




Myślę, że na koniec moja wiara zakotwiczyła na stałe w porcie rozumu. Wszystko stało się w niej rozumne. Idę do kościoła, lub nie idę rozumnie.
Przykazania staram się wypełniać. Rozumiem, że są dla mojego dobra. Są drogą ku większej, największej - trudnej często - miłości. Grzech zaś rozumiem, jako zwycięstwo egoizmu.
Rozumność wiary chciał nam przybliżyć wielki, globalny, prawie czteroletni wysiłek ojców soborowych Vaticanum Secundum. Był wśród nich Karol Wojtyła, nasz "ukochany" papież. Był wtedy biskupem i kardynałem. Był też duszpasterzem (parafialnym i akademickim), filozofem, teologiem. Był synem polskiej ziemi, historii, literatury. Był przede wszystkim myślącym, sympatycznym, empatycznym, kochającym człowiekiem.
Gdy został papieżem wcielał swoja osobą, życiem, posługą to, czym był. I naukę Soboru. Uważał, że ważnym sposobem realizacji Soboru jest jego pielgrzymowanie po świecie.
Razem z nim możemy głośno myśleć tak:
- W Jezusie z Nazaretu (Chrystusie) religia przestaje być szukaniem Boga „niejako po omacku” , a staje się odpowiedzią wiary daną [takiemu] Bogu, który się objawia [objawił]. W ten sposób, dla każdego kto poznał, zastanowił się, przyjął jego naukę o miłości braterskiej aż do końca - Jezus Chrystus jest nowym początkiem wszystkiego. Wszystko w Nim odnajduje siebie. Jezus szuka człowieka, ażeby go wyprowadzić z tych manowców, na które coraz bardziej schodził. „Wyprowadzić”, to znaczy wytłumaczyć człowiekowi, że znajduje się na błędnych drogach, ale to znaczy także przezwyciężyć zło, które rozpanoszyło się w dziejach człowieka. Właśnie to przezwyciężenie zła nazywa się Odkupieniem.
Religia, która ma początek w tajemnicy Bożego Narodzenia (Wcielenia), jest religią „trwania we wnętrzu Boga”, uczestniczenia w Jego własnym życiu. Idę do kościoła, aby lepiej uczestniczyć w życiu Boga. Nie chcę przegapić takiej okazji.
Jestem człowiekiem rozumnym. Tak mnie zdefiniowano gatunkowo (homo sapiens). Fundamentalna postawa nadziei nie pozwala mi stracić z oczu ostatecznego celu, który nadaje sens i wartość całej mojej egzystencji. Jakież to naturalne! Ewangelista też nie stawia mi wygórowanych warunków. "A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”. Tylko tyle. Poznać na ile to możliwe! To odpowiada mojej wrodzonej ciekawości poznawczej. Słucham mądrych ludzi, czytam mądrych autorów (w tym także natchnionych). Jakież to naturalne i rozumne. Bóg Biblii nie ukrywa się przed żadnym czytelnikiem.
A do tego zdarzył się jeszcze Sobór, "który pragnął przemówić do wszystkich, aby wyjaśnić tajemnicę człowieka oraz współdziałać w znalezieniu rozwiązania głównych problemów naszego czasu”.
I na szczęście nie ma już, przynajmniej w Europie, wielkich (z totalitarną przemocą) systemów antychrześcijańskich — najpierw nazizmu, a później komunizmu - choć trzeba uważać, bo inne anty- chcą i mogą się rozplenić. Widzę rozumność wiary. Chcę wierzyć w rozumność człowieka.
Najlepszym sposobem promowania rozumności wiary i budowania (osobowej) cywilizacji III Tysiąclecia "nie jest nic innego, jak tylko możliwie wierne wcielanie nauki Vaticanum II w życie każdego człowieka i całego Kościoła."
PS 1.
Mądrości mi użyczył list JPII "Tertio Millennio Adveniente". Tą drogą dziękuję Benedyktowi XVI za namówienie mnie do ponownej lektury listu. Bóg zapłać papieżu :)
PS 2.
Zdjęcie kaczek, które przyfrunęły do naszego Ogrodu.
To, że możemy wiele zrozumieć w naszej wierze jest bardzo pomocne, bo dzięki temu łatwiej nam ją przyjąć i przyswoić. Wiara i rozum idą razem. Pozdrawiam bardzo serdecznie, z Panem Bogiem!
OdpowiedzUsuń