wtorek, 14 lutego 2012

Ja-cz艂owiek, okrzykni臋ty w Strach贸wce siewc膮 nienawi艣ci :-)

Kim jest cz艂owiek? Tak pyta psalmista wszech wiek贸w. Pyta w szerokim kontek艣cie tego, co widzi (swojego miejsca w Kosmosie) i dialogu z jakim艣 transcendentnym TY (Osob膮).
Psalm zosta艂 napisany oko艂o 3000 lat temu. Czy dzisiejszy stan wiedzy o 艣wiecie (wszech-艣wiecie) i o sobie samym (podmiocie lirycznym) zmieni艂 te dwie perspektywy? Nic, a nic. Wszech艣wiat jak by艂, tak jest wielki, ogromny, wsp贸艂cze艣ni naukowcy m贸wi膮, 偶e wi臋kszy ni偶 wszelkie nasze mo偶liwe wyobra偶enia. Nie mamy odpowiedniej skali por贸wnawczej.
Osoba - to poj臋cie do艣膰 艣wie偶e, ale inne, starsze s膮 r贸wnie ma艂o poznane i sprecyzowane. Je艣li wtedy autor m贸wi艂 og贸lnie "cz艂owiek" - to si臋 chyba bardzo dzisiaj nie r贸偶nimy. Autorowi psalmu nie chodzi przecie偶 tylko o zestawienie jednostkowej 偶ywej materii zwanej "cz艂owiekiem" z ca艂o艣ci膮 materialnego Kosmosu. Autor ma 艣wiadomo艣膰 inno艣ci, odr臋bno艣ci, wyr贸偶niania si臋 spo艣r贸d wszystkich materialnych rzeczy i zwierz膮t przez inny wymiar (艣wiat) wewn臋trzny (za zamkni臋tymi oczami). Nie jest tylko punktem w Kosmosie rzeczy. Kim jestem? - pyta. I szuka, nie innego punktu w Kosmosie, innej gwiazdy, ale innego TY. Inny TY/ON ma jakie艣 cechy (wymiary), kt贸re ma pytaj膮cy, kt贸rych nie maj膮 rzeczy - pami臋膰, zdolno艣ci poznawcze, wol臋 uruchamiaj膮c膮 w艂asne wolno艣ciowe dzia艂anie...
Pytanie "kim jest cz艂owiek" jest nierozerwalnie od pocz膮tku zwi膮zane z pytaniem "kim Jeste艣 TY - Najwy偶szy".

Poniewa偶 identyfikuj臋 si臋 z ca艂膮 lini膮 swoich przodk贸w, dziedzicz臋 ca艂e po nich dobrodziejstwo. Dziedzicz臋, przyjmuj臋, akceptuj臋, uwa偶am za w艂asne. TAKA JEST MOJA TO呕SAMO艢膯. Nie wyobra偶am sobie, jak m贸g艂bym uto偶samia膰 si臋 i uwa偶a膰 za swoje pocz膮tki, jaki艣 wybrany punkt rozwoju cz艂owieka i ludzkiej kultury (poznanej, danej mi jako艣). Dajmy na to Marxa, Kanta, Kartezjusza itd. Prawdziwe pocz膮tki mojej 艣wiadomo艣ci si臋gaj膮 najstarszych przekaz贸w danych w kulturze, jak r贸wnie偶 historii czasu tzn. materii. Tak rozumiem siebie.
Zastanawiaj膮c si臋 15 lutego 2012 roku nad swoim 偶yciem, pytam - "Kim jest cz艂owiek? I Kim jest Ten, do kt贸rego zwracam si臋 ca艂ym sob膮 w 艣wiadomym, spowodowanym w艂asn膮 wola wolnego dzia艂ania Akcie Modlitwy?

S膮 oczywiste r贸偶nice po stronie wiedzy, mi臋dzy autorem psalmu nr.8 i mn膮. Zasoby bibliotek si臋 pomno偶y艂y, przyby艂o narz臋dzi poznawczych, j臋zyk poj臋膰 si臋 wzbogaci艂 itd. Nie my艣l臋 tu g艂贸wnie o nowych technologiach, raczej o Objawieniu jakim jest Biblia. Biblia w tym kontek艣cie jest najwa偶niejsza, bo autor psalmu jest z jej wn臋trza. Na moj膮 wiedz臋 i 艣wiadomo艣膰 maj膮 wp艂yw - ca艂a znana historia i ca艂o艣膰 wytwor贸w cz艂owieka.

A jednak pytania pozostaj膮 te same!! Kim jest cz艂owiek, 偶e o nim pami臋tasz? I syn cz艂owieczy, 偶e go nawiedzasz? Autor psalmu do艣wiadcza nie tylko swojego my艣lenia i istnienia, ale tak偶e tego, 偶e jest odbiorc膮 dzia艂ania z zewn膮trz. Musz膮 by膰 jakie艣 dodatkowe "receptory"!

Czy nie s膮 to najwa偶niejsze pytania w naszym 偶yciu? To od nich i od ci膮g艂ych pr贸b znalezienia dobrych odpowiedzi zale偶y nasze cz艂owiecze艅stwo (swoista legitymacja), czyli tak偶e jako艣膰 偶ycia osobistego i naszych najbli偶szych, bliskich i dalszych.

***

Pocz膮tki s膮 trudne - to slogan. Tak偶e, kiedy si臋 budzisz ka偶dego dnia, jeszcze. Cia艂o narzeka, dusza j臋czy. "Zdrowa艣 Mario" pomaga, cho膰 u mnie to jest akt strzelisto-prosty - "nie-ja-Ty-B贸g-Mi艂o艣膰...".
Potem inne rado艣ci do g艂osu dochodz膮 - w piecu si臋 rozpali艂o, to znaczy - nie zgas艂o, woda jest w kuble, salceson smakuje, i pasztet贸wka, do tego kawa, mog臋 odej艣膰 od kuchni i pieca do komputera, znaczy klawiatury komputerowej maszyny do pisania. Ja jestem prosty, prawie jak osobowa maszyna do czytania znacze艅, stawiania pyta艅, nas艂uchiwania (wy艂apywnia) w my艣lach odpowiedzi, kt贸re przychodz膮, nie wiem jak i sk膮d, ich zapami臋tywania i notowania. Zn贸w klawiatura, dok艂adki do pieca itd. Wyr贸偶nijcie w tym wszystkim AKT PIERWSZY DRAMATU. Dramat w sensie w艂a艣ciwym, nie depresyjnym, czyli utw贸r wykonywany na jakiej艣 scenie. Jestem jego wsp贸艂autorem. Dumnie m贸wi臋 o sobie, 偶e jestem autorem (bloga). Taki by艂 m贸j pierwszy felieton do "Fakt贸w" - nomen omen. "By膰 autorem". Stryj-wuj-profesor-brat stryjeczny-ojca "Jacek"-Aleksander-Jackowski my艣la艂 do艣膰 ustawicznie nad "by膰 artyst膮", a偶 w ko艅cu napisa艂, ale nie wiem, czy mu w ko艅cu wydali. Jest si臋 artyst膮 niezale偶nie od woli wydawcy. A nawet czytelnik贸w i odbiorc贸w. To co艣 wewn臋trznego cz艂owieka pcha. O tym by艂 "Tonio Kruger", z kt贸rego robi艂em du偶o notatek, gdy mia艂em 20 lat.
Czu艂em si臋 ju偶 wtedy wybrany, by by膰 autorem (artyst膮 to ja si臋 bro艅 Bo偶e nie czuj臋, ani mniemam, nie pos膮dzajcie mnie o bezkrytyczny idiotyzm), ale jaka艣 my艣l samo艣wiadoma podpowiada艂a mi - "jeste艣 za m艂ody, masz 18 lat, musisz poczeka膰 do czterdziestki, 偶eby kto艣 chcia艂 ci臋 s艂ucha膰." Szczerze 偶a艂owa艂em wtedy, 偶e tak by膰 musi, bo my艣la艂em jeszcze i to - "cho膰 nie b臋dziesz ju偶 taki inteligentny jak teraz". Wierz臋, 偶e tak jest, cho膰 czterdzie艣ci lat p贸藕niej, jak si臋 okaza艂o, a nie dwadzie艣cia dwa. P贸藕niej? Dobrze, 偶e w og贸le. 呕e jakbym jednak jaki艣 kontrakt wtedy podpisa艂. Zobowi膮zuj膮cy obie strony. Chwa艂a Bogu. Tego nie napisze m艂ody.

A jednak pisz臋. Dosz艂o do艣膰 wiele nieprzewidywanego - komputer ju偶 kt贸rej艣 kolejnej generacji, Internet w 艣wiecie i kabel do niego biegn膮cy przez Rozalin i annopolsk膮 koloni臋 do starego domu w Ogrodzie (nie nad rozlewiskiem, cho膰 autorka tego ostatniego ma swoje rozlewisko ca艂kiem niedaleko, tak prosto przez pola i las b臋dzie z siedem kilometr贸w mo偶e). Komputer i Internet by nie wystarczy艂y. Najwa偶niejsze jest do艣wiadczenie 艣wiata z do艣wiadczeniem Boga (rozwa偶ania teologiczne nad Bo偶ym znaczeniem aktywno艣ci ludzkich). Taki tytu艂 da艂 dominikanin Philippe Roqueplo, rok wydania 1974. Mia艂em wtedy 21 lat. Czyta艂em troch臋 p贸藕niej, by艂em ju偶 na ATK, poprzedniczki ma艂o s艂awnej obecnego UKSW, dumniejszego chocia偶by z nazwy i obiekt贸w, dla niekt贸rych pewnie tak偶e ma znaczenie, 偶e jego rektor zgin膮艂 pod Smole艅skiem, dla mnie - w tym przypadku - jest bez znaczenia, gdzie i jak kto zgin膮艂. Po do艣wiadczeniu 艣wiata politechnicznego 1972-74, po dw贸ch latach intensywnego czytania klasyki literatury 艣wiatowej i zdobywania do艣wiadcze艅 pomocnika mierniczego "艂aty" na budowie osiedli, kt贸re znaczy艂y nowy etap rozwoju mojego miasta, nie 艣wiata, zacz膮艂em zg艂臋bia膰 wymiar metafizyczny w wyk艂adach Morawca, Gogacza, ksi臋偶y, profesor贸w, p贸藕niejszych biskup贸w, K艂贸saka, Dembowskiego itp. No i w艂asnych, nakazanych z pocz膮tku lektur, np. antropologii przyrodniczej.

Ko艂o po艂udnia si臋 ju偶 ogie艅 mocno pali, dochodz膮 posty ojca X.Knotz na Facebooku, zaproszenie na Areopag.21, tu i na Facebooku miejsce rozmowy o Bogu, wierze, religii, albo inne przyjazne g艂osy i ruchy. Dzisiaj do艣wiadczam 艣wiata g艂贸wnie w ten spos贸b, bo ludzie z moich okolic milcz膮, nie chc膮 si臋 w艂膮czy膰 we wsp贸lnot臋 my艣l膮cych, rozmawiaj膮cych ze sob膮 za pomoc膮 wszystkich dost臋pnych 艣rodk贸w. Na pocz膮tku trzeba mie膰 otwarto艣膰. Jej brak, to jest nasz b贸l. Brak umiej臋tno艣ci i ch臋ci do otwartego dialogu jest b贸lem sporej ju偶 chyba grupy Polak贸w. Doskwiera i wp艂yw negatywny na 偶ycie w kraju i w gminie wywiera.

Apostolstwo normalnego spojrzenia na seksualno艣膰 cz艂owieka-katolika wpisuje si臋 w pisanie tego posta. Jestem cz艂owiekiem. Ja i ty i on i ona. A to znaczy, 偶e tzw. 偶ycie duchowe (wewn臋trzne) i 偶ycie seksualne s膮 tak samo normalne w 偶yciu homo sapiens. O t臋 normalno艣膰 upominam si臋 nieustannie. Tym bardziej na koniec dzia艂alno艣ci katechetyczno-wychowawczej.
Z w艂asnego do艣wiadczenia wiem i doceniam, na co si臋 porwa艂 ojciec kapucyn. By膰 aposto艂em i prorokiem czego艣 nowego jest ci臋偶kim zadaniem. Mog膮 wyrzuci膰 za burt臋 jak Jonasza. Zdaj臋 sobie spraw臋 jeszcze z jednego ci臋偶aru. Krzy偶a! Zajmowa膰 si臋 seksem to przecie偶 wystawia膰 si臋 na ci膮g艂e bod藕ce, podniecenia, pokusy. On to wzi膮艂 na siebie. Zas艂uguje na niebywa艂y podziw, szacunek i nieustann膮 modlitw臋, by nie uleg艂 z艂emu. Wyobra藕ni i pami臋ci przecie偶 nie wy艂膮czy. Ale tak偶e na pewno go atakuje z艂o z艂ymi j臋zykami, docinkami, 偶artami itd. Wystawiony jest na to wszystko ci膮gle! Jak bardzo musi si臋 trzyma膰 (kurczowo) modlitwy, sakrament贸w, post贸w, ja艂mu偶ny. Inaczej sobie jego 偶ycia nie wyobra偶am. Mam wyobra藕ni臋. Jak ka偶dy nawet wsp贸艂-autor dramatu :)

呕ycie seksualne i 偶ycie duchowe rz膮dz膮 si臋 swoimi prawami. Mniej wi臋cej robimy to samo na ka偶dej p贸艂kuli. Z ma艂ymi wariacjami. W wi臋kszo艣ci dziedzin 偶ycia. R贸偶nice s膮 spraw膮 epoki lub mody. Mo偶e czego艣 jeszcze, wiedz膮 socjologowie. Co do istoty r贸偶nic wielkich by膰 nie mo偶e. 呕ycie seksualne p艂odzi dzieci od tysi臋cy lat. 呕ycie duchowe rodzi 艣wi臋tych, tu miar膮 czasow膮 jest czas biblijny, szczeg贸lnie nowo-testamentalny, cho膰 to kwestia umowna. To nie dekret z podpisem papieskim przes膮dza. Ci santo subito nie pytaj膮 nikogo o zgod臋, paragrafy i piecz膮tk臋 ko艅cow膮. Pisz膮c takim j臋zykiem i tak my艣l膮c (odwrotnie) te偶 si臋 nara偶am, jak ojciec Knotz, kapucyn :)

Wczoraj nie mia艂em ju偶 miejsca na m膮dre cytaty z forum dyskusyjnego o filozofie Leszku Ko艂akowskim. Na niez艂ej stronie. Pasuj膮 jak ula艂 i dzisiaj. Wida膰, 偶e to te偶 jaki艣 rodzaj philosophia perennis, przynajmniej dla mojego pokolenia :)

"Za czas贸w naszych studi贸w (a偶 do 89r), chyba na wszystkich kierunkach humanistycznych, na wyk艂adach z filozofii i socjologii Marks by艂 najd艂u偶ej wa艂kowany. Nie jest wi臋c to tylko sprawa wiedzy ale i "wiary".
"Marksistowska zasada „cel u艣wi臋ca 艣rodki” znaczy, ni mniej ni wi臋cej, 偶e marksi艣ci [i ich kuzyni i pociotki] maj膮 prawo unicestwi膰 fizycznie swoich ideologicznych przeciwnik贸w."
"Filozofia Marksa zmieni艂a 艣wiat - na z艂e to przyznaj臋 - mia艂a konsekwencje dramatyczne"

艁apka to by艂 w贸jt klasowy, antyinteligencki.

"Po upadku oficjalnej ideologii marksistowskiej polscy marksi艣ci pozostali i tak偶e maj膮 si臋 dobrze. Zachowali stanowiska i katedry. Pozostali w instytucjach naukowych i decyzyjno-finansowych. Prowadz膮 dalej walk臋 z filozofi膮 realistyczn膮 i kultur膮 chrze艣cija艅sk膮, cho膰 ju偶 w innej formie. (cyt.z art. prof. A. Maryniarczyka, nieobecnego na forum)

Nawet takie zdania mog膮 w naszym 偶yciu gminnym przynie艣膰 chwil臋 korzystnego my艣lenia, bo najgorsze jest panowanie antyintelektualnego zadufania w sobie - "To filozofia kamienia - i kamieniowi mog膮ca s艂u偶y膰 - zgodnie z to偶samo艣ci膮 kamienia. Tak偶e ludziom z to偶samosci膮 materii. Ciekawe gdzie (i jak) oni w takiej to偶samo艣ci lokuj膮 艣wiadomo艣膰? Pewnie tylko oni sami wiedz膮. Wszystkie filozofie materialistyczne - to erystyczne 膰wiczenia, igraszki i zabawy - nie pozwalaj膮ce na dzia艂ania celowe. Erystyka s艂u偶y temu samemu: za wszelk膮 cen臋 d膮偶膮 do korzystnego dla siebie rozwi膮zania, bez wzgl臋du na prawd臋 materialn膮. Ich cele s膮 pozorne (zbi贸r pusty) - najcz臋艣ciej polega na tym, by pozyska膰 odbiorc贸w i zyska膰 przewag臋 nad rozm贸wc膮". Odbiorc贸w, wyborc贸w, popularno艣膰, poklask... by si臋gn膮膰 kiedy艣 po pieni膮dze i w艂adz臋.

S膮 tam szersze odniesienia na ca艂ej europejskiej rzeczywisto艣ci, np. - "Kant oddzieli艂 wiar臋 od rozumu, st膮d stwierdzi艂, 偶e wiara w Boga nie mo偶e byc dowiedziona rozumowo st膮d stwierdzi艂, 偶e wiara nie mo偶e obowi膮zywa膰 w 偶yciu spo艂ecznym i politycznym tylko jest spraw膮 indywidualn膮, mo偶esz sobie wierzy膰 ale w domu przy kominku. To jest w skr贸cie dogmat wszystkich polityk贸w europejskich i oni tego si臋 tego ucz膮 od dziecka. UE jest matryc膮 filozofii Kanta".

I jeszcze to - "nie mo偶na nakaza膰 ludziom wiary w cokolwiek. Ale mo偶na dostrzec moralno艣膰 historyczn膮 w Dekalogu. Jedni zauwa偶膮 w nim "co艣" metafizycznego, inni nie. Ale wida膰 (i wielokrotnie to sprawdzono), jak gro藕ne sa odst臋pstwa od kierunku przez Niego wyznaczonego. Mo偶na te偶 napisa膰 Go z ma艂ej litery i potraktowa膰 jak doktryn臋. Ale i wtedy jest korzy艣膰 - nie b臋dzie WOLNO NIGDY nikogo zabi膰."

呕artobliwe zdania - "msza [bp Dembowski odprawi艂 za 艣p L.Ko艂akowskiego] jeszcze nikomu nie zaszkodzi艂a. To wa偶ne by idee zmar艂ego ponownie nie wydostaly sie z grobu. Niech ich autor odpoczywa w pokoju wiecznym" - dobrze opisuj膮 niekt贸re nasze "znaki pokoju" na mszach zbieraj膮cych nas w "jedno". Dobre i takie jedno o i takie znaki. Gorzej gdyby i ich nie by艂o. Jestem szczerym realist膮.

By艂a te偶 na forum anegdota - "Znajomy moich rodzic贸w, pan T. F., 艣lusarz z przedwojenn膮 kart膮 czeladnika, by艂 zawzi臋tym ateist膮 i antykleryka艂em. Pogl膮dy mia艂 wyra藕nie post臋powe, ale 偶ywi艂 jak膮艣 niezdefiniowan膮 niech臋膰 do Pezetpeeru. Co艣 mu tam nie pasowa艂o. Ale by艂 cz艂owiekiem solidnym, s艂ownym, prawdom贸wnym, z zami艂owaniem do porz膮dku i uczciwo艣ci. Kiedy jego rodzona siostra wst膮pi艂a do zakonu, zerwa艂 z ni膮 wszelkie kontakty. Kiedy w 1965 roku Partia rozp臋ta艂a nagonk臋 na Ko艣ci贸艂, uzna艂 ca艂膮 hec臋 za obrzydliwo艣膰 i odnalaz艂 siostr臋, kt贸rej do tego momentu nie widzia艂 od prawie dw贸ch dziesi臋cioleci. Zaprosi艂 j膮 do siebie do domu. Zapyta艂:
- A co ty tam robisz w tym klasztorze?
- Zakon wys艂a艂 mnie na studia.
- Co studiujesz?
- Filozofi臋 marksistowsk膮."

"Nie staram si臋 kogo艣 obrazi膰 - pana P. prowokuj臋 intelektualnie - po prostu interesuj膮 mnie pogl膮dy, motywacje i inne takie, wsp贸艂czesnej inteligencji."

A u nas w gminie chcia艂aby zapanowac na d艂ugo (na wieki) tamta stara polityka eliminowania kogo艣. 艁apka chcia艂 nas wykre艣li膰 z 偶ycia gminy. Zatrze膰 艣lady naszego dzia艂ania i obecno艣ci. Niekt贸rzy dzisiaj bardzo by si臋 z tego cieszyli. Tyran przemija, z艂o - nieuzdrowione - pozostaje. Nie musi. S膮 艣rodki i programy naprawcze. W 艣wiecie nauki i praktyki i w ko艣ciele.

Ka偶dy 偶ywot zostawia 艣lad. Nie ca艂y si臋 spal臋, jaki艣 popi贸艂 trzeba b臋dzie i po mnie zagospodarowa膰. Profesor Roman Micha艂owski (szef kliniki dermatologicznej w Lublinie, 1962-83), by艂 przed wojn膮 ojca koleg膮 z LO Adama Mickiewicza w Warszawie. Jego uczniowie s艂awni byli z tego, 偶e chodzili w tzw. "rondelkach" (co艣 jak Poniat贸wka tak偶e dzisiaj). Profesor-kolega pami臋ta艂 o ka偶dej rocznicy 艣mierci ojca, przyje偶d偶a艂 na msze, odwiedza艂 nas w domu i pyta艂 przy okazji - "czy ju偶 opublikowa艂em wspomnienia o ojcu i jego teksty, wiersze, zdj臋cia itd." Mia艂em si臋 z pyszna. Mam do dzisiaj. Ale jak mam wywi膮za膰 si臋 z zobowi膮za艅 syna, kiedy mnie chc膮 zasypa膰 za 偶ycia. Komuna trzyma si臋 mocno - w mentalno艣ci wielu. Niszczy prawd臋, jak mo偶e. Wykrzywia sumienia. Deprawuje kolejne pokolenie.

PS.
Ja-cz艂owiek wiem, jak膮 mam to偶samo艣膰 i w jakich ok艂adkach zamyka si臋 moje 偶ycie. Od psalm贸w, przez Polsk臋 bran膮 t臋cz膮 zachwytu od wszech-zarania dziej贸w, przez Norwida, Karola - co zosta艂 papie偶em, Solidarno艣膰, co dzi臋ki Niemu si臋 narodzi艂a, samorz膮dno艣膰, wolno艣膰 narod贸w, s艂owa i stowarzyszenia, wiar臋 i rozum i centesimus annus i mi艂o艣膰 intelektualn膮 do 艣wiata, cz艂owieka i Boga. Z tej drogi, jednej od pocz膮tku do ko艅ca - dla my艣li, czyn贸w i odpowiedzialno艣ci - da B贸g, nigdy nie zejd臋. Ale na jakich drogach s膮 moi "o, nieprzyjaciele"? Ci, co wymy艣lili i powtarzaj膮 "siewc臋 nienawi艣ci". Jakim ho艂duj膮 zasadom? W co wierz膮? Czy s膮 w stanie nazwa膰 swoje idea艂y i ich ojczyzn臋?

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz