poniedzia艂ek, 27 sierpnia 2012

Niekonsekwecja i CUDOWY MECHANIZM


M贸wi臋 sobie, do艣膰. Czuj臋 nawet niesmak. Absmak? Za to pisanie. Tak dzie艅 sko艅czy艂em. A dzisiaj rano ledwo obudzony wstaj臋 i lec臋 do komputera, bo. Bo zn贸w to samo, ten sam mechanizm. CUDOWNY&nbsp MECHANIZM - 偶e 艣ladu nie ma po zm臋czeniu sob膮, po swoim pisaniu i jego sprawach (cz臋sto sporach lub oporach ludzi nie偶yczliwych i wiecznie obra偶onych przez s艂owo moje, 偶e w og贸le jestem).

呕e 艣wiat艂o 艣wieci tak jasno, 偶e musz臋 je przela膰 na co艣, na blog lub Facebooka. W ko艣ciele na mszy - na bia艂膮 kartk臋 A4 z艂o偶on膮 w A7.
艢wiat艂o. Duch. Lekko艣膰. Sens. Wyja艣nienie.

Zn贸w b臋d膮c wierny powo艂aniu - pisz膮c - dostaj臋 kolejn膮 porcj臋 zrozumienia. Wczorajszego chwilowego zwarcia z pi臋knym ksi臋dzem z Kanady (La Fleur) i go艣ciem w艂a艣ciwie anonimowym z Wo艂omina.
Z ksi臋dzem z Kanady? Bo on do艣wiadcza wiary i pisze o niej w "Ostrze偶eniach" ("How do I enter the Road of sanctification and purification? and live the Warning before the Warning?"), a ja w "艢wietle. Duchu. Lekko艣ci. Sensie. W WYJA艢NIENIACH." Wyja艣nienia, oja艣nienia, objawienia...
M贸wimy na pewno o tym samym, ale musi zaiskrzy膰, r贸偶ne wida膰 w nas drzemi膮 potencja艂y, r贸偶ne dzia艂aj膮 w nas pantografy (odbieraki pr膮du).

Za co, z kim艣 z Wo艂omina? Za 艂atwe rzucanie s艂贸w w postach, co to maj膮 艣mieszy膰(?), ma艂o wnosz膮c do sprawy. Za to, 偶e kto艣 nie wnosz膮c w pe艂ni swojego imienia, oblicza, pogl膮d贸w, lekkimi (lekko-be-my艣lnymi) s艂owami sypie piasek w tryby pi臋knego pomys艂u, by otworzy膰 szuflady wierszy, serca, my艣lenia, szczero艣ci. Siebie - w ma艂o personalistycznym 艣wiecie powiatowym, gminnym... Polska mo偶e (nami, ka偶dym bez wyj膮tk贸w, byle pod sankcj膮 szczero艣ci do dna) zapi臋knie膰.

Pisz臋 gor膮czkowo, impuls za impulsem, nie zd膮偶臋, nakryj膮 si臋, prze艣cignie pierwszy drugiego, trzeci pierwszego... Nie nad膮偶am. Nie zd膮偶臋 wszystkiego, to wiem. Ale to ka偶dy inny mo偶e ko艅czy膰 w niesko艅czono艣膰, cho膰 wszystko ju偶 opowiedziane, to (lecz) ci膮gle si臋 dzieje. Cz艂owiek jest cz臋艣ci膮 wszystkiego przez sam fakt, 偶e istnieje. Nie jakie艣 tam socjologie, psychologie spo艂eczne... one pi臋kne, us艂u偶ne, potrzebne, lecz nigdy nie ostateczne, zawsze cz膮stkowe i wzgl臋dne. Absolutne s膮 encykliki.

Mnie rado艣nie si臋 sta艂o, jakbym napi艂 si臋 nieba z przeogromnej szklanicy, w przeogromnej 艣wietlicy... 艣wiata. Szko艂y szk贸艂 wszelakich.

Ale absolutno艣膰 TEGO呕 porannego do艣wiadczenia, ekspiriensu, dasein und so weiter, l'锚tre et le n茅ant? - potwierdzi艂 w przelocie niejaki hrabia Lew Niko艂ajewicz, tylko z takimi umia艂bym rozmawia膰 i czu膰 si臋 swojo dzisiaj. Ja, z ogromnym do艣wiadczeniem odrzucenia i obelg od swoich, w艣r贸d kt贸rych si臋 rodzilem na nowo i na wieki w Solidarno艣ci z Absolutem warto艣ci. Polsko, Polsko. Rosjo, Rosjo (jam ci bratem, nie w polityce, w cierpieniu, kt贸rego nikt nam nie ma prawa odbiera膰. 呕ADNI POLITYCY, tu i tam, tak偶e tzw. samo-i-rz膮dowi, tego zranienia nikt ju偶 chyba nie doro艣nie za mojego 偶ycia zaleczy膰, pr贸cz, wiadomo, za艣wiat贸w, transcendencji i najg艂臋bszej Obecno艣ci).

Wi臋c co mi poranek powiedzia艂 o Bogu? 呕e znam wielu? - a mo偶e tylko wiele okre艣le艅, na r贸偶nych polach kultury? Lecz jedno mam do艣wiadczenie i jedn膮 nauk臋. Do艣wiadczenie ABSOLUTU moich (ludzkich) odczu膰 i docieka艅. Jedn膮 biblijn膮 nauk臋 (Krzy偶a) Zbawiciela. Bardziej biblijn膮 nauk臋 z pomoc膮 ko艣cio艂a, ni偶 nauk臋 ko艣cio艂a z pomoc膮 Biblii.

Absolut wszystko "rozpuszcza" w Sobie. Ja by艂em rano rozpuszczony. I Iwan Ilicz u Lwa To艂stoja. Co do tego nie ma 偶adnej w膮tpliwo艣ci. To s膮 do艣wiadczenia uniwersalne, cz艂owieka na ziemi. Od? Od kiedy ma dostatecznie rozwini臋t膮 艣wiadomo艣膰 (to偶samo艣膰 pomaga), samo艣wiadomo艣膰 (kognitywityk臋?).

Iwan i Lew (i ja) wiedzieli, powiedz "wybaczcie" a wejdziesz do nieba. Nie spr贸bujesz, nie wiesz. C'est a toi.

Sk膮d wiem, 偶e to B贸g?! 呕e z Boga? Znasz inny Absolut?

Wi臋c najpierw znam i do艣wiadczam Boga w sobie. Z pomoc膮 ko艣cio艂a i ca艂ej kultury cz艂owieka na ziemi. Biblia always included. Potem w naukowych ksi膮偶kach i literaturze przegl膮dam si臋 w odblaskach. To znaczy, ca艂a reszta 艣wiatopogl膮du - kosmologia, antropologia, 偶ycie rodzinne...

Jad臋 na pierwsz膮 rad臋 pedagogiczn膮 (posiedzenie), jak na odpust szkolno-gminno-parafialny! Obym nie musia艂 nic m贸wi膰. Ju偶 za du偶o gada艂em, i ci膮gle pisze wszystko. Niech inni przem贸wi膮. Je艣li tylko o sprawach aktualizacji prawa o艣wiatowego, to nic tam po mnie. Gdyby o sensie, o duchu - to tak, nie m贸g艂bym i nie chcia艂 si臋 uchyla膰. Trzeba z 偶ywymi naprz贸d i艣膰.


Z westchnieniem t臋sknoty wspominam Rad臋 sprzed lat, gdy ka偶dy z nas nauczycieli, definiowa艂 swoj膮 dziedzin臋 i umieszcza艂 na mapie 艣wiata-ogl膮du. RAZ SI臉 TYLKO ZDARZY艁O! Ja tylko raz mia艂em tak膮 rad臋 w swoim 偶yciu. Oby nast臋pne pokolenia - ka偶d膮. By bez rozumienia siebie i ca艂o艣ci, nie pr贸bowali tworzy膰 czegokolwiek.

Mam zbyt w(y)g贸rowane wyobra偶enia o o艣wiacie wsp贸艂czesnego cz艂owieka. Budowane na prawdzie o nim samym, nie na rozporz膮dzeniach postkomunistycznych (postmodernistycznych?) w艂adz. Czytam w艂a艣nie encyklik臋 "PASCENDI DOMINICI GREGIS" 艣w. Piusa X. Czytam j膮, bo wpad艂em, w 艣lad za ..., kt贸rego znalaz艂em jako z艂膮cznik do wyja艣nienia miejsca przebywania hiromonacha Romana, kt贸rego wiersz prze艣licznie 艣piewa 呕anna Biczewskaja. Konieczny jest w szkole (na ka偶dym poziomie) przedmiot "Prolegomena do wsp贸艂czesno艣ci".

Hypothesis non fingo. Jestem prowadzony za r臋k膮, litera po literze.

Siedzia艂em na posiedzeniu RP! - co samo w sobie ma pi臋kny wygl膮d, a wyd藕wi臋k? - musi te偶 mie膰. Siedzia艂em, stara艂em si臋 dotrzyma膰 sobie danego s艂owa, 偶e g臋ba na k艂贸dk臋, notowa艂em. Emil臋 wzywam na 艣wiadka, siedzia艂a po prawej. Wszystko przepad艂o, na to nie ma rady. To te偶 musi by膰 zapisane, te przegrywane zapasy ze 艣wiatem (techniki). Na to nie ma rady, musz臋 da膰 na 艣wiadectwo? - czego? - kogo? Na pewno siebie, swojego zagubienia i nieporadno艣ci.


Wiem, pami臋tam coraz cz臋艣ciej (raczej), zapisuj臋, robi臋 kopie, ju偶 po paru latach odkry艂em strza艂ki w menu (je艣li to tak si臋 nazywa) blogspota, kt贸re zawsze – o dziwo – tam by艂y, ale i tak si臋 nie da uchroni膰 przed katastrof膮. Wiktimologia komputerowa starszego pokolenia?

Bo strza艂ki dzia艂aj膮 tylko podpi臋te pod net. A wychodz膮c z sali, kt贸ra oczywi艣cie WiFi nie ma, klapn膮艂em klap臋 swojego laptopa, by w domu otworzy膰 i kontynuowa膰 rozpocz臋ta prac臋. Ale po drodze, w okolicach domu – pod brzozowym grzybodajnym laskiem - us艂yszeli艣my z Krzy艣kiem w samochodzie graj膮cy Akatyst (Bornus Consort nagra艂 z (i dla) ks. J. Maja). Z niedowierzaniem, i z nieco p贸藕niejszym zrozumieniem, acha! 偶e mi臋dol臋 torb臋/pokrowiec w r臋kach na ogromnym brzuchu, kiesze艅 nap臋du CD si臋 raz otworzy艂a, drugi raz bezwiednie zamkn臋艂a, uruchamiaj膮c proces technologiczny (u mnie kognitywny).

B臋d膮c ju偶 w domu robi艂em kaw臋. Krzysiek, zi臋膰(?) zlitowa艂 si臋 z w艂asnego serca i chce wzi膮膰 du偶e ju偶 „maluchy” na sportowy spacer, zaanonsowa艂, zyska艂 potwierdzenie woli szczerej, serdecznej. Ja robi臋 kaw臋 na spos贸b w艂oski. Marysia krzyczy z pokoju, 偶e m贸j komputer buczy w torbie. - To wyjmij, wy艂膮cz, wci艣nij kiesze艅 CD!- odkrzykuj臋 z kuchni.
Marysia tak robi, ale on dalej buczy. - Szlag niech go trafi, zaraz wracam.

Tak by艂o, tak opisuj臋.

Wi臋c rozumiecie, wicie, 偶e unikn膮膰 si臋 nie da katastrofy. A Lazarusem, kt贸rego podpowiedzia艂 Mizin, pos艂u偶y膰 si臋 nie umiem. 艢ci膮gn膮艂em, wsz臋dzie si臋 ukazuj膮 jego ikonki, ale proces wskrzeszania pozosta艂 dla mnie – jak by艂 zawsze – tajemny. Teraz jednak (acha!) odkry艂em, 偶e jest asystentem przy moim pisaniu bloga, wi臋c tu ju偶 jestem ubezpieczany na przysz艂e 偶ycie (na blogu pisanym w pod艂膮czonym do netu/neta 艣wiecie), ale nie ma si艂y, by dzia艂a艂, gdy Szko艂a Rzeczpospolitej Norwidowskiej nie ma WiFi.

Wi臋c staram si臋 od-my艣le膰 co zanotowa艂em?
Pewnie napisa艂em, ze wzi膮艂em do szko艂y (ZE SOB膭) krzy偶 pietro semiprecioza, (cho膰 cholera, przepraszam za wyra偶enie, ale nawet, jak tu nie pasuje, to i tak jest na miejscu) bez pytania 偶ony-dyrektora, mog艂o by膰 wbrew i list do Papie偶a od tej偶e szko艂y sprzed lat. WIEM CO JEST FUNDAMENTEM MOJEJ SZKO艁Y. 呕a艂owa艂em pewnie troch臋 braku chwili przelotnej modlitwy przed – zbyt wielkim obradami, zbyt wielkiego cia艂a(?) - lub 艣wiecy ze 艣wiat艂em wy偶szym na stole. 呕ono, 偶ono, 偶ono moja, Tobie te偶 nie przepuszcz臋 :)
Lecz c贸偶 - a偶 dot膮d - brakowa艂o mi/nam na tym 艣wiecie? Taki jest (po PRL). Marto! Marto! - ty wiesz, co to jest niekonsekwencja i znasz cudowny mechanizm przemiany. Usi膮艣膰 u Jego st贸p i pos艂ucha膰 S艂owa Prawdziwego.

Wi臋c napi臋cie malutkie jest zrozumia艂e, bo by艂o, gdy musia艂em spyta膰 o liturgi臋 na rozpocz臋cie roku szkolnego, kto ma przygotowa膰, bo bywa艂o i utrwali艂a si臋 pewna tradycja, kt贸rej jednak by膰 nie musi, 偶e 艣wiat szkolny-katechetyczny, ale to tak偶e nak艂ada艂o pewien obowi膮zek, by potem trwa膰 przy o艂tarzu przez ca艂y rok na Szkolnych Mszach Niedzielnych. Potem poprzednik proboszcz rozp臋dzi艂 t臋 inicjatyw臋, wi臋c sk膮d mam wiedzie膰, jak si臋 teraz zachowa膰, gdy jest 艣wietny nast臋pca, ale stare zabiegi trwaj膮, by nas przegoni膰, a zast膮pi膰 sob膮. Ja nie mia艂bym nic przeciwko temu, ale gdyby by艂o jasno spytane przez tego kogo艣 drugiego i (od)powiedziane, 偶e zmiana warty. Skoro nie pyta, musz臋 ja. Przyj膮艂em ten s艂odki obowi膮zek z wszystkimi konsekwencjami 30 lat temu (nie ka偶臋 nikomu z tego powodu 艣wi臋towa膰). Mam go/GO z ty艂u g艂owy i w sercu i w pami臋ci i w to偶samo艣ci. Obowi膮zek siedzi tam wsz臋dzie i wo艂a, B膭D殴 WIERNY. Pytaj! Spyta艂em. Mam przygotowa膰.

Na pewno zapisa艂em w utraconych zdaniach FAKT nag艂ej zmiany rzeczywisto艣ci spo艂ecznej w naszym zespole szkolnym, zwi膮zanej z wyjazdem do Suwa艂k i Ostrej Bramy (jak brzytwa egzystencjalna?! - lecz w pewien spos贸b i brzytwa Ockhama). Mia艂em nie jecha膰. Takie mia艂em 艣wiat艂o wewn臋trzne przez czas wakacji. Jeszcze wczoraj na zapytanie, z pewn膮 tak膮 nie艣mia艂o艣ci膮 „czy jedziesz jutro z nami?” Dyrektora-呕ony, odpowiedzia艂em:
- Po dog艂臋bnym rozwa偶eniu i z pe艂n膮 艣wiadomo艣ci膮 i odpowiedzialno艣ci膮... itd. „NIE”. Wiesz, pomy艣la艂em - sta艂o si臋 to dla mnie bardzo, bardzo jasne, 偶e ten wyjazd, TAM, jest wielk膮 szans膮 na nowy pocz膮tek. Na nowe 偶ycie w zespole_szkolnym.rzeczpospolitanorwidowska.pl, l偶ejsze do strawienie, mniej niedom贸wione? Bo nowy duszpasterz, nowa era? I ta Ostra Brama! A moja osoba, stargana, wiele s艂贸w ju偶 rzuci艂a, narozrabia艂a, by przeszkadza艂a. Cho膰 czeka艂em ca艂e lato, 偶e mo偶e jednak co艣 szybciej spadnie z nieba, si臋 zmieni na lepsze i wtedy ja m贸g艂bym jecha膰 w ca艂ym komplecie i nikomu nie szkodzi膰. Ale, nie, "nikt nie zawo艂a艂 z daleka", nic si臋 nie zdarzy艂o, takiego.

Ale dzisiaj co艣 si臋 wydarzy艂o! Na pytanie dyrektor-偶ony (co za niezr臋czno艣膰 dla nas, dla parafii? i gminy?) na posiedzeniu „kto twierdzi, 偶e jedzie, kto po-twierdzi, 偶e nie” wiele r膮k si臋 podnios艂o. Na „NIE”. To we mnie od razu podni贸s艂 si臋 odruch, narodzi艂 (?), (m贸wi si臋 zrodzi膰 bunt) – no to ja musz臋! Nigdy nie rejterowa艂em w wa偶nych momentach, nawet je艣li si臋 ba艂em, a czasem bardzo, po p贸艂nocy podchodz膮c do zb贸j贸w dw贸ch, kt贸rzy zaczepiali na ulicy kobiet臋. Ba膰 si臋 to jedno, musie膰 co艣 zrobi膰 - to drugie. Twierdz臋, 偶e nie pami臋tam, bym zrejterowa艂 w takiej chwili. Po co jest obiektywna etyka ufundowana na metafizyce?

Bro艅 Bo偶e nie podejrzewam, nie rzucam cienia na innych. W niczyj膮 odpowiedzialno艣膰 nie w膮tpi臋. Ka偶dy ma jakie艣 powody, na pewno. Czasem nawet dos艂ownie ewangeliczne :-)
Suma tych powod贸w – na „TAK” i na „NIE” tworzy klimat i ducha zespo艂u. 呕aden pow贸d nikogo nie dyskredytuje, ale tylko i pod warunkiem (w ostateczno艣ci przy odrobinie) wi臋kszej szczero艣ci. Najlepsz膮 szczero艣ci膮 jest przejrzysto艣膰, wtedy wsp贸lnota a偶 kipi tw贸rcz膮 mi艂o艣ci膮. Robota ducha a偶 wre.
Mia艂em w艂a艣nie nie jecha膰, by da膰 szans臋 duchowi si臋 od艣wie偶y膰, lub by nie podtrzymywa膰 pozor贸w. "Nieobecno艣膰” innych jest powodem mojej nag艂ej i nieoczekiwanej zmiany przed-decyzji. Mojej obecno艣ci tam (istny l'锚tre et le n茅ant, cho膰 ca艂kiem na opak).

Ostatnie 7-10 minut posiedzenia rozb艂ys艂o dwoma kr贸tki wypowiedziami-autoprezentacj膮 nowych cz艂onk贸w Rady Pedagogicznej. Ksi膮dz proboszcz Mieczys艂aw ma za sob膮 20 lat kap艂a艅stwa (nie wygl膮da a to ;) w pod i warszawskich parafiach. Praca z gimnazjalistami mu nie straszna. Zajmowa艂 si臋 nimi i proponowa艂 ciekawsze, trudniejsze 偶ycie i tematy. Narty, formacj臋 duchow膮, po szkole, na wyjazdach. Zna si臋, ceni i chcia艂by jak najlepiej i najszerzej wykorzysta膰 techniki komputerowe i Internetowe dla budowania Kr贸lestwa (o co zreszt膮 papie偶 prosi swoich kap艂an贸w). Z Sebastianem w parze mog膮 zdzia艂a膰 cuda!

Ania od pilota偶owego projektu na wz贸r Ameryki, jest spod Rzeszowa. Robi dyplom pod kierunkiem dr Bohdana Skrzypczaka od Centrum Bada艅 Spo艂eczno艣ci i Polityk Lokalnych na Collegium Civitas. CAL nie jest jej obcy. Zajmie si臋 naszymi uczniami, nami i gmin膮 ku pokrzepieniu serc i rozwojowi. Rozw贸j nie sko艅czy艂 si臋 na wprowadzeniu samorz膮du lokalnego, ci膮gle potrzebuje studi贸w i bod藕c贸w, by nie skostnia艂.
Przypomnia艂em sobie, ze w czerwcu wioz膮c j膮 z PKP 艁och贸w prosi艂em o wielk膮 przys艂ug臋. O prowadzenie bloga, od pierwszych chwil z nami pobytu. Jak膮偶 by by艂 szans膮 na obiektywizacj臋 naszych trudnych spraw. Przypomn臋, ale czy si臋 uda :-)

PS.
Ch臋tniej przeczytam ca艂y tekst Olgi Topol z pisma Ko艂a Naukowego Filozofii Kultury przy Wydziale Filologicznym Uniwersytetu 艢l膮skiego, ni偶 znanej profesor "呕yj膮c tracimy 偶ycie" (wr臋cz uwa偶am to za bredni臋! czy tracimy te偶 wiar臋, nadziej臋 i mi艂o艣膰?, co najwy偶ej r贸偶ne kom贸rki i form臋). Albo to, Adama Sawickiego od rosyjskiej filozofii

Skrobnie si臋 lekko w necie, a wnet lec膮 z niego jako szczapy smolne, zapalone iskry, "odkrycia", i na oborot dociekania... Z ka偶dej strony.

Gdzie偶 ten To艂stoj nie zaszed艂, nawet do naukowej i niekonwencjonalnej medycyny i rozwa偶a艅 Kajusa o w艂asnej 艣mierci w logice Kiesewettera (niestety strony nienumerowane, rozdzia艂 "艢mier膰? To niemo偶liwe..."). Ten sam fragment jest i tutaj.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz