wtorek, 19 kwietnia 2011

Kazanie Wielkanocne katechety

W naszej epoce, w której ludzkość coraz bardziej się jednoczy i wzrasta wzajemna zależność między różnymi narodami, Kościół tym pilniej rozważa, w jakim pozostaje stosunku do religii niechrześcijańskich. W swym zadaniu popierania jedności i miłości wśród ludzi, a nawet wśród narodów, główną uwagę poświęca temu, co jest ludziom wspólne i co prowadzi ich do dzielenia wspólnego losu.

Ludzie oczekują od różnych religii odpowiedzi na głębokie tajemnice ludzkiej egzystencji; czym jest człowiek, jaki jest sens i cel naszego życia, co jest dobrem, a co grzechem, jakie jest źródło i jaki cel cierpienia, na jakiej drodze można osiągnąć prawdziwą szczęśliwość, czym jest śmierć, sąd i wymiar sprawiedliwości po śmierci, czym wreszcie jest owa ostateczna i niewysłowiona tajemnica, ogarniająca nasz byt, z której bierzemy początek i ku której dążymy.

Od pradawnych czasów znajdujemy u różnych narodów jakieś rozpoznanie owej tajemniczej mocy, która obecna jest w biegu spraw świata i wydarzeniach ludzkiego życia. Rozpoznanie to i uznanie przenika ich życie głębokim zmysłem religijnym. Religie zaś związane z rozwojem kultury starają się odpowiedzieć na te same pytania.
Religie, istniejące na całym świecie, różnymi sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy.

Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które nierzadko odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. Głosi zaś i obowiązany jest głosić bez przerwy Chrystusa, który jest "drogą, prawdą i życiem", w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego i w którym Bóg wszystko z sobą pojednał.

Przeto wzywa synów swoich, aby z roztropnością i miłością przez rozmowy i współpracę z wyznawcami innych religii, dając świadectwo wiary i życia chrześcijańskiego, uznawali, chronili i wspierali owe dobra duchowe i moralne, a także wartości społeczno-kulturalne, które u tamtych się znajdują.
Jeżeli w ciągu wieków wiele powstawało sporów i wrogości np. między chrześcijanami i mahometanami, święty Sobór wzywa wszystkich, aby wymazując z pamięci przeszłość szczerze pracowali nad zrozumieniem wzajemnym i w interesie całej ludzkości wspólnie strzegli i rozwijali sprawiedliwość społeczną, dobra moralne oraz pokój i wolność.

Zgłębiając tajemnicę Kościoła, święty Sobór obecny pamięta o więzi którą lud Nowego Testamentu zespolony jest duchowo z plemieniem Abrahama.
Wierzy bowiem Kościół, że Chrystus, Pokój nasz, przez krzyż pojednał Żydów i narody i w sobie uczynił je jednością. 
Zawsze też ma Kościół przed oczyma słowa Apostoła Pawła odnoszące się do jego ziomków, "do których należy przybrane synostwo i chwała, przymierze i zakon, służba Boża i obietnice; ich przodkami są ci, z których pochodzi Chrystus wedle ciała". Pamięta także, iż z narodu żydowskiego pochodzili Apostołowie, będący fundamentami i kolumnami Kościoła, oraz bardzo wielu spośród owych pierwszych uczniów, którzy ogłosili światu Ewangelię Chrystusową. 
Żydzi nadal ze względu na swych przodków są bardzo drodzy Bogu, który nigdy nie żałuje darów i powołania.
Skoro więc tak wielkie jest dziedzictwo duchowe wspólne chrześcijanom i Żydom, święty Sobór obecny pragnie ożywić i zalecić obustronne poznanie się i poszanowanie, które osiągnąć można zwłaszcza przez studia biblijne i teologiczne oraz przez braterskie rozmowy.

Niechże więc wszyscy dbają o to, aby w katechezie i głoszeniu słowa Bożego nie nauczali niczego, co by nie licowało z prawdą ewangeliczną i z duchem Chrystusowym.
Kościół, pomnąc na wspólne z Żydami dziedzictwo, opłakuje - nie z pobudek politycznych, ale pod wpływem religijnej miłości ewangelicznej - akty nienawiści, prześladowania, przejawy antysemityzmu, które kiedykolwiek i przez kogokolwiek kierowane były przeciw Żydom.

Nie możemy zwracać się do Boga jako do Ojca wszystkich, jeśli nie zgadzamy się traktować po bratersku kogoś z ludzi na obraz Boży stworzonych. Postawa człowieka wobec Boga Ojca i postawa człowieka wobec ludzi, braci, są do tego stopnia z sobą związane, że Pismo święte powiada: "Kto nie miłuje, nie zna Boga"
Stąd upada podstawa do wszelkiej teorii czy praktyki, które między człowiekiem a człowiekiem, między narodem a narodem wprowadzają różnice co do godności ludzkiej i wynikających z niej praw. Sobór, idąc śladami świętych Apostołów Piotra i Pawła, żarliwie zaklina chrześcijan, aby "dobrze postępując wśród narodów", jeśli to tylko możliwe i o ile to od nich zależy, zachowywali pokój ze wszystkimi ludźmi, tak by prawdziwie byli synami Ojca, który jest w niebie.

Cały tekst wziąłem z "Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich" Świętego Soboru Watykańskiego II. Santo Subito. Mogłem zatytułować "Szkoła Soboru(2)", ale chciałbym, żeby takie były kazania wielkanocne (soborowe) na całym świecie. Boże, może wreszcie po 40-stu latach sobór stanie się powszechny w Kościele!? Można go cytować dosłownie, można opowiadać swoimi słowami, jeśli przyswoiliśmy sobie należycie filozofię i teologię Soboru. Sobór musi być fundamentem światopoglądu chrześcijańskiego, a nie jakieś tam coś, gdzieś (gdzie nigdy ludzie nie bywali).

3 komentarze:

  1. Ja bym zacytowal zrodlo na poczatku, bo sie ma wrazenie, na poczatku, ze to twoje slowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest kazanie katechety, nie publikacja naukowa. Mogłoby się zdarzyć, że wpadłbym w natchnienie i powiedział to wszystko jota w jotę z pamięci :)
    Ale czyż nie jest to dziwnie rzadko obecna katecheza i homiletyka w parafiach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli autor miałby powiedzieć, co miał na myśli, to:
    Po pierwsze - autorem jest Duch Święty, który włada w każdym, który się na Niego otworzy.
    Po drugie - kopista, czyli ja, chciał, aby każdy odkrywał poprzez płynne wejście w tekst sensowny, bliski, zrozumiały - w taki właśnie sposób rozumienia świata i kościoła, żeby się utożsamił i w nim zadomowił. Żeby odkrył, że taki kościół jest możliwy, co więcej przepisany receptą sobory wszystkim katolikom i na koniec, żeby się zdziwił, że nie jest to kościół jakiego doświadcza na co dzień. I wtedy, żeby bardzo się zadziwił i długo mu to nie dawało spokoju. Taki miałem zamiar, a bez zamiaru rzadko się coś pisze. Od Świętego (Santo Subito!) Soboru minęło ponad 40 lat!

    OdpowiedzUsuń