czwartek, 15 wrze艣nia 2011

Wielki dialog i zbyt ciasne struktury my艣lowe







Sny przenosi艂y mnie w odleg艂e lecz bardzo mi bliskie krainy i rejony 艣wiata.

Lecia艂em z 艁odzi do USA z mi臋dzyl膮dowaniem w Warszawie. Na Ok臋ciu mign臋li starzy znajomi si臋gaj膮cy czas贸w PRL, Rodziny Rodzin i kardyna艂a Wyszy艅skiego. Profesor Przyja艂kowski z rodzin膮, po siedmiu latach lecieli tak偶e z wizyt膮 do Ameryki.
By艂em te偶 bli偶ej, na jakim艣 znanym europejskim zabytkowym placu. Zamawia艂em pod daszkiem na chodniku firmow膮 kaw臋, kt贸ra wyr贸偶nia艂a kawiarenk臋. Mia艂a w nazwie "glazurowana" lub inne s艂owo, r贸wnie dobrze wyedukowane. "Cafe a la... co艣 tam, co艣 tam" by艂a podawana jakby w ma艂ej wazie, z p艂ywaj膮cymi wyspami bitej 艣mietany. Mo偶na by艂o je艣膰/pi膰 j膮 za pomoc膮 艂y偶ek, lub ustami czerpa膰, ma艂ymi 艂yczkami, jak z brzeg贸w pucharu.
Z nieznajomymi, reprezentantami r贸偶nych kraj贸w, lud贸w i narod贸w wymieniali艣my pogodne uwagi, dowcipy i spostrze偶enia. Byli艣my z tych samych bibliotek, szk贸艂, katedr i uniwersytet贸w. Przystan膮艂 przy nas na chwil臋 minister Rados艂aw Sikorski. 呕a艂owa艂em, 偶e nie ma z nami Tomasza Manna, eleganckiego pana w binoklach, z laseczk膮 - wytrawnego erudyty, z elity elit. Mo偶e to wi臋c by艂a Wenecja, ale wtedy nie plac 艣wi臋tego Marka, ale jaki艣 boczny, ukryty przed mas膮 turyst贸w przys艂an膮 w celach rytynowo-zarobkowych przez biura podr贸偶y.

Sen/sny pi臋kne, powi膮zane w tomy, sag臋 - obudzi艂y mnie gotowego do pisania ju偶 o 6.00 rano. Rzecz dla mnie prawie niebywa艂a, bo je艣li ju偶, to zdarza si臋 bardziej w 艣rodku nocy.

Kawa i Wenecja wpl膮ta艂y natychmiast w tok my艣lenia Ja艣ka i ostatnie jego messerschmitty (meisterschmitty?) na Facebooku, albo w kom贸rce telefonicznej przy艂o偶onej do ucha. Jego rozmowy z r贸wie艣nikami o 艣wiato-krajo-pogl膮dowych-i-pokoleniowych sprawach. Ja, z zewn膮trz, widz臋 w nich dwa kr臋gi: jeden bardziej globalny, drugi oko艂o-艂ochowski (policealny). Nie b臋d臋 go wyr臋cza艂, bo to niemo偶liwe, niestosowne i mo偶e by膰 wybuchowe. Owszem, chcia艂bym go nam贸wi膰 na intelektualn膮 obecno艣膰 tak偶e w moim 艣wiecie (starych pryk贸w poprzednik贸w).

Tak a propos i nie a... - wyklarowa艂a mi si臋 przy okazji oczywista oczywisto艣膰, 偶e pokolenie JPII dzieli raczej ni偶 艂膮czy ludzi, nie wed艂ug wieku, ale zasady i umiej臋tno艣ci stosowania jej w 偶yciu - 艂膮czenia wiary i rozumu - i zupe艂nie nie ma ogranicze艅 narodowych, a mo偶e i wyznaniowych.

Pokolenie Jana Paw艂a Drugiego 偶yje tak samo w Polsce, jak w Lincoln w USA, Szkocji, Niemczech, Rosji, Ukrainie, Italii, Francji, Belgii, na Filipinach, w Kenii, Turkmenistanie i w ka偶dym innym kraju.
S膮 to ludzie, kt贸rzy w spos贸b 艣wiadomy wybieraj膮 swoj膮 drog臋 偶ycia, s膮 otwarci na m膮dro艣膰 i jej aktywnie poszukuj膮, pielgrzymuj膮c do wielu miejsc. Do bibliotek przede wszystkim. Na Spotkania M艂odych z Papie偶em, po wt贸re. Do r贸偶nych katedr ludzkiej (g艂臋bokiej) kultury.

Do tego pokolenia nale偶膮 - wed艂ug mnie - r贸wnie偶, nie偶yj膮cy ju偶 profesorowie Stefan 艢wie偶awski i Jacques Maritain. Ba, bez nich nie by艂oby tego pokolenia.
Jan Pawe艂 II to nie tylko ucze艅 gimnazjum w Wadowicach, student UJ, robotnik w kamienio艂omach, kleryk konspiracyjnego seminarium i m艂ody wikary z Niegowici. To tak偶e poeta, mi艂o艣nik Cypriana Norwida, aktor Teatru Rapsodycznego, profesor filozofii i teologii na KUL, biskup uczestnicz膮cy bardzo aktywnie i wprost zafascynowany Soborem Watyka艅skim II, na kt贸rym, po obradach plenarnych i w komisjach, m贸g艂 prowadzi膰 o偶ywione dyskusje przy kawie ze Stefanem 艢wie偶awskim, Jacquiem Maritain i 贸wczesn膮 elit膮 intelektualn膮 i duchow膮 ca艂ego 艣wiata.

Dla mnie podzia艂 na pokolenie JPII i innych ludzi ma w tle ponury okres w dziejach Europy i 艣wiata, w kt贸rym socjalizm (najpierw narodowy w Niemczech, a p贸藕niej radziecki w wielu krajach) chcia艂 wykre艣li膰 transcendentnego Boga z dziej贸w cz艂owieka i ustanowi膰 swoich bog贸w, bardziej lokalnych.

Sob贸r Watyka艅ski II by艂 najbardziej rewolucyjnym wydarzeniem w 偶yciu wsp贸艂czesnego ko艣cio艂a (ca艂ej wsp贸艂czesno艣ci?). Jan Pawe艂 II by艂 "tylko" jego personifikacj膮. Sam膮 osobowo艣ci膮 nie m贸g艂by dokona膰 tyle. Nie przeskoczy艂by Prawa Kanonicznego i Doktryny bez soborowej tyczki. Nie wiem, czy napisa艂by niekt贸re encykliki (zw艂aszcza "Wiara i rozum"), a nawet, czy dopisa艂by lekk膮 r臋k膮 "Tajemnice 艣wiat艂a" do u艣wi臋conego czcigodn膮 tradycja R贸偶a艅ca 艢wi臋tego. W膮tpi臋 te偶, 偶e jako papie偶 wyzna艂by wtedy te s艂owa - "Fenomenologia jest «postaw膮 mi艂o艣ci intelektualnej do cz艂owieka i 艣wiata, a dla wierz膮cego, tak偶e do Boga — pocz膮tku i celu wszystkich rzeczy»".

DLACZEGO MUSZ臉 TO T艁UMACZY膯 NA SWOIM BLOGU? Przecie偶 Karol kardyna艂 Wojty艂a wskazuje na to wyra藕nie i personalnie swoim imieniem (ju偶 b艂ogos艂awionym), kt贸re wyra偶a istot臋. Jak imi臋 Boga JHW, Jahwe. Przyj膮艂 imiona tych, kt贸rzy Wielki Sob贸r rozpocz臋li i doko艅czyli - b艂. Jana XXIII i Paw艂a VI. Dlaczego te fakty nie po艂膮czy艂y sie w naszych strukturach my艣lenia? Nie sta艂y si臋 naszym paradygmatem ?

------

Bez wiary nie m贸g艂bym ju偶 wcale 偶y膰. Wyko艅czy艂bym si臋 jednego dnia. Ot cho膰by sprawa najbli偶szej niedzieli. S艂owo si臋 rzek艂o. Publicznie. Na spotkaniu ca艂ej Rady Pedagogicznej i z rodzicami. Potem w szkole zawis艂a kartka z pro艣ba o wsp贸艂prac臋 "przy niedzielach".

Sprawa to wa偶na, sensu stricte szkolna, dotyczy wychowania. I ko艣cielna, katolicka. Biskupi zwr贸cili si臋 do wszystkich, nie tylko funkcyjnych w ko艣ciele. Zako艅czenie "Tygodnia wychowania" i jednocze艣nie nowy pocz膮tek naszych (strachowskich) niedzielnych mszy szkolnych. Ten dzie艅 wpisany jest w d艂ugoterminowe my艣lenie polskiego ko艣cio艂a. Dlatego na 18 wrze艣nia, z pocz膮tku roku nauki szkolnej, przeniesiono 艣wi臋towanie i wspominanie 艣wi臋tego "m艂odzianka" z Rostowa, Stanis艂awa Kostki. W moich czasach szkolnych organizowano z tego powody tzw. triduum ko艣cielno-m艂odzie偶owe.
Dzisiaj nie u偶ywa si臋 ju偶 na szcz臋艣cie starego pobo偶no艣ciowego j臋zyka. Dzisiaj m贸wi si臋 o 艣wi臋tym uciekinierze, o kasztelanicu z s膮siedztwa (Przasnysz nie taki od nas odleg艂y), o jego zagranicznych studiach i znajomo艣ci j臋zyk贸w. Ka偶da epoka wychowawcza ma co wybiera膰 z 偶yciorys贸w 艣wi臋tych, czyli pe艂nych ludzi.

Poeci maj膮 przywilej widzie膰 wi臋cej, "n臋dzy 艣piesz膮c na ratunek". Nie s膮 a偶 tak bardzo ograniczeni swoimi czasami. Dlatego od Cypriana Norwida dostajemy dodatkowe 艣wiat艂o w spojrzeniu na naszego m艂odego rodaka z XVI wieku, herbu D膮browa. Niby 偶e, po obrazu [i wiersz] stoczywszy si臋 p艂贸tnie, [co艣] upa艣膰 ma, jak ostatni d藕wi臋k, gdy sk艂adasz lutni臋... ale nie, nie spada, rodzi si臋 nowe pokolenie, kt贸re chce podj膮膰. W ko艅cu 艣w. Stanis艂aw uznany jest za patrona rodziny - tak偶e w naszych czasach, gdy dzietno艣膰 polskich rodzin spad艂a poni偶ej progu zwyk艂ej odnawialno艣ci pokole艅. Wi臋cej nas umiera, ni偶 si臋 rodzi!

Bez wiary nie m贸g艂bym ju偶 wcale 偶y膰. W czasach, gdzie kt贸偶 o to - i o encykliki spo艂eczne papie偶y, o "fenomenologi臋 S艂owa", a i o mnie - stoi? Nikt, jak dot膮d, nie zadzwoni艂, nie napisa艂 w Internecie, nie wspar艂 dobrym s艂owem. Dobrze, 偶e Lucy w dalekiej-bliskiej Ameryce rozumie i chce bra膰 na siebie nasze ci臋偶ary.

Tylko wiara ka偶e i pozwala mi my艣le膰 o niedzieli. Tej i nast臋pnych. O korespondencji uczni贸w z przyjaci贸艂mi z USA, by prze艂amali swoje klasowe ograniczenia i wyro艣li na ludzi z pokolenia JPII. "Ska艂om trzeba sta膰 i grozi膰, ob艂okom deszcze przewozi膰, b艂yskawicom grzmie膰 i gin膮膰...".

Jest prawda. Ta prawda sta艂a si臋 dla mnie ska艂膮 i zbawieniem. Nadziej膮 tchn膮 Ja艣ka studia i otoczenie, jak i kognitywistyka 艁azarza i UAM w Poznaniu, kt贸ry od 10 lat jest wsparciem dla Rzeczpospolitej Norwidowskiej :)

Na koniec opowiem dzi艣 o to偶-samo艣ci klasy 3 i mojej.

Kiedy widz臋 m艂ode dziewczyny, na kt贸rych zawieszam oko, jak m贸g艂bym si臋 wypiera膰 normalno艣ci, tak w m艂odo艣ci wpad艂a mi w oko Gra偶yna, 偶ona, to interesuje mnie nie tyle po偶膮dliwo艣膰 samych oczu, ale ca艂ego 偶ywota. To znaczy chyba od zawsze by艂o we mnie pragnienie obj臋cia "偶ywota" w drugiej osobie, to znaczy i dzi臋ki i wesp贸艂. 呕ywot mam jeden, wi臋c by艂o i jest we mnie pragnienie uwiecznienia. W艂asnego 偶ywota we dwoje. Po偶膮dliwo艣膰 oczu na jedn膮 chwil臋, czy jak niekt贸rzy m贸wi膮 "na jedna przygod臋"? Nie, nie znam takiej mo偶liwo艣ci realizacji jednego 偶ywota. To jest spoza mojej filozofii 偶ycia. Wiara - tylko i a偶 - pomaga wytrwa膰 w tej filozofii. JEDNO艢膯 jest dla mnie ogromn膮 warto艣ci膮. Jedno艣膰 - czyli to偶-samo艣膰. Bardziej ontologiczna i metafizyczna, ni偶 czysto i bezdusznie matematyczna.

By膰 sob膮 - zak艂ada jedno艣膰. To偶samo艣膰 rozbierali艣my z klas膮 trzeci膮 na czynniki pierwsze. S艂owami mo偶na si臋 bawi膰 w drodze do prawdy jak puzzlami. To samo. Samo艣膰. Mo艣膰 - jak waszmo艣膰, jegomo艣膰 i inne wa偶ne persony. By膰 t膮 sama osob膮. Sob膮.
Bardzo nam pom贸g艂 Marcin Stycze艅 piosenk膮 "Niech". A zako艅czy艂em anegdot膮 z papieskie lotu, tzn. samolotu w dalekiej wyprawie misyjnej. "Jak si臋 Ojciec 艢wi臋ty czuje - zapyta艂 dziennikarz" - "SOB膭" - odpowiedzia艂 Karol Wojty艂a. B艂ogos艂awieni, kt贸rzy s膮 i pozostaj膮 ca艂e 偶ycie sob膮. Kt贸rzy zaufali S艁OWU - TAK - AMEN.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz