Kiedy ja-ojciec trwam przed komputerem w modlitwie za zamkni臋tymi oczami, szukaj膮c 艣wiat艂a, promienie radosne dochodz膮 z 艂azienki za plecami. Syn rado艣nie wy艣piewuje i na ca艂y g艂os, o ma艂ym rycerzu i stepie szerokim.
G艂upi w sercu swoim mo偶e powiedzie膰 "c贸偶 z tego" i spyta膰 cenzuruj膮co - "przerwa艂e艣 modlitw臋? ODPOWIADAM - "Nie, dalej w niej trwam, lecz inaczej. Dosta艂em znak zza plec贸w, us艂ysza艂em, wi臋c otworzy艂em oczy i nie chcia艂em ju偶 d艂u偶ej odsuwa膰 "pierwszego" kontaktu ze 艣wiatem zewn臋trznym. 艢wiat wewn臋trzny 艂膮czy si臋 we mnie z zewn臋trznym. W osobowym 艣wiecie. W kt贸rym ojciec i syn/synowie stanowi膮 jedno. I c贸rki i 偶ona. Zaprawd臋, zaprawd臋 powiadam wam.
Wiem, 偶e ci, kt贸rzy nie rozumiej膮 Ewangelii - nie zrozumiej膮 i mnie. Ich dobra nowina jest ci膮gle nie nazwana i nie maj膮 j臋zyka do opisania swojego 偶ycia i prze偶y膰. Mnie s艂owo otworzy艂o i stwarza odt膮d ca艂y czas. Pozwala te偶 pisa膰 i pisa膰 i pisa膰. S艂owo i ja - wi臋c i pisanie - stajemy si臋 nieroz艂膮czni :)
Tych, kt贸rzy nie rozumiej膮 i nie maj膮 (odpowiedniego) j臋zyka jest ca艂e "stronnictwo Barabasza", a mo偶e "tylko faryzeuszy? - kt贸re si臋 organizuje przeciwko mnie i pod drzwi podchodzi. Krzycz膮, 偶e wstyd im przynosz臋. Oni nazwali si臋 gmin膮 Strach贸wka!
Przecie im zabroni膰 nie mog臋, ani nie 艣miem. I nie mam prawa. Niech si臋 nazywaj膮 i mniemaj膮. Ja tylko twierdz臋 i mniemam, 偶e normalnej, historycznej gminie przynosz臋 chlub臋 i j膮 te偶 nieco rozs艂awi艂em i rozs艂awiam. Z艂o zmienia znaczenia - na pomieszanie dobrego i tego drugiego, pozw贸lcie, 偶e nie nazw臋. "Pozw贸lcie, 偶e go nie wymieni臋". No, kogo i sk膮d cytuj臋?
W osobie nie da si臋 rozerwa膰 ojca i syna, 艣wiata wewn臋trznego i zewn臋trznego. 艢piewam hymn uwielbienia, b臋d膮c ca艂kiem bez si艂. Taka jest si艂a wolno艣ci.
Ju偶 po drodze dopisa艂em, 偶e i w szkole mam takich, no mo偶e podobnych jak w szkole, kt贸rzy te偶 dadz膮 mi chwil臋 promienn膮. 呕e i w szkole s膮 takie dzieci, przez kt贸re si臋 niebo do mnie/nas u艣miecha i 艣piewa i 艣piewa i 艣piewa.
Po drodze, jak zwykle, m贸wimy 10 R贸偶a艅ca. Dosta艂em to w "spadku" po Kanadyjczykach spotkanych na drogach i bezdro偶ach autostopu po Europie (1979/80). Oni gdy kluczyk do stacyjki wk艂adali zaczynali - "Je vous salue, Marie, pleine de gr芒ce, le Seigneur est avec vous..." I tak pozosta艂o. Na wieki :)
Piosenki dwie te偶 po艣piewa艂em w samochodzie. Pierwsza z czas贸w mszy w kaplicy w Trawach - "Ju偶 od rana roz艣piewana, chwal o duszo Maryj臋...". Druga - "Oto jest dzie艅, oto jest dzie艅, kt贸ry da艂 nam Pan...". Jako艣 tak samo wychodzi. Nie 偶ebym by艂 taki pobo偶ny i maryjny. Taki mechanizm. Takie mechanizmy s膮 bardzo wa偶ne w 偶yciu. Pe艂ni膮 rol臋 regulator贸w samoczynnych, by rozum nie przeci膮偶a艂 si臋 bez zbytniej potrzeby.
Wpadam do szko艂y, by znale藕膰 kawa艂ek papieru i o艂贸wka. Tak, zrozumia艂em, 偶e ci膮gle s膮 chwile promienne, ale rzeczy rutyny codzienno艣ci je zas艂aniaj膮. Potrzeba wysi艂ku, by ods艂oni膰 zas艂ony codzienno艣ci. Zwyk艂e dzie艅 dobry i chwila rozmowy z napotkanym kim艣, mo偶e zabra膰 to, co przed chwil膮 si臋 w nas zdarzy艂o naprawd臋. Promienie przechwyc膮 zwyk艂e chmury, ob艂oczki. Mo偶emy 艣wiat艂a zgromadzi膰 (zapali膰?) i zatrzyma膰 tyle w sobie, by przez chmury si臋 przedar艂o.
Z radosn膮 refleksj膮 wychodz臋 pod szko艂膮 z 28-letniej "beczki" - "Po to 偶yjemy! - ko艣cio艂em przez chwil臋 promienn膮 jeste艣my! Ko艣cio艂em domowym i samochodowym.
Na katechezach by艂o wiele 艂ez. Ale o tym potem. By艂a wszak jeszcze dzisiaj po pi臋knym dniu, trudna Rada Pedagogiczna. Szczeg贸lnie dla mnie. Prawie zawa艂owa. Wyka艅czaj膮ce nas wszystkich - po trochu, po trochu - nierozwi膮zane, ba nawet nienazwane adekwatnie problemy. Ale by艂a te偶 chwila podnios艂a - na zdj臋ciu :)
艣roda, 29 lutego 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prze艣lij komentarz