piątek, 4 maja 2012

Rysowanie, stawianie krzyża

Zobaczyłem krzyż. Inaczej wygląda modlitwa w klasach z uczniami, kiedy stajemy przed krzyżem, inaczej osobista w samotności. Z uczniami wpatruję się w krzyż na ścianie.  Kiedy modlę się sam - zamykam oczy. Rysując wówczas krzyż na sobie - jakbym go stawiał na globie, albo nawet we Wszechświecie.
Ot, takie doznanie, wrażenie, myślowe przeżycie. Przyszło akurat dzisiaj, 4 maja, w wieku 59 lat, a ja na nim zatrzymałem się przez chwilę, zachowałem parę minut i nie pozwoliłem mu się zgubić podczas procedur uruchamiania komputera, drapania po głowie, odgłosów domowych, czekania, aż zapiszę.

Usiadłem, przeżegnałem się, zapisałem. Poniżej mam skopiowane notatki z dni minionych, odkładane na lepszą sposobność. Bo byłoby za dużo. Basso continuo bloga jestem ja, nie cytaty o Norwidzie, albo inne. Ja - moja wiara rozumna, moja wiara i rozum. Moja, mój, moje ἐγκύκλιος okólnik, pismo wędrujące w małym kręgu.

Jestem nic nie ważny dla polityki, gospodarki, nawet własnej gminy i parafii, ale jestem niezastąpiony dla metafizyki. I historii zbawienia. Tylko we mnie może zaiskrzyć jednorazowym potencjałem zetknięcie wszechświata z podmiotowością myślącą.
Nie jest to - niestety - nasz chleb powszedni, norwidowski, chociaż de facto jest. W bycie myślącym być inaczej może? "Czy będziesz wiedział co przeżyłeś..." - pyta w którejś ze swoich książek Maria Janion.

Nam - w Rzeczpospolitej Norwidowskiej - dano Cypriana Norwida do pomocy, by sensownie przeżyć życie. By coś, by wiele, zrozumieć z życia. Jak Norwid, to i Karol Wojtyła ze swoją  Fides et ratio.

Dzięki znanym i nieznanym przyjaciołom, i nowo poznanym także w Internecie, mamy stały dopływ bodźców i inspiracji. Norwidiana, ach! norwidiana.blogspot.com. A Dorio ad Phrygium! Siostra RM o nim napisała:
"Myślą przewodnią poematu jest człowiek, żyjący w konkretnym tu i teraz. Jednak owo tu i teraz człowieka Norwidowego uwarunkowane jest historią, która jako fenomen przypadkami się odpomina... Owo odpominanie dziejów dokonuje się na kartach poematu. Pomagają w tym liczne odniesienia [także] do postaci biblijnych... Obraz wielości dziejów, ich starość i nowość dla Norwida są całością ludzkiego stawania się, „dziania się”... w utworze poeta użył wykrzyknienia: Tyle dziejów! Na to sformułowanie mogło mieć również wpływ przekonanie Norwida o dwoistości dziejów, która łączy w sobie historię Boską i ludzką (...)

Tu i teraz bohatera poematu składa się ze zwykłej codzienności, dlatego, według poety, by coś dobrze poznać, należy ukazać to z jak najszerszego punktu widzenia rzeczywistości, co sprowadza się też do przedstawiania szczegółów z życia codziennego, czyli tego, co wielka historia obejmuje milczeniem. Dla Norwida właśnie w detalach realizuje się historia, kultura, dzieje. Dlatego też stworzył on ideał dobrego historyka, który musi być bezstronny, ponieważ badając dzieje przeszłości, współtworzy przyszłość. Przedstawia on obiektywnie fakty i nie wartościuje. Źródeł poznania i interpretacji dziejów szuka, obserwując współczesność oraz osobiście doświadczając historii. Stąd też Norwid wyraźnie uznaje, że „właściwy czas historii jest jeden i nie jest on jakąś pustą formą, lecz rzeczywistością związaną z historycznymi wydarzeniami” (...)

Współczesność - to królestwo nominalne w swych prawnych, społecznych i kulturowych strukturach, ale jednak poza nimi bąk potrafi upoić się słodyczą kwiatu i wyśpiewać swą pieśń pijaną, bagno potrafi lśnić niebieską niezapominajką i podchwycić pieśń poety. Wśród nominalnej arcymierności... [a] mówienie o duchu może zaistnieć tylko dzięki Duchowi, który przez człowieka jest twórcą historii. Duch dziejów to wewnętrzna struktura, która uwidacznia się przez parabole. Dokonując ich analizy, poznajemy ich immanencję, czyli Ducha... odkrywanie ducha, by ostatecznie poznać Ducha, to podróż w głąb, wewnętrzna odyseja (...)

Nigdzie Bóg nie wspomina o tym, by miał poddać ludzi pod panowanie innych osób. Byłoby to sprzeczne z samą naturą Boga, który w wolności i miłości wszystko uczynił i dlatego nie wprowadza wśród ludzi niewolnictwa. Jest ono bowiem sprzeczne z wszelkimi zamiarami, jakie Bóg ma wobec człowieka...

[Ale w każdym] królestwie nominalnym narzucona jest z zewnątrz obca forma, przez którą właściciele mienią się i zarząd, mając destruktywny wpływ na jednostkę. W królestwie nominalnym wszystko jest piękne, ale mieszkać tam nie można ani gościć, bo tak naprawdę tam nie ma nic poza panowaniem pustej formy, nieadekwatnością słowa, prawa i treści (...)

Ludzkie próby znoszenia systemów nominalnych nie są skuteczne, bo wymieniają jeden system szkodliwy na drugi taki sam albo i gorszy. Wobec bezradności ludzkiej opowiada się ziemia, która jakkolwiek pokorna / Tak, że się ja depcze wciąż i depcze,/ Ziemia nawet uprawianą chce być / Ręka wolną! (...)

"Syn Człowieczy przyjdzie jak złodziej, w nocy i nikt nie zna tej godziny", dlatego nawoływał do aktywnego czuwania. Podobnie czyni Norwid, ganiąc bierność i stagnację dziejową, a podkreślając dziejotwórczą pracę człowieka, polegającą na współdziałaniu z Duchem ku wieczności. Ta zaś w przypadku Norwida zawsze odnosi się do Wcielenia i „polega na dowartościowaniu czasu i akceptacji wszystkich jego przejawów” (...)

Norwidowa podróż – odyseja to podróż w wymiarze nie tyle horyzontalnym, co wertykalnym, w głąb ducha historii, który kształtuje ducha każdego człowieka w taki sposób, w jaki człowiek jest w stanie się poddać temu kształtowaniu. Może skończyć jak ów kmieć, ale też rozpocząć nową podróż... A podróż w głąb to odkrywanie pokładów własnej tożsamości i własnej rzeczywistości – archeologia ducha. Wskazuje na to dualistyczna koncepcja całego poematu, gdzie obok, a właściwie pod cienką warstwą antycznego czasu kryje się plan Bożej historii [eschatologia]. Bohater romantyczny szukający własnej tożsamości jest jak archeolog, odkrywający pokłady własnej historii drzemiące w otaczającym go świecie, a zgodnie z „teologią” Norwidową nie może odnaleźć ich poza Chrystusem, który przez krzyż stał się bramą (...)

I znowu jawi się przemijalność, zmienność oraz sprzedajność z dostosowywaniem się do potrzeb czasu, albo – według Norwida – mody. Ta z kolei doprowadza do pozornej sztuki i pozornej więzi międzyludzkiej [pozornej samorządności], co ukazane jest w opisie zabawy na wsi:
Oni zaś tańczą, łonem zbliżeni do łona,
Polarnie nieświadomi siebie i osobni;
Dość, że jedna nad nimi lampa zapalona,
Że moda jedna wszystkich równo podobni (...)

W A Dorio... człowiek nie jest do tego zdolny, gdyż jest wpatrzony w modę, nowe prądy myślowe, które co rusz się zmieniają, stając się bardziej ponętnymi. Przyjemność, beztroska wśród wielkich przemian II połowy XIX w. jest ewidentnie krytykowana. Gubią się w nich wartości i historia, która stanowi o tożsamości człowieka. Ostatecznie „tożsamością” staje się moda i sprzedajność... Sprzedajność sztuki, degradacja estetyki, wzrost sztuki masowej, moda, prymitywna reklama, negacja historyczności człowieka na korzyść nowo powstających prądów myślowych, negacja Boga i urabianie Go na użytek różnych filozofii czy doktryn, narzucanie sztucznego porządku przez władze doprowadza, że powstaje najpiękniejsze dzieło Norwida sprzeciwiające się pozorom, ograniczoności. Norwid ukazuje przeogromną dynamikę historii przez niezmienność w niej jej głównego twórcy – Boga i zmienność człowieka, który najróżno-trafniej, świadomie i nieświadomie z Nim współpracuje, tworząc nowy gmachu abrys."

CZY MOGŁEM NIE DAĆ DŁUGIEGO WYCIĄGU Z TEKSTU SIOSTRY BARBARY RM? (choć najlepiej przeczytać cały tekst). W KONTEKŚCIE TEGO BLOGA O OSOBNYM ŚWIECIE I OSOBISTYCH ZMAGAŃ Z MENTALNOŚCIĄ MOJEJ GMINY STRACHÓWKA W RZECZPOSPOLITEJ NORWIDOWSKIEJ oraz w całej RP 2012?

PS.1
Aby zakończyć norwidowskie triduum"-
"Kobiety z rysunków Norwida są postaciami jeszcze prawdziwszymi, niż te, które znamy z jego dramatów. W ich portretowaniu osiąga Norwid efekt nakładania się na siebie portretu zewnętrznego i charakterystyki wnętrza przedstawionej osoby. Podobnie prezentuje Norwid postaci świętych i Chrystusa. Jedność życia zewnętrznego i wewnętrznego zostaje tu ponadto skomplikowana ukazaniem łączności, jaka zachodzi między ludźmi ze sfery sacrum z ludźmi sfery profanum... Dostojny starzec [Norwid], który przecież wówczas ledwie przekroczył sześćdziesiątkę, swą twarzą i całą postacią ukazuje, jak wiele wyryło się w nim cierpienia, jakie musi być udziałem człowieka myślącego, człowieka niezależnego, człowieka odizolowanego kalectwem głuchoty od innych, człowieka pozbawionego ciepła akceptacji współczesnych"(A.Fabianowski, "Cyprian Norwid - prorok niechciany) - jeszcze, jeszcze trochę i będę się mógł podpisać obu rękoma :-)

PS.2
"Norwid. Jak go pokazać? Artystę osobnego, który przecież niczego nie tworzy, by żyć, odwrotnie" (W.Żurek, tamże)
"W zbiorze esejów "Czy będziesz wiedział co przeżyłeś" Maria Janion stawia na osobowość, która wie, co przeżywa, ponieważ to na niej opiera się autentyczna kultura i demokracja"... Studium z dziejów poezji i mentalności, też napisała. A jednak chyba nie wyzwoliła się zupełnie z cienia w jaki kiedyś weszła (marksizm). Żyjąc, tracimy życie? Nie u mnie, nie dla mnie. Gdybym coś tracił, to chciałbym choć raz cofnąć czas. Owszem. Ale nie dlatego, że straciłem życie. Tracimy szansę na okazanie miłości. Chciałbym tylko cofnąć czas, by okazać miłość zaniedbaną, na przykład w czas dzieciństwa dzieci, by im lepiej potowarzyszyć. Bo najważniejsze w życiu rodzinnym jest sakrament małżeństwa i wychowanie dzieci.

PS.3
"Mało kto zdaje sobie sprawę, jak ciężkie były poszukiwania śladów i szczątków Norwidowych. Powtarza się do dziś tu i owdzie z całym spokojem, że przypadkiem wpadły mu do rąk lipski tom poety, że udało mu się zdobyć dla "Chimery" obfitą tekę utworów pośmiertnych Norwida - że jednym słowem, miał szczęście i że wszystko z nieba mu spadło. Tylko, że do owego przypadku dodać trzeba rzecz małą: wyczucie wielkości zawartych w Brockhausowskiej edycji poematów... Norwida"(Miriam, za: J.Kosim, tamże).
W należnej proporcji - tak się rzecz ma także z Rzeczpospolitą Norwidowską (i Vademecum).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz