sobota, 26 maja 2012

Wiosenna Wigilia

Moja modlitwa poranna nie jest konieczno艣ci膮. Jest wyborem, woln膮 decyzj膮. Nie jest pro艣b膮 o nowy dzie艅 - g艂贸wnie - ani 偶adn膮 uregulowan膮 "kodeksowo" form膮. Jest uto偶samieniem. G艂贸wnie sobie, tym jest wszak to偶samo艣膰, kim i gdzie jestem we Wszech艣wiecie spraw 偶yciowych. Jest haustem prawdy lub w niej obmyciem/utrwaleniem/zaistnieniem. Ja-osoba i Osobowe-Dope艂nienie. Ja, jeden-z-wielu i B贸g, Jeden-z-Istoty.
Ca艂a reszta mojej modlitwy jest aktualizacj膮, pami臋ci膮, to偶samo艣ci膮... w r贸偶nej kolejno艣ci, procentach i konfiguracjach. Nad sob膮 si臋 nie rozp艂ywam, ani zachwycam. Nad sensem, kt贸ry jest mi dany do udzia艂u, roz-poznania itd. - TAK. Sensu nie stworzy艂em. W sensie uczestnicz臋, mam udzia艂y - ka偶dym wolnym wyborem je nabywa艂em na "w艂asno艣膰", cho膰 nabywanie m贸wi o udzia艂ach w istnieniu, a nie posiadaniu, co bardziej w艂a艣ciwe. Sensu si臋 nie ma, nie posiada. Sens jest kategori膮 egzystencjaln膮. Mo偶na go (GO) czu膰, rozumie膰, kon-temlowa膰, wsp贸艂-istnie膰 w nim (NIM), BY膯 Wsp贸艂-艢wi膮tyni膮.

Teraz dopiero zda艂em sobie spraw臋 (przez skojarzenie trzech ostatnich s艂贸w ze znan膮 religijn膮 piosenk膮), 偶e jutro "mamy" w ko艣ciele Zes艂anie Ducha 艢wi臋tego, kt贸ry pewnie tak, jak ja - obchodzi si臋 z ludzkimi datami, czyli jest zawsze i wsz臋dzie, a nie w kalendarzu. Zawsze i wsz臋dzie za艣 Jest, bo jest Osob膮.

Cz艂owiek przecie偶 tak naprawd臋 偶yje umys艂owo(tzn. Wiara i rozum)-duchowo-emocjonalnie a nie biologiczno-medycznie pod kresk臋 i jot臋 kalendarza i innych przepis贸w. Oczywi艣cie, 偶e na pod艂o偶u proces贸w biologiczno-fizykalnych. Ale na pewno trzeba bardziej zr贸wnowa偶y膰 akcenty definiuj膮c cz艂owieka w XXI wieku. Co jest istotne w 偶yciorysie? - data w kalendarzu, waga i wzrost, mierzone co dziesi臋膰 centymetr贸w i co 5 kg? - czy istotne etapy rozwoju umys艂owo-duchowo-emocjonalnego OSOBY (z elementami instytucjonalizacji).

Dzi臋ki Zosi (czemu? - jej pytajcie) mog艂em by膰 DZISIAJ (wiecznym tu i teraz) na nabo偶e艅stwie pokutnym dzieci przed msz膮 rocznicow膮 I Komunii. Jak偶e inaczej si臋 czu艂em, swojo i u siebie, ni偶 tydzie艅 temu z klas膮 pani Krysi, kt贸ra chce by膰 czym艣 wi臋cej ni偶 wychowawczyni膮, wielk膮 gminn膮 liderk膮 z ogromnymi ambicjami.
Psychologowie m贸wi膮, 偶e trzeba m贸wi膰 o swoich uczuciach, emocjach i wiedzy serdecznej, g艂臋bokiej, najg艂臋bszej (jak na spowiedzi). Uchwytuj膮c elementy istotowe i konstytutywne rzeczywisto艣ci wchodzimy na drog臋 ku mi艂o艣ci intelektualnej (JPII). Smutne, 偶e tego papieskiego przepisu nie chcemy traktowa膰 serio i metodycznie.

Zamieniaj膮c dzisiaj par臋 s艂贸w przed ko艣cio艂em z paroma mamami o drobiazgach na jutro, jeszcze raz zda艂em sobie spraw臋, jakie to s膮 silne oddzia艂ywania walencyjne w naszej ma艂ej wiejskiej wsp贸lnocie. Ja, nauczyciel, katecheta, cz艂onek ko艣cio艂a lokalnego, szko艂y i gminy obiektywnie co艣 mog臋, co艣 ode mnie zale偶y z racji obowi膮zk贸w i pozycji w szkolno-ko艣cielno-gminnej wsp贸lnocie, wi臋c nie jest to czysto r贸wno艣ciowe wi膮zanie jak w j膮drze atomowym i na jego orbitach. Jest emocjonalno-mentalno-strukturalnie... nacechowane. Wi臋c je艣li kto艣 wk艂ada w to 艣wiadomie i pod-... jakie艣 dodatkowe tre艣ci i gierki, wytwarza nowe zwi膮zki chemiczne. Mog膮 by膰 wsp贸lnoto-tw贸rcze, albo toksyczne, niszcz膮ce.

Jak ja dzisiaj dobrze si臋 czu艂em! Nikt mnie nie nadzorowa艂, nie cenzurowa艂, nie kontrolowa艂, nie sprawdza艂 itd. czujnym okiem, i spod oka (mo偶e i teczk膮, kartotek膮?).
Ja by艂em sob膮, dzieci by艂y sob膮, mamy by艂y sob膮, ksi膮dz proboszcz by艂 sob膮.
Dobrze, 偶e ksi膮dz robi scrutinium przed tak膮 spowiedzi膮. To nie jest (ju偶!) dla mnie 艂atwa sytuacja. Scrutinium mo偶e nam wszystkim pom贸c w zagubieniu sytuacji chyba nieprostej dla nikogo, a przeciwnie - bardzo wieloznacznej. Forma spowiedzi jest chyba pierwsza w kolejce do przemy艣le艅 na nowy wiek Ko艣cio艂a.
Ja – o dziwo – sobie pomy艣la艂em/u艣wiadomi艂em, 偶e nie chcia艂bym by膰 w sk贸rze ksi臋dza, tego i 偶adnego, w relacji spowiednik-penitent. Umar艂bym z b贸lu serca i rozumu, 偶e kto艣 musi mi opowiada膰 siebie z nakazu. Tak bardzo utrwali艂em w sobie przez 偶ycie ca艂e relacje osobowe, z lud藕mi, z Bogiem, nie-instytucjonalne!
Spowied藕 - jako g艂臋boka, jak najg艂臋bsza duchowa rozmowa z elementami samooskar偶e艅 (? mog膮 by膰, nie mo偶na z g贸ry wyznacza膰 zakresu) z potrzeby wewn臋trznej? - TAK. Nakazywana i wyznaczana przepisami (terminami, zakresami)???? Brrr!

I c贸偶, 偶e ze Szwecji? - kto艣 mo偶e zapyta. Du偶o. Bardzo du偶o. Skoro katecheta jest zadowolony i cieszy si臋 na msz臋 kolejn膮 niedzieln膮 i prze偶ywa jej tre艣ci z uczniami konkretnie wyra偶onymi w modlitwie powszechnej – naszej – w komentarzach i jeszcze innych wa偶nych s艂owach, znakach i gestach – to znaczy, 偶e dobrze wykonaj膮 swoj膮 liturgi臋-s艂u偶b臋 publiczn膮 wstawiennicz膮, buduj膮c膮 wsp贸lnot臋. B贸g do nich si臋 u艣miechnie i powr贸ci w poniedzia艂ek na katechezach w ka偶dej klasie. Dobro wraca zwielokrotnione. Z艂o? Bardzo mo偶e szkodzi膰, nawet je艣li "tylko" blokuje dobro, przewraca porz膮dek (hierarchi臋) poj臋膰, znacze艅 i struktury bytu. Blokuj膮c normalno艣膰 - tworzy nienormalno艣膰. Normalno艣膰 to m.in., 偶e katecheta robi swoje z dzie膰mi w klasach, ko艣ciele, parafii, na mszach szkolnych.

Tak si臋 ko艅czy nasz list od WSP脫LNOTY SZKOLNEJ (LOKALNEJ) do b艂ogos艂awionego papie偶a o b艂ogos艂awie艅stwo dla Rzeczpospolitej Norwidowskiej z marca 2003:
„Prosimy Ci臋 Ojcze 艢wi臋ty, pob艂ogos艂aw naszym zamierzeniom. Zapewniamy Ci臋 Ojcze o naszej mi艂o艣ci i sta艂ej modlitwie, szczeg贸lnie w czasie niedzielnej szkolnej Mszy 艢wi臋tej.”
List podpisa艂(a) „Dyrektor Szko艂y - w imieniu Nauczycieli, Rodzic贸w i uczni贸w”. Wszyscy w niego jeste艣my w艂膮czeni – taka jest nasza Rzeczpospolita! Wszyscy – kt贸rzy chc膮 偶y膰 i rozwija膰 si臋 intelektualnie i duchowo w tej wielkiej wsp贸lnocie.

PS.1
Nie r贸bmy tabu ze spraw oczywistych, bo sfermentuj膮 i eksploduj膮 z niszcz膮c膮 si艂膮 wcze艣niej, czy p贸藕niej. Jedynym sposobem rozbrojenia (cz臋艣ciowego unieszkodliwienia) bomb socjo-psycho-spo艂ecznych jest m贸wienie szczerze i wprost, bior膮c ci臋偶ar i nieodzowne ryzyko spo艂ecznych napa艣ci na siebie. Polityka tabu zabija艂a ducha naszej wsp贸lnoty lokalnej przez 16 lat, tak samo w szkole. Polityka(?) w艂adzy plus utrwalony pokoleniami spos贸b 偶ycia ludzi na wi臋kszym ni偶 gmina terenie (w wiejskim 艣rodowisku, vide Wyspianski i nie jedno wesele) ci膮gnie nas, jak balast na dno. Atmosfera fa艂szu, niedom贸wie艅, brak lub niech臋膰 do dialogu, demoralizuje KA呕D膭 spo艂eczno艣膰. Najstraszniejsze skutki MUSI powodowa膰 w spo艂eczno艣ci szkolnej, powo艂anej do wychowywania (w prawdzie). Kszta艂tem mi艂o艣ci pi臋kno jest. A prawda? - wyzwala. Wolno艣膰 (wewn臋trzna) jest bezwzgl臋dnym warunkiem rozwoju osobowego.
„Nienawidz膮 mnie za m贸wienie prawdy? I was nienawidzi膰 b臋d膮.”

Unikanie rozmowy idzie zawsze w parze z manipulacjami (fa艂sz, nieczysta gra za plecami, wszelkie chwyty dozwolone itd., itp.) - to matematyka w 艣wiecie osobowym, ani psycho-, ani socjo- ani inna technika.

PS.2
Zdj臋cie nr.1 - serpentyny (48 zakr臋tas贸w) na trasie dzisiejszego etapu Giro d'Italia (z wiki)
Zdj臋cie nr.2 - wiadomo kto, co, gdzie i dlaczego (z Witryny Wiejskiej)

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz