1.
Życie człowieka nie jest liczeniem lat. Kosmos sobie, życie sobie, choć mają coś wspólnego. Życie człowieka kiedyś się zaczyna i jakoś, z miłości, poza wyjątkami gwałtów i eksperymentów i zmierza do naturalnej śmierci, która dla jednych jest, dla innych nie jest końcem.
Bardziej mi się podoba określenie życia, jako zarządzania wiarą, nadzieją i miłością w ramach pewnej całości (jedności). U wuja Eugeniusza znajduję to samo wyznanie w dedykacji - "W podziękowaniu za bezmiar łask uzyskanych w czasie 80 lat życia...". Po drodze była wojna, hitlerowcy i sowieci, ucieczka z Wilna, Dachau...
Życie jest bezmiarem łask i szans. W każdym miejscu danym: Legionowie, Warszawie, Nowym Jorku, Annopolu, Zielonce.
Moje określenie życia nie rozróżnia ludzi wierzących i niewierzących, bo to niemożliwe w tej perspektywie. Moja definicja jest bardziej uniwersalna, niż światopoglądowo-teologiczna. Każdy ma swojego Boga lub bogów. Mój objawił się historycznie, biblijnie.
2.
Wolno przeżuwam czas. Zagryzam minutą, za minutą i po minucie. Sprawdziłem sprawę wiersza, który wuj Eugeniusz zamieścił na stronie 3. Już myslałem, że to on, ale nie. Wiersz, jak się okazuje, jest bardzo znany. Ma też wersję śpiewaną (muz. opr. K. Tomiak OMI). W naszych stronach nigdy jej/go nie słyszałem. Wiele osób się na niego powołuje. Czasem wynikają śmieszne sytuacje. Na pewnej stronie www jako autora podają jakąś pensjonariuszkę Domu Opieki Społecznej ("wiersz Pani Danuty"), ktos inny poszukuje autora ("pamiętam jak z babcią uczyłam się jej, gdy byłam dzieckiem - znam ją od zawsze i nie pamiętam by ktokolwiek mnie jej uczył").
Autorem jest pochodzący spod Lwowa ks. Karol Antoniewicz TJ (1807-1852). Wywodził się z ormiańskiej rodziny Józefa i Józefy z Nikorowiczów. Najtrwalszym jego dorobkiem są pieśni religijne, które śpiewamy do dziś: "Nazareński, śliczny kwiecie", "Chwalcie, łąki umajone", "Nie opuszczaj nas", "O Maryjo, przyjm w ofierze", "W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie”.
Zabiła go zaraza cholery. Zmarł w Obrze, gdzie dzisiaj jest Dom generalny zgromadzenia Andrzeja Madeja. Tam jest pochowany, a nad jego grobem widnieje własnie ten wiersz:
Za wszystko dobro z Bożej ręki wzięte,
za skarby wiary, za pociechy święte
za trudy pracy i trudów owoce
za chwile siły i długie niemoce
za spokój, walki, zdrowie i choroby
za uśmiech szczęścia i za łzy żałoby
i za krzyż ciężki na barki włożony
niech będzie Jezus Chrystus pochwalony.
Wielu ludzi utożsamiło się z tym tekstem. Ja też chcę - tyle, że nie dźwigam ciężkiego krzyża.
Pierwsze nie a propos pochodzi od śp. prof. Stefana Świeżawskiego - "ciągle trwa w Polsce kościół feudalno-sarmacki. Kto go podtrzymuje? - Podtrzymują go często ludzie bardzo święci, pragnący jego dobra, skłonni powiedzieć: "Tak samo kocham Pana Boga, jak ojczyznę", nie potrafiący oddzielić tych dwóch wielkich miłości. Brak tu pewnej hierarchii, rozpoznania rzeczywistego porządku wartości. Ale to też jest kwestia mentalności."
Drugie nie a propos jest własne. Trafiłem przypadkowo w poznańskie na dłużej, na miejsca i ludzi. Przeczytałem krótki testament śp. ks. Franciszka Graszyńskiego i zastanawiam się, co spowodowało jego osiedlenie się w budynku starego probostwa w Jerce. Oczywiście, że chciałbym tam pojechać. Nie wiem jak wyglądał i jakie miał otoczenie. To boli. Takie epizody budują przecież moja filozofię życia. "Nie umiem mijać ludzi, za każdym zostaję zastygłym spojrzeniem". Nie mogę istnieć jako "ja", bez "drugiego". Mój Bóg wyszedł mi naprzeciw, spotkałem Go na drodze. Na szczęście nie spotkałem (poznałem) innego.
3.
Czasem jest atakowany za tryb, lub styl życia. Dla obrony spytam - "co robiłby Szymon Słupnik na moim miejscu?" Wybór miałby niewielki.
Jestem kustoszem pamięci,obserwatorem i kapłanem. Bo tylko tyle mogę :-)
Na nasze dochody i w związku z tym możliwości działań remontowo-inwestycyjnych mieli wpływ:
- PRL, kradnąc mi dwa stypendia zagraniczne
- wszyscy premierzy i rządy od 1989, tudzież parlamenty
- Kazimierz Łapka - ustalił zarobki Grażyny, budując swoją , a nie przyszłość gminy
- "życzliwi lokalni przyjaciele" czuwający nad moją kariera zawodową za pomocą anonimów wysyłanych do kuratorium oświaty, kurii biskupiej, rady gminy i prasy lokalnej
W wyniku ich skomasowanych poczynań Jasiek nie ma grosza przy duszy w Bolonii, Zosia, Łazarz i Hela w Legionowie, a my w Annopolu. W tym samym czasie Grażyna jest liderem wspólnoty lokalnej i bierze kawał odpowiedzialności za jej losy. Taka jest m.in. polska rzeczywistość społeczna w UE, czyli tzw. kapitał ludzki i społeczny, po PRL.
Ale to właśnie ja, i my, głosimy światu, że życie jest zarządzaniem wiarą, nadzieją i miłością. Rok biedy uczy więcej niż wiele lat dostatku. Choć często pozbawia godności. I nie ma w tym żadnej sprawiedliwości. Miał odwagę to mówić światu Jan Paweł II. Jest Bóg i bogowie.