Czyli, 偶e uda艂o mu si臋 zmieni膰 rzeczywisto艣膰 na danym terenie, wraz z postrzeganiem (i ocen膮) jej przez wielk膮 cz臋艣膰 mieszka艅c贸w. To diabelska robota. Bo偶a - jest inna. Uczy widzie膰 dobro i prawd臋. I sprawiedliwie ocenia膰 historie najnowsz膮 i ludzi, kt贸rzy j膮 wsp贸艂tworzyli.
Dzisiaj wersja rzeczywisto艣ci wed艂ug Kazika 艁apki, 16-letniego w艂adcy gminy, jest powielana nawet przez si艂y zorganizowane.
To przynagla mnie do upominania si臋 o zwo艂anie - jak najrychlej - obrad okr膮g艂ego lub kwadratowego sto艂u w NASZEJ WSP脫LNEJ gminie. Niech ka偶da ze stron, a jest ich wed艂ug mnie cztery, jak stron 艣wiata, si臋 okre艣li. Niech powie, jak膮 ma wizj臋 gminy i 偶ycia w niej dla nas i przysz艂ych pokole艅.
Cztery strony to:
1) tzw. "艁apkowa"
2) Rzeczpospolita Norwidowska (w tym Kapaony)
3) Kry艣kowa (w tym SPS)
4) Oficjalna (w tym w贸jt)
Ka偶dy mo偶e to widzie膰 inaczej. Pluralizm jest czym艣 normalnym. Tak偶e na poziomie gminy. G艂upot膮 jest si臋 go wypiera膰. Ka偶dy ma prawo do swoich pogl膮d贸w, oraz prawo ich g艂oszenia. To nie jest sianie nienawi艣ci. Tylko publiczne nazwanie (ujawnienie) swoich pogl膮d贸w na 偶ycie tzw. wsp贸lnoty lokalnej mo偶e przynie艣膰 zmniejszenie napi臋膰 i szeroko rozumian膮 normalno艣膰. Na pewno w trakcie takich obrad znale藕liby艣my wiele wsp贸lnego. Mo偶e si臋 okaza膰, 偶e jeste艣my wsp贸lnot膮 lokaln膮 nie tylko dlatego, 偶e mieszkamy na jednym obszarze administracyjnym i w przewa偶aj膮cej liczbie wierzymy w tego samego Boga.
WSP脫LNOTA TO GRUPA LUDZI, KT脫RZY DOBROWOLNIE PRZYJ臉LI I CA艁YM SOB膭 ZAAKCEPTOWALI
JAKI艢 DAR (OD DAWCY) ISTOTNY DLA 呕YCIA I ROZWOJU OSOBOWEGO I SPO艁ECZNEGO (definicja w艂asna).
Kultura okr膮g艂ych i kwadratowych sto艂贸w pozwala ka偶demu (stronom, obozom, czy jak kto chce) si臋 wypowiedzie膰. Ka偶demu przyznaje tyle samo czasu, szacunku i prawa bycia wys艂uchanym z uwag膮. Mo偶na ustali膰 czas (r贸wny) na ewentualne sprostowania itp. S膮 w powiecie sprawdzone "firmy" mog膮ce s艂u偶y膰 pomoc膮 techniczn膮, ale nie zabieraj膮c g艂osu jako dodatkowa strona. Eksperci z zewn膮trz mog膮 by膰 obserwatorami i pom贸c organizacyjne. My sami musimy rozstrzyga膰 o naszych sprawach, czyli o lepszym wzajemnym zrozumieniu i ustaleniu regu艂 wzajemnego szacunku i wsp贸艂dzia艂ania dla dobra gminy (tzw. dobro wsp贸lne). To nie mo偶e zamieni膰 si臋 w s膮dzenie kogokolwiek. Tylko nazwanie swojego sposobu widzenia 艣wiata i gminy (albo odwrotnie). Nie musimy na pocz膮tku pa艂a膰 do siebie wylewn膮 mi艂o艣ci膮, wystarczy chrze艣cija艅ska mi艂o艣膰 bli藕niego swego.
O pewnym wpisie - jak jedno zdanie o drobnym fakcie sprzed 25 lat wp艂ywa nie tylko na 偶ycie jednego cz艂owieka, ale tak偶e jego rodziny, a i ma wp艂yw na sfer臋 publiczn膮, w kt贸rej on i ci ludzie funkcjonuj膮. Czasem jedno wypowiedziane, albo przemilczane zdanie daje lub pozbawia kogo艣 pewno艣ci my艣li, dzia艂a艅, inicjatyw itd. Kr臋gi oddia艂ywa艅 rosn膮, jak kr臋gi na wodzie po wrzuceniu ma艂ego kamyka. Jedno zdanie mo偶e nawet zabi膰 (vide: "siewca nienawi艣ci").
Gdzie艣, kto艣 o kim艣 m贸wi - "charyzmatyczny katecheta, bez kt贸rego wielu m艂odych ludzi nie mia艂oby okazji spotka膰 Jezusa", kto艣 inny "tak [po imieniu] wtedy sie m贸wi艂o o najlepszym legionowskim katechecie w kregach 贸wczesnej m艂odzie偶y".
Pi臋kne s艂owa, mi艂e s艂owa. Ale o tym samym cz艂owieku w innym miejscu prawie publicznie si臋 m贸wi "siewca nienawi艣ci".
Gdyby chodzi艂o tylko o czyje艣 prywatne 偶ycie, pal sze艣膰, niech si臋 ten cz艂owiek m臋czy - a je艣li uniesie ci臋偶ar na艂o偶ony na niego i jego rodzin臋 przez wsp贸lnot臋 lokaln膮 (parafia, gmina, kto艣 w szkole) szybciej osi膮gnie zbawienie. Ale to nie jest tylko sprawa jakiej艣 prywatnej osoby. To jest katecheta Ko艣cio艂a Katolickiego. Jego ocena jest tak偶e powi膮zana z ocen膮 historii gminy i jej funkcjonowania dzisiaj. TO WP艁YWA NA PROCESY WYCHOWAWCZE W SZKOLE I CA艁YM 艢RODOWISKU GMINNYM (TAK呕E KO艢CIELNYM - sfera wiary rozumnej). Bez wyprostowania podstaw realizmu w spo艂eczno艣ci lokalnej skazani jeste艣my na nieprzewidywalne konflikty, napi臋cia i zacofanie (jazda z zaci膮gni臋tym hamulcem r臋czno-umys艂owym) cywilizacyjne. Post臋p mo偶e przynie艣膰 tylko prawda.
Zacz膮艂em ostatnio m贸wi膰, 偶e mnie zabito za 偶ycia. Ale nawet ja nie u艣wiadamiam sobie ca艂ego mechanizmu tej powolnej 艣mierci. Dochodzi do mnie przy okazji czyich艣 wypowiedzi, post贸w, lektur, debat lub innych odkry膰. Coraz bardziej si臋 umacniam w przekonaniu, 偶e mamy do czynienia z patologi膮.
Dociera tak偶e do mnie, 偶e w jaki艣 spos贸b zaczynam si臋 coraz bardziej uto偶samia膰 z ofiarami przest臋pstw. Wcze艣niej nie do ko艅ca rozumia艂em ich potrzeby i wiecznie artyku艂owane przez nich oczekiwanie na odkrycie i os膮dzenie sprawcy ich krzywdy. Nie zawsze wi膮偶e si臋 to u nich z 偶膮daniem kary, jeszcze rzadziej z zemst膮, czy rewan偶em. Chodzi o nazwanie z艂a i dobra.
Ten sam mechanizm dotyczy wielkich masowych zbrodni w historii, nawet ludob贸jstwa, jak i osobistej krzywdy. Pewne przest臋pcze czyny ujawnia艂y si臋 nawet po dziesi臋cioleciach, pewne skutki tych czyn贸w mog艂y by膰 nieu艣wiadamiane nawet przez ofiary, ale nie zmniejsza to ich potrzeby sprawiedliwo艣ci. Tego nie wyja艣ni膮 sami psychologowie. Trzeba zaprz膮c do pracy antropologi臋, psychologi臋 spo艂eczn膮, socjologi臋, teologi臋 i B贸g wie, co jeszcze. Sprawa nie jest prosta. Ma chyba co艣 z metafizyki.
Jednym z t艂umacze艅 tej powszechnej potrzeby nazwania z艂a i wymierzenia sprawiedliwo艣ci jest wiedza o prawach rozwoju spo艂ecze艅stw i pochodzie historii. 呕EBY Z艁O ROZPOZNANE I POSTAWIONE PRZED TRYBUNA艁EM ROZUMU I WIARY CZ艁OWIEKA NIGDY WI臉CEJ SI臉 NIE POWT脫RZY艁O.
A przynajmniej, 偶eby trudniej by艂o powt贸rzy膰 rozpoznane jego (Z艁A) mechanizmy.
Oby m贸j przyk艂ad, kolejna sprawa J贸zefa K., uruchomi艂a jaki艣 PROCES poznania dobra i z艂a w warunkach po-peerelowskiej Polski (jak w tamtym procesie w warunkach wielkiego miasta (Pragi?) na pocz膮tku XX wieku). Na mnie wykonano "tylko" wyrok 艣mierci publicznej. Z charyzmatycznego katechety ("Ziarno Solidarno艣ci", "List m艂odzie偶y do Papie偶a", "Wywiad z katechet膮", koncepcja Rzeczpospolitej Norwidowskiej) zrobiono (zrobi艂) siewc臋 nienawi艣ci.
PS.
Obu J贸zef贸w K. 艂膮czy liczba "trzydzie艣ci". Tamten sko艅czy艂 30 lat 偶ycia, ja obchodz臋 XXX-lecie bycia katechet膮 KK. Cho膰 doszed艂em do m膮dro艣ci, 偶e liczby w 偶yciu cz艂owieka maj膮 drugorz臋dne znaczenie. Jedn膮 z najgorszych konsekwencji b艂臋du liczbowej miary cz艂owieka (偶ycia) jest podawanie d艂ugo艣ci 偶ycia jako jakiego艣 ekwiwalentu jego wagi. O wadze 偶ycia decyduj膮 momenty (moja dawna momentologia stosowana)! By膰 mo偶e "liczone" od doj艣cia do jakiej takiej samo艣wiadomo艣ci lub pe艂nej to偶samo艣ci. Osoba nie ma mierzalnych wymiar贸w. Jest na obraz Boga Osobowego. Poznanie Boga-Osoby to najwa偶niejszy etap w dziejach Ludzko艣ci i rozwoju cz艂owieka. Poznali, bo si臋 sam objawi艂. Katecheta po 30 latach ma wi臋kszy wgl膮d w te sprawy :)
"Tamten J贸zef by艂 艣wiadomy tego, co go czeka. Czu艂, 偶e nadchodzi艂y jego ostatnie chwile. Mimo tego jednak by艂 zadowolony ze swojej postawy." Ja te偶 - bezwstydnie wyznaj臋.
Wiele os贸b chce, abym zamilk艂, nie艣wiadomie(?) dobijaj膮c ofiar臋. Historia spo艂ecze艅stw, wolnych os贸b i literatury toczy si臋 dalej.
Brak komentarzy:
Prze艣lij komentarz