawodowej (w moim przypadku, wykonywana czynno艣膰 nigdy nie sta艂a si臋 zawodem, umr臋 bez zawodu, by艂em, bo by艂em, sob膮 :-)

Teologia jedno艣ci (realnej, namacalnej, a nawet widowiskowej):
- (np. podczas eucharystii, jedno艣膰 wiary, wierze艅, ducha, zachowa艅, uwielbienia, kultu, intelektu... co dotar艂o do mnie podczas b艂ogos艂awie艅stwa tzw. Naj艣wi臋tszym Sakramentem, co jest z jednej strony zachowaniem wyuczonym, z drugiej – czym艣 wi臋cej)
- w tym, o dziwo, teologia znaczenia jednostki, exemplum papie偶, papie偶 wp艂ywa na ca艂y kszta艂t jednej 艣wiatowej wsp贸lnoty po katolicku wierz膮cej, przez nominacje, dobiera itd. w ten spos贸b np. mianowani s膮 biskupi, kt贸rzy potem maj膮 ogromny wp艂yw na diecezje, wi臋c i na nasze (wiejsko-miejsko-gminne) 偶ycie itd. itp. a偶 po widnokr膮g.

Teologia matki:
Ta, kt贸ra da艂a 偶ycie. Bo. Bo jest Ten, kt贸ry daje 偶ycie 呕ycia. Ten i Ta, kt贸ra tak偶e w jakim艣 zakresie jest Drog膮 Prawd膮 i 呕yciem dla ka偶dego dziecka? No tak, proporcjonalnie i analogicznie.
No bo nie mo偶na 偶y膰 wiecznie, ka偶da matka musi umrze膰 (w naturalnym porz膮dku, my po niej). Wi臋c czym jest ten 偶al, b贸l, smutek? Czemu go prze偶ywamy, ka偶dy z nas. Bo.
Bo w niej odszed艂 namacalnie obecny 艂膮cznik z ca艂o艣ci膮. Z jak膮艣 bardzo wa偶n膮 ca艂o艣ci膮 w 偶yciu ka偶dego cz艂owieka. 殴r贸d艂o naszej pami臋ci  i to偶samo艣ci. Wielki gwarant jedno艣ci - jej 偶ycie i obecno艣膰 nam to nawet pod艣wiadomie zapewnia艂y. Matka – dom, zakorzenienie, ukorzenienie, wkorzenienie, unerwienie. Po 艣mierci te偶, ale trzeba wi臋cej my艣le膰.

Po 艣mierci Matki trzeba bardziej prze偶ywa膰 to, co najwa偶niejsze, 偶eby 艂agodzi膰 b贸l egzystencjalny. Nie – my艣le膰 o Niej, ale o 艣wiecie, w kt贸rym Ona 偶y艂a swym duchem naj艣wi臋tszym, bo przecie偶 te偶 mia艂a s艂abo艣ci i braki, nie zna艂a j臋zyk贸w, nie lubi艂a bywa膰 w towarzystwie, ba艂a si臋 sam na sam z ksi臋dzem i patrze膰 mu w oczy, w pewnym okresie by艂a pod zbyt wielkim wp艂ywem Radia Maryja...

PS.
Zn贸w urwane i nie szlifowane, bo. Bo by艂a wa偶na Rada (tzw. klasyfikacyjna) Pedagogiczna Zespo艂u Szk贸艂 im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej, w wielkim porz膮dku, z wielkim skupieniem, czasami, a偶 cisz膮, ale tak偶e z emocjami na koniec i nerwicami ka偶demu we w艂a艣ciwej proporcji ("ka偶demu daj 艣mier膰 jego w艂asn膮 Panie, daj umieranie, co wynika z 偶ycia, w kt贸rym mia艂 sw膮 mi艂o艣膰, cel i biedowanie...")

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz