niedziela, 30 stycznia 2011

Wida膰, s艂ycha膰, czu膰

Wierz膮ca rodzina jest nie z tego 艣wiata. I w 艣wiecie jest jak ziarno gorczycy. Jest to grupa os贸b zwi膮zanych duchowo. Fenotyp nabo偶e艅stw nie wystarczy, by go potwierdzi膰. Duch musi by膰 kamieniem w臋gielnym domu, rodziny, jak geny decyduj膮 o przynale偶no艣ci gatunkowej. Nie wida膰 go, a czu膰 - jak m贸wili z艂o艣liwi Polacy z okolic Tarnowa o swych 偶ydowskich s膮siadach przed wojn膮. Nawyk贸w 偶ywieniowych przedstawicieli narodu wybranego u偶y艂 wi臋zie艅 grany przez heroicznego amanta z moich czas贸w o pi臋knym nazwisku Belmondo. Jad艂 ci膮gle czosnek i dniu zwolnienia kompana z celi zamieni艂 si臋 jego ciuchami. Stra偶nik nawet nie sprawdza艂, wykr臋ci艂 g艂ow臋. Silne rysy wpisane w kultur臋 narodu da艂y mu wolno艣膰. Sk膮din膮d, silne rysy wyr贸偶niaj膮 te偶 nasz膮 ikon臋.

Czy mo偶na samemu napisa膰 doskona艂e zdanie? Chyba nie. Kiedy komplementowa艂em wuja Aleksandra (90) za "Miejsca i ludzi" - "bo ka偶de zdanie jest pe艂ne form膮 i tre艣ci膮", 偶artowa艂, 偶e ju偶 p贸艂 zdania, udane, jest sztuk膮.
Sam si臋 przekona艂em, 偶e nieraz zdanie tylko zaczynam, rytm je uzupe艂nia - dope艂nieniami. Zamieni艂 si臋 jego ciuchami wol臋 od, zamieni艂 si臋 z nim ciuchami. R贸偶nic臋 czuj臋 gdzie艣 mi臋dzy podniebieniem a j臋zykiem. Jego - wci膮ga do 艣rodka, z nim - wydycha raczej na zewn膮trz. Dobra medytacja idzie tak偶e u mnie od r贸偶nych wystaj膮cych cz臋艣ci, oczodo艂贸w, ramion do sklepienia czaszki i sp艂ywa w d贸艂 do 偶o艂膮dka, d艂oni i st贸p. Ot, takie tam dziwactwa. A mo偶e jeden ze sposob贸w do艣wiadczania psycho-duchowo-fizycznej jedno艣ci.

Fundamentem nowej moralno艣ci nazwa艂 B16 osiem b艂ogos艂awie艅stw. A indeksy uczelni katolickich czekaj膮 na laureat贸w konkursu wiedzy biblijnej. Wiedzie膰, wierzy膰, b艂ogos艂awi膰 chcia艂bym. Chcia艂bym, bo tylko tyle mog臋. Reszt臋 nie ja. Bo ja si臋 tam ko艅cz臋, gdzie mo偶no艣膰 moja.

Sk膮d wiem,co pisa膰? G艂os mi m贸wi. Jaka艣 my艣l przyleci,co nowa. Widz臋 to, czuj臋 i wiem. Podmiot strumienia 艣wiadomo艣ci na czym艣 nagle si臋 zatrzymuje. Pop臋dzam siebie: "Le膰 szybko po kartk臋, notes elektroniczny (od) Mirka, albo do klawiatury. Le膰 w te p臋dy".
Kiedy chcesz my艣l z艂apa膰, utrwali膰, to czym bardziej si臋 starasz, stres powoduj膮c, ona si臋 zniekszta艂ca. Zasada nieoznaczono艣ci Heisenberga i tutaj dzia艂a. Czasem my艣l trzeba podej艣膰 jak ptaka 艣piewaj膮cego. Udawa膰 prawie, 偶e wcale si臋 go nie obserwuje. Sztuczki i tricki stosowa膰, znane my艣liwym. Ukry膰 si臋 w zieleni pastwisk niebia艅skich pod siatka maskuj膮c膮 偶ycia codziennego.
Sk膮d? G艂os, lub obraz podpowiada, wyzieraj膮c nagle z ka偶dej 艣wiata strony. Sieci膮, co 艂owi (艂apie), jest moje osobowe ja. Ono za艣 ukszta艂towane genetyczno-kulturowym sposobem.

Czy mo偶na wiedzie膰, co jest konieczne, a co przypadkowe. Chyba tak, choc pewnie nie do ko艅ca. Inaczej na polu nauk przyrodniczych, inaczej historyczno-spo艂ecznych, inaczej w sztuce, kt贸ra 艣wiadomie-nie艣wiadomie korzysta膰 mo偶e z obu. Inaczej pewnie si臋 ustala konieczne-przypadkowe w 艣wiecie zewn臋trznym i osobowym. ............ ..................

Kr贸lestwo moje nie jest z tego 艣wiata. Tyle s艂贸w Jezusa sobie przyswoili艣my, czasem nie wiedz膮c nawet, 偶e Go cytujemy. Zdarza si臋 zw艂aszcza dziennikarzom chlapn膮膰 co艣 takiego - "jak to si臋 m贸wi, nie samym chlebem 偶yje cz艂owiek". Jakby byli inteligentni inaczej, z innej kultury i inne szko艂y ko艅czyli. Na planecie tolerancji takiej, 偶e wszystko pl膮cz膮 nie potrafi膮c poda膰 藕r贸de艂 wiedzy.
Ze 艣wiec膮 b臋d臋 chodzi艂 po szkole szukaj膮c kogo艣, kto zechce przyzna膰, 偶e kr贸lestwo jego nie jest z tego 艣wiata. Happening religijny jest w艂a艣ciwym sposobem ewangelizacji, bo happens si臋 dzieje, nie jest skodyfikowanym wyznaniem wiary. Religia to B贸g obecny i dzia艂aj膮cy w nas. Po 28 latach zdefiniowa艂em wreszcie, cho膰 intuicyjnie, jak ziarno, co nie wie, kiedy gdzie i jak wzro艣nie, tak odpowiedzia艂em 25 lat temu redaktorowi Tomaszowi Bartlowi, potomkowi przedwojennego premiera, za co czuj臋 si臋, jako katecheta, odpowiedzialny.

呕ycie cz艂owieka, kt贸ry przemy艣la艂 skrupulatnie swoj膮 biografi臋 i znalaz艂 dl aniej znaczenie i sens jest paradoksalnie odbierana jako zagro偶enie dla dominuj膮cego stylu 偶ycia. Bo godzi w ich nieprzemy艣lane 偶ycie. Burzy ich dobre samopoczucie. Nawet pewn膮 dyktatur臋 ich bez-my艣lno艣ci. Godzi w panowanie ma艂ej stabilizacji grup maj膮cych najwi臋kszy wp艂yw na dan膮 wsp贸lnot臋. U niekt贸rych rodzi mo偶e nawet w膮tpliwo艣ci w zakresie w艂asnej to偶samo艣ci. My艣l臋, 偶e jest to powa偶ny dylemat zw艂aszcza spo艂ecze艅stw post-komunistycznych.
To nieoczekiwany rezultat lektury. Nie jestem taki m膮dry, 偶eby samemu wszystko wymy艣li膰. James Miller, kt贸ry o sobie m贸wi, 偶e wy膰wiczy艂 si臋 jak historyk w rozumieniu fakt贸w, przywo艂uje twierdzenie Foucault "history starting from the problem of the philosophical life". Troch臋 to dla mnie szara sfera - "to write a history starting from... Czy to prawda, 偶e 艣w. Augustyn "discovered God within himself - Boga w sobie".
Miler "shows us philosophers becoming ever more inclined to reflect on these (philosophers) failings, and suggests that this makes their lives more rather than less worth studying".

Czytaj膮c m膮dre artyku艂y o ksi膮偶kach Jamesa Millera, Huberta Dreyfusa i Seana Kelly’ego jeszcze bardziej doceniam niezwyk艂o艣膰 mo偶liwo艣ci stwierdzenia - "ja znaczenie i sens swojego 偶ycia znalaz艂em". Poczu艂em si臋 niczym mieszczanin szlachcicem. Nie wiedzia艂em, 偶e znalaz艂em a偶 tak wielk膮 per艂臋. Chcia艂oby si臋 o tym z kim艣 rozmawia膰. Ach, bardzo.
Skoro to takie trudne, b臋d臋 pr贸bowa艂 opisa膰. Rodzina jest kluczem. Ale trzeba jeszcze odnale藕膰 twierdz臋 wewn臋trzn膮, do kt贸rej wr贸t klucz pasuje. Kt贸r膮 pomo偶e otworzy膰 i eksplorowa膰. Twierdza jest w ka偶dym z nas, ale ja zdobywa艂em j膮 z udzia艂em licznych sprzysi臋偶onych si艂 rodzinnych.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz