wtorek, 31 stycznia 2012

Rozwa偶ania o 艣mierci i mi艂o艣ci

艢mier膰 co艣 zabiera, co艣 zas艂ania, co艣 ods艂ania, co艣 daje. Szuka艂em wczoraj zda艅 o mi艂o艣ci, znalaz艂em tak偶e o mi艂o艣ci, kt贸ra si臋 daje w 艣mierci. Moi przeciwnicy w gminie wsp贸艂tworz膮 w jakim艣 stopniu moje widzenie dzisiejszego 艣wiata, 偶ycia. Jeste艣my w dialogu, cho膰 oni - z w艂asnego wyboru - tylko zaocznie. Jednak swoim z艂owrogim szeptem i suflowaniem daj膮 sw贸j g艂os w sprawach publicznych. A nawet tworz膮 ramy mojego 艣wi臋towania 30-lecia katechizowania. Paradoksem polskiej pobo偶no艣ci jest to, 偶e zar贸wno 艣wi臋tuj膮cy rocznic臋 i jego adwersarze oskar偶aj膮cy go o to, 偶e "sieje nienawi艣膰" spotykaj膮 si臋 przy tym samym stole eucharystycznym. A 艣wi臋tuj膮cy 30-st膮 rocznic臋 pos艂ugi katecheta na mi臋kkich nogach pod okiem szyderc贸w podchodzi czasem do pulpitu S艂owa, by proklamowa膰 S艂owo o Mesjaszu. A przed laty zdarzy艂o si臋 dwa razy - mnie niegodziwcowi - 偶e rozdziela艂em "Cia艂o Chrystusa", jako nadzwyczajny szafarz. Wtedy dr偶a艂em, ale zupe艂nie z innego powodu. To nie by艂 l臋k przed swoj膮 wsp贸lnot膮(?). Musz臋 porz膮dkowa膰 fakty i wspomnienia - bilans trzydziestolecia, bilans 偶ycia.

Dobro nie mo偶e milcze膰, bo w ten spos贸b przyzwala na z艂o i fa艂sz. Po to przyszed艂em na 艣wiat, aby s艂u偶y膰 wolno艣ci, prawdzie, mi艂o艣ci. Mojego publicznego g艂osu i dzia艂a艅 nie zag艂uszy wasz szept za plecami. Od ponad 30 lat s艂u偶臋 Dobrej Nowinie o wolno艣ci, godno艣ci cz艂owieka, o zbawieniu od z艂a. W realiach, "glinianym naczyniu", cz艂owieka s艂abego, szukaj膮cego, b艂膮dz膮cego, i takiego偶 艣wiata. Ale zawsze (od ponad 30 lat, a mo偶e od urodzenia i wychowania w katolickiej rodzinie) wierz臋 w przewag臋 dobra nad z艂em. Nigdy nie porzuci艂em wiary, nadziei i mi艂o艣ci, cho膰 one ewoluuj膮 wraz ze mn膮 i we mnie i nigdy nie s膮 doskona艂e.

艢mier膰 mo偶e objawia膰 mi艂o艣膰. Wykazuj膮c nico艣膰 z艂owieszczych szept贸w "on sieje nienawi艣膰" si臋gn膮艂em wczoraj do wyzna艅 z m艂odo艣ci, kt贸ra kszta艂tuje idea艂y i wyznacza szlak ca艂ego 偶ycia. By艂em w-贸w-czas 26-30 letnim cz艂owiekiem. Nie zna si臋 wtedy tego, co przyniesie dopiero, w pe艂ni doros艂e 偶ycie. 呕yje si臋 w 贸w czas m艂odo艣ci bardzo dynamicznym procesem ostatecznego formowania i podejmowania kluczowych decyzji. Bardziej w oparciu o warto艣ci przekazane przez dom rodzinny, 艣wiadectwo rodzic贸w i dalszych kr臋g贸w krewnych i powinowatych, oraz przez w艂asne poszukiwana ni偶 przez dogmatycznie podan膮 m膮dro艣膰 i prawd臋. Mn贸stwo przeczyta艂em ksi膮偶ek, ksi膮g, podr臋cznik贸w i encyklopedii. By艂y w艣r贸d nich 艣wiadectwa, odkrycia, rewelacje. Najlepszym towarzyszem moich rozmy艣la艅 o 偶yciu i 艣wiecie by艂 Tomasz Mann. On mnie ukierunkowa艂 nie tylko w doborze lektur (narodowo艣ciami, Rosjanie - To艂stoj, Dostojewski, Niemcy - Rilke, Hesse, Skandynawowie, Ibsen, Hamsun, Strindberg, Amerykanie... itd.) Szuka艂em, szuka艂em, szuka艂em.
Czego nie mog艂a da膰 literatura, uzupe艂nia艂em podr臋cznikami akademickimi - biologii, fizyki. Uzupe艂nia艂em historiami filozofii, architektury, muzyki, ekonomii... grubszymi lub kr贸tszymi. "To, o czym ka偶dy ch艂opiec wiedzie膰 powinien" - podsun臋li mi rodzice w postaci maszynopisu z zasob贸w wychowawczych Rodziny Rodzin (ok. 14r.偶.) G艂贸d wiedzy towarzyszy艂 mi w spos贸b naturalny w dzieci艅stwie, m艂odo艣ci, po staro艣膰. Przeszed艂 z czasem w g艂贸d m膮dro艣ci i prawdy.

Ewangeli臋 w ca艂o艣ci (jedn膮 z czterech) przeczyta艂em dopiero w Taize, w wieku 26 lat, w popularnej wersji angielskiej (Good News). To by艂 czas prze艂omowy. Inn膮 zapami臋tan膮 lektur膮 z tygodnia ciszy, a w艂a艣ciwie 艂膮ki "pr茅s de silence" (takie rzeczy si臋 pami臋ta w ka偶dym j臋zyku, d藕wi臋cz膮 mi do dzisiaj w uszach), by艂 wywiad rzeka z Matk膮 Teres膮 z Kalkuty "Faire un chef-d'oeuvre pour Dieu". W艂a艣nie tytu艂owe sformu艂owanie utkwi艂o we mnie jak strza艂a Amora. By艂o nowatorskie dla mnie. Nie dewocyjne! Ukazywa艂o niezwyk艂膮 perspektyw臋 i bardzo moj膮. Nie nakazowo-zakazowej wiary, ale tw贸rczego 偶ycia w perspektywie warto艣ci wiecznych. Tytu艂 krzycza艂 - mo偶esz by膰 artyst膮 swego 偶ycia z po偶ytkiem dla innych! Taka innowacyjno艣膰 sta艂a si臋 motorem nap臋dowym 艣wiadomych wybor贸w i decyzji i pewnie tak偶e pod艣wiadomych. Od ma艂ego nie wyobra偶a艂em sobie 偶ycia, kt贸re jest na艣ladowcze i ci膮gnie si臋 w ogonie za d艂uuuug膮 jak w PRL w sklepach mi臋snych kolejk膮. W najgorszym mi臋snym przed-艣wi膮tecznm maglu sta艂em, gniot艂em si臋 na 呕oliborzu (kolejne francuskoj臋zyczny zwrot "Joli Bord", wym. 偶oli bor – Pi臋kny Brzeg, od ogrod贸w za艂o偶onych przez konwikt ksi臋偶y pijar贸w wok贸艂 letniej siedziby Collegium Nobilium"). Ten sklep, to miejsce, zaraz za wiaduktem kolejowym przed Dworcem Gda艅skim, po lewej stronie tor贸w tamwajowych, oczywi艣cie w kierunku Bielan, kt贸rych nazwa, z kolei, wzi臋艂a si臋 od kamedu艂贸w).

Pisz臋 sobie a muzom - na 艣wiadectwo. Pisz膮c, czytaj膮c, wspominaj膮c nie mog臋 si臋 nadziwi膰, 偶e nikt mnie o drog臋 powo艂ania, natchnie艅 i metod katechetycznych nie pyta (to znaczy w Strach贸wce, bo pyta艂 red. T.Bartel, potomek przedwojennego premiera II RP do numeru "Odpowiedzialno艣膰 i Czyn"). Strach贸wka - pod tym wzgl臋dem - to bardzo dziwne miejsce na ziemi. Ale nie zawsze tak by艂o, nasili艂o si臋 po 1994.
Przecie偶 to nie ma nic wsp贸lnego z polityk膮, ani lokalnymi konfliktami. Nie mog臋 si臋 nadziwi膰! Przecie偶 fakty, o kt贸rych m贸wi臋, nie tylko mnie ukszta艂towa艂y, ale teraz, przeze mnie - katechet臋 - kszta艂tuj膮 wasze dzieci. I dzieci waszych dzieci. W Strach贸wce od ponad dwudziestu lat (bo jako w贸jt zast臋powa艂em - spo艂ecznie - ksi臋dza Stanis艂awa, kt贸ry zupe艂nie sobie nie radzi艂 z m艂odzie偶膮 klas 贸smych, to by艂a m.in. klasa Zbyszka Kaczorowskiego, zapami臋ta艂em, bo z ich rocznikiem pojecha艂em do Kodnia, na spotkanie ekumeniczne z o.Andrzejem Madejem, s膮 gdzie艣 na pewno zdj臋cia).

Nie mog臋 si臋 nadziwi膰. Naprawd臋. Bo ja na waszym miejscu zrobi艂bym ju偶 dziesi臋膰 spotka艅 autorskich, to by艂 i ci膮gle jeszcze jest jeden z najwa偶niejszych mechanizm贸w mojego dzia艂ania. Andrzej Madej m贸wi "w pracy pedagogicznej pokazujcie wzory osobowe bardziejni偶 podr臋czniki". Rozumiem, 偶e dla niewielu jestem wzorem osobowym, ale si臋 cho膰 o to posprzeczajmy :)
Takie wsp贸艂-odczuwanie i permanentny dialog ulepszy ka偶dego nauczyciela-katechet臋. Nauczyciel nie mo偶e dzia艂a膰 w pustce, bez wsp贸艂pracy z rodzicami i 艣rodowiskiem lokalnym. Katecheta? W dw贸jnas贸b, bo opr贸cz czynnik贸w naturalnych, 艂膮czy nas (chyba) przecie偶 wymiar wiary i 偶ycia nadprzyrodzonego!

Je艣li tylko spotka艂em na swojej drodze kogo艣/co艣 ciekawego, osob臋, wydarzenie, miejsce, autora, utw贸r, stron臋 www, zaraz tam chcia艂em by膰 i zach臋ca膰 m艂odzie偶, ich rodzic贸w, znajomych i nieznajomych do tego samego. Pozna艂em w Kodniu Madeja, od razu chcia艂em go widzie膰 w Legionowie (z braku innych wolnych godzin i termin贸w przyjecha艂 na noc czuwania, kt贸r膮 zorganizowali艣my z jego - po艣rednio - inspiracji). P贸藕niej - ju偶 w spos贸b oficjalnie zakontraktowany przez parafi臋 z dwuletnim wyprzedzeniem - przyjecha艂 i prowadzi艂 kilkudniowe rekolekcje adwentowe. Proboszczowie te偶 ufali mojemu nosowi (zmys艂owi) duszpastersko-ko艣cielno-wsp贸lnotowemu i powierzali mi wynajdowanie najlepszych rekolekcjonist贸w (zw艂aszcza dla m艂odzie偶y, student贸w i m艂odych pracuj膮cych, z czasem mieli艣my bogactwo dw贸ch tur rekolekcji m艂odzie偶owych; p膮czkowa艂y wraz z nasz膮 wsp贸lnotow膮 prac膮). Jestem w tym sensie cz艂owiekiem ko艣cio艂a (posoborowego).
W Strach贸wce te偶, za Antoniego proboszcza, dosz艂o w ten spos贸b do "Rekolekcji Norwidowskich" siostry Aliny Merdas RSCJ (2003), a wcze艣niej - za po艣rednictwem Andrzeja Madeja - do wyboru ojca Stanis艂awa Grzybka dla przeprowadzenia "Misji 50-Lecia".

Paranoja spo艂eczna niszczy nasz膮 gmin臋. Szko艂臋 i parafi臋 w jakim艣 stopniu tak偶e. Vota wdzi臋czno艣ci przed Jezusem z Nazaretu pod postaci膮 eucharystyczn膮 w tabernakulum 艣wiadcz膮 o wielkich rzeczach, kt贸rych B贸g dokona艂 po艣r贸d nas, a ten, kt贸ry je przyni贸s艂 do parafialnego ko艣cio艂a "sieje nienawi艣膰." W szkole "siej臋 nienawi艣膰" jako katecheta, no i w samej nazwie Rzeczpospolita (tzn. wsp贸lna) Norwidowska i s艂owach motta z Norwida "kto pracowa艂 na mi艂o艣膰, ten potem z mi艂o艣ci膮 pracowa膰 b臋dzie, to jest szcz臋艣ciem prawdziwym, tutaj innego szcz臋艣cia nie masz". Trudno chyba o wi臋kszego blu藕nierc臋, "siewc臋 nienawi艣ci", albo o wi臋ksz膮 paranoj臋 spo艂eczn膮!

Przypominam, nag艂a艣niam sprawy, kt贸re niszcz膮 wsp贸lnot臋 lokaln膮, bo 偶y膰 w takiej paranoi si臋 nie da. Nie wolno jej przemilcza膰! Spytajcie psychiatr贸w, psycholog贸w spo艂ecznych, socjolog贸w, antropolog贸w kultury, pedagog贸w... egzorcyst贸w?
To nie dotyczy tylko anonim贸w i tch贸rzy, kt贸rzy dalej chcieliby zakulisowo wp艂ywa膰 i formowa膰 opini臋 gminn膮 (jak marksistowska propaganda w czasach PRL), ale WSZYSTKICH mieszka艅c贸w. Najwi臋cej szk贸d ten stan ("tymi艅ski") przynosi w dziedzinie wychowawczej. To cud, 偶e w takim otoczeniu szko艂a mog艂a odnie艣膰 tak wielkie sukcesy i nadal tworzy nowoczesne programy, projekty, dzia艂ania - stwarzaj膮c dzieciom i m艂odzie偶y najlepsze szanse na rozw贸j i sukces 偶yciowy we wsp贸艂czesnym 艣wiecie, z bieg艂膮 znajomo艣ci膮 jego reali贸w i wyzwa艅.
Nie mo偶na jednocze艣nie by膰 nowoczesnym i robi膰 "tak膮 wioch臋."

Co z t膮 艣mierci膮 - w ko艅cu od niej zacz膮艂em! Na 艣mier膰 zapomnia艂em? Nie, nie. Tego si臋 nie zapomina. Wpad艂em na ni膮 szukaj膮c antidotum (szczepionki?) na trucizn臋 szeptanej judaszowej propagandy. Znalaz艂em mi艂o艣膰 - tak w 偶yciu, jak i w 艣mierci. G艂upio cytowa膰 w艂asne wiersze. Ko chce, zajrzy. Odkrycia m艂odego cz艂owieka, jakim wtedy by艂em, s膮 jednak zbyt cenne, 偶eby milcze膰. Wtedy prze偶y艂em, zapisa艂em. Dzi艣 dopiero zrozumia艂em.
呕e w prze偶yciach pod wp艂ywem 艣mierci kogo艣 bliskiego objawia si臋 mi艂o艣膰!!
呕e nawet gdy kto艣 jest zimny jak g艂az, lub gdy komu艣 serce stwardnieje jak kamie艅, to 艣mier膰 mo偶e te g艂azy i kamienie skruszy膰. Gdzie 偶ycie nie mo偶e, tam 艣mier膰 po艣le. 艢mier膰 daje g艂臋bi臋 prze偶y膰, o jakiej nam si臋 wcze艣niej nie 艣ni艂o (pewnie poza mi艂o艣ci膮). B贸l i g艂臋bi臋. G艂臋bia i b贸l. Ale chyba w艂a艣nie dlatego, 偶e wi膮偶e si臋 z mi艂o艣ci膮. 艢mier膰 mi艂o艣膰 ods艂ania. "Raz si臋 to w 偶yciu zdarza". Oby raz.
"Chc臋 szans臋 powi臋kszy膰 modlitw膮 / by lekarz uniewa偶ni艂 m贸j strach". Modlitwa jest aktem mi艂o艣ci.

"ca艂y dom
ca艂y 艣wiat
stoj膮 nad szpar膮
kt贸ra w mgnieniu oka
otworzy艂a si臋 w sercu
jego
moim
(nas)
i mia艂a ju偶 pozosta膰
(31 marca 1982)".

W wierszach s膮 rewelacje. Ta szpara pozosta艂a. Uwra偶liwia serce, rozum, ca艂ego mnie.

Mam kulturow膮 propozycj臋 dla 艣wiata - spotka艅, na kt贸rych dzieli si臋 mi艂o艣ci膮, kt贸ra si臋 nam objawi艂a w 艣mierci kogo艣 bliskiego. Nie wspomnie艅, te pewnie do艣膰 cz臋sto si臋 zdarzaj膮.
DIELENIA SI臉 TYLKO MI艁O艢CI膭, SAM膭 MI艁O艢CI膭, KT脫RA ZOSTA艁A NAM OBJAWIONA WRAZ ZE 艢MIERCI膭.
Wiadomo, 偶e za 偶ycia relacje tak偶e w rodzinie bywaj膮 r贸偶ne. Te r贸偶ne zostawmy na inne okazje. Moja propozycja dotyczy tylko objawienia tego, co jest nasz膮 mi艂o艣ci膮 do osoby zmar艂ej. W niej mog膮 by膰 elementy mi艂o艣ci wiecznej. S膮 na pewno.

PS.
Nie zazna艂 偶ycia, kto nie opublikowa艂 posta na blogu. Napisa膰 prawd臋 艂atwiej ni偶 opublikowa膰. Wiem wi臋cej, jak niekt贸rym to nie na serce, ani r臋k臋. Ale milcze艅 nie mog臋. NIE WOLNO. To jest wrz贸d, choroba, kt贸ra zniszczy nas - nie poddana leczeniu. Trzeba nazwa膰, zdiagnozowa膰, 偶eby leczy膰. Okr膮g艂y lub kwadratowy st贸艂 gminny by nam 藕le nie zrobi艂.
Nie zazna 偶ycia, kto nie dotknie dna siebie samego. Kto nie zawierzy szczero艣ci, a偶 po przejrzysto艣膰, kt贸ra najg艂臋bsze uzasadnienie ma... w Objawieniu Boga Samego (prawdy, kt贸ra nie mo偶e by膰 nieodkryta).
"Poznacie prawd臋, a prawda was wyzwoli" - to by艂 ulubiony cytat z Ewangelii o Dobrej Nowinie Jana Pa艂a II.
Wierz臋 w Boga Ojca wszechmog膮cego. To dziwne uczucie, odkrywa膰, 偶e prawda jest te偶 na sw贸j spos贸b wszechmog膮ca. 呕e do prawdy mo偶na zbli偶a膰 si臋 na kolanach. J膮 adorowa膰. W niej i dla niej by膰 zarazem w was i dla was. Za 偶ycia i po 艣mierci. W mi艂o艣ci przez du偶e "M".

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz