pi膮tek, 28 wrze艣nia 2012

Tak to JEST, ja tylko notuj臋


Modlitwa daje pok贸j, mi艂o艣膰, 艣wiat艂o i si艂臋. Na pewno nie sko艅czona to wyliczanka. Dorzu膰 swoje kwantyfikatory, najlepiej bardzo egzystencjalne :-)

C贸偶 wi臋c dziwnego, 偶e cz臋sto dopiero po modlitwie mam odwag臋 i si艂臋 otworzy膰 oczy na 艣wiat, zajrze膰 do poczty (internetowej), zabra膰 si臋 za swoje obowi膮zki - do jakich艣 si臋 poczuwam :-)
Szpile lub o艣cie艅 mo偶e przyj艣膰 z ka偶dej strony: czyjej艣 z艂o艣ci, nie偶yczliwo艣ci, zawi艣ci, pretensji uzasadnionych lub nie, niezrozumia艂ych 偶膮da艅 biurokracji tego 艣wiata (zwi膮zanych zawsze z "mie膰", biurokracja tylko tego dotyczy, wp艂ywaj膮c niestety na "by膰 cz艂owieka-obywatela, tak偶e w formie praw bezdusznych), psuj膮cych si臋 urz膮dze艅 i naszych niedostatk贸w materialnych (zn贸w "mie膰"), w艣ciek艂ych "mafijnych" - bo nie osobistych - anonim贸w itd.
Tyle rzeczy i spraw mo偶e zaci膮ga膰 chmury i przes艂ania膰 pi臋kno 艣wiata i 艣wi臋to艣膰 偶ycia.

Je艣li tak si臋 dzieje w 偶yciu jednego cz艂owieka, a z r贸偶nych zapis贸w wiadomo, 偶e w wielu, i 偶e taki jest wz贸r (przepis) ksi膮g 艣wi臋tych naszej kultury, to... Tak to jest, po prostu.

Przez ten czas przesta艂 pada膰 deszcz i wysz艂o S艂o艅ce. Ja tylko notuj臋. Je艣li wi臋ksze JEST i twoje si臋 spotka w rozumnym spotkaniu, a ty zauwa偶ysz, zechcesz po艣wi臋ci膰 mu troch臋 wi臋cej uwagi i zapiszesz.

*****

A twoje s艂abo艣ci? i z艂o艣ci? i inne braki, a masz ich przecie偶 sporo... pytam samego siebie. Musz臋 na nie jako艣 szczerze odpowiedzie膰, a przynajmniej do nich si臋 odnie艣膰 lub ustosunkowa膰, by nie zatraci膰 wiary-godno艣ci.

W og贸le, to g艂upio mi i 偶al z ich powodu. Mam swoj膮 teori臋 i na to:
1) "Gdy si臋 cz艂owiek spieszy, to si臋 diabe艂 cieszy"
2) Gdy pr贸buj臋 zbyt wiele (robi膰 na raz, zw艂aszcza w Internecie), a nie daj臋 rady - te偶 si臋 cieszy tamten (i z艂o艣liwe anonimy lokalne)
3) Musz臋 zgodzi膰 si臋 na niezaradno艣膰, rosn膮c膮 niestety i odpu艣ci膰 - m贸dlcie si臋 za mnie, na razie przepraszam (chcia艂bym bardziej skutecznie przeprosi膰 i nieodwracalnie jak s臋dzia Iwan Ilicz - "
„tak, wszystko by艂o nie TO, ale to nic. Mo偶na zrobi膰 TO”, pyta艂 siebie jak?. To by艂o na godzin臋 przed 艣mierci膮, syn przekrad艂 si臋 do pokoju chorego, chwyci艂 jego r臋k臋 przycisn膮艂 do ust i rozp艂aka艂 si臋. Wtedy Iwan ujrza艂 艣wiat艂o艣膰 – zrozumia艂, 偶e jego 偶ycie by艂o nie takie, jak trzeba, lecz to mo偶na jeszcze naprawi膰... Istnieje we mnie widocznie malutka, drobna cz膮stka prawdy i ona w艂a艣nie jest mn膮, i ona w艂a艣nie teraz, przed 艣mierci膮, dopomina si臋 swoich praw... Gdy zastanawia艂 si臋 czym jest TO, syn poca艂owa艂 go w r臋k臋. Chory spojrza艂 na niego i zrobi艂o mu si臋 go 偶al. Spojrza艂 te偶 na zrozpaczona, zap艂akana 偶on臋 – jej te偶 po偶a艂owa艂. Pomy艣la艂 偶e oni go 偶a艂uj膮, a on ich m臋czy. Powiedzia艂 do syna, 偶e 偶al mu go i zamiast "przebacz" rzek艂 "przepu艣膰”. W贸wczas poczu艂, 偶e to, co go m臋czy艂o wychodzi z niego."). Tak bym chcia艂.

****
O艣cie艅 w ciele gminy, to grupa ludzi, kt贸ra dr膮偶y pod nami wybuchowy tunel, niczym Tatarzy pod Kamieniem Podolskim. Nie robi膮 tego sami z siebie, z艂y duch ich prowadzi na manowce. Bez przyw贸dc贸w, m膮ciwod贸w, kt贸rzy na ich karkach chc膮 wyp艂yn膮膰 do portu w艂adzy, nie robiliby tego, znali by swoje ograniczone si艂y intelektualne, nikt nie lubi si臋 wyrywa膰 do kompromitacji.
Osiemna艣cie lat rz膮d贸w propagandy to szmat czasu, z艂o/z艂y zd膮偶y艂 ju偶 sobie przysposobi膰 ca艂e pokolenie. Wielkie podobie艅stwo do ideologii nienawi艣ci klas i dyktatury proletariatu miast i wsi. Tworz膮 jak膮艣 swoj膮 "republik臋 rad" wewn膮trz polskiego systemu konstytucyjnego z naciskiem na samorz膮d lokalny. "Gmina to wsp贸lnota samorz膮dowa mieszka艅c贸w i terytorium". Oni wybi贸rczo i w spos贸b bardzo ograniczony rozumiej膮 mi艂o艣膰 do w艂asnej ziemi. Najpe艂niejszy spos贸b jej rozumienia to "Pami臋膰 i to偶samo艣膰", "Mi艂o艣膰 i odpowiedzialno艣膰", "Osoba i czyn". Papie偶 wy艂o偶y艂 kaw臋 na 艂aw臋, Cyprian Norwid by艂 jeszcze pierwszy. Ale co im tam. Oni sami sobie sterem, 偶eglarzem, okr臋tem na oceanie samolubstwa i kariery.

Oni dzia艂aj膮 tylko w strefie cienia, nienawistna im jest sama my艣l o jawno艣ci, spotkaniu, dialogu, partnerstwie. "Nie po to jest 艣wiat艂o, by pod korcem sta艂o... wszystko b臋dzie wyjawione" - niech nam si臋 艣ni po dniach i nocach.

Jest dobro i z艂o. Dobro rodzi dobro, dzieli si臋 nim, wszystkiemu ufa, jest widzialne i stara si臋 by膰 przezroczyste, obecne w przestrzeni publicznej dla wszystkich, we wszystkim pok艂ada nadziej臋, chce rozmawia膰, s艂ucha... Z艂o zupe艂nie przeciwnie - kryje si臋 w anonim-ach(-owo艣ci), uderza zza krzaka, za plecami obmawia i planuje z艂o kolejne... Dobro tworzy, zaprasza do wsp贸艂-udzia艂u, uczestnictwa, z艂o neguje, rujnuje, a w ko艅cu zabija. Od stworzenia 艣wiata? Nie, od pierwszego grzechu. "A widzia艂, 偶e wszystko, co stworzy艂, by艂o dobre". Mog臋 publicznie i prywatnie "w izdebce" w niesko艅czono艣膰 sk艂ada膰 dzi臋kczynienie.

PS.
Zdj臋cia:
Lew To艂stoj w Jasnej Polanie
1) sam (1908)
2) i z wnuczk膮 .

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz