piątek, 22 kwietnia 2011

Ponadczasowe - soborowe - poczucie wspólnoty





Mam nadzieję, że w polskich kościołach nie zabrzmią w Wielkanoc nie uśmiechnięte, nie Soborowe, nie ekumeniczne, nie rodzinne akcenty?
Według mnie i mojego wewnętrznego przezywania tajemnic paschalnych ten czas nie sprzyja w ogóle aktualnościom tego świata. Zdałem sobie sprawę, że przeżywam te dni w zasadzie tak samo, jak w młodzieńczych, legionowskich latach. Pomimo, że w strachowskim kościele WNMP siedzieli przed nami: Zosia (20), Łazarz (19), Hela (17) i Marysia (12), a Andrzej (15) z Olkiem (12) byli przy ołtarzu, a Jasiek (21.5) na samodzielnych i gościnnie na dróżkach w kalabryjskim kościele - czas jakby się nie liczył wcale. Ja, my i oni. Rodzina przecież, a jakby każdy sam przed Bogiem!!! Wielkanoc to już także - i po prostu - ich sprawa. Bardzo mi się to spodobało. Jezus w wieku 12 lat też zademonstrował samodzielność religijna swoim rodzicom.
Dzisiaj usłyszałem, żeby podeprzeć się mądrością innych narodów, że u religijnych Żydów troska rodzicielska sięga tylko 12 roku życia - jeśli idzie o wychowanie religijne (bo rodzicami się jest przez całe życie). Ale, u nich, od 12 roku, po spełnionych ceremoniach początkowych dojrzałości religijnej, opiekę w tym względzie nad dziećmi przejmuje Pan Bóg. Więc tacy - samodzielni - siedzieli przede mną, a ja - jak dawny Józio - przezywałem tajemnice wiary i życia. I żadne wydarzenia, przez powiedzmy 40 lat, niczego nie zmieniły i nie maja na to wpływu. Ani konklawe kolejnych papieży (JPII, B16), ani wolne związki zawodowe, koniec PRL, ani tragedia smoleńska. Tym mniej krzyż na Krakowskim Przedmieściu.
To, co ludowe w religijności nie ma szans z tym, co odwieczne, uniwersalne. W dni Wielkiego Tygodnia króluje tajemnica Prawdy Ostatecznej. Nawet modlitwa powszechna w kościele jest ułożona przez autorytety, żeby strzec - jeśli można dodać, nie ująć - powagi liturgii prawdami cząstkowymi. Niestety, nie ma zakazów mówienia z ambon.

Papież, znając wszystkie sprawy i tragedie świata, o żadnej nie wspomniał wczoraj w Koloseum. Czy potrzeba? Zwycięsko zakończona tragedia z Jerozolimy (pod obcą władzą!) - której rocznicę właśnie obchodzimy - wszystkie je zawiera. Taka jest nasza wiara.
Triduum Wielkiego Tygodnia to, być może, jedyne dni prawdziwe we względnym świecie? Gdy żadne sprawy lokalne, polskie, ani gminne, nie są w stanie zakłócić natchnionego ducha. Czy u was podobnie jest, czy inaczej?

Być może księża, którzy podparli się warszawskim krzyżem przeżywają go na równi z jerozolimskim? Trudno mi sobie to wyobrazić, ale nikomu nie mogę i nie chcę narzucać swojego rozumienia. Mnie jest przykro wtedy w kościele, ale nie wybieram sobie treści tych dni w nabożeństwach. Zniosę, przełknę, brew podniosę, opuszczę, powrócę do eschatologii. Tajemnica paschalna mnie strzeże. Myślę, że większość ludzi w małych i większych miejscowościach byłaby, tak jak ja, zdziwiona, bo nikomu do głowy nie przyszłoby, że można w Tridum i Noc Zmartwychwstania widzieć coś innego, niż historię Zbawienia.

Bo po co, dlaczego? Dziwne, wielka tajemnica wspólnoty kościoła dochodzi wtenczas do głosu. Duszpasterze mogą być bardziej wtedy ludowi, a lud - nawet wiejski - bardziej uniwersalny.
Polskie realia ucho mi wykrzywiły do tego stopnia, że uczestnicząc w Drodze Krzyżowej z Benedyktem XVI w Rzymie, w Koloseum, nasłuchiwałem, czy i on wspomni jakieś swoje polityczne żale do świata? NIE. Papież nie może, chwała Bogu, zboczyć Z GŁÓWNEJ DROGI KOŚCIOŁA, KTÓRĄ JEST CZŁOWIEK.

O dziwo, u mnie doszło jedynie silnie do głosu - poza treściami biblijnymi - poczucie wspólnoty z jakimś nieznanym Anglikiem, który mi przysłał odpowiedź i któremu ja odpowiedziałem tuz przed wyjazdem w piątek do kościoła. Ale to też tylko na marginesie przeżywania TAJEMNICY. W czasie nieliturgicznym.

Żyję od słowa do słowa. Katecheza o fundamencie współczesnej cywilizacji, jakim jest osoba, tak mnie na chwilę ożywiła, że wysłałem "zapytanie ofertowe" na CLIL. Bo trzeba czuć się potrzebnym i przydatnym jakiejś wspólnocie, żeby się jeszcze uczyć, czy w ogóle cos robić. SOBÓR WATYKAŃSKI II DAJE MI PONADCZASOWE POCZUCIE WSPÓLNOTY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz