sobota, 26 lutego 2011

Kapita艂 ludzki - warto艣ci i osoba! Ostateczno艣膰 i Zbawienie1,2,3



Nie stawiajmy wozu przed koniem.
Dooko艂a spotykam ludzi, kt贸rzy chc膮 wyci膮gn膮膰 jakie艣 pieni膮dze z kapita艂u ludzkiego, lecz nawet ze 艣wiec膮 nie mog臋 znale藕膰 tych, kt贸rzy chcieliby rozmawia膰 o warto艣ciach i osobie. Z zak艂opotaniem u艣miechaj膮 si臋, odwracaj膮 lub stukaj膮 w czo艂o. A przecie偶 nie wolno dzia艂a膰 metod膮 ignotum per ignotum. Musimy biurokratyczn膮 nomenklatur臋 europejsk膮 zamieni膰 na w艂asny j臋zyk, kszta艂towany 艣wiadomie chrze艣cija艅skim personalizmem. To jest imperatyw! To jest sobo艣膰. To jest klimat sprzyjaj膮cy dojrzewaniu do pe艂ni.

Wym膮drzam si臋 lub jad臋 dalej z tym koksem. To los m贸j - na grobowcach siada膰. S艂uchaczy mie膰 niemych, albo umar艂ych. Ale Ameryka nie by艂aby Ameryk膮, Europa Europ膮 i Polska tez nie b臋dzie Polsk膮 (gmina - gmin膮, parafia - parafi膮, wsp贸lnota - wsp贸lnot膮), je艣li konia si臋 nie zaprz臋gnie z przodu.

Wczoraj odby艂o si臋 w naszej gminie spotkanie, konsultacje spo艂eczne, na temat wsp贸艂pracy (programu - jak brzmi tytu艂 oficjalnego dokumentu) organ贸w i instytucji samorz膮dowych z NGO'sami. Mamy by膰 partnerami w 偶yciu wsp贸lnoty lokalnej. Nowego stylu 偶ycia nie da si臋 zadekretowa膰. Potrzeba czasu, dobrej woli, instytucjonalnych rozwi膮za艅.
A ja si臋 chc臋 upomnie膰 o klimat. Najlepsze ziarno, w najlepszej glebie, nie wzro艣nie i nie zaowocuje, bez sprzyjaj膮cego klimatu. Klimat nie tworzy si臋 naraz nad ca艂ym globem. Ma swoje centra, z kt贸rych si臋 rozchodzi.
Nie tylko mnie brakuje ma艂ych , kameralnych spotka艅 w kr臋gach przyjaci贸艂 samorz膮dowych, w kt贸rych nieformalnie mo偶na podzieli膰 si臋 sob膮. Sob膮! - przede wszystkim. I pomys艂ami, lepszymi, gorszymi. I wszelk膮 m膮dro艣ci膮. Sob膮, przede wszystkim. Gdy centra klimat贸w si臋 stworz膮, 艂atwiej b臋dzie w wielkich zgromadzeniach. Tak膮 rol臋 ma odgrywa膰 Wsp贸lnota. C贸偶, je艣li s贸l sama zatraci sw贸j smak?

Chcia艂bym, 偶eby Wsp贸lnota by艂a najsilniejsza w, i z, dyskusji na poziomie i najbardziej znana z tw贸rczego zaczynu w swoim otoczeniu. By si臋 stawa艂a chlebem. My艣l臋, 偶e takie drzemi膮 w niej mo偶liwo艣ci. Ma wielki, jeszcze nieujawniony, potencja艂. Wiara i rozum musz膮 i艣膰 w parze. Trzeba wypracowa膰 regu艂y regularnego spotykania! Ale musi tak偶e by膰 w nich wiara, nie tylko w osobie ksi臋dza, lub modlitwa przed op艂atkiem, lub nad jajem. Chodzi mi o wyraz wiary w dzia艂aniu, nie o religijno艣膰. Wiary trzeba, kt贸ra przemawia przez do艣wiadczenia, kt贸rymi si臋 dzielimy, nie kolejnych obrz臋d贸w. Wiara w Bo偶膮 Opatrzno艣膰 potrzebuje wiary w cz艂owieka. Opatrzno艣膰 dzia艂a przez fakty i przez ludzi! Tego te偶 musimy si臋 uczy膰!

Na spotkaniu w Strach贸wce ca艂kiem by艂o nas du偶o. S膮 ju偶 trzy stowarzyszenia. Trzecie w Rozalinie, "Niesiemy pomoc, dajemy rado艣膰". Trzy Ko艂a Gospody艅, trzy OSP, grupa Jarka Stryjka...
Dr偶a艂em na pocz膮tku z emocji. Dziwicie si臋? Po 16 latach nie-demokracji? Dr偶a艂em z oczekiwa艅, z obaw, z niepewno艣ci. Przecie偶 tyle jest mi臋dzy nami napi臋膰, konflikt贸w, podzia艂贸w. Nie wolno ich pomija膰. Nie mo偶na dzia艂a膰 "jakby ich nie by艂o". To fa艂szywa droga. Trzeba je uzna膰. Jeszcze wi臋ksz膮 sztuk膮 jest je wyzna膰. Nie po to, 偶eby si臋 jeszcze bardziej znienawidzi膰, ale 偶eby w tym nadzieja by艂a, 偶e ich by膰 nie musi. 呕eby w pe艂nym 艣wietle dzia艂a膰, 偶eby przejrze膰 na oczy. Da膰 miejsce sercu, wierze i rozumowi. D艂uga droga nas czeka. Trzeba uzna膰 stan wyj艣ciowy, po 16 latach.

Jeste艣my jak z podr臋cznika. "Ka偶da w艂adza totalitarna i dyktatorska troszczy si臋 o to, by ludzie sobie nie ufali, nie lubili si臋 wzajemnie, chce utrzyma膰 ich w rozproszeniu. Takimi poddanymi 艂atwiej rz膮dzi膰 i narzuca膰 swoj膮 wol臋. Po okresie dyktatury stosunkowo 艂atwo jest wprowadzi膰 rz膮dy prawa, zorganizowa膰 wybory, ale co najtrudniejsze dla osi膮gni臋cia prawid艂owo funkcjonuj膮cego spo艂ecze艅stwa obywatelskiego – zmiana norm zachowania - wymaga czasu, sztuki wsp贸艂pracy, szanowania opinii innych oraz otwartego i rzetelnego dialogu spo艂ecznego."

Sercem demokratycznego uk艂adu s膮 stowarzyszania, uwa偶a艂 Alexis de Tocqueville, "kt贸re stanowi膮 „abc” demokracji i mo偶e najbardziej ludzki a zarazem dynamiczny organizm, w kt贸rym dochodzi do rozlicznych inter-re-akcji, wprawiaj膮c w ruch pozosta艂e elementy systemu politycznego. Szansa tkwi w najprostszej, podstawowej formie aktywno艣ci politycznej i spo艂ecznej, za jak膮 uzna艂 zrzeszanie si臋. Chcia艂, 偶eby instytucje polityczne dzia艂a艂y „na zasadzie przedstawicielstwa”, a tak偶e 偶eby coraz wi臋ksz膮 aktywno艣膰 okazywa艂y cywilne stowarzyszenia. Termin stowarzyszenie by艂 dla niego kluczowy, je艣li chodzi o formy spo艂ecznej aktywno艣ci." Spo艂ecze艅stwa obywatelskie definiuje si臋 jako sfer臋 autonomicznych dzia艂a艅 samoorganizuj膮cych si臋 obywateli.

Szcz臋艣liwie si臋 sk艂ada, 偶e Jasiek ucz臋szcza na wyk艂ady o roli religii w procesie tworzenia si臋 spo艂ecze艅stwa ameryka艅skiego i z historii spo艂ecze艅stw europejskich. Wszystko nam sprzyja. Zaprosimy kiedy艣, jak nie autora, to jego przyjaci贸艂, dzie艂a o "Europeizacji Europy". Mamy od kogo si臋 uczy膰. Jest prawda. Od tego - 偶e jest prawda, 偶e nie jeste艣my skazani na uznanie i dyktat relatywizm贸w - trzeba zacz膮膰. Nie id藕my na skr贸ty, stawiaj膮c w贸z przed koniem.

Siedz臋 przed komputerem, my艣l臋, szukam, pisz臋, a za plecami, "w telewizorze" trwa przem贸wienie Jaros艂awa Kaczy艅skiego. Przez 20 min pr贸bowa艂em si臋 ws艂uchiwa膰. Potem nawet popatrzy艂em, chcia艂em domy艣le膰 si臋 tytu艂u konferencji. Widzia艂em za m贸wc膮 tylko "...wa Rzeczy...". W ko艅cu zgad艂em "Naprawa Rzeczypospolitej". W kt贸rym艣 momencie wyda艂o mi si臋, 偶e prezes m贸wi w k贸艂ko to samo, i nie wiem w艂a艣ciwie, co. Robi艂 wra偶enie, 偶e wyk艂ada jak膮艣 teori臋, a wida膰 i s艂ycha膰 by艂o co innego. 呕e jest bardzo 藕le, ba! tragicznie i 偶e on jest ratunkiem dla demokracji w Polsce.
Dziwnie przypomnia艂o mi to nieko艅cz膮ce si臋 wyst膮pienia Gomu艂ki. Nie chc臋 drwi膰 z prezesa. Wprost przeciwnie, bardzo bym chcia艂 osobi艣cie uczestniczy膰 w jakiej艣 z nim rozmowie. Ale dobrze pami臋tam, 偶e jako dziecko, lub wczesna m艂odzie偶, czeka艂em nieraz, mieszkaj膮c jeszcze na ulicy Ko艣ciuszki w Legionowie, na jak膮艣 transmisj臋 sportow膮 i si臋 z艂o艣ci艂em, 偶e aktualny przyw贸dca PRL przylepi艂 si臋 do ekranu i gada bez ko艅ca. Teraz si臋 nie z艂oszcz臋, 偶adna telewizja na to sobie nie pozwoli. Odwrotnie, nawet w czasie jego (sorry) s艂owotoku wmontowali "dekoracj臋 kwiatow膮" Justyny Kowalczyk.
Gra偶yna liczy grosze ze wszystkich dzieci臋cych skarbonek, jedzie po zakupy na niedziel臋, oderwa艂a si臋 na chwil臋 i pyta "o czym on m贸wi". 艁azarz za艣 podchwyci艂 i powtarza za m贸wc膮 "pani dokt贸r". A on dalej, dalej. W ko艅cu si臋 zorientowa艂em - on m贸wi o wszystkim.
Nie jestem platformersem, ale zdecydowanie wol臋 s艂ucha膰 Tuska. Jest bli偶szy 偶yciu.
Po przem贸wieniu s艂ucham komentarza prof. Henryka Doma艅skiego - "Jaros艂aw Kaczy艅ski pr贸buje kolejny raz poruszy膰 opini臋 publiczn膮". Mnie nie poruszy艂. Nie by艂o ani s艂owa o Cyprianie Norwidzie. M贸wi艂 o nieistniej膮cych teoriach ad hoc.

A ja swoje (nic nie robi膮c sobie z polityki): - dziecko jest szans膮 dla 艣wiata. Ka偶de dziecko rozpoczyna nowy 艣wiat. Z nim zaczyna si臋 nowa epoka. Te偶 mam swoje teorie.
Opr贸cz tego, nauczy艂em si臋 nowej sztuczki: gdy nic ciekawego si臋 nie dzieje, przywo艂uj臋 ostateczno艣膰 i ta mnie ko艂ysze. Owszem! - jest w niej faza 艣mierci, trzeba przez ni膮 przej艣膰. Trzeba przyj膮膰 ostateczno艣膰, tak膮 jaka jest. Ale ta 艣mier膰 nie zagra偶a, nie niszczy. W dzie艅 mog臋 robic takie sztuczki, lub wieczorem, wtedy ch臋tnie k艂ad臋 si臋 do 艂贸偶ka. Po co siedzie膰 i m臋czy膰 si臋 nijako艣ci膮 np. telewizyjn膮. Nie ma wtedy warunk贸w na zewn膮trz i cz臋sto wewn膮trz, do tw贸rczej pracy. Wi臋c sen jest ucieczk膮, poczekalni膮 i przymiark膮 wieczno艣ci.
Potrzebuj臋 ostateczno艣ci. Gdybym ich nie mia艂, zwariowa艂bym. Zagryz艂bym si臋. Bo jak m贸g艂bym wytrzyma膰 ze sob膮? Ze swoimi g艂upotami, grzechami.

We wszystkich uzale偶nieniach najpierw trzeba przyzna膰 si臋 do siebie. Wyzna膰 s艂abo艣ci! Nie odwiedzaj膮c przyjaci贸艂 i nie tworz膮c warunk贸w, by oni mogli nas odwiedza膰 - nie wype艂niam obowi膮zk贸w 偶ycia spo艂ecznego. Nie pomagaj膮c wygasi膰 emocji w dyskusjach i polemikach, bawi臋 si臋 ogniem. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka.
Co mnie leczy? Zbawienie, przez odpuszczenie grzech贸w. Mi艂osierdzie. Ostateczno艣膰. Spotkanie Ducha 艢wi臋tego. Na przyk艂ad na katechezie.
Jutro spotkam swoich uczni贸w. Powiem im po prost, 偶e za nimi t臋skni艂em. B臋d臋 si臋 wpatrywa艂 w krzy偶 na 艣cianie. B臋d臋 si臋 rozgl膮da艂, sk膮d偶e nadejdzie nam pomoc. Nie lubi臋 szko艂y - instytucji i nieosobowych relacji. Zdehumanizowanych. Odnajduj臋 si臋 tylko w 艣wiecie warto艣ci absolutnych.

2.
Krzy偶 na zdj臋ciu u g贸ry stoi w Borkach, przy rowie, w kt贸rym zgin膮艂 cz艂owiek.

3.
Wypisa艂em si臋 do cna i szpiku ko艣ci. A偶 mnie to os艂abi艂o.
Chcia艂bym wypisa膰 si臋 do ko艅ca. 呕yje si臋 raz. Nie wolno mi zabiera膰 niczego ze sob膮. Nie chc臋, by co艣 by艂o tylko moje na wieki wiek贸w. Amen.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz