poniedzia艂ek, 28 marca 2011

Re-collectio

Zbieram na nowo i na staro, co nie koniecznie by艂o si臋 rozsypa艂o, ale na pewno wymaga sta艂ego odkurzania. Obserwuj臋, s艂ucham, namy艣lam si臋, pisz臋.
Notatki zacz膮艂em robi膰 w ko艣ciele. Dziwi臋 si臋, gdy kto艣 si臋 temu dziwi. "Gdy Pan B贸g m贸wi, nie gard藕 Jego s艂owem". Gdzie偶bym m贸g艂 gardzi膰. Zapisuj臋. Ot, co. Gdzie偶 bardziej, ni偶 w ko艣ciele?

Rekolekcje s膮 m.in. po to. W pokoju nauczycielskim rozgorza艂a dyskusja, co do metody ksi臋dza pallotyna, Miros艂awa. Rekolekcje szkolne nie powinny si臋 oby膰 bez takich dyskusji. Wszak metodologia jest jednym z kluczy udanej pedagogiki. Sp贸r szed艂 o to, czy ksi膮dz zastosowa艂 odpowiednia metod臋. Jedni uwa偶aj膮, 偶e jego skr贸ty my艣lowe mog膮 by膰 trudne do odcyfrowania przez uczni贸w. Ja my艣l臋, 偶e chcia艂 spraw臋 obrysowa膰 wyra藕nym konturem i zostawi膰 nas (bez wzgl臋du na wiek) z problemem. "Spytajcie rodzic贸w, czy chcieliby zn贸w by膰 dzie膰mi?" Ja, nie i pewnie wi臋kszo艣膰 - nie, ale najciekawsze by艂yby uzasadnienia. W t臋 stron臋 sz艂y moje zapiski.
Dobrze, gdyby rekolekcje szkolne mia艂y sta艂y punkt - "spotkania i rozmowy w szkole". Gdyby偶 z ksi臋偶mi - rekolekcjonist膮, proboszczem i spowiednikami. Gdyby偶 religia wysz艂a z ko艣cio艂a, zakrystii i plebanii.
Tak sobie my艣l臋, 偶e Jezus po mszy szed艂by z uczniami (lud藕mi) do szko艂y, odprowadzi艂by ich do miejsca, gdzie 偶yj膮, pracuj膮, mieszkaj膮, ucz膮 si臋. Wsp贸艂czesny ksi膮dz idzie na plebani臋.
Jezus nie wyr贸偶nia艂by si臋 si臋 szat膮, ale osobowo艣ci膮. W instytucjonalnym ko艣ciele jest inaczej. Stroje nawi膮zuj膮 do historii, osobowo艣膰 i zachowania - nie.

Wr贸ci艂em do domu bardzo zadowolony. Nawet szcz臋艣liwy. Bo:
- rekolekcje da艂y skupienie, kt贸rego nie zgubi艂em w klasach (tylko 1 i 3), o co bardzo 艂atwo przecie偶
- to, 偶e wype艂niam sw贸j obowi膮zek szkolny to bardziej cud, ni偶 moja praca. Skoro wsta艂em z 艂贸偶ka, dojecha艂em, dach si臋 nie zawali艂, uczniowie przyszli... Wida膰, inaczej si臋 nie da艂o. To nie moja zas艂uga. Chyba, ani razu w 偶yciu.

Prze偶y艂em. Oczywi艣cie, kiedy ju偶 jestem w klasie, to mog臋 sobie da膰 lub nie da膰 rady, ale nigdy nie sk艂ami臋. Ani s艂owem. Za ka偶de m贸g艂bym odda膰 偶ycie, gdyby za偶膮dano. Katecheza, to jest gra na 艣mier膰 i 偶ycie.

Dzisiaj si臋 uda艂o jeszcze raz. Ju偶 w ko艣ciele mia艂em notatki! C贸偶 jeszcze trzeba, 偶eby poczu膰 si臋 szcz臋艣liwym. No i wr贸ci艂em do domu, miejsca, w kt贸rym najmilej spocz膮膰 i umrze膰, je艣li ca艂e 偶ycie - mniej wi臋cej - si臋 na to pracowa艂o. To znaczy m.in. "zbudowa膰 dom" - miejsce, w kt贸rym mi艂o b臋dzie umiera膰. To nie musi by膰 budowla, punkt na mapie lub planie. To raczej jest stan 艣wiadomo艣ci, pe艂en dobra i sensu. Spe艂nienia. Wykona艂o si臋.

Reszta, m.in. z kartek, zapisana Parkerem, jutro.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz