sobota, 5 lutego 2011

Raz, dwa, trzy, cztery - r贸wny rytm

1.
Szlak 偶ycia


Na jakiej trasie stawiamy kroki? Mo偶na na podr贸偶niczej, st膮d-dot膮d, przez kraje i kontynenty. Potem podzieli膰 si臋 z innymi ksi膮偶k膮. Mo偶na, jak na torze Formu艂y1, kr臋ci膰 si臋 w k贸艂ko z zawrotn膮 pr臋dko艣ci膮. Lubi臋 to ogl膮da膰. Tysi膮ce widz贸w kibicuje swoim zawodnikom. Jest szlak inny, dobrze oznaczony, z Ur Chaldejskiego do Kanaanu, Ziemi Obiecanej. Wo艂a mnie ten szlak. Chyba od ma艂ego - jakie dziecko nie lubi tajemniczych obietnic?

Ka偶da trasa ma jakie艣 obietnice. Co艣 ka偶dego ci膮gnie. Z czasem dostajemy coraz wi臋cej danych. Na podr贸偶niczej, trzeba du偶o czyta膰 przed pocz膮tkiem drogi, p贸藕niej mo偶e nie by膰 sposobno艣ci. Im wi臋cej wiemy, wi臋cej prze偶yjemy, lub prze偶yjemy do ko艅ca. Takie s膮 rady wszystkich podr贸偶nik贸w. Dobrze jest ich s艂ucha膰, du偶o czyta膰, reszt臋 sami poznamy i do艣wiadczymy na sobie. Transmisje z wy艣cig贸w te偶 wi臋cej smaku maj膮, im wi臋cej niuans贸w poznamy. Taktyk臋, technik臋, nawet technologi臋. Na biblijnej drodze 艣wiadk贸w mamy du偶o. Historie Jakubowe, inne opowie艣ci - wiele nam powiedz膮. Mo偶na z nimi si臋 wraca膰 w miejsca ju偶 poznane, zatrzymywa膰, por贸wnywa膰, rozwa偶a膰. Mo偶na si臋 przegl膮da膰 w dzie艂ach kultury, kt贸rymi obros艂y. Po 艣mierci ojca wierszyk napisa艂em - "艣mier膰 jest jak g艂臋boka studnia. Kt贸ry umar艂, spada w niej jak kamie艅. I w nas, i my z nim. Echem powracaj膮 tysi膮ce zdarze艅 i spraw. Czepiamy si臋. Nadaremnie, nadaremnie...". Jakie w nim jest echo lektury mistrza" - "G艂臋boka jest studnia przesz艂o艣ci. Czy nie nale偶a艂oby jej nazwa膰 bezdenn膮?" (Tomasz Mann, J贸zef i jego bracia, t.1, Prolog, Zst膮pienie do piekie艂). Mistrzem by艂 niemiecki autor, ale i bohaterowie powie艣ci, postaci biblijne.
T臋 ksi膮偶k臋 czyta艂em w 1973/74. P贸藕niej do niej nie zagl膮da艂em. Ojciec zmar艂 w 1982. Ile z naszych mistrz贸w i bohater贸w zostaje na ca艂e 偶ycie? Kt贸rzy s膮 z nami na dobre i z艂e? Dzi臋kuj臋 wam, mistrzowie i bohaterowie moi!

2.
R贸wnowaga psycho-fizyczno-duchowa


Na kwesti臋 r贸wnowagi zwr贸ci艂 mi uwag臋 dysonans seksualno-duchowy. Obie dziedziny maj膮 co艣 wsp贸lnego w dzisiejszej kulturze. Albo s膮 na sztandarach, albo w p贸艂cieniu. O r贸wnowag臋 musimy upomnie膰 si臋 sami. Szcz臋艣cie cz艂owieka domaga si臋 r贸wnowagi. Albo inaczej m贸wi膮c, pe艂ni, cho膰 to r贸偶ne poj臋cia. Mo偶e r贸wnowaga jest drog膮 do pe艂ni?
Cz艂owieka trudno zamkn膮膰 w dwu-wymiarze psycho-cielesnym (fizycznym). W og贸le si臋 nie da sprowadzi膰 tylko do ruch贸w i pozycji cz膮stek quasi elementarnych. Je艣li biologia chce nas ogranicza膰, to kultura daje wolno艣膰. Pewnie si臋 oka偶e, 偶e nawet biologia nie zniewala, pewnie s膮 jakie艣 specyficzne kwasy, ruchy lub prawa. Czego manifestacj膮 mo偶e by膰 szczeg贸lne "ja". Ale mo偶e by膰 jeszcze wa偶niejsze, 偶e ka偶de "ja" si臋 auto-kreuje swoimi czynami. Mimo podobie艅stw s膮 niepowtarzalne. Istnienia - i tak same da膰 sobie nie mog膮. Tak ,lub inaczej jawi si臋, uzasadnia, udowadnia - niepowtarzalno艣膰, jedyno艣膰 ka偶dego ludzkiego bytu. Czy偶 nie? Dzisiaj pojawia si臋 problem klon贸w, ale jeszcze jest nieprzebadany.

Duchowy wymiar, a raczej jego niezb臋dno艣膰 dla funkcjonowania i rozumienia siebie i ciebie, i jego, pojawia si臋 i znika. Jak na ducha przysta艂o.
Co艣 poni偶ej (powy偶ej, patrz膮c z innej strony) duszy pojawia si臋 w opisach dozna艅 i prze偶y膰 艣w. Hiszpanki z XVI wieku, kt贸ra mia艂a quasi brata od krzy偶a. Mo偶emy dzisiaj robi膰 o nich doktoraty z r贸偶nych dziedzin wiedzy. Teologii, filozofii, antropologii kulturowej (ew. przyrodniczej, bior膮c pod uwag臋 ogl臋dziny serca Teresy po 艣mierci), literatury (Teresa jest klasykiem swojego j臋zyka).
Mia艂em szcz臋艣cie, zainteresowa艂em si臋 nimi, cho膰 nie z w艂asnej inicjatywy. Trafi艂em na ksi膮偶k臋 siostry Immakulaty, pisz膮cej kongenialnie o za艂o偶ycielce. Chcia艂em jecha膰 i pielgrzymowa膰 szlakiem fundacji (klasztor贸w) 艣w. Teresy. Paszportu nie dali. Czyta膰 艣w. Teres臋 je藕dzi艂em do Karmelit贸w w Krakowie, Benedyktyn贸w w Ty艅cu, a wyl膮dowa艂em za ich podpowiedzi膮 u Kamedu艂贸w. Tam j膮 przeczyta艂em. Od deski do deski. Z wypiekami na twarzy, ze stert膮 notatek.
PRL te偶 mia艂 wielki wp艂yw na moje 偶ycie. Przez ich odmowy w biurze paszportowym pojecha艂em do Jarocina, cho膰 si臋 nie wybiera艂em, a potem pozna艂em Karla Heylera w Forzheim. PRL modyfikowa艂 moje plany, dostosowywa艂 je do istniej膮cej wtedy "demokracji ludowej", w ramach "humanizmu socjalistycznego". Wszystko, co pa艅stwowe, musia艂o by艂o pseudo. Ichnie. Ideologicznie wykrzywione. Marksistowsko-leninowsko-stalinowsko-materialistyczne. Engels mia艂 pecha, cz臋艣ciej wyst臋powa艂 na plakatach.
Po jakim艣 czasie mia艂em sen, przyszed艂 jaki艣 ksi膮dz, zapisa艂 (zarezerwowa艂 dla) mnie - nie pytaj膮c - na rekolekcje ignacja艅skie u siostry Immakulaty, w Gdyni Or艂owo, na ulicy Cumownik贸w. Ja si臋 zgodzi艂em, zawsze by艂em otwarty na znaki, lub si臋 nauczy艂em, co艣 wa偶nego prze偶y艂em, co艣 zrozumia艂em, bo nie moj膮 si艂膮 si臋 to wszystko dzia艂o. Dosz艂a choroba wujka, zaproszenie siostry, wyjazd do USA. Wracaj膮c wiedzia艂em, 偶e jestem narzeczonym, prawie po艣lubionym. O艣wiadczy艂em si臋 zza oceanu. W osobnym 艣wiecie, osobne 偶ycie prowadz臋. W 艣nie przed Immakulat膮, przyjaci贸艂k膮 moj膮, bo tak膮 si臋 sta艂a, pewnie dla ka偶dego, kto mia艂 szcz臋艣cie j膮 pozna膰, dosta艂em s艂owa - "... nie b贸j si臋, jeszcze jestem ja, nie b贸j si臋, jeszcze jest dom". Wi臋c pewne decyzje 艂atwiej podj膮膰 za oceanem, tak偶e niewiedzy, bo kt贸偶 偶ycie przysz艂e przeniknie, a tego si臋 czasem chce, pewno艣ci, przed niekt贸rymi decyzjami. Ale "nie b贸j si臋", gdzie艣 wisia艂o ponad nami. "Nie l臋kaj si臋". Non abbiate paura!!! R贸偶nie to mo偶na powiedzie膰, r贸偶nie si臋 dowiedzie膰.

Moja r贸wnowaga prowadzi tekst za daleko, wr贸膰.
O 偶yciu duchowym za ma艂o si臋 m贸wi, lub zbyt dewocyjnie. Tak samo o 偶yciu seksualnym, chyba. Albo prawie rozwi膮藕le, albo prawie wcale.
Chyba szybciej do 艂adu dochodzimy z 偶yciem duchowym , ni偶 seksualnym, p艂ciowym. Problemy z nim potrafi膮 si臋 ci膮gn膮膰 ca艂e 偶ycie. W "Bia艂ym ma艂偶e艅stwie" Tadeusz R贸偶ewicz (jego bohater) si臋 偶ali, 偶e ciagle "te piersi膮tka, te cycuszki, te dupeczki..." ma w g艂owie, a my艣la艂, 偶e w pewnym wieku b臋dzie mia艂 ju偶 spok贸j. Spokojem si臋 cieszy艂 po 90-tce Artur Rubinsztajn, dopiero wtedy nic nie rozprasza艂o go przed fortepianem. Czes艂aw Mi艂osz podnieca艂 si臋 widokiem prze艣wiecaj膮cej sukienki na 艂adnej dziewczynie na lotnisku w Minneapolis, gdy by艂 po 80-tce. Tak jeste艣my stworzeni, niew膮tpliwie dla naszego dobra. I ca艂ego rodzaju ludzkiego. Co nie przeczy prawdzie, 偶e dar p艂ciowo艣ci bywa k艂opotliwy.
Dla kogo najbardziej? Dla nastolatk贸w, w okresie dojrzewania? Gdy budz膮 si臋 p艂ciowe demony? Mo偶e dla celibatariuszy? Andrzej Madej otwarcie przyznawa艂, 偶e ta forma bez偶enno艣ci jest codziennym m臋cze艅stwem. Dodawa艂, 偶e ich za艂o偶yciel, 艣w. Eugeniusz hrabia de Mazenod modli艂 si臋 co wiecz贸r, o wytrwanie w powo艂aniu. A kiedy艣 opowiada艂 o starszej kobiecie, kt贸ra w pewnej wsp贸lnocie otrzyma艂a charyzmat m贸wienia i uzdrawiania z problem贸w seksualnych osoby duchowne. Je藕dzi艂a z trudna, ale bardzo potrzebn膮 pos艂ug膮. Ojciec J贸zef Augustyn, jezuita, te偶 prowadzi chyba podobne rekolekcje. Ciekawy jestem, jak przygotowuj膮 dzisiaj kleryk贸w w seminariach do r贸wnowagi psycho-cielesno-duchowej?

Pewien ksi膮dz uwa偶a艂, 偶e nie wolno hodowa膰 potwor贸w niedom贸wie艅 i skrywa艅 i zacz膮艂 na katechezie m贸wi膰 ich j臋zykiem. "No , przecie偶 wiem jak co nazywacie". Powiedzmy, wulgaryzmami. Kr臋powa艂 mnie ten pomys艂, nie wiem, czy by艂 zdrowy. Odradzam.
Jaki艣 j臋zyk trzeba stosowa膰, z tym mamy obiektywne k艂opoty. Fiutek, cz艂onek, penis? Pochwa, muszelka, cipka? Ale otacza膰 nimbem tajemnicy, wat臋 milczenia nawija膰 na co艣, co jest ca艂kiem naturalne, nie nale偶y. Oj, nie nale偶y.
Chyba jednak lepiej, gdy my to robimy, zatwardziali ma艂偶onkowie. Chyba, 偶e ksi膮dz jest 艣wi臋ty i bez wulgaryzm贸w potrafi. 艢wi臋ta matka Teresa z Kalkuty m贸wi艂a, 偶e rodziny potrzebuj膮 pomocnik贸w - "艣wi臋tych kap艂an贸w". 艢wi臋to艣膰 jest dobra na wszystko. Ze wszystkim sobie poradzi.

M贸wi膰 nam w szkole trzeba, bo na wsi wszyscy wiedz膮, co to kopulacja, cz臋sto s膮 艣wiadkami w gospodarstwie god贸w zwierz臋cych. A Internet otworzy艂 dost臋p do ka偶dej wiedzy. Nam pozostaje prostowa膰 i sens ukazywa膰.

No wi臋c, tak o duchowo艣ci, jak seksualno艣ci, z r贸wn膮 trzeba m贸wi膰 swobod膮 i znajomo艣ci膮. Mo偶e nawet cz臋stotliwo艣ci膮, zwa偶ywszy, 偶e ludzie czystego serca Boga ogl膮daj膮. Jaka waga spraw! Z seksualno艣ci膮 trzeba sobie radzi膰, duchowo艣膰 rozwija膰. Jedno drugiemu s艂u偶y. S膮 nierozerwalne. S艂u偶膮 w obie strony. Paradoks? Wcale nie, je艣li si臋 pami臋ta, 偶e cz艂owiek jest psycho-cielesno-duchow膮 ca艂o艣ci膮. Nie mo偶na wyklucza膰 jednej trzeciej siebie. Trzeba harmonizowa膰. B贸g pomo偶e, bo Boh ljubit trojcu!

3.
Ksi臋ga Rodzaju le偶y przed nami


Przynajmniej przede mn膮. Taki tytu艂 (nadruk) ma zeszyt do religii ucznia klasy 3. Tr贸jka dzieci spr贸bowa艂a si艂 w zadaniu dobrowolnym. Mieli napisa膰 notatk臋, opowiadanie z wykorzystaniem s艂贸w, kt贸re umie艣cili na mapie my艣li do has艂a - "Mieszkam w tobie. Tw贸j B贸g". Wa偶ne jest, 偶e spr贸bowali. Kto z nas chwyta艂 si臋 za takie rzeczy maj膮c 9/10 lat? Ksi臋ga Rodzaju jest ci膮gle 偶ywa. W nas. Dzie艂o stworzenia trwa. B贸g da艂 nam w nim udzia艂.

4.
Mann wiecznie 偶ywy (we mnie)


Kiedy si臋gn膮艂em po ksi膮偶k臋 na p贸艂k臋 i odszuka艂em potrzebny cytat, pierwsze zdanie w cyklu, zobaczy艂em nast臋pne. A偶 mi szcz臋ka opad艂a, kopar膮 zwana. Oto ci膮g dalszy studni bezdennej:
"I to nawet wtedy, a mo偶e w艂a艣nie wtedy, kiedy jest mowa jedynie i wy艂膮cznie o przesz艂o艣ci istoty ludzkiej: tej zagadkowej istoty, zawieraj膮cej w sobie nasz w艂asny byt z jego przyrodzonymi pop臋dami i nadprzyrodzon膮 n臋dz膮, a kt贸rej tajemnica w zrozumia艂y spos贸b stanowi alf臋 i omeg臋 wszystkich naszych pyta艅 i docieka艅, przydaj膮c wszystkim pytaniom niepokoju i 偶aru, wszystkim dociekaniom natarczywo艣ci." itd.itd. Niedaleko pada jab艂ko od jab艂oni, a ucze艅 od mistrza.

PS.
Dzisiaj w Strach贸wce jest "Bal charytatywny". Choroba zatrzyma艂a nas w domu. Dobrze, 偶e ludzie si臋 bawi膮. Ro艣nie 偶yczliwo艣膰, wierz臋. I pieni膮dze potrzebne ludziom w potrzebie. Ja bali nie lubi臋, ale z powinno艣ci czasem chodz臋. Trzeba wspiera膰 dobre inicjatywy.

1 komentarz: