wtorek, 3 lipca 2012

Pro艣ci ludzi


Dobrani zostali jak z korca maku. Wszyscy maj膮 co艣 przed sob膮 od nowego pocz膮tku. Krzysiek - studia, Andrzej - liceum, Marysia i Olek - gimnazjum. Graj膮 w pi艂k臋 bez ko艅ca, z kr贸tkimi przerwami, na przyk艂ad - na las i jagody. Pro艣ci ludzi. Drugi bliski cz艂owiek. Jakie to niezwyk艂e. Jak z film贸w na faktach, 偶ycio-bio-graficznych. Nie ma zbyt wielu takich ludzi, miejsc, uk艂ad贸w rodzinnych. Odziedziczonych w wi臋kszym stopniu, dobranych losem Opatrzno艣ci.

Widz臋 i opisuj臋. To m贸j dar i powinno艣膰. Pro艣ci, ufni ludzi rodz膮 si臋 i nie rodz膮 na kamieniu. Rodz膮 - bo z natury. Nie rodz膮 - wychowuj膮, a 艣wiat ich nie przekabaci艂, nie zwi贸d艂, nie zam膮ci艂 w g艂owie. Krzysiek, Andrzej, Marysia i Olek wiek maj膮 stosowny, by zg艂upie膰. Nie zg艂upieli. S膮 dobrzy poi prostu. Pro艣ci ludzi. Pisz臋 od臋 do prostych ludzi.

M贸j 艣wiat dzieje si臋 ju偶 tylko wewn膮trz. Ten zewn臋trzny tylko obserwuj臋. Ze 艣wiata zewn臋trznego usun臋艂a mnie moja gmina, m贸j kawa艂ek Polski, moja tzw. wsp贸lnota lokalna. Ot, takie spostrze偶enie - mo偶e przyda si臋 jeszcze komu艣 na 艣wiecie.
Nie jest 藕le, przynajmniej mnie. Mojej rodzinie - ze mn膮 (wycofanym) - nie najlepiej. Ale gorzej by艂oby na odwr贸t. Gdybym ca艂y 艣wiat zyska艂, a na duszy swojej szkod臋 poni贸s艂.

B艂ogos艂awieni czystego serca, albowiem oni Boga ogl膮da膰 b臋d膮. Ogl膮daj膮. I nie chodzi o przeakcentowane kiedy艣 w ko艣ciele spawy seksualne. Ja by艂em wychowywany jeszcze w czasach takich zabobon贸w, 偶e prawie ka偶de dotkni臋cie w艂asnych narz膮d贸w p艂ciowych uchodzi艂o za grzech. Jednocze艣nie spotka艂em ksi臋偶y co brali na swoje grzeszne kolana, a nawet swoje toksyny s膮czyli przez kratki konfesjona艂u. Na szcz臋艣cie to si臋 zmienia. Nie (prze)rzucajmy zb臋dnych i zbytnich ci臋偶ar贸w na dzieci i m艂odzie偶 w procesie wychowania. Nie ma lepszych i gorszych cz臋艣ci cia艂a. 艢wi臋tych i grzesznych!? W艂asne cia艂o, ani nic z zewn膮trz, nie czyni nas nieczystymi, ale to, co w od 艣rodka chce nami zaw艂adn膮膰. "Braterstwo ludom dam, bo wiem co w艂asno艣膰 ma, co 艣cierpie膰 musz臋, bo ju偶 si臋 znam". B艁OGOS艁AWIENI CZYSTEGO SERCA. B艁OGOS艁AWIONY DOM ICH I ICH RODZINA.
Jakie jeszcze s膮 konsekwencje tego stanu 偶ycia? Rozleg艂e i bardzo g艂臋bokie. 呕yj膮c z nimi mam wra偶enie (?) poczucie egzystencjalne (?), 偶e jestem w niebie. Dzisiaj tak jutro inaczej. Nie przywi膮zujmy si臋 zbytnio do zmiennych form materialnych (tym bardziej biologicznych). 呕yjemy nie tylko w rzeczywisto艣ci postrzeganej zmys艂owo, ale tak偶e egzystencjalnie, ca艂ym sob膮 OSOB膭, wiar膮 i rozumem. Nale偶ymy(?), 偶yjemy, egzystujemy, istniejemy w bogatszej rzeczywisto艣ci ni偶 cz膮stki elementarne, z kt贸rych w cz臋艣ci sk艂ada si臋 wszech艣wiat.

Z zapomnianej poczty:

Festyn... i jeszcze co?

Zapisa艂em w niedziel臋 na Festynie rodzinnym po艂膮czonym z uroczystym otwarciem hali sportowej. Nie mia艂em na czym pisa膰, wys艂膮艂em do siebie poczt膮 mailow膮. Dzisiaj przegl膮daj膮c, odkry艂em.

Chyba wymusi艂em swoim pisaniem - bo nie mam innych 艣rodk贸w oddzia艂ywania - przyznanie si臋 do mnie gminy (i wobec gminy), jako by艂ego w贸jta. Wsp贸艂-przecina艂em wst臋g臋 z by艂ymi i obecnym.
W tym samym dniu, na tym偶e festynie, przychodzi do mnie podpity by艂y ucze艅, z tez膮, 偶e „podnios艂em za szyj臋? uszy? g艂ow臋? jego m艂odszego brata z 4 klasy i on mi tego nie daruje!”. Podnios艂em g艂os, 偶e przynosi bzdury i to ze 艣wi臋tym-podpitym przekonaniem o absolutnej s艂uszno艣ci i wprost z  gro藕b膮 „偶e mi tego nie wybaczy”! Czyli co? Wykona na mnie jaki艣 kapturowy wyrok jakie艣 kapitu艂y, kt贸ra go przys艂a艂a i wyposa偶y艂a w moc i przekonania, kt贸rych w nim normalnie nie ma?

Jest taka grupa mieszka艅c贸w, kt贸ra buduj膮c swoj膮 to偶samo艣膰 na fa艂szywych poj臋ciach, czuje swoj膮 misj臋 dziejow膮 zrobienia (z nami) porz膮dku, bo ma si艂臋 wyborcz膮 i stanowiska. Jednocz膮 si臋, jednocz膮 – ku jakim celom?  Dobra wsp贸lnego? Dialogu? Nie! Do taczek gnoju.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz