czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozmowa ze Strach贸wk膮 i wieczno艣ci膮... w zeszytach, komputerze lub na karteluszkach

- Jedziemy do szko艂y.
- Pom贸dlcie si臋 po drodze, nie wiadomo, co was tam czeka.
- Wszystkiego si臋 mo偶na spodziewa膰.
- Wiem, ale nie przegapcie mi艂osierdzia. M贸dlcie si臋, 偶eby nie przegapi膰 mi艂osierdzia.

Ot, zwyczajny dzie艅, zwyczajowe rozmowy u Kapaon贸w z annopolskiego Ogrodu. Tacy byli Jackowscy, Kr贸lowie, tacy i my, cho膰 ka偶dy dostaje i dopracowuje sw贸j styl 偶ycia i rozm贸w na 艣cie偶ce przeznacze艅 (czyli bardzo realnych, konkretnych, namacalnych i mniej - do艣wiadcze艅).
Modlitwy po drodze, w samochodzie - w艂膮czaj膮c dziesi膮tek r贸偶a艅ca wraz silnikiem - nauczy艂em si臋 od Kanadyjczyk贸w. Byli z Quebec. Ca艂a pi膮tka, ale Martial nade wszystko, odcisn臋li si臋 bardzo na moim 偶ycio-rysie. Spotka艂em ich, a raczej spotka艂 nas, zetkn膮艂 Francois Bray, spontaniczny Francuz mieszkaj膮cy w Tours. Zabra艂 mnie w艂a艣ciwie ze zjazdu autostrady wieczorem, czego nikt rozs膮dny by nie zrobi艂. - Polak? Mam ju偶 u siebie Niemca, Kanadyjczyk贸w, Anglika, b臋dzie Polak, ale fajnie.
Ich rodzina by艂a tak du偶a, jak dzisiaj nasza. Byli zwi膮zani ze szko艂a, prowadzili te偶 "mieszkania u rodziny" dla zagranicznych student贸w, ale nie tylko o to im chodzi艂o. Wynajmuj膮cy mieszkanie musz膮 przecie偶 p艂aci膰. Autostopowicz z czarnej ulicy, a raczej bezdro偶a, nie ma pieni臋dzy, ale mo偶e si臋 przyda膰 przy remoncie. Za dach nad g艂ow膮. I tak zamieszka艂em w ma艂ej wie偶y Babel. Strach mnie oblecia艂, gdy kierowca wjecha艂 w podejrzane uliczki, podejrzanej dzielnicy. Zatrzyma艂 si臋 przed star膮, lekko si臋 rozpadaj膮c膮 bram膮, jak w wiosce na Kaszubach w Krainie w Krat臋, gdzie od ulicy s膮 same mury i bramy. Jeszcze gorzej mi si臋 zrobi艂o, gdy bram臋 otworzy艂 bardzo brodaty cz艂owiek masywny (homo robustus). To by艂 homo Robertus:) Wygl膮da艂, jak typowy narkoman w tamtych czasach wygl膮da膰 powinien. Wyobra藕cie sobie star膮 bram臋 i przej艣cie w budynku (pod sklepieniem cz臋艣ci zabudowa艅). Bruk z powybijanym kamieniami, worki cementu, kub艂y z wapnem, narz臋dzia, gruz i tak dalej do taki偶 schodk贸w, muru w oddali zaro艣ni臋tego ogr贸dka, za kt贸rym, jak si臋 dowiedzia艂em, by艂 cmentarz. W takim偶 pomieszczeniu szesnasto- a mo偶e pi臋tnastowiecznego budynku pozna艂em reszt臋. To byli narkomani z Kanady, ale uzdrowieni. Jeden by艂 czynny, Pierre, ale by艂 Francuzem. Niemca i Anglika chwilowo nie by艂o.

Tak si臋 zacz臋艂a cudowna przygoda w艣r贸d cudownych ludzi. Kanadyjczycy byli okazem, pokazem, 艣wiadectwem Bo偶ego uzdrawiaj膮cego dzia艂ania w o艣rodku prowadzonym dla takich, jak oni i tysi膮ce innych, przez Jezuit贸w na ameryka艅skim kontynencie.

Mi艂osierdzie wisi nad nami wszystkimi. Jedna (?) z c贸rek Francois i ?? Bray przyjecha艂a kiedy艣 z grup膮 francusk膮 wzi膮膰 udzia艂 w pieszej pielgrzymce na Jasn膮 G贸r臋, druga wst膮pi艂a do Karmelu. A mo偶e do tej pory wszyscy mi艂osierdzia dost膮pili i s膮 ju偶 ca艂kowitymi 艣wi臋tymi? Bo jaka艣 cz膮stka 艣wi臋to艣ci jest w ka偶dym z nas. Kt贸ra osoba nie ma w sobie 艣ladu podobie艅stwa i obrazu Boga? Kto si臋 przyzna, 偶e ma w sobie tylko geny homo robustus, albo australopiteka?

Nie przegapcie mi艂osierdzia. Jej matematyki zbyt s艂abo nauczamy w 艣wiecie. Oczywi艣cie s膮 miliony milion贸w w pochodzie pokole艅, kt贸re dost膮pi艂y, rozpozna艂y, uzna艂y, podzi臋kowa艂y i ju偶 w wieczno艣ci dzi臋kczynnej 偶yj膮, nawet je艣li nie pomarli. Ale s膮 miliony milion贸w, kt贸re nie.
Nie przegapcie mi艂osierdzia, bo ono nad nami wszystkimi. Jak i w czym si臋 dzisiaj objawi? Kt贸偶 przewidzie膰 mo偶e. Jedno co pewne, 偶e si臋 objawi. Albo precyzyjnie m贸wi膮c, chce objawi膰 i zst膮pi, ale nie wszyscy dostrzeg膮, poczuj膮, zrozumiej膮. Jedni, bo nieuwa偶ni. Inni, bo nawet nie chc膮. S膮 zapatrzeni tylko w swoje manometry, wska藕niki, latarki i diody.

S膮 r贸偶ne modlitwy, do stosowania przez wszystkich i dla wszystkich:
- modlitwa uzdrowienia (nawet z艂ych wspomnie艅)
- modlitwa odpocznienia
- modlitwa uwolnienia
- modlitwa wstawiennicza
- dzi臋kczynna, b艂agalna, przepro艣na, uwielbienia...
- s艂owna, my艣lna, 艣piewana, litanijna, recytacyjna, medytacyjna
- samego, spojrzenia adoracyjna, kontemplacyjna...

Tylko bra膰, przebiera膰, stosowa膰. Wczoraj klasie pi膮tej si臋 podoba艂o, gdy podpowiada艂em w trakcie wykonywania polecenia - „tu jest krzy偶, popatrz, pomy艣l, zapisz”. Polecenie brzmia艂o - „zapisz, co si臋 w tobie dzia艂o w chwili d艂u偶szego stania w milczenia przed krzy偶em, na pocz膮tku katechezy” - w „modlitwie pocz膮tku” ka偶dej z nich, od 30 lat. Pisz臋 jak zakochany? Tak, jestem, ale niekt贸rzy chc膮 mnie koniecznie pozbawi膰 tego aktu mi艂o艣ci! Bo偶e, jak oni nic nie rozumiej膮.
Stawa艂em pod krzy偶em w milczeniu z klas膮/grup膮 tysi膮ce tysi膮ce razy. Takie spojrzenie na wszech艣wiat jest najpi臋kniejszym uj臋ciem filmowym, dlatego nudz膮 mnie przewa偶nie wieczorne produkcje w telewizji, s膮 takie p艂askie. Przera藕liwie.

Zdaj臋 sobie spraw臋, 偶e m贸j „Dzienniczek” jest pisany j臋zykiem XXI wieku.  Wszyscy jeste艣my, mo偶emy by膰 Faustynami. Nie sprzedaj膮c nikomu duszy, tylko j膮 oddaj膮c dobrowolnie na wytwarzanie dobra, pi臋kna i prawdy.

Wypisy z dzienniczk贸w (zeszyt贸w i karteluszek) uczni贸w (najpierw pewna jaka艣 klasa):
- czujemy mi艂o艣膰 od Boga
- B贸g przekazuje nam 艣wiat religii
- pomy艣la艂am o Bogu „dobrze, 偶e Go mamy”
- odczuwa艂em zdziwienie, zadowolenie, rado艣膰, poczucie prawdy i wierno艣ci
- my艣la艂am o s艂owach, kt贸re us艂ysza艂am na pocz膮tku i o 偶yciu, o Bogu, chcia艂am z Nim rozmawia膰, cho膰 si臋 te偶 rozprasza艂am
- 偶e od Boga pochodzi mi艂o艣膰, m膮dro艣膰, 偶ycie, modlitwa, rozum, ludzie, Biblia i to, co 艣wi臋te
- pomy艣la艂am o mojej rodzinie, mojej babci, mamie, tacie, bracie i o wszystkich
- czu艂am, 偶e by艂am razem z Nim, gdy cierpia艂 i gdy si臋 cieszy艂
- czu艂am wielk膮 rado艣膰, 偶e w tej chwili ciszy mog艂am rozmawia膰 z Bogiem. My艣la艂am o s艂owach katechety, bo chcia艂am je zrozumie膰 i po namy艣le zrozumia艂am
- poczu艂em, 偶e Jezus jest ze mn膮
- podczas tej modlitwy spojrza艂em na krzy偶 i spyta艂em „czy mi dajesz mi艂o艣膰”. Jak si臋 modl臋 to odczuwam rado艣膰
- wyciszenie
- my艣la艂am o Bogu, kt贸ry za nasze grzechy zosta艂 powieszony na krzy偶u i my艣la艂am o modlitwie
- od Boga pochodzi szcz臋艣cie i mi艂o艣膰 do bli藕niego swego

Nie wolno (czy gdybym napisa艂 „nie powinno”, to by艂bym bardziej poprawny i zno艣ny) rozdziela膰 ca艂ego dnia w szkole - dnia 偶ycia - na kawa艂ki, jak si臋 komu podoba. To by艂o na lekcji, to na katechezie, a to na Radzie Pedagogicznej. Na lito艣膰 bosk膮! - nie niszczmy realizmu – bo wszyscy zg艂upiejemy do reszty. Nazywajmy bezstronnie - na ile mo偶emy i potrafimy – rzeczywisto艣膰 dan膮 nam i zadan膮 (jako pedagogom). R贸bmy obiektywny protok贸艂, jak z wczorajszej rady. Nie zapominajmy tak偶e my-cia艂o Ko艣cio艂a, 偶e jeste艣my ochrzczeni i deklarujemy si臋 jako wierz膮cy. Wiara i rozum musz膮 zawsze i艣膰 w parze, bo tylko w ten spos贸b jeste艣my w stanie oderwa膰 si臋 od ziemi i szybowa膰 ku kon-templacji prawdy. Dana nam zosta艂a na wyposa偶enie naszego ludzkiego bytu i istnienia-偶ycia zdolno艣膰 do mi艂o艣ci intelektualnej cz艂owieka, 艣wiata i Boga. To jest dopiero – wed艂ug mnie i papie偶y – prawdziwa szko艂a. Poznawanie tego, co istotowe i konstytutywne, a nie tylko powierzchownie i zmys艂owo dane. 艢wiat mo偶e sobie w r贸偶nych cz臋艣ciach i zak膮tkach siebie eksperymentowa膰 z laicyzmem, agnostycyzmem, materializmem, relatywizmem i hedonizmem itd. Ale my – nie. My? – Polska 艣w. Faustyny od Mi艂osierdzia Bo偶ego i Jana Paw艂a, kt贸ry (j膮 i jej nauk臋) u艣wi臋ci艂, rozwi贸z艂 po globie i zasia艂 ziarno solidarno艣ci, 艣wi臋to艣ci, braterstwa, wolno艣ci i godno艣ci osobowej i ca艂膮 nauk臋 Soboru Watyka艅skiego II dla Ludzko艣ci, nie tylko dla Ko艣cio艂a Powszechnego (jego dokumenty napisane s膮 w wi臋kszo艣ci j臋zykiem religijno-ko艣cielnym, ale na podglebiu ca艂ej kultury wsp贸艂czesnego cz艂owieka).
Nb. i Tomasz Mann mia艂 sw贸j wyrazisty i rozpoznawalny j臋zyk i styl, i 艣wi臋ta Teresa z Avila i ja i ty. Czasem chcemy odrzuci膰 tylko styl, a odrzucamy ca艂ego cz艂owieka.

Teraz druga inna klasa (nawet mnie to nie interesuje, kt贸ra. Stawiam pi膮tki za szczero艣膰, nie za przynale偶no艣膰 klasow膮, plemienn膮 itd):
- czu艂em, 偶e jest przy mnie (stoi) B贸g
- B贸g jest jeden i mi艂o艣ciwy. Gdy Go prosz臋, zawsze pomaga, tylko ja nie doceniam (nie odmawiam modlitwy)
- w ciszy patrzy艂am na krzy偶 i my艣la艂am, jak bardzo musia艂 Jezus cierpie膰 za nasze grzechy, gdy wbijano gwo藕dzie i co musia艂a czu膰 Matka Jezusa Maryja, gdy na to patrzy艂a i p艂aka艂a
- jak patrzy艂am na krzy偶, to my艣la艂am, co B贸g my艣li o moim zachowaniu prosz膮 Pana Boga, 偶eby ka偶dy by艂 zdrowy i nikt nie g艂odowa艂 i aby ka偶dy mia艂 gdzie mieszka膰 i o dobre oceny dla wszystkich dzieci w szkole
- B贸g jest ko艂o mnie i jest w moim sercu. B贸g jest mi艂osierny i jest jeden i kocha nas my艣la艂em o krzy偶u, o ukrzy偶owaniu Jezusa, o grobie, o zmartwychwstaniu i niebie
- jak stoj臋 przed krzy偶em to my艣l臋 o Jezusie. Spotykam si臋 z moim Panem. Chc臋 by膰 z moim Panem. Mi艂uj臋 mojego Pana.

Sprawdzaj膮c zeszyty i robi膮c swoje znaczki katechetyczne – serce - bo Jezus ci臋 kocha, krzy偶 - bo umar艂 za nas, ryba - bo tak si臋 znaczyli pierwsi chrze艣cijanie, jak ryby w sieci Boga, kt贸ry umar艂 za nas na krzy偶u ICHTIS - zauwa偶am, 偶e dziwnie wsp贸艂graj膮 z tre艣ci膮 ich zapis贸w. Aby艣my byli jedno :)

W moim odczucie wczoraj zbli偶yli艣my si臋 do istoty konfliktu, kt贸ry nas niszczy, wszystkich. 呕e jest to pr贸ba uratowania wielkiej - a dla nich niezno艣nej - idei Rzeczpospolitej Norwidowskiej i naszego 偶ycia przeciwko... ?? Kto艣, kto si臋 na w艂asne 偶yczenie wyobcowa艂 z 偶ycia wsp贸lnoty szkolnej chcia艂 wszystkich nas i nasz膮 ide臋 szko艂y os膮dzi膰, a jak sprawy posz艂y w niekorzystnym dla tego kogo艣 kierunku, to wyszed艂. I dalej straszy. Nic tu zrobi膰 nie mo偶emy. To rodzina powinna przede wszystkim interweniowa膰 i takiemu komu艣 pom贸c, bo to jest krzyk bezradno艣ci. Gdzie s膮 przyjaciele?
Zamiast pom贸c komu艣 potrzebuj膮cemu pomocy, chc膮 zrzuci膰 na innych (na mnie, na nas, na dyrektora, na ca艂膮 Rad臋 Pedagogiczn膮) ca艂y ci臋偶ar i odpowiedzialno艣膰. Za wszystko. M贸j g艂os w dyskusji publicznej na blogu jest dla nich tylko pretekstem sta艂ego ataku. Sta艂em si臋 ch艂opcem do bicia, no bo mnie wida膰 i s艂ycha膰 na blogu. Ale nie b膮d藕my naiwni, nie chodzi o mnie. Chodzi o Strach贸wk臋  i "rz膮d dusz".
Czy wczorajszy dzie艅 by艂 prze艂omowy w tym fundamentalnym sporze? W膮tpi臋, ale by艂 kroczkiem w dobr膮 stron臋. W stron臋 obiektywizacji, przeciwko czyjej艣 kra艅cowej subiektywizacji. W stron臋 prawdy. Dyrektor ma by膰 dyrektorem, ma obowi膮zki spisane w ustawach, rozporz膮dzeniach, statutach i regulaminach. Przede wszystkim w sercu i sumieniu. Nauczyciele-wychowawcy, ksi膮dz proboszcz, katecheta, w贸jt - ka偶dy ma swoje obowi膮zki i zakres odpowiedzialno艣ci nie ustawowej, ale osobistej, jako cz艂owiek.
Kto - w ca艂ej wolno艣ci osobowej jak膮 dostali艣my - i jak, z tego skorzysta? Jak膮 form臋 modlitwy i dzia艂ania wybierze?

W moim odczucie dobrze zareagowa艂em wczoraj, m贸wi膮c o mo偶liwo艣ci wezwania policji. Przerwa艂em incydent, kt贸ry ni贸s艂 nieobliczalne mo偶liwo艣ci. M贸g艂 zrobi膰 to ka偶dy. Powinien. Nie wolno by艂o czeka膰, a偶 si臋 stanie nie wiadomo, co. A偶 si臋 rozkr臋ci, rozkr臋c膮 ludzkie emocje i niewiadome zachowania. Du偶o by艂o nieprzewidywalnych s艂贸w i zachowa艅. Nie prowadzi si臋 wtedy chaotycznych rozm贸w, nie przed艂u偶a chaotycznych zachowa艅. Podstawowym nakazem jest wtedy przerwa膰 t臋 upiorn膮 chwil臋. Klapsem, okrzykiem, odwr贸ceniem uwagi, szklank膮 lub kub艂em wody. Rozmawia膰 mo偶na i trzeba po och艂oni臋ciu i powrocie do r贸wnowagi. Mnie przyszed艂 do g艂owy najprostszy argument, przywo艂anie do porz膮dku rzeczy i prawa, czyli wspomnie膰 o mo偶liwo艣ci wezwania policji. Przecie偶 mi臋dzy innymi po to jeden z ministr贸w nada艂 nam status urz臋dnik贸w pa艅stwowych, 偶eby uczniowie nam nie wk艂adali kub艂贸w na g艂ow臋, a rodzic nie przerywa艂 obrad cia艂a statutowego instytucji wy偶szej u偶yteczno艣ci publicznej i nie stosowa艂 gr贸藕b - zastrasza艂 podczas obrad Rady Pedagogicznej!?! - wobec nas. Dzi艣 mnie to spotka艂o, jutro kogo艣 innego. Z艂o eskaluje. Szanujmy si臋. Szanujmy te偶 prawo, skoro zosta艂o ustanowione, nie staj膮c si臋 wszak biurokratami. Prawo jest szczeg贸lnie tam niezb臋dne, gdzie stoi na stra偶y bezpiecze艅stwa i warto艣ci. Nie mam 偶alu, ani pretensji do nikogo. "Podstawowym aktywem takiej instytucji u偶yteczno艣ci publicznej, jak膮 jest szko艂a, jest reputacja. Proces jej budowy odbywa si臋 na przestrzeni wielu lat." Kryzysy s膮 w niej zjawiskiem normalnym, byle nie zg艂upie膰 i si臋 nie podda膰 komu艣 pr贸buj膮cemu z艂ama膰 reputacj臋, zakwestionowa膰 "艣wi臋to艣膰" symboli i warto艣ci i narzuci膰 w艂asny relatywizm. Klasyczne starcie tego, co obiektywne (SZKO艁A ZNANA I PODZIWIANA DALEKO, SZEROKO, G艁臉BOKO), z tym, co subiektywne (plany osobistej kariery, znaczenia, pozycji). "Sytuacja kryzysowa 藕le wp艂ywa na reputacj臋 szko艂y, w jej wyniku cierpi膮 najbardziej niewinni m艂odzi ludzie. Ofiarami kryzysu s膮 przede wszystkim uczniowie, ale mog膮 to by膰 r贸wnie偶 nauczyciele, administracja szko艂y, rodzice czy 艣rodowisko lokalne, kt贸re jest w danej sytuacji rozczarowane i jego zaufanie do szko艂y jest mocno nadwyr臋偶one... Nie jest to jednak 偶adna si艂a wy偶sza, kt贸rej koniecznie si臋 trzeba podda膰."

Nikogo nie pot臋piam, ani nie nienawidz臋. Z ka偶dym chc臋 szczerze i m膮drze rozmawia膰 si臋gaj膮c do wielu 藕r贸de艂 i autorytet贸w. Ka偶demu przebaczam. Robi臋 swoje, jak umiem najlepiej. Gdyby stowarzyszenie sps (a najpierw rodzina i przyjaciele) przyj臋艂o propozycj臋 rozmowy szczerej, w ich, jej najbardziej przyjaznym gronie, wiele napi臋膰 by si臋 rozp艂yn臋艂o i nie obci膮偶a艂o szko艂y. To samo z Rad膮 Gminy. Ile spraw mieliby艣my za sob膮! C贸偶, ka偶dy jest wolny i robi jak chce. Ale nie czas 偶a艂owa膰 nawet najwra偶liwszej r贸偶y, gdy las nowego pokolenia p艂onie.

Nie trzeba odwo艂ywa膰 si臋 do nienawi艣ci, 偶eby t艂umaczy膰 niech臋膰 do rozmowy publicznej o koncepcji gminy (koncepcja/s艂owo na pocz膮tku wszelkiego istnienia). Wcale nie potrzeba m贸wi膰 o nienawi艣ci, 偶eby zag艂uszy膰 niewygodn膮 dla siebie prawd臋. Nie trzeba - je艣li si臋 wierzy w wiar臋 rozumn膮 i mi艂osierdzie. Nie potrafi臋 nienawidzi膰, napisa艂em przed trzydziestu laty, kto chce, niech sprawdza w wierszykach. Chc臋 szuka膰 prawdy do ko艅ca, chc臋 rozmawia膰, s艂ucha膰. Zw艂aszcza prawdy o historii i przysz艂o艣ci mojej w艂asnej gminy, szko艂y i parafii. Nie wiem, jak膮 koncepcj臋 prawdy, mi艂o艣ci, nienawi艣ci i chrze艣cija艅stwa maj膮 ci, kt贸rzy szukaj膮 jakby mnie pochwyci膰 w mowie i pi艣mie i wyda膰 s膮dowi (przed swoim sanhedrynem ju偶 dawno wydali na mnie wyrok pot臋pienia). Normalnej rozmowy unikaj膮. Pytaj膮 pogardliwie - "a c贸偶 to jest prawda?" i pisz膮 pisma gdzie si臋 da "by si臋 zabezpieczy膰". Tylko mnie pisa膰 by zakazano!? Bo ich pisma s膮 skryte, mo偶e i anonimowe? Fatalne, je艣li ludzie pozwol膮 sobie narzuci膰 tak膮 logik臋. Albo wolno艣膰 dla wszystkich, albo wszystkim odbierzmy d艂ugopisy, ale takiej w艂adzy u nas nikt nie ma, bo obowi膮zuje nas Karta Praw Cz艂owieka i Obywatela :)

Nie mo偶na wraca膰 ze szko艂y, ka偶dej, c贸偶 dopiero RzN, z l臋kiem, 偶e szale艅stwo, albo czyja艣 choroba mo偶e zagra偶a膰 dalszemu normalnemu 偶yciu ca艂ych rodzin i funkcjonowaniu ca艂ej szkolnej wsp贸lnoty. 呕e jaka艣 prokuratoria nad-generalna os膮dzi, nie szale艅ca lub chor膮 osob臋, ale szko艂臋. Jak mo偶na pozwoli膰 chorym procesom umys艂owym zdominowa膰 wie艣 lub po艂ow臋 gminy? Polsko (ministerstwo zdrowia, o艣wiaty, sprawiedliwo艣ci...)! - na pomoc. 艢wiecie! - na pomoc. Ko艣ciele 艢wi臋ty! - na pomoc.

Jestem silny wiar膮 w mi艂osierdzie. Jestem silny wiar膮 rozumn膮. Jezu Ufam Tobie - nie sobie. Jestem silny nadziej膮. Polsk膮?! Przeciwko wszystkim „wrogom”. Najwi臋kszego „wroga” mamy zawsze w sobie. 呕eby by膰 wolnym – trzeba chcie膰 by膰 wolnym. 呕eby by膰 wolnym – trzeba 偶y膰 wolno艣ci膮 w pe艂ni i m贸wi膰/艣wiadczy膰 o pragnieniu wolno艣ci. Normalny cz艂owiek, kt贸ry przyj膮艂 i przemy艣la艂 siebie jako osob臋 i je艣li przyj膮艂 wiar臋 chrze艣cija艅sk膮, powie za Romanem Ingardenem „i nawet w艂asne trwanie po艣wi臋ci, byle wolno艣膰 zachowa膰” - nie odwrotnie! A za Jezusem „poznacie prawd臋, a prawda was wyzwoli”. W takim 偶y艂em do tej pory 艣wiecie i w takim chc臋 umrze膰. Nie wypr臋 si臋 prawdy i idea艂贸w z l臋ku przed... ? - tym, co akapit wy偶ej. Chory ma nadziej臋 na wyleczenie. Kto nie czuje potrzeby wolno艣ci, sam skazuje si臋 na beznadziej臋. Wystrzegajmy si臋 ludzi bez nadziei, s膮 toksyczni. Nie obroni膮 najg艂臋bszych nadziei, kt贸re wypisa艂y (bardziej lub mniej poradnie) dzieci w zeszytach (dzienniczkach) lub na karteluszkach. A ja wola艂bym umrze膰, ni偶 zawie艣膰 lub zdradzi膰 ich nadziej臋.

Kiedy czytam ich i s艂ucham wokalistki "The Chaplet of Divine Mercy" czuj臋 wielkie zobowi膮zanie i wewn臋trzn膮 wolno艣膰 by opublikowa膰 tego posta. Nie mo偶e wsp贸lnota da膰 si臋 szanta偶owa膰 chorym ambicjom. Musi obroni膰 godno艣膰 i wolno艣膰 - je艣li nie dla siebie, to dla innych, zw艂aszcza najs艂abszych. S艂ysz臋 g艂os wewn臋trzny - "Zapisz to szybko, na piasku albo w komputerze, my艣l mo偶e nie wr贸ci膰. A najwa偶niejsze jest to, co dostajemy od Dawcy wszystkiego (najszersza podstawa wsp贸lnoty) ni偶 to, co sami wymy艣limy na zadany temat (cho膰 pisz膮c na zadany, te偶 mo偶emy by膰 wierni g艂osowi wewn臋trznemu). G艂os wewn臋trzny - to podstawa personalizacji wszystkiego w 偶yciu - nie tylko poezji, nawet polityki. Bo偶e, ile ja m贸g艂bym jeszcze (wam)  powiedzie膰 i napisa膰. Gdyby kto艣 naprawd臋 potrzebowa艂 i chcia艂 czyta膰 lub s艂ucha膰.

PS.1
Zdj臋cie nr.1 - dziwna galaktyka prostok膮tna.
Zdj臋cie nr.2 - logo Lednickich Spotka艅 ludzi wolnych.
Zdj臋cie nr.3 - ryba, jak ryba, ISCHIS.

PS.2
Wczoraj znakiem nadziei by艂 akt chrztu w Radomsku Jana Nepomucena Kapaona z 1834 roku. Jego ojciec urodzi艂 si臋 r贸wno z wiekiem XIX, w 1800. Brak wiary i nadziei w szkole i Strach贸wce nie wstrzymuje biegu dziej贸w. Nie mo偶e te偶 okra艣膰 mojej rodziny z takich znalezisk, zas艂ugi kuzyna Jacka. Od niego si臋 dowiedzieli艣my, 偶e jaki艣 pociotek by艂 dow贸dc膮 Dywizjonu 303. Zgin膮艂 w kanale La Manche. Jeszcze si臋 dziwicie mojej niez艂omnej nadziei i hardo艣ci w obliczu dora藕nych karierowicz贸w?

PS.3
Gra偶yna, dyrektorka, mnie zdenerwowa艂a przynosz膮c (wasze) l臋ki do domu. Dlaczego nie wr贸ci艂a silna wsp贸lnot膮 wiary i nadziei? Odzyskuj臋 si艂y czytaj膮c wypowiedzi dzieci i s艂uchaj膮c tego samego, co wczoraj na katechezach, czyli koronki do mi艂osierdzia, kt贸ra tak mnie kiedy艣 irytowa艂a, w wersji angielskiej. Odcyfrowywali艣my z uczniami dwie linijki tekstu, po polsku w schemacie 4+7, w angielskim 7+9.

2 komentarze:

  1. Zmie艅 Pan lekarza, ten Pana oszukuje. Wgl co za g艂upoty, po艂owa z tego to jaki艣 bezsens.. i sugeruj臋 przeszkoli膰 si臋 z j臋zyka bo kaleczy Pan J.Polski i podstawy gramatyki. powodzenia

    OdpowiedzUsu艅
    Odpowiedzi
    1. Dzi臋kuj臋 za anonimowy, ale kulturalnym j臋zykiem, g艂os w rozmowie o Strach贸wce i wieczno艣ci.

      Usu艅