1.
Trudno mi się dzisiaj zabrać do czegokolwiek. Skapitulowałem. Jestem Don Kichotem. Po co jechać do Anglii, na kolejny kurs, albo gdziekolwiek.
Wpadł mi w ręce stary kwartalnik katolicko-społeczny (1988). Przeczytałem rozmowę z samym sobą. Ostatnie pytanie redaktora brzmi - "Oceń sytuację waszej wspólnoty w życiu parafii i podziel się dokonaniami". Zacytuje moja odpowiedź - "Obserwujemy wzrost wiary w życiu osobistym. Wzrost duchowy pociąga umocnienie wspólnoty. Ta grupa ludzi szuka różnych form działania. Dwa lata temu postanowilismy odpowiedziec na list Papieża, powstał nasz "List Młodzieży do Papieża". Jest to ciągle ważny fakt w życiu wspólnoty, choc jego znaczenie może się ujawnić dopiero po latach. Organizujemy wiele spotkań, m.in. co roku na początku września noc czuwania pod hasłem "Podziękowanie za wakacje". Zapraszamy na nią okoliczne parafie i przyjaciół z całej Polski. W tym roku było około 400 osób, w tym dziewięciu księży. Od dwóch lat aktywnie współpracujemy przy organizowaniu rekolekcji dla młodziezy. Rekolekcjonistów zaprasza ksiądz proboszcz spośród duszpasterzy, których zaproponujemy, z kręgu naszych przyjaciół poznanych na szlakach pielgrzymek i ewangelizacji w Jarocinie. Pod moim kierunkiem przygotowujemy (z grupą animatorów) co roku razem ponad 200 osobową grupę młodzieży do bierzmowania. Z naszej grupy wywodzą się dwie nowe katechetki, które już podjęły pracę w parafii. Powstały dwie grupy muzyczne, które dbaja o oprawę muzyczną liturgii.Ostatnio powtsała grupa dla młodzieży studiującej i pracującej, na razie bardzo mała, słaba, ale już zorganizowała rekolekcje w parafii, dla młodzieży w tym wieku. Na miarę naszych możliwości staramy się uczestniczyć w innych inicjatywach, m.in. zorganizowaliśmy koncert muzyki sakralnej w ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej. Jest to początek drogi, ale za każde osobiste nawrócenie i wzrost duchowy Bogu niech będą dzięki."
Łza się w oku kręci. Jestem wdzięczny redaktorowi Tomkowi, że zechciał mi poświęcić tyle czasu i miejsca. Jam nie z soli, ani z roli.
Nic z tego, co piszę nie zaplanowałem. Gdyby nie ten wywiad, włączyłbym pokaz slajdów w swoim "Osobnym świecie" i adorował zdjęcie, po zdjęciu. Apostolus Paulus dixit 'Preterit enim figura huius mundi'. Ale zanim przeminie musi najpierw zaistnieć. Teraz, o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju.
Wywiad był przeprowadzony w czasie Synodu Biskupów o powołaniu i posłannictwie świeckich w Kościele. Już wtedy używane było określenie "obudzić śpiącego olbrzyma", bodaj nawet przez ks. prof. Andrzeja Zuberbiera, który pisał przecież także i o kapłanach.
Na marginesie i przypadkiem wpadłem na tekst Michała Wojciechowskiego, pierwszego świeckiego profesora teologii w Polsce. Poznaliśmy się na studiach, uczestniczyliśmy w jakiejś studenckiej konferencji nt. turystyki, w Broku (akurat w trakcie powodzi). To tak, na świadectwo czasów. Rozwijamy się, czy zwijamy?
Pierwszą damą polskiej teologii (kobietą świecką z doktoratem w tej dziedzinie) była Stanisława Grabska.
W akademickiej nauce społecznej Kościoła "robi" teraz Sławek, uczestnik młodzieżowej wspólnoty parafialnej w Legionowie w latach 1982-89.
A ja mam silne poczucie wykluczenia na wielu frontach. Dla uspokojenia poadoruję pokaz slajdów.
2.
Pardon synu, bracia i siostry. Podam swoja historię zatrudniania i wykluczania, bo powinniście znać dzieje rodzinne. Jestem to winien wam i... Było tak:
A)
1. Na studiach doraźnie w tzw. Spółdzielni Studenckiej. Niektórzy tak lubili w niej zarabiać, że zapominali studiować.
2. W gminnej Solidarności RI, na trzy(?) miesięcy, bez żadnych papierów, ze składek.
3. W parafii św. Jana Kantego, potem jeszcze w parafii św. Józefa Oblubieńca i Bożego Miłosierdzia (wszystkie w Legionowie).
4. W gminie jako wójt I kadencji samorządu (1990-94).
5. W szkole od 1994 do dzisiaj.
B)
Najpierw byłem wykluczany przez służby PRL, nie dawali paszportu, łamali mi karierę życiową (zmarnowane stypendia). Potem przez generała Wojciecha Jaruzelskiego, wraz z milionami solidarnościowców. Na koniec przez Kazika Łapkę, na 16 lat jego kadencji, z życia publicznego gminy (choć słowami za plecami zabijał już wcześniej, żeby przejąć władzę). Paradoksalnie, wspólnota, w której uczyłem się dojrzałego patriotyzmu ("Ziarno Solidarności") skazała moja rodzinę na wegetację. Łapkowy totalitaryzm trwał najdłużej w moim dorosłym życiu. I ma trwałe skutki. Jakimś antidotum na jego monopol była kadencja Antoniego, proboszcza, na szczęście – OPATRZNOŚĆ BOŻA - tyleż samo lat trwająca. Antoniego jeszcze ja witałem w parafii. Rozumieliśmy się bardzo dobrze. W kościele naprawdę czuliśmy się "u siebie". Miałem/mieliśmy jego poważanie. On mnie/nas zainstalował na długo w życiu parafialnym. Byłem lektorem, kantorem, ceremoniarzem. Witałem, żegnałem, dziękowałem biskupom. Najwyższą formą uznania było powierzenie mi posługi nadzwyczajnego szafarza Eucharystii. To było za dużo dla szeptanej za plecami propagandy antykapaonowskiej. Anonimy poszły do kurii biskupiej. Później podobne do kuratorium oświaty, prasy lokalnej i do Internetu w sprawie nauczania języka angielskiego (po ukończeniu mnóstwa świetnych kursów metodycznych). To był czas rządów totalitarnych, jawnie i niejawnie. Łamanie sumień. Łamanie także mojej kariery zawodowo-społecznej. 16 lat - to wystarczająco długo. Nikomu nie życzę.
Ciekawe, że ja, kiedy byłem odpowiedzialny za gminę, szukałem ludzi z autorytetem, lub osiągnięciami, aby ich pozyskać do wspólnej pracy. Tak, jak wcześniej we wspólnocie parafialnej (w każdej wspólnocie). Mnie raczej nikt nie szukał.
3.
Jeśli ktoś już się zdążył zgorszyć, to niech go pocieszą dzisiejsze czytania liturgiczne. "Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu, przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie.
Dla Ciebie bowiem znoszę urąganie, hańba twarz mi okrywa. Dla braci moich stałem się obcym. Bo gorliwość o dom Twój mnie pożera i spadły na mnie obelgi złorzeczących Tobie. Czekałem na współczucie, lecz nikt się nie zjawił, i na pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem. Pieśnią chcę chwalić imię Boga i wielbić Go z dziękczynieniem."
Czy wtedy, gdy pisał autor natchniony, mógł ktoś wymyślić dzisiejszą interpretację?
środa, 20 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz