Wklej臋 to, co uda艂o sie napisa膰 w poci膮gu. Mo偶e by膰 tu krucho z czasem.
Niedziela, wspomnienie Zmartwychwstania. Poci膮g wiezie mnie przez s艂oneczn膮 - akurat dzi艣 - Polsk臋, na skos.
Wczoraj przyzna艂em si臋 do stresu, cho膰 awaria netu wyci臋艂a moj膮 szczero艣膰. Wracam do艅, bo stres i s艂abo艣ci s膮 niezbywaln膮 przypad艂o艣ci膮 偶ycia. My艣l臋, 偶e nie tylko primates, ale wszelkich gatunk贸w, mo偶e z wyj膮tkiem bardzo prymitywnych, te by膰 mo偶e niczego nie czuj膮 i nie musz膮 si臋 do niczego przyznawa膰.
Stres z gatunku reisefieber do 艂azienki mnie nie goni艂, ale da艂 silne napi臋cie. Bo to trzeba pami臋ta膰 o tylu rzeczach! Co dopakowa膰 do tego, co Gra偶yna w艂o偶y艂a, buty skompletowa膰, i kt贸re wzi膮膰, skarpety, lekarstwa, akcesoria wsp贸艂czesno艣ci, kable included… jeszcze poranne niedo艂臋stwo przezwyci臋偶y膰, szczoteczki nie zapomnie膰. Byty skompletowa膰 i siebie nie zgubi膰. Tyle, tyle pyta艅, n.p. czy lepiej wyk膮pa膰 si臋 ju偶 wieczorem, czy zostawi膰 na rano? Tyle tego, 偶e wola艂oby si臋 zosta膰 w ostatniej chwili.
Ale przecie偶 nie pozwol臋 by mnie s艂abo艣ci pokona艂y. Mam solution: wezm臋 je ze sob膮. Do艂o偶臋 do plecaka duchowe witaminy, „Prayertimes” kochanego Basila, co mi je kupi艂 w NYC w dow贸d wdzi臋czno艣ci za go艣cinno艣膰 siostry, kleryk Wiesiek, dzisiaj proboszcz ameryka艅ski, je艣li si臋 nie rozmy艣li艂, co dzisiaj cz臋艣ciej trzeba bra膰 pod uwag臋, ni偶 kiedy艣. Wracali艣my z ONZ, szli艣my broad wayem, zaszli艣my pod Central Park. Tomik si臋 u mnie zestarza艂, sczyta艂, bardzo ze mn膮 zaprzyja藕ni艂.
Bior臋 te偶 materia艂y 艣ci膮gni臋te tu偶 przed wyjazdem, o AI i jego duchowym wymiarze.
Stacja T艂uszcz:
A) opuszczenie:
- 1-sze opuszczenie przez PKP, albo kt贸r膮艣 z jej c贸rek – 80 minut op贸藕nienia skazuje na obskurn膮 peronow膮 艂aweczk臋. Dobrze, ze cho膰 pami臋膰 doprawia czas, przypomina te same drzewa, te same wrony, co przed 50 laty, z letniska Annopol powroty do legionowskiego domu
- 2-gie opuszczenie przez katolickie radio na peronie, w s艂uchawce. Ksi膮dz prof. z KUL-u m贸wi takim tonem i takie rzeczy, 偶e odrzuca
B) odnalezienia:
- w radio nie katolickim, znaczy normalnej Jedynce, jest msza radiowa, zwyci臋ski postulat Solidarno艣ci 1980/81. „Bierzmy w tym czasie [WP- przyp.moje] przyk艂ad z Jezusa” jeszcze brzmi dobrze, ale za chwil臋 kazanie zn贸w do wy艂膮czenia, tylko g艂os normalny. Nie da si臋 s艂ucha膰 katechezy na "nie”, a takich wi臋kszo艣膰 z ambony. Jakby nigdy nie spotkali Boga 呕ywego, jedynie znali instytucjonalnego i rozczarowani wy偶ywaj膮 si臋 na 艣wiecie (naszym). Gdyby spotkali 呕ywego, to by si臋 zachwycili i o niczym innym nie potrafiliby m贸wi膰. „Z obfito艣ci-g艂臋boko艣ci serca usta m贸wi膮”. Wsp贸艂czuj臋, nie do艣膰 偶e 偶yj膮 w celibacie to jeszcze w zaw臋偶onym (instytucjonalnie) duchu. Nie us艂yszeli chyba „Non abbiate paura”.
- 艣wiat wyszed艂 mi na spotkanie, zobaczy艂em i po d艂u偶szej chwili uwierzy艂em w to (kto), co zobaczy艂em - „Mr Steven - I suppose?” – nie mo偶e by膰 drugiego Stevena z Kenii na dworcu w T艂uszczu. YEAH, u艣miechem potwierdzi艂 prawd臋 oczywist膮.
- zaraz potem UNESCO odczyta艂em na wy艣wietlaczu telefonu, bo tak zapisa艂em Piotrka, organizatora, chcia艂 si臋 upewni膰, 偶e jestem w drodze i czy zd膮偶臋 na autobus. Wolontariuszka b臋dzie czeka膰, obaw zb膮d藕. Ile偶 znak贸w zbawienia! - i jak niewiele przychodzi z dzisiejszego ko艣cio艂a (opr贸cz 艣wi臋tych).
Poci膮g zwi臋kszy艂 op贸藕nienie do 100 minut, ale ju偶 by艂em zbawiony. Rozsiad艂em si臋, wyj膮艂em laptopa. Czytam i pisz臋. W hot pointcie na Dw. Wschodnim nawet poczt臋 sprawdzi艂em.
Du偶o poczyta艂em. Dotar艂em/dotarli艣my. Ju偶 po kolacji i pierwszych kotach za p艂oty. Jest 22.45.
niedziela, 13 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo trudne tematy. Ciesz臋 si臋, 偶e podr贸偶 si臋 uda艂a. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem!
OdpowiedzUsu艅