niedziela, 22 kwietnia 2012

Podmiotowy aspekt wiary i czas naszego nawiedzenia (albo odwrotnie)

Co艣 bardzo wa偶nego i chyba zbyt pomijanego ruszy艂em?! A Pocz膮tek da艂o pierwsze 艣wiadome tchnienie dnia - modlitwa. Spotykaj膮 si臋 w niej dwa pytania odwieczne - kim jestem ja i kim jeste艣 Ty Bo偶e. "Kim jest cz艂owiek, 偶e o nim pami臋tasz..." - psalmista 艣piewa艂 tysi膮ce lat wstecz. Moja pami臋膰, a偶 do psalmisty (dalej?) i to偶samo艣膰 s膮 pod艂o偶em modlitwy, 艣wiadomego pocz膮tku dnia. Ka偶dy nowy dzie艅 jest jakim艣 nowym pocz膮tkiem (wszystkiego).

Z wczoraj (wczorajszego dnia) wychodz臋 biedny i bogaty. Zu偶y艂em, straci艂em cz臋艣膰 nerw贸w, cz臋艣膰 z臋b贸w i zdrowia i czasu te偶 pewnie. Nie wykorzysta艂em wielu mo偶liwo艣ci dobra.
Czym jestem bogaty? Postem Rachel, zdj臋ciem z Turnbull Hall, w duszpasterskim o艣rodku Uniwersytetu w Glasgow. S膮 na nim Jasiek i Rachel na tle Jezusa Mi艂osiernego. Sta艂em si臋 bogaty komentarzem Ma艂gorzaty i innych, do zwyk艂ych zdj臋膰 naszych porank贸w i wieczor贸w - szarych dni powszednich annopolskiej rodziny. Jestem bogaty zwyci臋skim spotkaniem z dzie膰mi pierwszokomunijnymi i rodzicami i wychowawczyni膮 i ksi臋dzem. Zwyci臋stwem ducha nad materi膮. Nic mnie nie za艂ama艂o, jak pisa艂 ksi膮dz Jan Twardowski, nawet jaki艣 poca艂unek i powitanie "dzie艅 dobry".
To jest zwyci臋stwo mi艂osierdzia nad nami wszystkimi. "Dives in Misericordia". Niekt贸rzy bardzo nie chc膮, 偶eby o tym pisa膰, ale nie mog臋, nie wolno milcze膰. O Mi艂osierdziu!? Kt贸re mnie/nas dotyka w ca艂ej mojej/naszej s艂abo艣ci. Pisz臋 po modlitwie. G艂贸wnie po modlitwie. W modlitwie najwi臋cej my艣li dostaj臋. Zrywam owoce w rajskim ogrodzie. Opr贸cz zakazanych. Czy wy swoje postulaty do mnie te偶 wypowiadacie po modlitwie? Je艣li tak, to si臋 na pewno zrozumiemy. Je艣li nie, to szanse radykalnie malej膮. Zreszt膮, przecie偶 gdyby艣cie otworzyli wok贸艂 siebie malutk膮 przestrze艅 dialogu publicznego jako艣, nie ci膮gle tylko prywatnego, to mo偶e nie musia艂bym pisa膰 o wielu sprawach. Ograniczy艂bym si臋 do w艂asnej duszy i rodziny.

Ka偶dy  mo偶e i powinien tworzy膰 przestrze艅 rozmowy o wa偶nych wsp贸lnych sprawach. Przy herbacie, kawie, koniaku, szklance wody... W domach rodzinnych, urz臋dach gmin, plebaniach, 艣wietlicach wiejskich itd. Ile zb臋dnych napi臋膰 by uby艂o w 偶yciu spo艂eczno-publicznym, w tym na posiedzeniach Rady Pedagogicznej Zespo艂u Szk贸艂 im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej!! Skoro tego nikt nie robi, nie zniech臋cajcie mnie - jedynego zaworu bezpiecze艅stwa (przed 艣mierci膮 na skutek uduszenia si臋 w oparach fa艂szu, absurdu, bzdury, zabobonu, podejrze艅, oskar偶e艅, niedom贸wie艅...). 呕ycie bez rozm贸w - w wi臋kszych tak偶e gronach - zamienia si臋 nie tylko w polskie piekie艂ko, ale piek艂o. Tak mniej wi臋cej mamy  z b艂ahego powodu - niech臋ci (alergii?) do rozmowy (偶e nie wspomn臋 mojego wpraszania si臋 na sesje i komisje Rady Gminy i do sps na prawdziwe skrutinium). Wida膰 ten klimat bardziej wielu osobom pasuje. W m臋tnej wodzie chc膮 艂owi膰...  Wi臋c niech nie z艂orzecz膮, ani nie skrzecz膮, nie mrucz膮. Nie chc膮 ONI - wi臋c nie ma. Pozostaje moje pisanie - na 艣wiadectwo czasu.

Sobota? - to by艂o, to jest zwyci臋stwo mi艂osierdzia nade mn膮. Pi臋膰 godzin zmaga艅 zanim wyjecha艂em do ko艣cio艂a?! - to ma艂o?
Noce nerwowe, wiercone, ze snami jakich nikt chyba nie lubi, dobijaj膮cymi 偶ywych i umar艂ych - to nic? A mimo to ci膮gle jestem gotowy do spotkania z ka偶dym i rozmow臋 o wszystkich sprawach.

A jednak na szcz臋艣cie i w noce s艂abo spane, wiercone cia艂o odpoczywa, m贸zg dostaje swoje godziny l偶ejszej chyba pracy, co艣 si臋 w nas regeneruje i zaczynamy nowy dzie艅 偶ycia, oddychania, poruszania si臋, my艣lenia (kt贸re jak偶e 艂atwo staje si臋 modlitw膮) i 艂aski.
Tak prze偶ywam i tego do艣wiadczam i mam odwag臋 nazywa膰 Mi艂osierdziem - nawet po艣r贸d niech臋tnych i milcz膮cych krajan贸w. Z tymi niech臋tnymi i milcz膮cymi jak gr贸b, to sprawa ciekawa. W jakim oni 偶yj膮 艣wiecie? Bo przecie偶 ja codzienn膮 porcj臋 艂aski, nie do przecenienia, dostaj臋 PUBLICZNIE w Internecie!! Moja teologia tego偶 medium m贸wi, 偶e jest to dzisiaj najwspanialszy 艣rodek objawienia 艣wiat艂a i dobra dla ka偶dego, kto ma kabel, radiolini臋, sprz臋t, umiej臋tno艣ci i przede wszystkim ch臋ci z niego skorzysta膰. Dzi臋kuj臋 po stokro膰, 偶e 偶yj臋 w swoich czasach. Dos艂ownie i w przeno艣ni. Od czas贸w biblijnych szkoda ludzi, kt贸rzy nie rozpoznali czasu swojego nawiedzenia.

Jak膮 pi臋kn膮 my艣l膮 i duchow膮 matematyk膮 jest na przyk艂ad - w konsekwencji tego, co opisa艂em powy偶ej - 偶e tak za 偶ycia, jak i po 艣mierci, otaczaj膮 nas (b臋d膮 - tych, kt贸rzy zostan膮, po tych, co odejd膮) nie tylko plepleple ludzie, ale tak偶e ci, kt贸rzy teraz m贸wi膮 i kiedy艣 powiedz膮 s艂owa prawdziwego mi艂osierdzia. Wa偶ne to jest za naszego 偶ycia, mo偶e jeszcze wa偶niejsze dla bliskich, po czyjej艣 艣mierci! Taki jest pe艂ny realizm. NIKT NIE 呕YJE I NIE UMIERA DLA SIEBIE. Znacie ci膮g dalszy? - 偶yjemy i umieramy dla Boga ("zasn膮艂 w Bogu/Panu"). Wi臋c i w艣r贸d nas jest (zamieszkuje) cisza i plepleple i prawdziwe mi艂osierdzie.
W ko艣ciele siedzia艂em tu偶 za dzie膰mi. W艣r贸d nich siedzia艂y siostry szarytki, kt贸re dzisiaj przyjecha艂y do nas z misj膮. Moj膮 misj膮 jest to pokaza膰/przekaza膰 na katechezach, wi臋c robi臋 zdj臋cia, czy to si臋 komu艣 podoba, czy nie. Wype艂nianie misji daje si艂臋, nawet wobec w艂adzy, nie tylko szaraczk贸w psiocz膮cych. Jestem takim lokalnym, amatorskim Arturo Mari, kt贸rego misj膮 by艂o pokazywanie pos艂ugi papieskiej. Jestem przekonany, 偶e Jezus by dzisiaj nie tylko robi艂 zdj臋cia na mszy, ale i prowadzi艂 bloga (eucharystycznego?).
Nie jeste艣my - nie mo偶emy by膰 - odcz艂owieczeni w ko艣ciele. Wprost przeciwnie, Ewangelia ka偶e nam prze偶ywa膰 wcielenie Boga samego. To wstyd samemu 偶y膰 obok cia艂a, jego potrzeb, porusze艅, jego czas贸w i Internetu. Oraz obok cia艂 innych ludzi. Cz艂owiek jest ca艂o艣ci膮. Ca艂o艣ci s艂u偶ymy - tak偶e na katechezie. Dlatego m贸wi臋 o sztuce skupienia si臋, oddychania, siedzenia i o naturalnych procesach rozprosze艅, zm臋czenia, odwracania g艂owy i uwagi. 艁aska buduje na naturze. Trzeba zna膰 natur臋 i si臋 z ni膮 liczy膰, jak sam B贸g (Ojciec i Syn).

W ko艣ciele te偶 jestem ca艂ym cz艂owiekiem, mi臋dzy ksi臋dzem Andrzejem przy o艂tarzu i lud藕mi doko艂a. Ca艂ym sob膮 czuj臋 powierzchniowe i podsk贸rne nurty. Ka偶dy tak ma. Wytrzymujemy je, lub nie, jeste艣my wolnymi lud藕mi, nikt nas nie sp臋ta艂, ani nie przybi艂 gwo藕dziami do 艂awki. Chodz臋 i robi臋 zdj臋cia - gdy jest taka potrzeba. Co jest potrzeb膮? - B贸g okre艣li艂, daj膮c nam cia艂o uduchowione, ducha uciele艣nionego i zadania we wsp贸lnocie lokalnej. Mnie? - stanowisko i misj臋 katechety. Chc臋 lub mam tak膮 potrzeb臋 - to wyjd臋 nawet z ko艣cio艂a. Cz艂owiek jest stworzeniem racjonalnym i wolnym, wolnym i racjonalnym. Powinien uzasadnia膰 swoje wybory, dzia艂ania, tezy, nauczanie. Wiara i rozum nie mog膮 w 偶adnej chwili si臋 rozdzieli膰. Herezje i sekty czyhaj膮.

Wyobcowanie w ko艣ciele jest bardziej bolesne, ni偶 gdzie indziej, np. w szkole lub gminie. Cho膰 B贸g znaki daje i mryga okiem. Niekt贸re piosenki po nas pozosta艂y podczas liturgii i niekt贸re zachowania w parafii. Non omnis moriar.
Siostry prezentowa艂y histori臋 i wygl膮d "Cudownego medalika". By艂em na Rue du Bac w Pary偶u, a jak偶e, takie by艂y moje szlaki, nawet podczas auto-stopu. Wychowanie w rodzinie prowadzi przez 偶ycie. Zdj臋cia wi臋c robi艂em dzisiaj jako 偶ywy cz艂owiek, katecheta - 偶eby jutro pokaza膰, przypomnie膰, om贸wi膰, pomodli膰 si臋. Jako ja - pe艂en wspomnie艅, zachowuj膮cy wszystko, co wa偶ne, w sercu swoim.

Ale zda艂em sobie spraw臋 tak偶e z innej ju偶 epoki - mo偶e nie, w kt贸rej, ale dla kt贸rej 偶yj臋. Ja nie zostawi臋 po sobie medalik贸w, koronek itd. Chcia艂bym zostawi膰 zach臋t臋 do wiary osobowej. 呕e osoba dosta艂a cudowny wymiar i narz臋dzia do walki o wieczno艣膰. Mo偶e ju偶 powoli dojrzewamy, aby ujrze膰 w sobie cudowny obrazek-medalik-obraz na podobie艅stwo... Boga samego. Zach臋cam do aktu osobowego - z ca艂膮 kultur膮, jak膮 wch艂on臋li艣my - "zosta艅 w ciszy sam z sob膮 przez par臋 minut, tak do 15". Do tego samego zach臋ca艂a 艣w. Teresa z Avila. R贸b to metodycznie i cz臋sto, na ile potrafisz. Wytrzymaj wtedy te dwa pytania -nie zag艂uszaj ich, ani nie unikaj - kim jestem ja, kim jeste艣 Ty Bo偶e. Tylko tyle? Tak, tyle. Za jaki艣 czas mo偶emy porozmawia膰 wi臋cej.

A dzi艣 na zako艅czenie powiem zaskakuj膮c膮 rzecz - kt贸ra te偶 przysz艂a do mnie dzisiaj w ko艣ciele - 偶e nie chcia艂bym ju偶 wcale jecha膰 do Rzymu. Przez wiele lat chcia艂em, nawet sta艂em w Genui na autostradzie, ale musia艂em zawr贸ci膰, nie zd膮偶y艂bym na rozpocz臋cie roku akademickiego, a by艂em przewodnicz膮cym ROMA (Rada Organizacji M艂odzie偶y Akademickiej) na ATK (Akademia Teologii Katolickiej) i musia艂em przem贸wi膰, zaraz po Rektorze. Naprawd臋, tak by艂o i tak jest ze mn膮. Jak pomy艣l臋 o tych wszystkich rzymskich pi臋knych ko艣cio艂ach, placach, zabytkach, t艂umie turyst贸w, wielkiej bazylice itd. to czmychn膮膰 bym chcia艂 do Turkmenistanu, gdzie ani jednego nie ma takiego ko艣cio艂a, a jest Ko艣ci贸艂 prawdziwy. Madejowy.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz