Po wczorajszym dniu mam mieszane wspomnienia, piękne - państwowe, i kaca - po PiSie. Można zwątpić w rozum narodowy. To, że jeden objawił w pełni swoje szaleństwo, trudno, takie przypadki się zdarzają. To, że idzie za nim szerzą, także duchownych i młodych - jest zgrozą. Szaleniec idzie z pochodnia palić Warszawę i Polskę, a oni mu krzyczą hosanna - Tyś jest Polską.
Dzień pamięci zamienił w wiece, capstrzyk i chore widowisko. Czy znajdzie właściwy odpór i diagnozę?
Czarnowidztwo przenosi się na wszystko. Jeśli nie przegraliśmy życia, to i nie wygraliśmy. Dzieci, uczcie się i uciekajcie. Po nas niech zapadnie się ziemia. Zanim się dom doczesny zawali. Chce się tylko położyć w nim i umrzeć. Gdy rozum śpi, budzą się demony.
Cóż po mnie? Nawet Grażynie w niczym nie pomogę. Dźwiga wszystkie decyzje i rozliczenia. Dziś nawet musi mnie zastąpić w szkole. Jam członek zarządu LGD, mam posiedzenie. A może zaszyłbym się w mysiej dziurze? Byle - nie tyle - z piórem, co stalówką. Potem wystarczyłoby zacementować, żeby nie cuchło.
Stwierdzam i deklaruję, że dzisiaj różne "wy" i różne organizacje mogą mieć ze mnie tylko taki pożytek, że wszędzie wnoszę kapitał zawierzenia. Powiązany jest on z rozsądkiem i trzeźwym myśleniem. No i przez wierne pisanie daję się obserwować we wszystkim na egzystencjalnym tle. Osobowym, nie sloganowym. To jedyna taka oferta na naszym terenie, nieprawdaż? Nie jestem więc całkiem nieużyteczny :)
Im dłużej powstaje post, tym bardziej jest wygładzony. To, że gdzieś jest jeszcze nazbyt chropowaty, złóżcie na karb zbytniego pospiechu. Dzisiaj poruszam trudne sprawy - po wczorajszym dniu pamięci i wyskoków prezesa - więc bardzo potrzebuję waszej życzliwej wyrozumiałości i dobrej konstrukcji posta.
Jestem do cna patriotycznie myślący. Tu gdzie żyję, jest Polska. W Annopolu, Jadowie, Tłuszczu, Warszawie, Krakowie... od Odry, po Bug. Od morza, do Tatr. Żaden neurolog nie potwierdził też, jakoby pamięć o Smoleńsku występowała tylko w pisowskich półkulach. Ja idę krok dalej w sprawach pamięci, nie zapomnę nawet tego, co zrobił wczoraj prezes Jarosław. Mając gdzieś większość Polaków, własne deklaracje, a nawet list biskupów. Znam zwolenników PiS na samym dole i lubię. Razem ze Wspólnotą Samorządową rządzą w moim powiecie. Fajni ludzie. Mają kontakt z rzeczywistością. Już tylko ich można słuchać. Prezes podpalił się wczoraj. Popiół i zgliszcza za nim. Otaczające go funkcyjne papugi nie powiedzą nic od siebie. Wpatrują się w wodza i heilują. Wystarczy mi zamknąć oczy, by przypomnieć wczorajsze wiece (także z pochodniami), na grobach i pamięci ofiar. Tak nie ma ani w PSL, ani w SLD, ani nawet w PO.
Oczywiście, że jest miejsce na ich światopogląd. Ale z tym prezesem daleko już nie zajdą. Czy potrafią obronić myślenie przeciw dogmatom i dyktatowi personaliów? Spotykając młodych zwolenników PiS na dole, nie wierzę, że bez prezesa PiS się nie ostoi. To wygodne dla niego uproszczenie. Z nim gotów jestem spiąć się na śmierć i życie. O wizję Polski. Ksenofobicznej, zniewolonej jego despotycznym myśleniem, której nie cierpię i wolnej, szukającej innych i żyjącej we wspólnocie ras, ludów, kontynentów, kultur, ludzi różnego rodzaju, którą kocham.
Jarosław nieźle robi ludzi w konia. Będąc przywódcą wielkiej partii przez całą już epokę i dzierżąc przez chwilę wraz z bratem pełnię władzy w dużym europejskim kraju - nie chce wziąć na siebie ani grama odpowiedzialności za kształt dzisiejszego państwa polskiego!
Jest bardzo egocentryczny. Wczoraj sobą przesłonił śp. Lecha. Rywalizacja wśród braci trwa nadal! To przecież on, Jarosław, osobiście, łamiąc przyrzeczenie, stworzył fakt bez precedensu w dziejach, wpis do księgi hańby. Prezydent i premier z tej samej rodziny - to szczyt korupcji serca. W ogóle nie chce uznać jej konsekwencji w życiu Polski. Wyparł się bezwstydnie. Tym głośniej krzyczy "łapaj złodzieja". Wmawia, że wszystko zło zaczęło się za Tuska, teraz doszedł Komorowski (bo z obydwoma przegrał wybory, z czym się jeszcze bardziej nie chce pogodzić, niż z Katyniem i Smoleńskiem). Że przy okazji depcze patriotów, o to nie dba wcale. To szaleniec. Robi ludzi w konia. Chętnie używał wczoraj słów ból, cierpienie, tęsknota. Gdyby mówił to w kameralnej rozmowie, czemuż miałbym nie wierzyć. Ale skoro mówi to na wiecach - nie wierzę ani krztynę. Zwłaszcza, gdy można usłyszeć tyle mądrych, przemyślanych (przemodlonych) słów od rodzin innych ofiar spod Smoleńska.
Wierzę, że znajomi na dole nie zaprzeczą - jak prezes Jarosław Kaczyński - mojemu patriotyzmowi z dziada pradziada, do szpiku kości. Dzisiaj znów, wraz z prezydentami Rosji i Polski (gospodarza wymieniam na pierwszym miejscu), przechadzam się po lotnisku w Smoleńsku i cmentarzu w Katyniu. Oby bywali tam jak najczęściej, oprawa jest wtedy wspaniała. Serce krwawi - to jest część legendy Annopola i etosu rodzinnego.
W naszej szkole uczy Marina, Rosjanka. Wszyscy ją lubią, przynajmniej nauczyciele. A ja chciałbym dla naszej młodzieży tak częstych spotkań z młodymi Rosjanami, jak to ma miejsce z innymi nacjami.
Wybaczajmy i prośmy o wybaczenie.
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podpisuję się pod tym co napisałeś.
OdpowiedzUsuńJ Kaczyński dzieli ludzi w imię swoich chorych ambicji i niezrealizowanych planów. A ja nie chcę, aby cokolwiek poróżniło mnie z ludźmi, których znam, lubię, szanuję choć mamy inne poglądy polityczne.
Dziękuję za podzielenie się każdą uwagą, krytycznymi także (byle nie sloganami).
OdpowiedzUsuńWiem jak trudne podjąłem działanie (nie pisanie komentarzy, ale działanie). Czy można milczeć, albo stanąć z boku? Serce, rozum, niestety i emocje, a nawet biskupi napominają nas/mnie (?) dniem i nocą od wczoraj. Widzieliśmy i łyszeliśmy szaleńca, który pogwałcił cicho przez nas (miliony) przyjęte zasady Dnia Pamięci i Modlitwy. Podpalił Polskę.
Więc płoniemy :(
OdpowiedzUsuńBiskupi owszem, nawołują do zgody, ale ilu księży w parafiach tą pisowską nienawiść popiera i podsyca? To jest bolesne.
OdpowiedzUsuńDużo jeszcze czasu musi minąć, zanim w Polsce będzie normalnie i znikną gorszące sceny, jak te z Krakowskiego Przedmieścia.
Michał