czwartek, 21 kwietnia 2011

Święta, Norwid, Wojtyła i samoświadomość (kościoła)

"Mówią — że to jest wielkie; ja wiem: ja tam byłem" (C.Norwid, Rzecz o wolności słowa)

***
Wczoraj, po raz pierwszy od dawna, nie było "jajka wielkanocnego" w szkole. Zabrakło ducha. Może gdybym był? Nie, nie ze mnie. Może powiew i parcie przyszłoby od strony katechetycznej? Od tego, co dzieje się na katechezie w klasie. Może.

Jak to jest z tym duchem wśród nas? Jeśli rozgorzeje dyskusja - jest nadzieja. Jeśli nie, jej brak.

Jesteśmy, w ocenie poety, narodem, w którym każdy czyn zbyt szybko wstawa, każda książka, za późno. Książka - to przemyślenia opublikowane i dostępne.

"Będąc nie tylko ojcem swych słów, lecz i synem
I duchem — i dopiero uroczystym czynem!
...
A kto by mi zaprzeczył doniosłości słowa
I że nie wstaje przezeń istność narodowa (!) (wykrzyknik mój, jk)
...
Nie rodzimość to bowiem języka zrobiła
...,
Lecz Ten, co ze wszech figur i ze wszech przymiotów,
Ze wszystkich tkań, ze wszystkich uciszeń i grzmotów
Czyni ogromną aurę wolności sumienia:
Wysokość sfery słowa, nie wartość korzenia (wytł. moje, jk)
...
Każdy język okaże się w czemś niebogaty.
Lecz, jeżeli mąż, członek narodu, już stoi
Tam, gdzie o swe słabości człowiek się nie boi
I gdzie ze stron ujemnych urabia się nowa
Bezstronności potęga, dodatność zbiorowa,
Niechże narodu język strony swe mniej chwalne
Zna i prawdzie zeń łuki wiąże tryumfalne.
...
Polskiemu językowi na czem z rodu zbywa?…
Na literze! To jego strona jest wątpliwa.
Nie na słowie, ni słowa duchowem bogactwie,
Ni jego włóknach srebrnych, raczej na ich tkactwie.
...
Do dziś, zaiste, wyznać trzeba, choć boleśnie:
Późno wychodzi książka, czyn w zamian przedwcześnie,
...
Moc miejmy obejrzenia się na braki, które,
Ujemne będąc, kreślą całości naturę,
I są jakoby twórczą narodów pokorą:
Pozornie krzywdząc, one dlań skarbią i biorą.
...
Bawi mię, gdy dziennikarz albo publicysta
Klnie średniowieczną ciemność, z której wciąż korzysta;
Ta ciemnota musiała nieźle być użyta,
Gdy się, jak świeca, topi, a przy niej się czyta.
Ciemnota, która mimo niezgrabne praktyki
Stworzyła arcydzieła, stworzyła języki!
Tych się nie tworzy sennym natchnienia polotem,
Zboże po burzy wstawa, lecz nie siane grzmotem,
I raczej praca długa a wierna literze
Całokształty takowe urabia i strzeże.
...
Trzeba było mieć tłocznię i drukarską czeladź
Wytrwale pracującą, by ducha w rzecz przelać
Nie na dzień, nie na jeden pamflet zaułkowy,
Lecz na wieki przed ludźmi i źródłem wymowy.
Praca, której nie pełni się między gawędką
A gawędką, ni ciska konwulsyjnie, prędko.
Trzeba było, jak Ojciec Niebieski, na długo
Ukochać, trzeba było być duchem i sługą!…
...
Trzeba było być duchem, pokorą, i pracą,
I siłą, i nicością — trudem, nie lada co,
Lecz dlaczego, lecz przez co to słowiańskie ciało,
Duchem możne, w litery pracach opieszało
Tak dalece, że sama nazwa Słowianina,
Nie znane mu, co głosi ni skąd się poczyna?
Jakby owy, co nigdy nie był ścisłym w mowie,
Nie wiedział za to, czemu, ani jak się zowie.
Treści te, aby słusznie odczytać, godzi się
Wrócić w czas, gdy kowano litery w napisie,
I dopiero, epoki powietrzem owiane,
Wygłosić, jako były w pamięć zaciosane.
...
«Słabi» jest slavi, tylko zmienione wymową.
Słabi — Sklawy — i Sławni — i Słowo: to cała
Jest treść dziejów, jak dziejów oś się obracała!
...
Do dziś znać, że Słowianin wyglądał, czy w dali
Zorza się jakaś nagle światu nie zapali;
Mag narodów wyzierał gwiazdy nie na niebie,
Lecz w sercu i w goszczeniu i w łamanym chlebie;
...
W polemice tak mało formy urobione,
Że trudno jest się różnić, łatwiej zejść na stronę,
...
Spocząć pragnę, iż błędną rzeczą nie uwiodłem,
Pragnę spocząć — i pójdę spocząć — i poszedłem…
Gwiazdy przede mną, za mną gwiazdy dżdżą złotemi
Kresy, gdy lecę, niebu odrębny i ziemi,
Jakbym sam trzecią rzeczą był między obiema…
...
drogi jak wiele
Ubiec musiałem, prawe upatrując cele,
Porzuciwszy świat, na dwie partie rozłamany:
Między tytany szału i flegmy tytany
Sam przez pustynie lecąc, wybladły,...
Bym nie zbył reszty serca pierwej, aż się cegły
Nad trumną zaczerwienią, iż miłość dostrzegły!…
...
«Zaprawdę — ruina
Jest całością!… I nową twórczość odpoczyna!»
...
W tym momencie dotknąłem palcem ZMARTWYCHWSTANIE (moje,jk)
I wymówiłem słowo: «Jestem!» niespodzianie,
I chciałem ręką wtóry kamień podjąć z ziemi,
Lecz zdał mi się ogółem łączny ze wszystkiemi…
Zadrżałem znów, gdy orzeł rzekł jak trąba grzmiąca:
«Kto tu trąca ruinę, ten principium trąca»…
Odtąd już, w jakąkolwiek się przeniosłem sferę,
Zrozumiewałem całość słowa i literę.

***
"Widziałżeś te babilońskie i niniwitańskie rzeźby i odłamy w muzeach albo rysunkach? To widziałeś i pojęcia ludzi czasu Komuny. Pejzażu ruin Paryża i obrazu bitew nie maluję ci, ale raczej pojęć społecznych obraz."
Trudno uwierzyć, że Cyprian Norwid widział i próbował sięgnąć źródeł naszego "słowiaństwa", oraz poddać analizie zniszczenia jakie dokonała Komuna, a w naszych czasach mówi się o tym tylko półgębkiem i między wierszami.

Jeśli Norwida nie słuchają, to Soboru tym bardziej, bo młodszy.
Jednakowoż swoją pracę i ja wykonam, bo na coś się żyło, na coś studiowało, choć współcześni tylko w swoim widzimisię i w papierach upatrują legitymizacji siebie, władzy i tych czasów.
Otóż, głównym zadaniem Soboru Watykańskiego II było odpowiedzieć na pytanie o sam Kościół w dzisiejszym świecie i na pytania, jakie stawia sobie współczesna ludzkość. Inaczej mówiąc, chodziło o samoświadomość Kościoła i o dialog. Jest w tym analogia do człowieka, "który także w owych dwu aspektach siebie określa i urzeczywistnia." Dopiero w trakcie trwania Sobór rozszerzył swoje spojrzenie na cały świat, czyli całą ludzkość, "uwzględniając wszystkich niewierzących i ateistów". Poznanie siebie samego, samoświadomość (tak osoby, jak i Kościoła) jest warunkiem dialogu z innymi. Ideałem dialogu Paweł VI nazywa "dialog zbawienia".
Tylko wtedy skutecznie i owocnie mogę "orientować się na innych", kiedy potrafię najpierw "wejść w siebie". Ale także zdolność do odnowy "na wszystkich frontach życia Kościoła" tkwi korzeniami w jego samoświadomości, w samowiedzy. Nie tylko hierarchii, ale wszystkich: ciebie, mnie, kardynałów, katechetów, organisty, kościelnego i "myszy kościelnej". Tylko rzetelna samowiedza daje fundament do pełnej identyfikacji i utożsamienia z Kościołem.

Perspektywy dialogu ze światem rosły wraz z samoświadomością "Ludu Bożego" ("Lumen Gentium"). Kościół stawał się bardziej świadomy zarówno swojego posłannictwa, jak i możliwości dialogu. Punktem stycznym obu rzeczywistości ("szczególną wypadkową współczesności i Soboru") jest osoba ludzka, którą niektórzy uczestnicy nazywali wprost "najbardziej podstawową płaszczyzna myślenia soborowego".
Prawda o osobie roztacza blask na dzisiejszy świat. Jest dobrze zakorzeniona we współczesnej filozofii (fenomenologia, personalizm, filozofia dialogu, spotkania, "drugiego", "innego", dramatu, "epifania twarzy"...).
Z prawdy o osobie wywodzi się uzasadnienie wolności i praw człowieka, które stały się zasadą sformułowań współczesnych konstytucji państw i deklaracji międzynarodowych. Sobór podjął całą problematykę współczesności "nie zostawiając niczego lękliwie na boku". Co więcej, niektórzy wprost dowodzą, że dokumenty Soboru leżą u podstaw nowoczesnej etyki personalistycznej. Klucz do rozwiązania najtrudniejszych problemów ludzkości leży w człowieku.
Rozumna natura człowieka każe nam wszystkim pytać o sens. "Sens, czyli prawda" - jest warunkiem wartościowego życia. Sobór Watykański II naucza prawdy o Kościele w świetle Objawienia i na podstawie doświadczenia współczesnej ludzkości. Jego nauka (dokumenty) są wynikiem "niezwykłej sumienności, precyzji myślenia i odpowiedzialności za każde słowo" (kard. Wyszyński). Jest rzadkim przykładem poszanowania każdej ludzkiej myśli. Każdy dzień Soboru rozpoczynała modlitwa do Ducha Świętego.

PS.
Powyższe mądrości, z wielkim szacunkiem, wyciągnąłem i wynotowałem z myśli uczestnika Soboru, kardynała Karola Wojtyły ("naszego ukochanego papieża").

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz