czwartek, 14 kwietnia 2011

W b艂ocie kwiatki rosn膮



1.
Rano, nim rozejrz臋 si臋 po 艣wiecie, wchodz臋 w siebie. Obserwuj臋 jak 偶ycie - i co - mi objawia. Potem dopiero, jak ju偶 zaistniej臋, rozgl膮dam si臋, czytam, sprawdzam to i tamto. Noc膮 zostaj臋 z w艂asnymi my艣lami pod ko艂dr膮.
艢wiat wewn臋trzny jest - dla mnie - bardziej ciekawy. Ten 艣wiat inaczej hierarchizuje byty i sprawy, inaczej w nim wygl膮daj膮 g艂贸wne tematy 偶ycia i 艣mierci. Ma艂ych spraw w nim nie ma. Prawie ka偶da, je艣li si臋 wy艣wietli - 艣wieci. Prawie - bo nie chc臋 generalizowa膰. 艢wieci 艣wiat艂em i perspektyw膮 z oddali.

Ub贸stwo sprzyja odkrywaniu 艣wiata wewn臋trznego. Gdybym mia艂 kas臋 wi臋cej bym bywa艂 i dzia艂a艂 na zewn膮trz. Trzeba mie膰 do tego wykupione 偶etony obecno艣ci na rynku.

Czy rynek i Kr贸lestwo Bo偶e maj膮 co艣 wsp贸lnego?

2.
Kochani zwolennicy PiS. Kochani zwolennicy PSL. Kochani zwolennicy SLD. Kochani zwolennicy PO. 呕adna grupa nie jest Polsk膮. Nawet wszyscy razem nie jeste艣my Polsk膮. S膮 jeszcze ci, kt贸rzy 偶adnej partii nie popieraj膮. Dopiero ta suma jest Polsk膮.
Nie dajmy si臋 te偶 zwie艣膰, 偶e kt贸ra艣 partia m贸wi o Polsce. M贸wi przede wszystkim o sobie. Z Polsk膮 w tle. Po to s膮. Kr贸lestwo Bo偶e jest w nas. Mo偶e politycy potrzebuj膮 doradc贸w katechetycznych?
Je艣li w ostatnich dniach, wzburzony, rozgl膮dam si臋, sk膮d偶e nadejdzie mi pomoc, spok贸j, wiara i nadzieja na mi艂o艣膰 - nie oczekuj臋 wcale, 偶e przyjdzie w wypowiedzi Tuska lub Kaczy艅skiego. Benedykt XVI ("艢wiat艂o艣膰 艣wiata") i Sob贸r s膮 na podor臋dziu.
W zewn臋trznym i medialnym 艣wiecie znikn臋艂a gdzie艣 (rozmy艂a si臋) perspektywa 艢wi膮t Wielkanocnych (呕ycia, 艢mierci, Zmartwychwstania), kt贸re ju偶 za 10 dni. Czy to nie daje do my艣lenia? Nie zawstydza?
Gl臋dz膮 i gl臋dz膮 o tablicach, wiecach, wystawie. Doszed艂 spos贸b korzystania z zasob贸w sztuki poetyckiej.

3.
Tablice, wiece, wystawa te偶 s膮 ciekawe, ale z innej strony. Dla mnie to przejawy nie walki politycznej, ale wojny 艣wiat贸w. 艢wiatopogl膮d贸w, wizji cz艂owieka, demokracji, kultury.
Nie obchodz膮 mnie, w obu przypadkach, uwik艂ania polityczne i partyjne konteksty. Patrz臋 na oba zdarzenia oczami moich rodzic贸w, wychowawc贸w i nauczycieli (偶yciowych, nie szkolnych). To nie znaczy, 偶e oni dzisiaj tak samo by my艣leli. Mogliby by膰 przecie偶 np. zagorza艂ymi s艂uchaczami Radia Maryja! Ale nie s膮. Ojciec nie 偶yje, mama ma 89 lat i ju偶 偶yje w艂asnym 艣wiatem (wewn臋trznym). Chodzi o przekazany mi 艣wiat warto艣ci, wzor贸w, idea艂贸w. O ukszta艂towanie mojej wra偶liwo艣ci na ludzkie sprawy. Mi臋dzy innymi zasad臋 - "Nie rz膮d藕 si臋 na cudzym podw贸rku... pokorna owca dwie matki ssie...itd". Tylko czym艣 za艣lepiony (ubezw艂asnowolniony?) m贸g艂bym bra膰 udzia艂 (fizycznie lub mentalnie) w wieszaniu w obcym kraju, w innej kulturze politycznej i prawnej, tablicy w swoim j臋zyku i ze swoj膮 konfliktow膮 interpretacj膮. Bo wed艂ug tego jak mnie ukszta艂towano, to w og贸le si臋 nie godzi, nie przystoi wcale. To obcesowa demonstracja nie liczenia si臋 z innymi lud藕mi. Narzucanie siebie. Ani ludzkie, ani chrze艣cija艅skie, ani kulturalne, ani polityczne. 呕adne. Wstyd.
Z drugiej strony nie m贸g艂bym, t膮 sam膮 miar膮, zamieni膰 cudzej tablicy. Mia艂bym k艂opot. Ale tak mnie wychowano, bra膰 k艂opot na siebie, nie zwala膰 na innych.
Z wystaw膮 w Brukseli podobnie. Partactwo mnie razi. Zdj臋cia nie s膮 okazj膮 do prezentowania swoich referat贸w. Co艣 si臋 komu艣 poprzestawia艂o. Zdj臋cia pokazuj膮 rzeczywisto艣膰. Niech wystaw臋 fotograficzna robi fotografik. Nie brakuje Polakom 艣wietnych fotografik贸w. Politycy swoje referaty niech wyg艂aszaj膮 do mikrofonu.

To jest wojna dw贸ch 艣wiatopogl膮d贸w, wizji cz艂owieka, kultury (Nowy Kulturkampf? - Marcello Pera), narod贸w. Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Niedzielne wiece zburzy艂y (zdradzi艂y) wypracowany wsp贸lnie konsensus wi臋kszo艣ci Polak贸w w sprawie Dnia Pami臋ci i Modlitwy (Skupienia). Tablica nie liczy艂a si臋 ze zdaniem i uczuciami (elementarn膮 kultur膮) Rosjan. Wystawa chcia艂a wobec narod贸w 艂opatologicznie oprawi膰 tragedi臋 w ciasn膮 interpretacj臋.
Ja to odbieram jako but臋 (?) okazywana w艂asnemu narodowi i innym krajom. Zakamuflowana pr贸ba dewaluowania innych, Rosji, Europy - 偶eby pokaza膰 siebie jako samotna wysp臋 wszelkiej prawo艣ci. Mesjanizm jakiej艣 cz臋艣ci narodu polskiego?

4.
Polityczni stratedzy i mitomani chcieliby, 偶eby艣my wszystko widzieli w spolaryzowanej przestrzeni PiS-PO. Traktuj膮 nas jakby艣my byli bezmy艣lnym marginesem z czworak贸w. Dobrze sobie rozrysowali struktury i warstwy spo艂eczne. Konsekwencje podzia艂贸w z czasu marksistowskiej ideologii. Prze偶yli艣my 45 lat w warunkach walki klas i dyktatury proletariatu. Podzia艂y i uprzedzenia nie rozp艂yn臋艂y si臋 bez 艣ladu. Ka偶de napuszczanie ludzi na siebie na czym艣 bazuje.
Nie chc臋 nadmiernie eksponowa膰 "swojej" rozumno艣ci, przestrzega mnie przed tym tak偶e papie偶. Nie opieram si臋 na 偶adnych badaniach, tylko w艂asnym os膮dzie intelektualnym. Teorie, kt贸re g艂osz臋 maj膮 styl (poziom) publicystyczny. Podsuwam je pod szersz膮 rozwag臋.
Wr贸膰my do pocz膮tk贸w. Zejd藕my do fundament贸w obu 艣wiat贸w. Mam osobiste obserwacje. Pradziadek Aleksander sprzeda艂 pono膰 jaki艣 maj膮tek ziemski, ulokowa艂 w akcje i straci艂. Sta艂 si臋 mieszczaninem, dyrektorem drukarni i poligrafii magistratu warszawskiego. Si贸demk臋 dzieci wychowali religijnie i patriotycznie. Pozytywnie - byli skoligaceni z Boles艂awem Prusem. Byli cz臋艣ci膮 polskiej inteligencji w II RP. Maria wysz艂a za prawnika Andrzeja Kr贸la, syna niepi艣miennego ch艂opa z Annopola. Dobrze im si臋 wiod艂o, do wybuchu wojny. Maria pielgrzymowa艂a z biskupami. Po wojnie, do ko艅ca, biedowali. W ich jad艂ospisie by艂y ul臋ga艂ki suszone i czerstwy chleb. B艂oto musia艂o tu by膰 takie samo jak dzisiaj. Nie narzekali. Obdarowywali drzewami z lasu pogorzelc贸w i buduj膮ce si臋 ko艣cio艂y. Pozostali w pami臋ci jako wyj膮tkowo dobrzy i pobo偶ni ludzie.
Emilia wysz艂a za W艂adys艂awa Kapaona. Podobno bez wielkiej mi艂o艣ci, bardziej z rozs膮dku, bo chcia艂a mie膰 rodzin臋 i dzieci. Porz膮dny by艂 go艣膰, uk艂ada艂 zgrabne wiersze o Annopolu i rodzinie. By艂 skromnym ksi臋gowym. Wyr贸偶nia艂a go jeszcze mi艂o艣膰 do szwagierstwa!
Stryj, m贸j ojciec chrzestny, pochodzi艂 ze wsi. Zosta艂 dyrektorem w Ministerstwie 呕eglugi, wst膮pi艂 do partii (mo偶e kolejno艣膰 by艂a odwrotna), czego rodzina nie mog艂a mu do ko艅ca zapomnie膰. Odwiedzali艣my si臋, mo偶e ju偶 by艂 na emeryturze?
Ojciec mia艂 mieszcza艅skiego ducha - fortepian, teatr, gosposia... Kiedy nie znalaz艂o si臋 mieszkanie po 艣lubie w Warszawie czu艂 sie wygna艅cem. Jego i mamy, i ca艂ej rodziny ojczyzn膮 by艂 ko艣ci贸艂 kardyna艂a Stefana Wyszy艅skiego. Na emeryturze, w ramach Uniwersytetu III Wieku bywa艂 Janem III Sobieskim na scenicznych deskach. Kocha艂 by膰 z lud藕mi i pisa膰 im wiersze (po ojcu). Mama by艂a z rolniczej rodziny (2+7) spod Tarnowa. 呕yje w niej jeszcze duch b艂ogos艂awionej Karoliny K贸zki. Ca艂e 偶ycie liczyli grosz do grosza.

R贸偶nie bywa艂o. Mog艂a by膰 bieda, ale by艂 szacunek. Pogarda si臋 zacz臋艂a w PRL. Rodzice do艣wiadczyli jej w swoich miejscach pracy. Wielodzietno艣膰 i religijno艣膰 (anty ideowo polityczna) by艂y po偶ywk膮. Ojciec pa艂臋ta艂 si臋 po r贸偶nych biurach i laboratoriach, JOMB, ITB, niepotrzebny nikomu "literat".

W naszym ogrodzie w b艂ocie kwiatki rosn膮. Popatrz臋, sprawdz臋 czy pachn膮. Jutro wr贸c臋 do klawiatury. Postaram si臋 pozosta膰 na katechetycznym podw贸rku.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz