niedziela, 4 wrze艣nia 2011

Jedni drugich, od Strach贸wki po USA


Przyjechali艣my do ko艣cio艂a 5 minut przed msz膮. Siedz臋. Co si臋 dzieje wtedy we mnie? Po pierwsze nie ma to wiele wsp贸lnego ze wszystkim, co zostawi艂em za drzwiami. Ani nerwy przewyjazdowe, ani z艂o艣ci (niepotrzebne s艂owa) itd. Tym bardziej sprawy zatarg贸w szkolno-gminnych (nie wolno mi u偶ywa膰 zwyczajowej formy pewnego imienia). Nic z tych rzeczy. Nawet sprawy wa偶enia wiary i niedowiarstwa mego.

Dostaj臋 carte blanche. Co艣 dobrego si臋 ze mn膮 dzieje. My艣l臋, 偶e z ka偶dym, kto z odrobin膮 wiary, lub tylko dobrej woli wszed艂 w mury 艣wi膮tyni.
By艂em pusty, a nawet nadgni艂y, a oto zostaj臋 wybielony i nape艂niam si臋. Trzeba, BARDZO TRZEBA pyta膰 wtedy - CZYM.

Moja woda staje si臋 winem. Smakuje mi bardzo. Najwyra藕niej w ko艣ciele jest przestrze艅 dla ponownego narodzenia nawet ka偶dego zgni艂ka. Fakt, 偶e ko艣ci贸艂 jest jedyn膮 przestrzeni膮 wolno艣ci dla mnie w Strach贸wce. Inne przestrzenie 偶ycia publicznego mi zabrano a nawet zrobiono ze mnie wygna艅ca we w艂asnym kraju (przypomn臋 3 Maja 1981 i Solidarno艣膰 RI).

Ksi膮dz zrobi艂 wprowadzenie do mszy. O jedno艣ci i wzajemnych braterskich relacjach (lub nie) uczestnik贸w eucharystycznej ofiary. W kontek艣cie podzia艂贸w gminnych zabrzmia艂o jak mocny publiczny apel do zgromadzonych. By艂 zapowiedzi膮 czyta艅 liturgicznych.

Czytania by艂y ostre i proste. Kazanie te偶. Podoba艂y mi si臋. Przysz艂y we w艂a艣ciwym momencie (jak zawsze). "Je艣li do wyst臋pnego powiem: Wyst臋pny musi umrze膰 - a ty nic nie m贸wisz, by wyst臋pnego sprowadzi膰 z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialno艣ci膮 za jego 艣mier膰 obarcz臋 ciebie. Je艣li jednak ostrzeg艂e艣 wyst臋pnego, by odst膮pi艂 od swojej drogi i zawr贸ci艂, on jednak nie odst臋puje od swojej drogi, to on umrze z w艂asnej winy, ty za艣 ocali艂e艣 swoj膮 dusz臋... Nikomu nie b膮d藕cie nic d艂u偶ni poza wzajemn膮 mi艂o艣ci膮".
" Je艣li dwaj z was na ziemi zgodnie o co艣 prosi膰 b臋d膮, to wszystkiego u偶yczy im m贸j Ojciec, kt贸ry jest w niebie. Bo gdzie s膮 dwaj albo trzej zebrani w imi臋 moje, tam jestem po艣r贸d nich".

Kiep tylko pomy艣li, 偶e to 艂atwe. Wiem to po sobie i po osobistej historii. G艂osi艂em Solidarno艣膰, wolno艣膰 i godno艣膰 - wi臋kszo艣膰 s艂ucha艂a, uwa偶a艂a mnie za autorytetem, zrobili przewodnicz膮cym zwi膮zku i w贸jtem. Potem dalej by艂em tym samym cz艂owiekiem ale Kazik 艁apka powiedzia艂 ludziom, 偶e jestem z艂ym cz艂owiekiem, oszo艂omem i oszustem. Wi臋kszo艣膰 dla wygody i korzy艣ci powtarza艂a i powtarza jego nauk臋.

Mam w szkole kole偶ank臋 nauczycielk臋, z kt贸ra si臋 nie zgadzam w wielu punktach.Czy jej nienawidz臋? Bro艅 Bo偶e. Czy j膮 mi艂uj臋? Na sw贸j spos贸b. Nie mam zamiaru w niczym szkodzi膰 jej szcz臋艣ciu rodzinnemu, ani osobistemu. Ale jej czyny i decyzje, kt贸re szkodz膮 szkole i zespo艂owi szkolnemu b臋d膮 zawsze nazywa艂 po imieniu. W 艣wietle tej samej Ewangelii. S膮 w niej przecie偶 s艂owa o kamieniu m艂y艅skim, je艣li kto艣 jawnie gorszy innych, i 偶e "lepiej by si臋 by艂o nie narodzi膰 temu, to fa艂szywie donosi na przyjaciela przed Wysok膮 Rad臋".

Wa偶ne, 偶eby umie膰 powa偶nie i spokojnie o wszystkich (tak偶e najtrudniejszych) sprawach rozmawia膰. Z mi艂o艣ci膮, czyli szanuj膮c zasady, te same dla wszystkich. Amen.

Ko艣ci贸艂 zna spraw臋 cz艂owieka. Ma wypracowane „zasady refleksji”, „kryteria ocen” i „wytyczne dzia艂ania” (Sob贸r Watyka艅ski II, JPII, Kompendium nauki spo艂ecznej itd).
Pawe艂 VI napisa艂, 偶e "rozw贸j jest nowym imieniem pokoju". Mo偶emy wej艣膰 w zespole szkolnym na drog臋 pokoju, godz膮c si臋 na jej drog臋 rozwoju zaproponowan膮 przez dyrektora szko艂y, w贸jta, dyr GZEASz, a ostatnio tak偶e Przewodnicz膮c膮 Rady Gminy. "Rozmaite inicjatywy religijne, humanitarne, ekonomiczne i techniczne mog膮 przynie艣膰 pewne rezultaty" (P6,Populorum progressio).

"Wsp贸艂praca nad rozwojem ca艂ego cz艂owieka i ka偶dego cz艂owieka jest bowiem obowi膮zkiem wszystkich wobec wszystkich, i powinna zarazem by膰 powszechna w ca艂ym 艣wiecie" (JPII, Solicitudo rei socialis):

"Gdy jednostki i wsp贸lnoty widz膮, 偶e nie s膮 艣ci艣le przestrzegane wymogi moralne, kulturowe i duchowe oparte na godno艣ci osoby i na to偶samo艣ci w艂a艣ciwej ka偶dej wsp贸lnocie" trudno si臋 dziwi膰, 偶e zarzewia konflikt贸w si臋 skrz膮 i to czasem 偶ywym ogniem, jak w艣r贸d nas.

Ale si臋 nacytowa艂em, ho, ho. A wszystko na potrzeby jednej korespondencji, z Lucy. Ona te偶 wykonuje prac臋 dla nas, cho膰 czasu nie ma za grosz. Ale tego wymaga mi艂o艣膰 wzajemna i do ca艂ego Ko艣cio艂a

1 komentarz:

  1. Nikt mnie nie pochwali艂 za dwa chocia偶 akapity? Jest mi przykro. 艁atwiej by mi by艂o jecha膰 do szko艂y na pierwsze lekcje, uczy膰 (wasze) dzieci religii, czyli spraw ostatecznych. Jestem jak dziecko, potrzebuj臋 czasem dobrego s艂owa. Jak ka偶dy?
    Pewnie 艂atwiej by mi by艂o je wydobywa膰 i z siebie dla innych. No c贸偶 wszyscy trwamy w przeci膮ganiu liny. WSZYSCY wsp贸艂tworzymy klimat, cho膰by wydychaj膮c dwutlenek w臋gla. Mo偶e nie wpadniemy w przepa艣膰, mo偶e wspniemy si臋 a偶 do nieba. Daj Bo偶e.

    OdpowiedzUsu艅