niedziela, 23 września 2012

"Grażyna"


moda jedna wszystkich wzajemnie podobni”
Kółko, CKN

- „Nie musisz iść do kuchni.”
- „Muszę.”
Muszę wymknąć się cicho, by nie potrącić nie tylko krzesła, czegoś tam jeszcze na podłodze, ale i niedobrych znaczeń wczorajszego dnia.
Wstał nowy dzień. Noc odnowiła siły i myśl. Jest wszytko świeże. Noc daje nowość i świeżość nowego dnia, Nowego Początku. Jaka szansa. Wielka, ogromna.

Chcę jak najszybciej się w niej otworzyć, uruchomić, przejrzeć i zanotować. Myśli biegną tak szybko, komputer otwiera się za wolno.

Śniła mi się Grażyna, nie ta obok, śpiąca, ale ta w okładkach. Na Litwie. Miałem egzemplarz stary, archiwalny. Był jakby ułożony w akty i didaskalia. Z okładek i kopert wylatywały oddzielne dokumenty, urywki, wycinki... gazet, scenopisów, raportów. Wszystko się dopełniało, dawało głębię i tło. Dowiedziałem się poznałem, sprawa procesu, spadków, dziedziczenia nie tylko majątków, ale i obciążeń, konfliktów... Wyszło przede wszystkim, że tak skomplikowały się ludzkie losy, bo historia rzuca na codzienność długi cień. Niepełna suwerenność, podległość jakaś, zadawnione rządy obcych na naszym terenie, jakby czas panowania Litwy, a my czujemy się Polakami.

Tak mi się wyświetliła egzegeza utworu, co to niby znany i już przerobiony w szkole, a tu tyle nowego, mądrego i rzeczywistego. Ho, ho, aż dwa, trzy poziomy więcej lub wyżej.

Ale w innej części snu był ksiądz (nie wiem Mieczysław, czy Marcin egzorcysta?) parafia, procesja i stary nasz dom. Procesja z Monstrancją pod baldachimem szła alejkami, okrążając parę razy dom, a może każdy raz to było nowe nabożeństwo? Ja siedziałem w domu, kończyłem sprzątanie po jakimś remoncie, więc kiedy procesja wychodziła zza zakrętu i szła na mnie "na wprost" - widzieliśmy się dobrze, przez otwarte drzwi, to tylko klękałem, opierając głowę na starym fotelu.

Czy to wszystko, Józiu? Tak, wszystko. To chciałem powiedzieć. Tyle pamiętam ze snów.
Ale jeszcze ważniejsza od nich jest ta świeżość i nowość, dana z każdym porannym przebudzeniem (ew. nocnym). Wstrzymuję pióro, by nie napisać "porankiem", bo nie zawsze musi być słodko. Ma być zwyczajnie, normalnie, prawdziwie, tak, jak jest, a nie jakbyśmy sobie chcieli programować życie (na modłę i zwór telewizji śniadaniowych).

I trzecia sprawa od rana, boli. Przesłałem wczoraj do wszystkich: nauczycieli, księdza i własnych dzieci scenopis rozmowy zaczętej ze mną przez Michała, którego imię znaczy "Któż jak Bóg". My tak ze sobą nie rozmawiamy. Zbywamy sie konwencjonalnymi słowami, które nic nie znaczą. Robimy sobie taką telewizję śniadaniową w pracy. Głupstwa i odpryski dominują, wyznaczają styl i tok. Dlatego rozmowa z Michałem jest dla mnie objawieniem, zjawieniem się normalności pod moim/naszym dachem. W moim/naszym domu.

Pomyślmy, jeśli to w ogóle jest do pomyślenia, że tak chcieliby (czasem) rozmawiać z nami nasi uczniowie i niektórzy z nas. Normalnie, o normalnym życiu, o świecie, o sobie, o Bogu. Według mnie, wtedy by się realizował pośród nas IDEAŁ WYCHOWANIA. Życie prawdziwe, prawda, Żywy Bóg...

Skądinąd w tym samym duchu, w duchu podobnego prawdziwego życia, zajaśniała zajawka na koncie Fb Uli. Ulu, wpisałaś coś, co błysnęło czymś prostym, prawdziwym i tak rzadkim w naszym(?) świecie. Mogłem skomentować, czyli współ-uczestniczyć przez chwilę w dobrej i ogromnej przestrzeni, którą otworzyłaś mi swoim postem. DZIĘKUJĘ!

Pozwólmy sobie na szczerość. Nie cenzurujmy własnych odczuć, przeżyć, snów, życia. Bądźmy sobą "raz przecie". Wychodzi, wyjść chce przez nie głębokość, szerokość, długość i wysokość naszej egzystencji, naszego życia, po prostu. Kiedy damy jej słowo, zapis, może inni się w niej przejrzą, odnajdą. Jestem marzycielem pełnej wolności. Freestyle, ale naprzeciwko tysiące zniewoleń i innych konwencji "codzienności" ("Dzień dobry Pani", "Dzień dobry Panu"... brr! powierzchowności skrywające, nie objawiające życie prawdziwe i nas w nim). Łatwiej się dziś mówi o narkotykach, alkoholu (metanolu) itd. niż o tych naszych wewnętrznych ograniczeniach, które sami sobie nałożyliśmy, bądź, na które się się zgadzamy, by w zamian coś uzyskać, pochwałę, akceptację sąsiada, by nas inni (powierzchownie) lubili.

Wczorajszy dzień miał dość swoich zmartwień, splątań, starć bezsensownych i tych całkiem z sensem. Dajmy mu spokój. Była noc, dała nowy dzień. Nową szansę na wolność, nadzieję, radość, przeżycie z wiarą i rozumem czegoś, co jest naszym życiem. Dlatego wychodźmy do kuchni, gdzie nie gra za plecami radio, telewizor, gdzie nie toczą się rutynowo-swarliwe rozmowy z dnia lub jeszcze gorzej, z dni minionych. Poszukajmy wokół siebie Michaela? - może być tuż-tuż pod palcami, na kartce papieru lub na klawiaturze komputera.

Słowo mnie budzi. Niech Słowo prowadzi. Słowo może być dźwiękiem, obrazkiem, zapisem, ale przede wszystkim jest myśleniem nad jego treścią i znaczeniem.

Appendix:
Lecz ja bym główniej myśl artysty badał,
I czy dosłownie Naród on spowiadał,
Czy się nie wstydził prawdy i nie stłumił,
Mogąc łatwiejszy poklask zyskać sobie
Albo cóż prawda tam, gdzie jest udanie,
Tam, gdzie jest wszystko przez naśladowanie...
-Co piękne, nie jest to - mówił Maurycy -
Co się podoba dziś lub podobało,
Lecz co się winno podobać; jak niemniej
I to, co dobre, nie jest, z czym przyjemniej,
Lecz co ulepsza...
- Spytam się tedy wiecznego-człowieka,
Spytam się dziejów o spowiedź piękności:
Wiecznego człeka, bo ten nie zazdrości,
Wiecznego człeka, bo bez żądzy czeka,
Spytam się tego bez namiejętności:
Cóż wiesz o pięknem ?...”
Kształtem jest Miłości
Kształtem miłości piękno jest - i tyle,
Ile ją człowiek oglądał na świecie,
W ogromnym Bogu albo w sobie-pyle,
Na tego Boga wystrojonym dziecię;
Tyle o pięknem człowiek wie i głosi -
Choć każdy w sobie cień pięknego nosi
I każdy - każdy z nas - tym piękna pyłem.
Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwychwstało.
O Polsko! pieśnią Pan Bóg cię zapała,
Aż rozgorzejesz jak lampa na globie
Pieśń twa - o Polsko! - przeszła już ciemniejsze
I na świeczniku staje ze skrzydłami
Złotymi.., także dźwięk, co gra harfami
I polonezem przechodzi Europę -
I - tylko kształtu nie masz dla wnętrzności
Kto kocha - widzieć chce choć cień postaci,
I tak się kocha Matkę - Ojca - braci -
Kochankę - Boga nawet... więc mi smutno,
Że mazowieckie ani jedno płótno[2]
Nie jest sztandarem sztuce - że ciosowy
W Krakowskiem kamień zapomniał rozmowy
Kto kocha, widzieć chce choć cień obrazu,
Choć ślad do lubej wiodący mieszkania,
Choć rozłożone ręce drogoskazu,
Choć krzyż, litanii choć nawoływania,
Choćby kamienną wieżę, w błyskawice
Idącą - Boga by oglądać lice.
*
Bo Miłość strachu nie zna i jest śmiała,
Choć wie, że konać musi, jak konała;
I wszelka inna Miłość bez wcielenia
Jest upiorowym myśleniem myślenia...
Bo u Polaków Charitas z Amorem[3]
Są już Miłości słowem niepodzielnym,
Którego logik nie przetnie toporem:
- Kto kocha - widzieć chce oczyma w oczy,
Czuć choćby powiew jedwabnych warkoczy;
Kto kocha - małe temu ogromnieje
I lada promyk zolbrzymia nadzieje;
Upiorowego nie dość mu myślenia,
Chce w apostolstwo, czyn, dziecię - wcielenia:
Bohater - w dzieło wielkie lub w Ojczyznę;
Bóg - w Kościół; człowiek - w poważną siwiznę.
O! gdybym jedną kaplicę zobaczył,
Choćby jak pokój ten, wielkości takiej,
Gdzie by się polski duch raz wytłumaczył,
Usymbolicznił rozkwitłymi znaki,
Gdzie by kamieniarz, cieśla, mularz, snycerz,
Poeta - wreszcie Męczennik i rycerz
Odpoczął[5] w pracy, czynie i w modlitwie...

- Gdzie by czerwony marmur, cios, żelazo,
Miedź, brąz i modrzew polski się zjednały
Pod postaciami, co, niejedną skazą
Poryte, leżą w nas, jak w sercu skały -
...
O! - to bym w drobnych nawet arabeskach,
Z naturą rzeczy polskiej w pokrewieństwie
Nierozplątanym będących - doślepił,
Że to Miłości balsam brąz ten zlepił...
Nie widzę, aby Miłości filary
Podejmowały ciężką piramidę;
I drżę - i nucąc psalm - sierota!... idę...
*
Gdzież idę? - idę sobie do duchowych
(Co materialnym zwą mnie rzemieślnikiem),
Duch u nich - próżnia: form brak postaciowych,
Nieowładnięcie formy treściownikiem,
Duch u nich miejscem na duch. Potem idę
Do świeckich: ci mnie widzą za-duchowym
I jak mistyczną goszczą piramidę.
I - tak - przechadzam się w śnie Prometowym!
To dość!... o pięknem rzecz jest rozwiniona.
To w tym - o pięknem przypowieść ma leży!...
I tak ja widzę przyszłą w Polsce sztukę,
Jako chorągiew na prac ludzkich wieży,
Nie jak zabawkę ani jak naukę,
Lecz jak najwyższe z rzemiosł apostoła
I jak najniższą modlitwę anioła.
Pomiędzy tymi praca się stopniuje[6],
Aż niepotrzebne prace zginąć muszą;
Ze zbudowania w duchu się buduje,
Smak się oczyszcza i żądze się głuszą,
Przyroda niema jest uszanowaną
I rozebrzmiewa czyn długą hosanną!..
Dość jest - jeżeli z wierszy tych zostanie
Dwa w życiu...
...
- Skończyłem...
...Życzę-ć, czytelniku, zdrowia.”

Plus Norwidowe objaśnienia siebie samego:
[5] Od-począł znaczy: począł na nowo, począł w drugiej potędze...”
[6] „Wszystkie organizacje pracy oficjalne są dzieciństwem logicznym - nic z nich nie może być - nie mają siły ograniczania skłonności rzemieślniczych: jak można oznaczyć prawem liczbę ślusarzy - kamieniarzy - rzeźbiarzy itd.?bałwochwalstwo przemysłowe dojdzie do zenitu swego, tak jak tamto za czasów, kiedy Panteon wszech bogów świata objął. A potem - potem przez postawienie sztuki tak, aby była najniższą modlitwą i najwyższym rzemiosłem i przez postawienie estetyzmu tak, ażeby żywotnym i dodatnim ascetyzmem stał się - miara ta się otrzyma. Tę myśl polską w zarysie dostępnym naprzód rzucam - a później, da Bóg i dobra wola rodaków, że rozwinę.”

No i mamy asumpt do nieskończonego rozwijania (pracy nad) Rzeczpospolitą Norwidowską, co i Papież-Polak czynił rozwłócząc po całym świecie norwidową myśl-cytat o pięknie i pracy dla Zmartwychwstania. Większej perspektywy chyba nie ma i być nie może. I lepszych współ-apostołów tej sprawy.

PS.
O Polsko!” - norwidowe wołanie.
O wy, wszystkie tu zgromadzone rodziny! O wy, wszystkie na świecie rodziny... ” - papieskie wołanie.
O moja gmino Strachówko – moje wołanie.
O Rzeczpospolita Norwidowska! - czyje to będzie wołanie w kolejnych dziesięcioleciach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz